(infografiki Patrycja Stalewska)
Rozbieżności szacunków są wielkie. W raporcie przygotowanym na zlecenie Fundacji Bertelsmanna mowa jest o łącznych stratach rzędu od 0,5 do 1,5 biliona euro do roku 2025 dla 24 krajów UE. W przypadku samych Niemiec prognozowane obciążenia miałyby wynosić minimum 77 miliardów euro. Tymczasem Instytut Ifo z Monachium wykazuje, że wprowadzenie kontroli na granicach oznaczać będzie w przypadku Niemiec dodatkowe koszty w wysokości zaledwie 1-3 mld euro rocznie, czyli znacznie mniej niż obciążenie związane z masową migracją.
Ogromne różnice w szacunkach ekspertów mają znaczenie nie tylko naukowe, ale mogą realnie wpłynąć na swobodę przepływu osób w Europie. Liczby z analiz ekspertów są bowiem głośno dyskutowane w niemieckich mediach i z pewnością będą punktem wyjścia dla decyzji polityków.
W ubiegłym roku minęło 30 lat od podpisania Układu z Schengen oraz 20 lat od jego wejścia w życie. Do świętowania nie było jednak powodów, by porozumienie przechodziło okres najcięższej próby w swojej historii. W związku z kryzysem migracyjnym kontrole na granicach wprowadziły m.in. Niemcy, Austria, Dania i Szwecja, zaś po zamach terrorystycznych także Francja, a ostatnio Belgia. Co prawda Układ przewiduje czasowe przywrócenie kontroli granicznych (np. Polska korzystała z tych zapisów podczas Euro 2012), jednak po raz pierwszy w takiej skali odstąpiono od zasadniczej idei Schengen, jaką jest swobodny przepływ osób.
Co gorsze pojawiły się głosy kwestionujące sens istnienia Układu w dotychczasowej formie; całkowita rezygnacja bądź ograniczenia dotyczące Schengen miałyby być sposobem na zagwarantowanie bezpieczeństwa państw i obywateli. A przecież Schengen to prawdziwe europejskie success story: początkowo było to przecież porozumienie tylko pięciu krajów EWG (Benelux, Niemcy i Francja), które z czasem objęło 26 państw UE i EFTA i do którego chcą dołączyć kolejne. Łącznie ze swobody poruszania się w graniach strefy Schengen korzysta dziś 400 milionów Europejczyków. Czy niekontrolowany napływ ponad miliona uchodźców do Niemiec naprawdę to zmieni?
Straty nie tylko w handlu
Wiele zależy teraz od wyników debaty na temat kosztów likwidacji Strefy Schengen. Już na początku lutego swój raport przedstawił think tank francuskiego rządu France Stratégie. By ocenić potencjalne straty, francuscy eksperci przypomnieli liczne korzyści związane ze swobodą przepływu osób. Według wcześniejszych analiz wymiana handlowa między krajami należącymi do strefy Schengen jest od 10 do 15 proc. wyższa niż w sytuacji, gdy któryś z nich nie jest stroną tego porozumienia. Wprowadzenie stałych kontroli granicznych prowadziłoby do strat w handlu zagranicznym o podobnej skali.
Ponadto powołując się na niepublikowane dotąd badania eksperci France Stratégie twierdzą, że likwidacja Schengen prowadzi do dodatkowych kosztów dla eksportu i importu w postaci ekwiwalentu celnego, którego wielkość szacują na 3 proc. wartości wymiany handlowej. W przypadku Francji oznaczałoby zmniejszenie PKB o 0,5 pkt. proc. (ponad 10 mld euro), zaś dla krajów całej strefy Schengen koszt utrudnień w handlu prowadziłby do utraty aż 0,8 pkt. proc. PKB.
Eksperci spodziewają się na dodatek znaczącego zmniejszenia atrakcyjności turystycznej kraju. Francja jest dziś najpopularniejszym celem turystycznym na świecie – więcej niż jedną noc spędziło tam w 2014 r. ponad 83 mln cudzoziemców, których wydatki stanowiły aż 2,4 proc. francuskiego PKB. O ile turystów z Azji, czy Ameryki być może nie odstraszą en masse kontrole na francuskich granicach, to jednak dla gości z Europy może być to już problem: w 2014 aż 122 mln osób odwiedziło Francję tylko na jeden dzień. A przecież – piszą autorzy raportu – do tego dojdą jeszcze utrudnienia w swobodnym przypływie siły roboczej i inwestycjach kapitałowych, których nie da się obecnie oszacować.
Dwa scenariusze
Podobne przewidywania przedstawili eksperci instytutu Prognos, którzy w połowie lutego opublikowali swój raport zrealizowany na zamówienie niemieckiej Fundacji Bertelsmanna. Ich metodologia była podobna jak ekspertów francuskich – korzyści ekonomiczne z istnienia strefy Schengen dadzą się wyrazić poprzez ekwiwalent celny, podobnie jak straty związane z jej likwidacją.
Analitycy Prognos opracowali dwa scenariusze: w pierwszym koszty transakcyjne z powodu wprowadzenie kontroli granicznych wzrosną o 1 proc. wartości wymiany handlowej, zaś w drugim scenariuszu o 3 proc. W modelu mniej pesymistycznym PKB Niemiec miałby rosnąć wolniej o 0,3 pkt. proc. rocznie, co kosztowałoby Niemcy 77 mld euro w okresie 2016-2025. Znaczny wyższe są koszty w przypadku wariantu bardziej pesymistycznego – turoczne spowolnienie wzrostu PKB wynosi 0,8 pkt. proc., co daje aż 235 mld euro. Według Prognos koszty te mogą być jeszcze wyższe, jeśli ogólna kondycja niemieckiej gospodarki miałaby się pogorszyć.
Oprócz Niemiec podobnie wysokie straty poniosłaby gospodarka Francji – w zależności od scenariusza byłoby od 75 mld do 250 mld euro), zaś w relacji do PKB największym przegranymi likwidacji strefy Schengen byłyby Austria i Hiszpania (od 0,5 do 1,5 pkt. proc. PKB). Bardzo wysokie koszty odnotowałyby również Polska. W prognozowanych wariantach straty dla Polski wyniosłyby od 18 mld do 54 mld euro do końca 2025 r. To znacznie więcej niż Słowacja, Słowenia, Czechy i Węgry łącznie.
W sumie dla 24 krajów UE (w obliczeniach nie uwzględniono Cypru, Malty, Luksemburga i Chorwacji) nominalne straty związane z upadkiem Europy bez granic wynosiłyby łącznie przynajmniej 471 mld euro, zaś w wariancie bardziej pesymistycznym ponad 1,4 bln euro, co – jak zauważają eksperci Prognos – niemal odpowiada aktualnemu PKB Włoch (1,55 bln euro).
Paradoksalnie ponowne wprowadzenie kontroli granicznych zaszkodziłoby również gospodarkom krajów spoza strefy Schengen: najbardziej Wielkiej Brytanii, Chinom i USA. O ile wartości względne dla Chin i USA nie są duże (od 0,1 do 0,3 pkt. proc. prognozowanego wzrostu PKB), to jednak wyrażone w liczbach bezwzględnych są już ogromne. W przypadku każdej z tych gospodarek przewidywane przez Prognos łączne obciążenia byłyby wyższe od kosztów ponoszonych przez Niemcy, czy Francję.
Nowa, ostrożniejsza prognoza
Ten bardzo pesymistyczny raport był szeroko relacjonowany w niemieckich mediach. Ekstremalne korki na granicach, miliardowe koszty dla Niemiec i zagrożenie dla dobrobytu – takie były nagłówki popularnych gazet i serwisów internetowych. Być może także z tego powodu Instytut ifo w Monachium zrealizował własną ekspertyzę, którą niedawno przedstawił jako znacznie „bardziej realistyczną” w porównaniu do badań France Stratégie i Prognos.
Badacze z Monachium podobnie diagnozują korzyści handlowe dla krajów Schengen, to jednak ich zdaniem wprowadzenie kontroli granicznych nie będzie automatycznie oznaczyć utraty dotychczasowych profitów. Ich metoda bazuje na liczbie przekroczeń granicy, na podstawie czego obliczono ewentualne dodatkowe koszty dla przedsiębiorstw i gospodarek. Poza tym przyjęto również scenariusze przewidujące, że nie zostanie zlikwidowana cała strefa Schengen, lecz że będą wprowadzone kontrole jedynie na tych granicach, przez które przebiegają szlaki migracji uchodźców.
W najczarniejszym scenariuszu Instytut ifo przewiduje zmniejszenie się niemieckiego eksportu o około 41 mld euro, zaś importu do Niemiec o 33 mld euro. Wraz ze stratami w sektorze usług łączny ubytek miałby wynieść prawie 100 mld euro rocznie, co oznaczałoby, że niemiecki PKB byłby realnie niższy od 6 do 15 mld euro w porównaniu do sytuacji, gdyby nie wprowadzono żadnych kontroli granicznych.
Inne wyliczenia są znacznie mniej pesymistyczne, tak że łącznie ekwiwalent celny w przypadku Niemiec kształtuje się według analityków Instytutu ifo co najwyżej na poziomie 1 proc. wartości wymiany towarowej i usług. Ich zdaniem gdyby wprowadzono stałe kontrole na granicy z Austrią, przez przełęcz Brenner i na Bałkanach to koszty tych rozwiązań wyniosłyby dla Niemiec tylko od 1 mld do 3 mld euro. „To ułamek tych obciążeń, które mogą powstać w wyniku dalszej niekontrolowanej masowej migracji” – dodają w autorzy raporty Instytutu ifo i wskazują, że tylko na ten rok koszty związane z napływem uchodźców do Niemiec szacowane są na 20 mld euro.
Tezy z tego raportu tonującego obawy przed ekonomicznymi skutkami likwidacji strefy Schengen jak dotąd nie przebiły się do opinii publicznej w Niemczech. Możliwe jednak, że będą wykorzystywane w przyszłości przez przeciwników dotychczasowego modelu integracji europejskiej. Z drugiej strony Niemcy nie tylko boją się dalszego napływu uchodźców, ale również obawiają się wszelkich zagrożeń dla swojego dobrobytu i rozwoju gospodarczego kraju.
„Koniec Schengen byłby ogromnie kosztowny szczególnie dla naszej branży samochodowej, która ma wiele fabryk w Europie Wschodniej” – ocenia Michael Fuchs, prominentny ekspert ds. gospodarczych CDU.
Ponieważ niemieckie przedsiębiorstwa w wielkiej skali korzystają z podwykonawców z innych krajów UE, wprowadzenie kontroli granicznych mogłoby realnie zagrozić konkurencyjności innych niemieckich towarów. Poza ekonomicznymi i symbolicznymi kosztami likwidacji Układu z Schengen możliwe są również inny straty, o których na razie niewiele się mówi.
Czy nadal byłaby możliwa wymiana danych osobowych w ramach systemu System Informacyjnego Schengen drugiej generacji (SIS II), a tym samym wspólna wiza do krajów należących do strefy? Jaki sens miałyby planowane wielkie europejskie projekty rozwoju infrastruktury kolejowej jak np. Projekt Priorytetowy 17, czyli połączenie szybkiej kolei Paryż-Monachium-Wiedeń-Bratysława?
By uniknąć tych trudnych do oszacowania strat Komisja Europejska przedstawiała na początku marca mapę drogową, która doprowadzić do uratowania Układu z Schengen: jej podstawą jest ochrona zewnętrznych granic UE, a celem przywrócenie do końca roku w Europie pełnej swobody przepływu osób. Jeśli ten plan będzie konsekwentnie realizowany, ryzykowna debata o kosztach rezygnacji z Schengen wkrótce się zakończy.