Złote Szkoły NBP: Jak edukacja ekonomiczna zmienia polskie szkoły
Kategoria: Społeczeństwo
(©PAP)
Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) stała się pierwszą instytucją międzynarodową, która wskazała, że epidemia koronawirusa i związane z nią skutki gospodarcze mogą obniżyć globalny wzrost PKB o połowę w tym roku, w stosunku do poprzedniej prognozy.
Według OECD efekt zamknięcia wielu fabryk w Chinach prawdopodobnie obniży o 0,5 punktu procentowego globalną prognozę wzrostu gospodarczego na 2020 rok – z 2,9 do 2,4 procent PKB. To oznaczałoby, że gospodarka światowa znajdzie się na skraju recesji, którą tradycyjnie określa się jako wzrost PKB poniżej 2,5 procent.
Z kolei w przypadku bardziej powszechnej epidemii rozprzestrzeniającej się na dużą skalę w regionie Azji i Pacyfiku, w Europie i Ameryce Północnej, perspektywy ekspansji gospodarki światowej osłabiłyby się jeszcze bardziej, a globalny wzrost PKB mógłby spaść do 1,5 procent w 2020 r.
Chiny odgrywają znaczącą rolę jako światowe zaplecze produkcyjne, dostarczające komponenty i surowce do wielu przedsiębiorstw przemysłowych na całym świecie. Zamknięcie chińskich fabryk spowodowało zakłócenia w światowych łańcuchach dostaw just-in-time, które stanowią podstawę nowoczesnej produkcji i od których zależy globalny biznes. Dla przykładu zarządzający portami morskimi w Stanach Zjednoczonych przygotowują się na spadek wolumenu obsługiwanych ładunków o 20 procent lub więcej w pierwszym kwartale tego roku.
Branża turystyczna i transportowa także zaczęły odczuwać skutki epidemii i powszechnego odczucia strachu, między innymi ze względu na to, że wiele przedsiębiorstw i instytucji publicznych ograniczyło podróże służbowe, odwołano konferencje i targi, a linie lotnicze już prognozują istotne spadki zysków.
Inne rodzaje działalności gospodarczej także mogą ucierpieć, jeśli epidemia będzie się dalej rozszerzać.
Wówczas obawy związane z możliwym zarażeniem wirusem mogą sprawić (i już sprawiają), że konsumenci nie będą chodzić do restauracji, kin, centrów handlowych i innych miejsc publicznych – co będzie miało efekt podobny do ich administracyjnego zamykania. Wzrosną również oszczędności „na czarną godzinę”.
Jednocześnie w warunkach niepewności, kiedy dokładna częstość występowania dużego ryzyka nie jest znana, ludzie zazwyczaj zakładają najgorsze i działają zgodnie z tym założeniem.
Dobrym przykładem mogą być tutaj rynki finansowe w latach 2007-2008: gwałtownie spadające ceny aktywów mogły nie uwzględniać wielu informacji – z wyjątkiem tego, że po prostu nie było zbyt wielu informacji, a inwestorzy ulegli panice.
Kryzys COVID-19 uderza w gospodarkę światową, kiedy jej wzrost jest już osłabiony, a wiele krajów – zarówno rozwiniętych, jak i wschodzących – jest nadmiernie zadłużonych.
W ubiegłym roku globalny wzrost PKB wyniósł zaledwie 2,9 procent, a wojna handlowa zaszkodziła już wielu producentom i skłoniła część międzynarodowych korporacji do weryfikacji ich zależności od chińskiej produkcji.
Epidemia koronawirusa może dodatkowo przyspieszać konieczność wycofania się niektórych przedsiębiorstw z rynku chińskiego (zwłaszcza amerykańskich), a w dalszej perspektywie – spowodować także przyhamowanie globalnej ekspansji chińskiej gospodarki.
Obecnie jest zbyt wcześnie, aby przewidzieć średnio-, czy długoterminowy przebieg epidemii koronawirusa, ale można uznać, że kolejna globalna recesja może być tuż za rogiem i szanse jej wystąpienia znacząco wzrosły.
Wśród głównych gospodarek rozwiniętych jedynie Stany Zjednoczone są w relatywnie dobrej kondycji ekonomicznej, a ryzyko recesji w tym kraju jest nadal na poziomie znacząco niższym niż 50 procent.
Strach przed zarażeniem koronawirusem uderza m.in. w popyt na usługi transportowe i turystykę.
W przeciwieństwie do dwóch poprzednich recesji światowych, które rozpoczęły się w 2001 i 2008 roku, nowy koronawirus oznacza zarówno szok popytowy, jak i podażowy. Strach przed zarażeniem uderza m.in. w popyt na usługi transportowe i globalną turystykę. Z kolei osłabienie handlu światowego wpływa na stronę podażową i dynamikę produkcji w skali globalnej. W takich uwarunkowaniach, jeśli pojawią się niedobory, może to ostatecznie doprowadzić do wzrostu poziomu inflacji.
Zarządzanie kryzysem związanym z epidemią COVID-19 wymaga skoordynowanej reakcji ekonomicznej nie tylko w celu zaradzenia zakłóceniom na rynkach finansowych, w handlu i przemyśle, ale zwłaszcza w celu uspokojenia opinii publicznej i przywrócenia zaufania.
Dotychczas podejmowano wysiłki na szczeblu krajowym w celu powstrzymania lub spowolnienia rozprzestrzeniania się wirusa, jednak widoczna musi być także reakcja międzynarodowa – podobnie, jak w 2009 roku, kiedy zwołano G20, aby rozwiązać ówczesny kryzys finansowy.
Pierwsze działania i deklaracje głównych banków centralnych i instytucji międzynarodowych mają na celu zarówno wsparcie popytu i zmniejszenie zmienności na rynkach finansowych, jak i wsparcie finansowe dla krajów dotkniętych epidemią koronawirusa – zwłaszcza tych o niskich dochodach.
Ten drugi rodzaj wsparcia jest szczególnie istotny, biorąc pod uwagę fakt, że kraje uboższe są gorzej przygotowane do radzenia sobie z epidemiami (czego efektem w ostatnich tygodniach była na przykład odmowa krajów afrykańskich ewakuowania transportem powietrznym swoich obywateli z Chin). Uzupełnieniem dla łagodzenia polityki pieniężnej mają być działania fiskalne.
W najbliższym czasie ważne będzie także złagodzenie problemów związanych z globalnymi łańcuchami dostaw. Głównym aktorem w tym kontekście mogą stać się Stany Zjednoczone – poprzez zmianę nastawienia w prowadzonej wojnie handlowej i ograniczenie taryf handlowych.
Mimo, że w ostatnich latach współpraca w skali ponadnarodowej została znacząco osłabiona, epidemia koronawirusa zmusza kraje do wykazania, że nadal są w stanie współpracować dla wspólnego dobra.
Opinie wyrażone w niniejszej publikacji są opiniami autorki artykułu i nie przedstawiają stanowiska organów NBP.