Oskar Pietrewicz: Korea Południowa – od biedaka do światowego lidera
Kategoria: Trendy gospodarcze
Autorka specjalizuje się w międzynarodowych stosunkach gospodarczych i w problematyce społecznej z perspektywy ekonomicznej
Okładka książki
Jak to możliwe, że Korea, sztucznie podzielona (wzdłuż 38 równoleżnika) na Północ i Południe, przez wieki będąca jednym organizmem, posiadająca ten sam naród (niekiedy członkowie rodzin zostali rozdzieleni po dwóch stronach granicy), kulturę, język, doszła do tak odmiennych stanów gospodarek. Jest ona zatem ciekawym laboratorium do obserwacji, jak poszczególne czynniki wpływają na miano jednego z najbardziej zaawansowanych bądź zacofanych państw na świecie.
„Korea. Nowa historia południa i północy” wydawnictwa Yale University Press (w Polsce nakładem Copernicus Center Press) autorstwa badaczy Victora Cha i Ramona Pacheco Pardo w sposób przejrzysty opisuje etapy działań na Półwyspie Koreańskim z naprzemiennym podziałem na Północ (KRLD) i Południe, jednocześnie rysując logikę obydwu państw, także co do spraw ekonomicznych.
Ale skąd zatem ta krewetka? Istnieje bowiem koreańskie powiedzenie „bycia krewetką między wielorybami”, oznaczające bycie słabym w porównaniu z innymi uczestnikami. Badacze w swojej publikacji dowodzą, że głównym determinantem losów Korei, także gospodarczych, jest jej położenie geograficzne – kraj o względnie małej powierzchni położony w sąsiedztwie wielkich mocarstw (Chin, Rosji, Japonii i USA). Dla sił zewnętrznych wpływy na Półwyspie gwarantowały (i nadal to robią) bufor bezpieczeństwa oddzielający od innych mocarstw, czyli Korea jest postrzegana strategicznie i od północy, i od południa. Nie można było pozwolić, żeby przeciwnik przejął nad nim dominację.
Gospodarka przed podziałem
Mówiąc o gospodarce obu Korei nie sposób oddzielić jej od doświadczeń japońskiej okupacji z lat 1910–1945. Była ona nastawiona na eksploatację Półwyspu (szczegóły w książce), jednakże jak przyznają autorzy – Tokio, dążąc do maksymalizacji swoich korzyści, w efekcie ubocznym przyczyniło się do rozwoju ekonomicznego Korei (co zrozumiałe, narracja ta jest odrzucana przez Koreańczyków). Wdrożyła ona elementy systemu kapitalistycznego na terytorium zacofanym gospodarczo, a szykując się do wojny stworzyła nowoczesną sieć szeroko pojętej infrastruktury (japońska kolej jest nadal kluczowa dla transportu Północy), elektrownie, przemysł. W momencie odzyskiwania niepodległości, Korea była jednym z najnowocześniejszych państw Azji. W północnej części półwyspu Japonia rozwinęła górnictwo i przemysł ciężki, a na południu postawiono na rolnictwo.
Zobacz również:
Chipy – jak Tajwan i Korea ograły świat
W efekcie II wojny światowej, północną część Półwyspu zajęło ZSRR, natomiast południową Stany Zjednoczone. Korea odzyskała niepodległość i zamierzano połączyć obie strefy, ale z początkiem zimnej wojny stanowiska mocarstw się utwardziły, prowadząc do powstania dwóch koreańskich państw (potwierdzając „teorię” krewetki). Zależało im na utrzymaniu wpływów, a nie na rozwoju gospodarczym, niwelując nawet wymianę handlową między obiema strefami.
W 1950 r. Północ napadła Południe, co doszczętnie zniszczyło gospodarczo oba kraje. Pokoju nigdy nie zawarto, a stabilizację gwarantuje rozejm z 1953 r. Był to czas, gdy nie było wiadomo, która z Korei będzie oferowała lepszy byt, przez co dochodziło niekiedy do migracji właśnie na Północ.
Krewetka słoneczna
Determinizm losu Korei Północnej od zewnętrznych graczy unaocznia już fakt, że to Stalin osobiście wskazał Kim Ir Sena na przywódcę tego kraju, którego komunistyczny charakter był już przypieczętowany. ZSRR wspierało technologicznie i gospodarczo nowe państwo. Przyłączyły się również Chiny, które tylko w latach 50. XX w. przekazały reżimowi około 500 mln dol. Od lat 60. XX w., gdy zaczęły występować tarcia między Moskwą a Pekinem, Pjongjang wykorzystywał je do otrzymywania wsparcia. Co więcej, do dziś jest to podstawa jego polityki.
Kim od początku zaczął rozwijać kult jednostki i działania, które znane są wszystkim z początków historii innych państw komunistycznych. W latach 50. XX w. wprowadzono system podziału społeczeństwa na kasty (oceny lojalności) z ok. 50 kategoriami, co umożliwiało kontrolę, także ekonomiczną. Dyktator podstawę swojej polityki oparł na koncepcji wzrostu gospodarczego, co wiązało się ze stanem państwa po wojnie koreańskiej. Jej trzonem była idea dżucze (poleganie na sobie), która miała być koreańską wersją socjalizmu, czyli rozwoju na swój własny sposób. W tym okresie (1956 r.) ogłoszono także ruch Ch’ŏllima – nacjonalizację przemysłu i rolnictwa, co miało doprowadzić do samowystarczalności kraju w krótkim czasie. W pierwszych latach osiągano wyższy wzrost niż Południe.
W latach 60. XX w., gdy Południe zaczynało się rozwijać, KRLD zaczęło odnotowywać hamowanie gospodarki, by w następnych latach przepaść ta tylko się pogłębiała. Jednocześnie z zapaścią gospodarczą rosły represje, a kult jednostki został zamieniony na kult rodziny Kima. Jest to pierwszy w historii przypadek dziedziczenia władzy w systemie komunistycznym (po Kim Ir Senie władzę objął jego syn Kim Dzong II, a obecnie rządzi wnuk Kim Dzong Un). Ogłaszano kolejne plany gospodarcze, ale de facto skupiano się na rozwoju armii (zgodnie z ideą samowystarczalności), pomijając przemysł lekki i rolnictwo. To właśnie w latach 60. XX w. reżim wpadł na pomysł stworzenia programu jądrowego, który jest główną osią współczesnej KRLD. Zasoby potrzebne w rolnictwie zostały przekierowane na sektor zbrojeniowy, powodując, że kraj nie był w stanie wyżywić swoich obywateli. Objawiła się tym samym (nie pierwszy i nie ostatni raz) dwoistość reżimu, który działając na rzecz niezależności uzależnił wyżywienie swojego narodu od innych państw. Byt ekonomiczny zależał od dobrej woli Moskwy i Pekinu. Autorzy opisują kolejne reformy przywódców Północy, co nie jest łatwe przez brak transparentności reżimu.
Zobacz również:
Oskar Pietrewicz: Korea Południowa – od biedaka do światowego lidera
Upadek bloku wschodniego z impetem wpłynął na pogorszenie się sytuacji w Korei Północnej – zaczęła tracić dotychczasowe wsparcie gospodarcze. W okresie liberalizacji komunistycznych gospodarek, KRLD zdecydowała, aby nadal się nie otwierać. Czynników braku zmian jest kilka, z czego najważniejszy to lęk przed utratą władzy przez dynastię Kimów. Badacze uważają, że reżim bacznie analizował losy podobnych mu władz. Otwarcie ekonomiczne Chin doprowadziło bowiem do protestów na placu Tiananmen, co miało dowodzić, że wolności gospodarcze prowadzą do żądań politycznych. Otwarcie granic, jak w przypadku NRD, wywołało masowe wyjazdy obywateli (w drugim kierunku tendencji nie było). Ponadto, kluczową lekcją były losy autorytarnego przywódcy Rumunii, Nicolae Ceaușescu, z którym przyjaźnił się Kim, a który w wyniku pozbawienia władzy, został osądzony i stracony. Dla rządzących KRLD wydarzenia te pokazały, że zmiany, także gospodarcze, wiążą się ze zbyt wielkim ryzykiem.
Polityka gospodarcza doprowadziła w 1992 r. do tak dużych niedoborów, że ogłoszono program „Jedzmy dwa posiłki dziennie”. Następnie drastycznie zmniejszyły się dostawy z Rosji i Chin, a Koreę zalała powódź, dewastując zbiory. W latach 1995–1998 KRLD doświadczyła klęski głodu – szacuje się, że zginęło do 2 mln ludzi (przy 20 mln populacji), a okres ten propaganda nazwała Ciężkim Marszem. To wtedy oddolnie zaczęły powstawać targowiska zastępujące upadły państwowy system dystrybucji, na które dyktatura się nie sprzeciwiła (zalegalizowała je w 2002 r.). Doprowadziło to do swoistego urynkowienia gospodarki, przyczyniając się do przekształceń w całym kraju. Dziś są one źródłem dochodu dla reżimu przez ich opodatkowanie. Paradoksalnie prowadzi to do sytuacji, w której obywatele bardziej polegają na zdobytych tam wiadomościach niż na informacjach z propagandy. To właśnie na targowiskach, jak dowodzi książka, zaczyna się tworzyć życie poza wszechobecną kontrolą państwa.
Na przestrzeni dziesięcioleci reżim wywołuje także kryzysy jądrowe, szantażując wychodzeniem z układów w celach korzyści ekonomicznych, jakie uzyskuje w ich trakcie m.in. od USA, co także prowadzi do nakładania sankcji ONZ. Jest to argument, który skłania mocarstwa do kompromisów. Nie ma to jednak wpływu na poprawę sytuacji ekonomicznej obywateli Północy. Choć władze północnokoreańskie mianują się Słońcem Narodu (umieszczono to wyrażenie w Konstytucji) i chwalą się niezależnością, nadal pozostają „krewetką” przez gospodarczą zależność od innych państw.
Krewetka tygrysia
Początki Południa też związane są nierozerwalnie z rządami autorytarnymi, choć konieczne jest podkreślenie, że nie o takim rozmachu jak na Północy. Sytuacja była trudniejsza, bo bez bazy surowcowej i przemysłowej jak w KRLD. Władze zdecydowały, że będą inwestować w to co posiadają, czyli zasoby ludzkie, które staną się czynnikiem rozwoju. W latach 1954–1960, jak podają autorzy, 90 proc. budżetu opierało się na zewnętrznym finansowaniu, a 60 proc. populacji żyło w skrajnej biedzie. Podstawą była pomoc amerykańska. Kluczową postacią w ekonomicznej historii Korei był Park Chung-hee sprawujący niedemokratyczną władzę od przewrotu w 1961 r. do 1979 r., którego szereg reform doprowadził do transformacji w stronę wysoko rozwiniętego kraju. Bazował on na planach gospodarczych, opierając się na czebolach (współpraca z państwem w zamian za ulgi podatkowe i preferencyjne traktowanie). Kontrolując sektor bankowy, przyznawano kredyty pożądanym działom gospodarki, przyczyniając się do ich rozkwitu. W kolejnych działaniach przy wsparciu państwa, Południe wspinało się po szczeblach rozwoju. To m.in. dzięki Parkowi skupiono się na sektorach maszynowym, elektronice, okrętowym czy petrochemicznym, choć wówczas wydawało się to mrzonką (sceptyczny był np. Bank Światowy). W tych sektorach Korea jest obecnie jednym z liderów światowych. Jednym z motorów rozwoju gospodarki od lat 80. XX w. stały się m.in. półprzewodniki. W tym czasie system polityczny Korei przeszedł na w pełni demokratyczny.
Zobacz również:
Joanna Beczkowska: Duma narodowa drogą do sukcesu gospodarczego
Największy wstrząs dla gospodarki zbiegł się z wielkim głodem na Północy, a był nim kryzys finansowy z 1997 r. W jego wyniku zawarto porozumienie z MFW o pakiecie ratunkowym w wysokości 57 mld dol. Kraj zaczął podnosić się już w 1999 r. Istotne jest to, że publiczny nadawca rozpoczął akcję zbierania złota, by pomóc spłacić kredyt MFW. Zaangażowało się 3,5 mln obywateli, zbierając kruszec o wartości 2,4 mld dol. Spłatę ukończono w 2001 r., choć termin był na 2004 r. Dla porównania Pjongjang w 2009 r. przeprowadził reformę walutową (jej autora w niedługim czasie zabito) i nakładał kolejne restrykcje by niwelować oszczędności obywateli.
Władze, dążąc do dywersyfikacji gospodarki, zdecydowały postawić na rozwój branży rozrywkowej. Idąc w parze z aktywnością krajowego sektora, rząd rozpoczął ukierunkowaną kampanię obejmującą m.in. finansowanie, wsparcie eksportu, ulgi podatkowe czy wsparcie w relacjach z zagranicznymi nadawcami. Szeroko pojęta kultura koreańska (od filmów, seriali po K-pop) zaczęła przejmować rynki azjatyckie, a następnie objęła Zachód. Obecnie branża ta przynosi nie tylko olbrzymie zyski, konkurując z największymi, ale jest też formą soft power.
Korea Południowa mimo zależności od zewnętrznych państw, wypracowała własną ścieżkę rozwoju gospodarczego, stając się z krewetki jednym z azjatyckich tygrysów.
Gospodarcze skutki zjednoczenia
Dyskutując o obu Koreach, nie sposób uniknąć tematu ponownego zjednoczenia. Jest on żywy od czasu ich podziału – wciąż obecny na sztandarach reżimu z Pjongjangu, przewija się również w dyskursie Seulu. Nowa Korea miałaby liczyć około 80–90 mln ludzi i być pomostem łączącym część Azji kontynentalnej z oceaniczną. Niektórzy południowi przywódcy argumentowali to wręcz jako „szansę na wielki skok gospodarczy”. Kolejni prezydenci tworzyli nowe programy gospodarcze, które miałyby wspierać Północ lub przyczyniać się do pogłębiania relacji.
A Pjongjang? Jak referują autorzy, wykorzystywał oferty Seulu. Projekty realizowane na północnokoreańskim terytorium (najbardziej znanym był kompleks przemysłowy Kaesŏng), z jednej strony przynosiły środki finansowe, a z drugiej nie wpływały na wewnętrzną sytuację. Były one odseparowane od reszty państwa i prowadzono selekcję kierowanych tam pracowników, którzy wykazywali się lojalnością wobec władz. W ten sposób reżim uzyskał 3 mld dol. od sąsiada.
Książka szczegółowo przedstawia jak to aspekty ekonomiczne (koszty połączenia) wywołują na Południu głównie negatywne emocje. Jako pewien wzór przytacza się przykład połączenia Niemiec i poniesionej za to ceny. Biorąc pod uwagę Koree, rozstrzał jest jednak o wiele większy, zarówno w proporcjach ludności obu części, stanu gospodarki czy wykształcenia. Autorzy przytaczają, co też można uznać za puentę, do czego prowadzą różne typy rządzenia państwem. Koreańczycy z Południa są średnio 27 razy majętniejsi od tych z Północy. Należy przy tym uwzględnić również izolacjonizm (od 1945 r.) tych drugich, wpływający na wszelkie aspekty gospodarki, infrastrukturę (samych utwardzonych dróg jest 1 proc. tego co na Południu), ale też odnajdywania się we współczesnym świecie (od przypadającego jednego telefonu na cztery osoby po brak dostępu do internetu). Ze względu na charakter KRLD, pojawia się też, ze względów gospodarczych, inny ciekawy aspekt zjednoczenia – 1,28 mln zawodowych żołnierzy (w tym mogą być na światowym podium) i 600 tys. rezerwy. Armia południowokoreańska mogłaby wchłonąć tylko niewielką ich liczbą, co powoduje pytania, jak przekierować ich do innych sektorów.
Wyliczeń obciążenia na jakie będzie narażone Południe jest wiele, choć żadne nie napawa optymizmem – od około 667 mld dol. po ponad 4 bln dol.
Zobacz również:
Mikołaj Oettingen: Elektrownia atomowa to 20 lat kosztów i 40 lat zysku
Choć autorzy publikacji są pełni nadziei na zjednoczenie, to wydarzenie to wydaje się na razie nierealne. Pamiętając czym jest pojęcie krewetki, kluczowe są stanowiska światowych potęg. Argumentują oni, że Rosja (okres pisania książki przypadł na czas wojny w Ukrainie), przyjmując argumenty ekonomiczne, zgodziłaby się na zjednoczenie pod egidą Seulu, co wskazuje na nieznajomość specyfiki polityki Kremla. Dotyczy to również pozytywnego nastawienia do stanowiska Pekinu, choć to on jest głównym donatorem Pjongjangu i zależy mu na strefie buforowej przy swoich granicach, gwarantujących istnienie tego reżimu. Od 2009 r., jak przyznają sami badacze, Chiny podpisały również szereg umów na eksploatację surowców w Korei Północnej poniżej ceny rynkowej, co przynosi im zyski.
Porównanie obu koreańskich systemów dowodzi, że posiadając nawet ograniczone przez zewnętrznych aktorów pole działania możliwa jest zmiana, zależna od tego jak krajowe elity polityczne pokierują zasobami. Na Południu inwestowano w długofalowy sukces, a na Północy nawet minimalne zasoby były konsumowane na utrzymanie się reżimu u władzy. Tak więc dwa państwa z Dalekiego Wschodu stały się powszechnie rozpoznawalne na świecie, choć z zupełnie innych powodów.
Autorka wyraża własne opinie, a nie oficjalne stanowisko instytucji, w której jest zatrudniona.