Każdy może sobie kupić rakietę

Biznes zbrojeniowy kwitnie – pisze Foreign Policy w reportażu z targów militarnych w Abu Dhabi. A ponadto o rosnących budżetach na broń nuklearną, o pani minister finansów Ukrainy, stratach Lotosu i o rynku dzieł sztuki. Na weekend do przemyślenia – prekariat.
Każdy może sobie kupić rakietę

finanse-publiczne - KopiaNa targach, które właśnie się skończyły w Abu Dhabi, do kupienia było wszystko, od Kałasznikowów najnowszej generacji przez drony i ich stacje sterujące, na satelitach szpiegowskich kończąc. W targach uczestniczyło 1200 firm z 56 krajów, zwiedziło 100 tysięcy osób. Tylko armia Zjednoczonych Emiratów Arabskich (ZEA) podpisała kontrakty na 5 mld dolarów – na całym Bliskim Wschodzie wydatki wojskowe w ubiegłym roku wyniosły 120 mld dol. Interesy kwitną, bo konflikty rozdzierają region, od Syrii i Iraku po Ukrainę (która też dokonała zakupów). Reportaż ma także ładną anegdotę: ZEA kupują samoloty w USA i broń do ich zestrzeliwania w Rosji.

Okładkowym tematem The Economist w tym tygodniu jest „Nowa Era Nuklearna”. Zarówno raport jak i komentarz zwracają uwagę, że prawdopodobieństwo wojny nuklearnej nie maleje, lecz rośnie, a państwa atomowe zwiększają wydatki na ten segment uzbrojenia. Budżet militarny Rosji wzrósł od 2007 roku o 50 procent, jedna trzecia przeznaczana jest na broń nuklearną. Modernizowany jest nuklearny arsenał francuski. Chińskie wydatki z budżetu na armię rosną w tempie 10 i więcej procent rocznie (Chiny tworzą potencjał do tzw. drugiego uderzenia, czyli utrzymania możliwości nuklearnej odpowiedzi po pierwszym uderzeniu przeciwnika). Pakistan gromadzi głowice nuklearne, Korea Północna dokłada do liczącego ok. 10 sztuk arsenału jedną rocznie. Nawet laureat pokojowej nagrody Nobla Barack Obama poprosił Kongres o 350 mld dolarów na modernizację arsenału amerykańskiego.

energiaTakże w najnowszym The Economist Charlemagne pozytywnie ocenia projekt unii energetycznej – to pierwszy kroku w dobrym kierunku – choć przyznaje, że werbalnie inicjatywa jest bardziej zaawansowana (transfery energii miałyby być piątą wolnością po swobodzie przepływu ludzi, towarów usług i kapitału) niż w praktyce. Przeciwko są poszczególne państwa (np. Węgry), sceptyczni są m.in. Niemcy i lobby tradycyjnej energetyki.

rynki-finansowe - KopiaGlobalne banki – to też zauważa w najnowszym wydaniu The Economist – wymagają przemyślenia, czy w ogóle są potrzebne. Te giganty finansów, jak Citigroup, HSBC i JP Morgan Chase, mogą wyginąć jak mamuty. W tej chwili dają inwestorom tak niski zwrot z kapitału i mają tak wysokie koszty, że jeżeli się nie zmienią, akcjonariusze zaczną je opuszczać. Ten zwrot jest bowiem mniej więcej taki, jak od dostawców elektryczności, przy niewspółmiernie wyższym ryzyku. Przy swojej wielkości globalne mamuty są dysfunkcjonalne i nie są już w stanie dobrze lokować kapitału.

Bloomberg na tle sytuacji gospodarczej i ewentualnych inwestycji zagranicznych na Ukrainie, prezentuje sylwetkę minister finansów – Amerykanki ukraińskiego pochodzenia – Natalii Jaresko, „kobiety która stanęła między Putinem a Ukrainą”. Jaresko, były doradca inwestycyjny, zarabia 300 dolarów miesięcznie i mówi, że „Ukraina musi osiągnąć sukces. Nie ma miejsca na porażki”. I dodaje: „Nie lekceważę problemów, jakie stoją przed Ukrainą. Ale potrafię oddzielić problemy od szans”.

gazociagDruga polska firma rafineryjno-petrochemiczna także ogłosiła straty. Grupa Lotos podała, że w całym 2014 r. miała 1 466 mln zł skonsolidowanej straty netto przypisanej akcjonariuszom jednostki dominującej, w porównaniu z 39 mln zł zysku rok wcześniej, przy przychodach ze sprzedaży w podobnej wysokości 28 mld zł. Podobnie jak w przypadku Orlenu, który też ogłosił wielkie straty w ubiegłym roku, część komentatorów „oczyszcza wyniki” i twierdzi, że są bardzo dobre. Tym razem straty wynikają m.in. z przeszacowania zapasów, które straciły na wartości (choć, gdy ich wartość rośnie, wtedy jakoś nikt nie „oczyszcza”, bo to by zmniejszało zysk) oraz z „odpisów na aktywach w segmencie poszukiwań i wydobycia”. Słowem, wyniki są świetne, po „oczyszczeniu” ze złych wyników i błędnych decyzji inwestycyjnych.

uslugiPo siedmiu latach od uchwalenia stosownej ustawy o partnerstwie publiczno-prywatnym rząd wszedł w pierwszą taką umowę z firmą Warbud. Dotyczy budowy siedziby sądu rejonowego w Nowym Sączu. Przez 20 lat sąd będzie płacił Warbudowi 6,1 mln złotych rocznie, Warbud zaś zaprojektuje, sfinansuje i wybuduje budynek. Grunt wnosi strona publiczna, po 20 latach budynek przejdzie na własność Sądu.

pieniadzeCo to jest bańka spekulacyjna? To jest coś co powstaje, gdy drukowane bez opamiętania pieniądze krążą po świecie i coś trzeba z nimi zrobić. Na przykład kupić rzeźbę lub obraz. Piotr Suchodolski z Wealth Solutions podsumowuje ubiegły rok: „Obroty na aukcyjnym rynku sztuki pierwszy raz w historii przekroczyły poziom 15 mld dolarów. To wynik o 26 proc. lepszy niż przed rokiem i aż o 300 proc. wyższy niż 10 lat temu. Według najnowszych informacji portalu Artprice, największej bazy danych na temat rynku aukcyjnego, w 2014 r. na rynku wtórnym sprzedano 505 tys. dzieł sztuki, w tym rekordową liczbę dzieł sztuki za kwotę większą niż 1 mln dolarów. Takich prac było prawie 1,7 tys. Warto jednak dodać, że nadal prawie połowa prac wystawionych na rynku i ponad 70 proc. obrazów jest sprzedawanych za mniej niż 5 tys. dolarów. Najdroższym dziełem sztuki sprzedanym w ciągu minionego roku była rzeźba „Chariot” (1950) Alberta Giacomettiego. Zlicytowano ją 4 listopada w domu aukcyjnym Sotheby’s za 90 mln dolarów. Artystą, którego prace zostały sprzedane za najwyższą łączną sumę, był z kolei Andy Warhol. W ciągu roku zlicytowano 1,4 tys. jego dzieł za kwotę 560 mln dolarów”.

wywiady - KopiaA na weekend do przemyślenia kwestia prekariatu – czyli współczesnego proletariatu na umowach śmieciowych. W Nowej Konfederacji rozmowa o prekariacie z twórcą tego pojęcia Guy Standingiem. Fragment: „Prekariat różni się od proletariatu w trzech wymiarach. Podczas gdy proletariusz podlegał proletaryzacji, co oznacza, że był warunkowany do tego, by akceptować życie pełne ciężkiej, ale stabilnej pracy, prekariusz jest warunkowany do tego, by akceptować życie pełne ciężkiej, ale niestabilnej pracy. Tyle, że brak stabilności i bezpieczeństwa panuje w przypadku prekariusza nie tylko w pracy, ale również poza nią.

Druga polega na różnicy w dystrybucji. Prekariusz uzyskuje dochód wyłącznie z pensji. I ten dochód jest niepewny i maleje z czasem. Proletariat, czyli robotnicy pracujący na pełen etat w fabrykach, na wszystkich etapach swej historii otrzymywał wynagrodzenie także w formach niepieniężnych. Był to dostęp do zasiłków, emerytur, rent, pomocy państwa i sieci wsparcia na poziomie wspólnoty. Na to prekariusz liczyć nie może.

Trzecim wymiarem jest to, że prekariat to pierwsza klasa ludzi pracujących, która zamiast z czasem zyskiwać prawa – traci je. Traci prawa obywatelskie, kulturowe, społeczne i gospodarcze, które inne klasy przed nim wywalczyły”.

>>> Czytaj też >>> Narodziny Prekariatu, recenzja książki Guy Standinga w Obserwatorze Finansowym.

finanse-publiczne - Kopia
energia
rynki-finansowe - Kopia
gazociag
uslugi
pieniadze
wywiady - Kopia

Tagi