Każdy człowiek jest swoim własnym ekonomistą

Prawie nie zauważona przemknęła przez media informacja, że w styczniu zmarł wybitny ekonomista i myśliciel, noblista James Buchanan, jeden z twórców teorii wyboru publicznego. Polskie wydania jego książek są już niedostępne, skromnym substytutem może być niedawno wydana „Teoria wyboru publicznego”.
Każdy człowiek jest swoim własnym ekonomistą

Wybór publiczny, red.: prof. Jerzy Wilkin, wyd. Scholar

Teoria wyboru publicznego, stosując narzędzia i pojęcia z ekonomii np. popyt, podaż, użyteczność, opisuje politykę, działalność władz i zachowania wyborców, polityków, biurokratów, lobbystów, grup interesu. Przyjmuje założenie, że człowiek w sferze publicznej jest nadal konsekwentnie homo oeconomicus, a w działaniach i wyborach politycznych zachowuje się i podejmuje decyzje kierując się indywidualnym interesem i maksymalizując ich użyteczność dla siebie. Jak mawiał na wykładach Buchanan „Każdy człowiek jest swoim własnym ekonomistą”.

W Polsce wydane zostały dwie książki Buchanana: „Finanse publiczne w warunkach demokracji” (1997) i „Finanse publiczne a wybór publiczny. Dwie odmienne wizje państwa” (2005). Jego wkładowi w ekonomię konstytucyjną jest poświęcony w znacznej części jeden z rozdziałów „Teorii wyboru publicznego”, niedawno wydanej pod redakcją prof. Jerzego Wilkina (wyd. Scholar), a myśl Buchanana pojawia się także w kilku innych rozdziałach.

Książka Wilkina i innych autorów, to podręcznik akademicki i jest dość hermetyczna, zwłaszcza biorąc pod uwagę, jak żywe w świecie są publicznie prowadzone spory na temat wielkości państwa, zachowań i celów polityków, czy finansów publicznych. Mało tu wiadomości na temat konkretnych badań empirycznych i studiów przypadków, niestety, choć odniesienia do np. wspólnej polityki rolnej Unii Europejskiej, wyniku wyborów w Polsce, czy tworzenia konstytucji w Europie postkomunistycznej są interesujące.

Ale „Teoria…” zapewnia czytelnikowi przynajmniej dwie korzyści. Po pierwsze w kolejnych rozdziałach daje podstawy wiedzy na temat ekonomicznej teorii demokracji (Downs), ekonomicznej teorii władzy, teorii biurokracji (Niskanen), pogoni za rentą (Tullock) i funkcjonowania grup interesu (Olson, Becker) oraz ekonomii i polityki regulacji (m.in. Stigler), czyli podstawowych nurtów teorii wyboru publicznego.

Po drugie, „Teoria…” pokazuje, że nasze niezbyt pochlebne dla polityków i biurokratów intuicje na temat gry interesów, egoistycznych celów osiąganych za pomocą polityki, czy rozwoju biurokracji, mają solidną podbudowę teoretyczną. Także dzięki Jamesowi Buchananowi.

„Buchanan pokazał nam jak naprawdę działa polityka i demokracja”, pisze Eamonn Butler, dyrektor Instytutu Adama Smitha. O wyborach politycznych w znacznej mierze nie decyduje tzw. dobro wspólne, lecz są one wypadkową indywidualnych motywacji polityków oraz motywacji i nacisków grup interesów – twierdził Buchanan i inni twórcy teorii wyboru publicznego.

Politycy i biurokraci starają się maksymalizować władzę teraz i w przyszłości (zabiegając o ponowną elekcję), tak jak przedsiębiorcy maksymalizują zyski. Ta władza może mieć wymiar prawny – coraz więcej sfer życia objętych coraz bardziej drobiazgowymi regulacjami – i finansowy, poprzez stały wzrost budżetów rządów, instytucji publicznych, poszczególnych komórek biurokracji.

Z kolei gospodarcze i społeczne grupy nacisku w pogoni za rentą polityczną jaką dają cła, bariery wejścia, dotacje, świadczenia, przywileje podatkowe itd., wchodzą w interakcje z politykami. Trzy strony: biurokraci, lobbyści (grupy nacisku) i politycy szukają wówczas optimum, maksymalizującego ich zyski (użyteczność dla nich) w pieniądzach lub władzy. Płacą zaś grupy o rozproszonych interesach – podatnicy, konsumenci.

Buchanan ostrzegał przed Lewiatanem rządu i winił Keynesa za zachęcenie do deficytów budżetowych, prowadzących do inflacji, która zaburza optymalną alokację środków. Przewidywał bowiem, jakże trafnie, że to co miało być wyjątkiem ( deficyt tylko w recesji) politycy zmienią w regułę. Świetny esej na ten temat Jamesa Buchanana, Johna Burtona i Richarda E. Wagnera zawiera niedawno wydana antologia „Odkrywając wolność” pod red. Leszka Balcerowicza. Pytał też Buchanan na wykładach „Jak inne byłyby dziś Stany Zjednoczone, gdyby imigranci schodzący ze statków byli witani czekiem z opieki społecznej, a nie łopatami?”.

Buchanan sformułował, potwierdzoną potem empirycznie, hipotezę, że im bardziej scentralizowana struktura państwa, tym jest ono większe, ma bardziej rozdęty budżet i wyższe podatki. Na szczeblu centralnym bowiem politycy, biurokraci i lobbyści zastępują preferencje obywateli – własnymi, które łatwiej mogą być realizowane na szczeblu lokalnym. Obywatele gdy faktycznie decydują, nie są wcale skłonni do podnoszenia podatków i trafniej oceniają, co jest im potrzebne w ramach państwa.

Z tego punktu widzenia porównanie Polski i Szwajcarii jest pouczające. Zdecentralizowana Szwajcaria, z dużą partycypacją obywateli w demokracji bezpośredniej, ma znacznie niższy stopień redystrybucji (opodatkowania) i wyższy stopień wolności, w tym gospodarczej, niż Polska – gdzie dochody władz lokalnych są na skromnym poziomie, a wolność gospodarcza, według indeksów Heritage czy Fraser, znacznie ograniczona.

Buchanan wyprzedził Unię

Wiedząc jaka jest prawda o polityce, jakim mitem jest przekonanie, że politycy kierują się dobrem wspólnym i są aniołami, Buchanan był fundamentalnym zwolennikiem rządu ograniczonego, a w szczególności władzy oddzielonej od gospodarki. Pisał z troską o tym, że powstanie demokracji przedstawicielskiej zmniejszyło potrzebę wyraźnych, konstytucyjnych ograniczeń wielkości i zasięgu władzy. „Demokratycznie wybrana większość parlamentarna przepojona socjalistycznymi ideami i wizją, może zniszczyć potencjalną wartość wynikającą z nieskrępowanej gospodarki rynkowej tak samo lub nawet bardziej niż działania reżimu autorytarnego”.

Jednocześnie uważał, że są dwa poziomy, na których dokonuje się wybór publiczny – konstytucyjny (konstytucja jako umowa wspólnoty, ograniczająca działania przedstawicieli władzy państwowej) i postkonstytucyjny. Przy tym ważniejszy jest ten pierwszy, który ustanawia reguły gry.

W 1978 r. Buchanan m.in. proponował stworzenie konstytucji fiskalnej ograniczającej polityków w ingerowaniu w gospodarkę i prowadzeniu polityki deficytu budżetowego (zasada zrównoważonego budżetu), gdyż „nawoływać do tego, by dalej trwali przy sterze ci, którzy wpędzili nas w kłopoty, mogą tylko miłośnicy choroby morskiej”. Potrzeba było niestety ponad 30 lat i obecnego kryzysu, by w Europie dojrzała, choć w ułomnej i ograniczonej formie, podobna myśl: pakt fiskalny.

Wybór publiczny, red.: prof. Jerzy Wilkin, wyd. Scholar

Otwarta licencja


Tagi