Autor: Stefan Ingves

Prezes banku centralnego Szwecji

Niepewne czasy – konsekwencje dla agendy gospodarczej i finansowej UE

Zmiany następujące w ostatnich latach pokazały, jak szybko nowe wydarzenia mogą zmienić zarówno sposób, w jaki postrzegamy świat, jak również nasze oczekiwania wobec przyszłości.
Niepewne czasy – konsekwencje dla agendy gospodarczej i finansowej UE

Stefan Ingves, prezes banku centralnego Szwecji (©Riksbank)

Najnowszym i tragicznym tego przykładem jest brutalna rosyjska inwazja na Ukrainę – w tym wypadku pojedyncze wydarzenie dosłownie roztrzaskało na kawałki ideę bezpiecznej i stabilnej Europy. Kolejny raz w swojej historii Europa widzi miliony osób zmuszonych do ucieczki ze swoich domów i do stania się uchodźcami.

Ta niszczycielska wojna wybuchła bezpośrednio po pandemii COVID-19, czyli katastrofy, która dotychczas doprowadziła do śmierci milionów ludzi na całym świecie. Dzięki szczepionkom sytuacja w wielu częściach świata uległa poprawie. Jednak nasza walka z wirusem jeszcze się nie skończyła, zwłaszcza w biedniejszych krajach. Jeśli dodamy do tego zmiany klimatu, które stają się coraz bardziej naglącym wyzwaniem z każdym upływającym dniem, to szybko zdamy sobie sprawę, że świat jest obecnie zupełnie innym miejscem w porównaniu z tym, czego spodziewała się większość ludzi zaledwie kilka lat temu. Co to oznacza dla nas jako Europejczyków i obywateli Unii Europejskiej i co implikuje w odniesieniu do przyszłego kierunku rozwoju Unii Europejskiej?

Zaczynając z perspektywy wysokiego szczebla, stwierdzić możemy, że kluczowe znaczenie w stawianiu czoła tym wyzwaniom mają współpraca i jedność. Dotyczy to zarówno walki z globalnym ociepleniem i wirusami, jak i reakcji na rosyjską agresję. Teraz wszystkie państwa Unii Europejskiej muszą podzielić się tym ciężarem i zmniejszyć tym samym obciążenie najbardziej dotkniętych krajów. Bez solidarności i współpracy w obrębie Unii Europejskiej znacznie trudniej będzie nam opanować tę sytuację. Dotyczy to oczywiście w równym stopniu zmian klimatycznych i walki z pandemią. Twierdzę jednak, że to przesłanie ma również zastosowanie do naszej codziennej pracy w zakresie agendy gospodarczej i finansowej Unii Europejskiej, czyli agendy, która ma kluczowe znaczenie dla banków centralnych.

Traktując powyższe stwierdzenia jako ogólny punkt wyjścia dla naszej dyskusji, chciałbym teraz skupić się na konsekwencjach obecnych wydarzeń dla unijnej współpracy w dziedzinie gospodarczej i finansowej. Trwające wydarzenia ponownie przypominają nam o znaczeniu wspólnych zasad i instytucji, przy dążeniu do redukcji fragmentaryzacji narzucanej przez granice państwowe. Tylko w takim wypadku będziemy mogli stworzyć prawdziwie jednolity rynek, który będzie działał z korzyścią dla wszystkich obywateli Unii Europejskiej. Jednakże sam fakt, że większość państw członkowskich Unii Europejskiej przystąpiła do strefy euro, podczas gdy niektóre wciąż pozostają poza nią, świadczy o tym, że w zakresie integracji wciąż pozostało wiele do zrobienia. Z uwagi na to, że Wielka Brytania nie jest już członkiem Unii Europejskiej, blok krajów pozostających poza strefą euro stracił na znaczeniu gospodarczym i politycznym. To będzie stawało się coraz bardziej oczywiste w miarę jak państwa, które wyraziły już zamiar dołączenia do strefy, będą to robić. Dlatego spodziewam się, że dyskusja na temat tego, czy poszczególne kraje spoza strefy euro powinny do niej przystąpić w nadchodzących latach rozszerzy się i nabierze większego impetu, prawdopodobnie z większym naciskiem na kwestie geopolityczne.

A co z kwestią otwartości? Wydarzenia wspomniane wyżej skłoniły niektórych do uznania, że Unia Europejska powinna stać się bardziej samowystarczalna pod różnymi względami. Jest to w pewnym stopniu zrozumiałe, a w niektórych częściach nawet oczywiste. Zarówno pandemia, jak i rosyjska inwazja na Ukrainę pokazały europejskie słabości w tym zakresie. Dotyczy to choćby zależności od rosyjskiej ropy i gazu, kwestii bezpiecznego dostępu do szczepionek czy faktu, że europejskie firmy wciąż pozostają w tyle za Stanami Zjednoczonymi i Chinami w dziedzinie gospodarki cyfrowej.

Jednak w tym dążeniu do zwiększenia naszej samowystarczalności, określanej mianem „otwartej autonomii strategicznej”, musimy zarazem zrównoważyć nasze pragnienie samowystarczalności z tym, czego nauczyła nas historia na temat korzyści zapewnianych przez otwarte rynki i wolny handel. Nie możemy wzmacniać Unii Europejskiej kosztem handlu międzynarodowego i współpracy. Wręcz przeciwnie, musimy promować politykę, która zapewni, że Unia Europejska i jej państwa członkowskie będą zdolne do konkurowania na arenie światowej, co nie zawsze jest prawdą w chwili obecnej. Pozwolę sobie zilustrować tę myśl kilkoma przykładami.

Rynki finansowe w Unii Europejskiej są stosunkowo dobrze zintegrowane, ale nasze rynki kapitałowe są nadal rozdrobnione i przyćmione przez rynki amerykańskie. To nie jest oczywiście nic nowego – ukończenie budowy tzw. unii rynków kapitałowych (Capital Markets Union) jest zadaniem, które od wielu lat znajduje się w agendzie unijnych decydentów politycznych, a inicjatywy w tym zakresie przybierały już różne kształty i formy. Podjęto wiele decyzji, ale dotychczasowy postęp był fragmentaryczny i skupiony na łatwo osiągalnych celach. Bardziej złożone, ale istotne kwestie, takie jak harmonizacja wciąż bardzo zróżnicowanych ram prawnych w zakresie niewypłacalności, pozostały w dużej mierze nierozwiązane.

Postęp w tym obszarze jest bardzo potrzebny, jeśli Unia Europejska ma zacząć zmniejszać pogłębiającą się lukę we wzroście gospodarczym w stosunku do Chin i Stanów Zjednoczonych. Jest to proces, który wymagać będzie ogromnej ilości czasu, ponieważ decydenci polityczni nie mogą samodzielnie zbudować prawdziwie zintegrowanego i efektywnego rynku kapitałowego. Politycy mogą jedynie usuwać istniejące przeszkody – reszta zależy od sektora prywatnego. Tymczasem decyzje podmiotów prywatnych będą opierać się na wielu różnych czynnikach, a tym samym będą trudne do przewidzenia. Uczestnicy rynku często potrzebują czasu, aby zmienić sposób prowadzenia swojej działalności.

Ten ostatni aspekt warto mieć na uwadze, rozważając konsekwencje opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię – wydarzenia, które moim zdaniem jest naprawdę smutne zarówno dla Unii Europejskiej, jak i dla Wielkiej Brytanii. Jedną z wielu jego konsekwencji jest to, że Unia Europejska nie posiada już globalnego centrum finansowego, co dodatkowo podkreśla znaczenie poczynienia postępów w zakresie unii rynków kapitałowych. Ostateczne skutki gospodarcze opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię nadal w znacznym stopniu zależą od działań Unii Europejskiej. Fakt, że londyńskie City nie jest już częścią Unii Europejskiej, niekoniecznie oznacza, że unijne przedsiębiorstwa nie mogą korzystać z usług finansowych świadczonych przez ten ośrodek. Oczywistym przykładem są choćby usługi clearingu (rozliczania transakcji) świadczone przez brytyjskie izby rozliczeniowe pełniące rolę tzw. centralnych kontrahentów (ang. central counterparties), co jest obecnie bardzo powszechne wśród banków w Unii Europejskiej.

Kwestia tego, czy stanowi to zagrożenie dla stabilności finansowej i czy uzasadnia wprowadzenie wymogów w zakresie relokacji, czy też nie, jest przedmiotem dyskusji od wielu lat. Komisja Europejska przyjęła ostatnio decyzję o równoważności brytyjskich ram regulacyjnych i nadzorczych w odniesieniu do kontrahentów centralnych, umożliwiającą samym podmiotom z Unii Europejskiej dalsze korzystanie z usług centralnych kontrahentów z Wielkiej Brytanii przez trzy lata. Jednocześnie zainicjowano proces tworzenia zachęt dla banków do przenoszenia ich rozliczeń do centralnych kontrahentów zarejestrowanych na terytorium Unii Europejskiej. Nie ma w tym nic złego – dążenie do uczynienia Unii Europejskiej atrakcyjnym miejscem do prowadzenia działalności gospodarczej jest godne pochwały. Ważne jest jednak, aby takie zachęty same w sobie nie stwarzały zagrożeń dla stabilności finansowej, na przykład poprzez obniżanie standardów regulacyjnych.

To samo można powiedzieć o wymogach wobec europejskich banków. Nie można zwiększać ich międzynarodowej konkurencyjności poprzez obniżanie wymogów kapitałowych i innych standardów regulacyjnych. Zamiast tego potrzebne są działania mające na celu zwiększenie odporności banków, np. poprzez zagwarantowanie, że nastąpi wreszcie znacznie spóźniona konsolidacja europejskiego systemu bankowego. Jest to obszar, w którym unijni decydenci polityczni mogą coś zmienić, zmniejszając rozdrobnienie regulacyjne w obrębie Unii Europejskiej i podejmując tym samym dalsze kroki w kierunku prawdziwie jednolitego rynku.

Podsumowując – w obecnych czasach musimy pamiętać, że Unia Europejska jest przede wszystkim projektem pokojowym, który promuje współpracę i integrację między swoimi członkami. Razem jesteśmy silni, ale nie możemy ulegać protekcjonizmowi. Wolny handel i otwartość międzynarodowa zawsze będą podstawą dobrobytu i musimy zapewnić, że nasze gospodarki będą w stanie z tego skorzystać. Kontynuacja tego programu jest najlepszą ochroną w obliczu niepewnej przyszłości, w której Unia Europejska będzie mogła odegrać pozytywną rolę zarówno dla swoich obywateli, jak i dla krajów sąsiadujących i reszty świata.

 

Artykuł ukazuje się w cyklu publikacji, których autorami są prezesi banków centralnych i wybitni ekonomiści. Cykl jest objęty specjalnym patronatem Prezesa Narodowego Banku Polskiego, prof. Adama Glapińskiego. Autorzy artykułów zrzekają się honorarium za napisanie tekstów, w zamian NBP przekazuje kwoty odpowiadające honorariom na konto Narodowego Banku Ukrainy w celu wsparcia NBU w czasie wojny. Poniżej słowo wstępne Prezesa NBP do całego cyklu:

 

24 lutego wydarzyła się w Europie ogromna tragedia, w obliczu której nie sposób przejść do porządku dziennego.

Żaden człowiek nie może przejść obojętnie wobec nieszczęścia, jakie spadło na naród ukraiński.

Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci doniesieniami prasowymi, a zwłaszcza tym, co widzimy w środkach masowego przekazu.

Walcząca Ukraina to nie tylko jej dzielni żołnierze, ale także armia tysięcy cywilów usiłujących zachować normalność w kraju dotkniętym agresją rosyjską.

W skład tej armii wchodzą urzędnicy Narodowego Banku Ukrainy, z którymi NBP utrzymuje stały kontakt.

Świadomi potrzeb, jakie mają nasi ukraińscy koledzy, zaprosiłem kilku prezesów banków centralnych oraz wybitnych ekonomistów do podzielenia się swoją wiedzą na temat procesów gospodarczych zachodzących na świecie.

Rzadko się zdarza, aby tak zaszczytne grono autorów gościło na łamach wydawanego przez NBP Obserwatora Finansowego. Wart podkreślenia jest fakt, że wszyscy autorzy zrezygnowali z pobrania swoich honorariów po to, aby przekazać je na potrzeby naszych kolegów pracujących w NBU.

Wierzę, że zainteresuje Państwa cykl tych artykułów, za którymi kryje się nie tylko wiedza i doświadczenie, ale przede wszystkim chęć pomocy dla dotkniętego wojną NBU.

 Prof. Adam Glapiński, Prezes NBP

 

Stefan Ingves, prezes banku centralnego Szwecji (©Riksbank)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Zarządzanie rezerwami dewizowymi NBP

Kategoria: Analizy
Na koniec 2021 r. rezerwy dewizowe NBP osiągnęły równowartość 166 mld dol., wzrastając sześciokrotnie w stosunku do poziomu z 2000 r. i niemal dwukrotnie w ciągu ostatniej dekady. W rankingu krajów dysponujących największymi rezerwami dewizowymi Polska plasuje się na wysokiej 20. pozycji.
Zarządzanie rezerwami dewizowymi NBP