Nawet 17 laureatów Nagrody Nobla z ekonomii zebranych w jednym miejscu nie potrafiło przekonująco odpowiedzieć jak mamy wyjść z kryzysu. Padło kilka pomysłów, często sprzecznych i cząstkowych. Zdecydowanie łatwiej jest odpowiedzieć na pytanie skąd wziął się kryzys finansowy, dużo trudniej powiedzieć jak ten bałagan w światowej gospodarce posprzątać.
Przyczyną obecnego kryzysu jest przejście od gospodarki wytwórczej do gospodarki usług - uważa prof. Joseph E. Stiglitz (CC BY-SA World Economic Forum)
Pulpit
Debata
Finanse publiczne
Każdy noblista ma inną receptę
Nawet 17 laureatów Nagrody Nobla z ekonomii zebranych w jednym miejscu nie potrafiło przekonująco odpowiedzieć jak mamy wyjść z kryzysu. Padło kilka pomysłów, często sprzecznych i cząstkowych. Zdecydowanie łatwiej jest odpowiedzieć na pytanie skąd wziął się kryzys finansowy, dużo trudniej powiedzieć jak ten bałagan w światowej gospodarce posprzątać.
To jest pogrzeb ekonomii – zażartował młody naukowiec z Londynu gdy w strugach deszczu zmierzaliśmy do uniwersytetu w szwajcarskim St. Gallen, a przy wejściu witali nas grający na rogach alpejskich górale. To tam odbyła się debata podsumowująca Czwarte Spotkanie w Lindau na temat nauk ekonomicznych (4th Lindau Meeting on Economic Sciences). Sam tytuł debaty: „Od kryzysu finansowego do kryzysu zadłużenia – Rynki finansowe, polityka pieniężna i dług publiczny” zwiastował, że nie dowiemy się niczego nowego. I faktycznie paneliści bardzo sprawnie mówili jak znaleźliśmy się w dzisiejszej sytuacji, ale nie byli w stanie doradzić jak ten bałagan posprzątać. Najwięcej odpowiedzi jeszcze w Lindau miał prof. Robert Mundell (noblista z 1999 roku). W wywiadzie przeprowadzonym przez organizatorów postulował aby Stany Zjednoczone obniżyły podatek od firm z 35 do 20 proc. Ich produkcja przemysłowa spadła bowiem do niebezpiecznie niskiego poziomu. Podatki od osób fizycznych też miałyby być obniżone. Cięcia Busha, przedłużone tylko czasowo przez Baracka Obamę trzeba zostawić na stale.
Tak prostych recept Mundell nie miał dla Europy. Tu trzeba najpierw zadbać o płynność w dużych krajach i wypłacalność w małych. Te drugie muszą także ponieść określone wyrzeczenia, aby przekonać Niemców, że są godne pomocy. Strefa euro musi mieć także lepsze mechanizmy fiskalne. Zacząć można od europejskiego ministra finansów, który mógłby wymuszać dyscyplinę na krajach członkowskich, skończyłoby się pewnie na europejskim rządzie. Bardziej nierealna była chyba tylko propozycja, którą Mundell przedstawił w czasie wykładu – dążenia do światowej waluty (pisaliśmy o tym: https://www.obserwatorfinansowy.pl/2011/08/27/waluta-prawie-swiatowa/). W metodach pomocy dla Stanów Zjednoczonych z Mundellem zgodził się prof. Edmund Phelps (noblista z 2006 roku). On także postuluje radykalną obniżkę podatków dla firm z abolicją włącznie. Phelps kładzie nacisk na innowacje. Liczy na to, że przy spadku obciążeń wielu młodych ludzi zdecyduje się otworzyć ryzykowne start-upy. W obecnej sytuacji tylko postęp technologiczny pozwoli nam wygenerować wzrost gospodarczy, który wydostanie nas ze spirali długów. Phelps radzi też zajęcie się drugą stroną rynku pracy i subsydiowanie niskopłatnych stanowisk. Chciałby także aby Stany Zjednoczone wróciły do kapitalizmu, od korporacjonizmu, który zapanował tam w ciągu ostatniej dekady. Podobna jest diagnoza profesora Josepha Stiglitza (noblisty z 2001 roku). Jego zdaniem dzisiejszy kryzys ma najgłębszą z możliwych przyczynę – przejście od gospodarki wytwórczej do gospodarki usług. Nowe branże dopiero się tworzą, stare już okazują się pułapką. Tak jak Phelps chce więc subsydiować miejsca pracy w upadających sektorach. Nie wierzy jednak w to, że rynek może zadbać o wzrost gospodarczy. „Niewidzialna ręka rynku jest niewidzialna dlatego, że jej nie ma” – mówił Stiglitz i dodawał „żaden rząd nie tracił nigdy pieniędzy na taką skalę jak amerykański system finansowy”.
Te dwa bon-moty zawstydziły radykalizmem nawet nielicznych alterglobalistów, którzy w Lindau rozwiesili kilka transparentów. Stiglitz nadzieję widzi tylko w rządzie. W Stanach Zjednoczonych powinien on wydawać jeszcze więcej na duże projekty infrastrukturalne. Przy stopie procentowej wynoszącej od 0 do 0,25 proc. i dużym bezrobociu grzechem byłoby nie pozaciągać nowych kredytów, aby zbudować drogi, szkoły i szpitale, zatrudniając przy tym wielu ludzi. W Europie silny rząd musi dopiero powstać, ale wspólna polityka fiskalna i euroobligacje mogą być do tego drogą. Zanim to się jednak stanie czekają nas niewesołe czasy. „Niemal na pewno dojdzie do bankructw w Europie” – zawyrokował Edward C. Prescott (noblista z 2004 roku). „Grecji powinno się pozwolić upaść. Powinni spłacić te długi, które mogli i nie płacić innych” – stwierdził Robert J. Aumann (noblista z 2005 roku). „Inwestycje w Grecji powinny być kontynuowane, ale nie przez rząd. Pieniądze wpłacone rządowi niekoniecznie przekładają się na działalność produkcyjną” – wyjaśniał Aumann. Mówił więc zupełnie co innego niż Stiglitz. W ogóle można było odnieść wrażenie, że od czasu upadku Lehman Brothers nobliści pozostali na swoich pozycjach. Ci którzy byli za rynkiem obwiniają za wszystko nieodpowiedzialnych polityków, ci którzy akcentowali słabości rynku krytykują chciwość spekulantów. Paradoksalnie najciekawsze dyskusje toczyły się w namiocie z cateringiem. To tam przedstawiciele niemieckiego biznesu przyznawali, że chcą aby ich kraj wyszedł ze strefy euro. Do obozu popierającego ten pomysł na czele z FDP dołączył zresztą w Lindau prezydent Niemiec Christian Wulff, który sprzeciwił się płaceniu przez jego kraj kolejnych słonych rachunków (pisaliśmy o tym:https://www.obserwatorfinansowy.pl/2011/08/24/lepsze-bankructwo-czy-ratowanie-strefy-euro ). Wulff zadał bardzo celne pytanie: skoro państwa ratowały banki, a teraz społeczność międzynarodowa ratuje państwa, to kto uratuje tych ratujących? Wszystko wskazuje na to, że to jest pytanie, z którym będą się mierzyć nobliści z ekonomii w sierpniu 2014 roku, podczas piątego spotkania w Lindau.
Marek Pielach
To jest pogrzeb ekonomii – zażartował młody naukowiec z Londynu gdy w strugach deszczu zmierzaliśmy do uniwersytetu w szwajcarskim St. Gallen, a przy wejściu witali nas grający na rogach alpejskich górale. To tam odbyła się debata podsumowująca Czwarte Spotkanie w Lindau na temat nauk ekonomicznych (4th Lindau Meeting on Economic Sciences). Sam tytuł debaty: „Od kryzysu finansowego do kryzysu zadłużenia – Rynki finansowe, polityka pieniężna i dług publiczny” zwiastował, że nie dowiemy się niczego nowego. I faktycznie paneliści bardzo sprawnie mówili jak znaleźliśmy się w dzisiejszej sytuacji, ale nie byli w stanie doradzić jak ten bałagan posprzątać. Najwięcej odpowiedzi jeszcze w Lindau miał prof. Robert Mundell (noblista z 1999 roku). W wywiadzie przeprowadzonym przez organizatorów postulował aby Stany Zjednoczone obniżyły podatek od firm z 35 do 20 proc. Ich produkcja przemysłowa spadła bowiem do niebezpiecznie niskiego poziomu. Podatki od osób fizycznych też miałyby być obniżone. Cięcia Busha, przedłużone tylko czasowo przez Baracka Obamę trzeba zostawić na stale.
Tak prostych recept Mundell nie miał dla Europy. Tu trzeba najpierw zadbać o płynność w dużych krajach i wypłacalność w małych. Te drugie muszą także ponieść określone wyrzeczenia, aby przekonać Niemców, że są godne pomocy. Strefa euro musi mieć także lepsze mechanizmy fiskalne. Zacząć można od europejskiego ministra finansów, który mógłby wymuszać dyscyplinę na krajach członkowskich, skończyłoby się pewnie na europejskim rządzie. Bardziej nierealna była chyba tylko propozycja, którą Mundell przedstawił w czasie wykładu – dążenia do światowej waluty (tekst o tym tutaj). W metodach pomocy dla Stanów Zjednoczonych z Mundellem zgodził się prof. Edmund Phelps (noblista z 2006 roku). On także postuluje radykalną obniżkę podatków dla firm z abolicją włącznie. Phelps kładzie nacisk na innowacje. Liczy na to, że przy spadku obciążeń wielu młodych ludzi zdecyduje się otworzyć ryzykowne start-upy. W obecnej sytuacji tylko postęp technologiczny pozwoli nam wygenerować wzrost gospodarczy, który wydostanie nas ze spirali długów. Phelps radzi też zajęcie się drugą stroną rynku pracy i subsydiowanie niskopłatnych stanowisk. Chciałby także aby Stany Zjednoczone wróciły do kapitalizmu, od korporacjonizmu, który zapanował tam w ciągu ostatniej dekady. Podobna jest diagnoza profesora Josepha Stiglitza (noblisty z 2001 roku). Jego zdaniem dzisiejszy kryzys ma najgłębszą z możliwych przyczynę – przejście od gospodarki wytwórczej do gospodarki usług. Nowe branże dopiero się tworzą, stare już okazują się pułapką. Tak jak Phelps chce więc subsydiować miejsca pracy w upadających sektorach. Nie wierzy jednak w to, że rynek może zadbać o wzrost gospodarczy. „Niewidzialna ręka rynku jest niewidzialna dlatego, że jej nie ma” – mówił Stiglitz i dodawał „żaden rząd nie tracił nigdy pieniędzy na taką skalę jak amerykański system finansowy”.
Te dwa bon-moty zawstydziły radykalizmem nawet nielicznych alterglobalistów, którzy w Lindau rozwiesili kilka transparentów. Stiglitz nadzieję widzi tylko w rządzie. W Stanach Zjednoczonych powinien on wydawać jeszcze więcej na duże projekty infrastrukturalne. Przy stopie procentowej wynoszącej od 0 do 0,25 proc. i dużym bezrobociu grzechem byłoby nie pozaciągać nowych kredytów, aby zbudować drogi, szkoły i szpitale, zatrudniając przy tym wielu ludzi. W Europie silny rząd musi dopiero powstać, ale wspólna polityka fiskalna i euroobligacje mogą być do tego drogą. Zanim to się jednak stanie czekają nas niewesołe czasy. „Niemal na pewno dojdzie do bankructw w Europie” – zawyrokował Edward C. Prescott (noblista z 2004 roku). „Grecji powinno się pozwolić upaść. Powinni spłacić te długi, które mogli i nie płacić innych” – stwierdził Robert J. Aumann (noblista z 2005 roku). „Inwestycje w Grecji powinny być kontynuowane, ale nie przez rząd. Pieniądze wpłacone rządowi niekoniecznie przekładają się na działalność produkcyjną” – wyjaśniał Aumann. Mówił więc zupełnie co innego niż Stiglitz. W ogóle można było odnieść wrażenie, że od czasu upadku Lehman Brothers nobliści pozostali na swoich pozycjach. Ci którzy byli za rynkiem obwiniają za wszystko nieodpowiedzialnych polityków, ci którzy akcentowali słabości rynku krytykują chciwość spekulantów. Paradoksalnie najciekawsze dyskusje toczyły się w namiocie z cateringiem. To tam przedstawiciele niemieckiego biznesu przyznawali, że chcą aby ich kraj wyszedł ze strefy euro. Do obozu popierającego ten pomysł na czele z FDP dołączył zresztą w Lindau prezydent Niemiec Christian Wulff, który sprzeciwił się płaceniu przez jego kraj kolejnych słonych rachunków (więcej na ten temat: Lepsze bankructwo, czy ratowanie strefy euro). Wulff zadał bardzo celne pytanie: skoro państwa ratowały banki, a teraz społeczność międzynarodowa ratuje państwa, to kto uratuje tych ratujących? Wszystko wskazuje na to, że to jest pytanie, z którym będą się mierzyć nobliści z ekonomii w sierpniu 2014 roku, podczas piątego spotkania w Lindau.
Przyczyną obecnego kryzysu jest przejście od gospodarki wytwórczej do gospodarki usług - uważa prof. Joseph E. Stiglitz (CC BY-SA World Economic Forum)
Didier Queloz, szwajcarski naukowiec, który dokonał przełomu w astronomii, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki, wystąpi w Warszawie podczas kongresu „Futurist of the Year 2024”. Wygłosi wykład „Rewolucja egzoplanet śladami Kopernika”.
Wybitni naukowcy wezmą udział w konferencji naukowej organizowanej 28 czerwca 2024 r. w Szkole Głównej Mikołaja Kopernika, wieńczącej rok akademicki 2023/2024.
Pierwsze srebrne monety z wizerunkiem władcy pojawiły się w VII w. przed naszą erą na terenie skolonizowanej przez Greków Lidii, Rzym wprowadził je w IV w. przed Chrystusem, Kartagina sto lat później. Wraz z upływem czasu monety stały się nieodłącznym składnikiem cywilizacji europejskiej, przy czym zmieniały swoją wartość, siłę nabywczą i formę. Względna stabilność cechowała natomiast systemy pieniężne.
O obronie gotówki jako ważnego środka płatniczego w obrocie gospodarczym i roli państwa w tej wojnie mówił w rozmowie z „Obserwatorem Finansowym“ Rafał Górski, prezes Instytutu Spraw Obywatelskich.
Marketing miejsc długo uchodził za luksusowy dodatek – „ładne hasła i logotypy”. Dziś to narzędzie zniuansowanej rywalizacji o mieszkańców, inwestorów i turystów – mówi dr Jarosław Górski, adiunkt na Wydziale Nauk Ekonomicznych UW.
Potrzebny jest nowy sposób myślenia o ekonomii politycznej, który odrzuca dychotomię „rynek kontra rząd”, zastępując ją wizją dotyczącą tego, w jaki sposób przedsiębiorczy liderzy mogą wykorzystać siłę rynków do osiągania celów politycznych i społecznych – przekonuje Chris Hughes w książce „Marketcrafters”.
W połowie maja najnowsza odsłona trwającego wiele lat handlowego sporu amerykańsko-chińskiego przygasła, choć konflikt będzie się tlił. Wszystko paradoksalnie za sprawą bomby informacyjnej, którą rzucił w media społecznościowe Donald Trump. Stany Zjednoczone postanowiły nałożyć gigantyczne – na poziomie 145% – cła na towary importowane z Państwa Środka. A ponieważ akcja wywołuje reakcję, Chiny nie pozostały dłużne i podwyższyły stawki chroniące własny rynek do poziomu 125%. Brzmi jak dobry news, ale to ślepa uliczka.
Trudno znaleźć na gospodarczej mapie świata państwo, które nie miałoby jakiegoś długu. Istnieją jednak takie, które są zadłużone bardziej i takie, których dług jest mniejszy. Szczególne miejsce na tej liście zajmuje Japonia. Na czym polega fenomen Kraju Kwitnącej Wiśni, jeśli chodzi o zadłużenie i dlaczego jest to ciekawe zjawisko dla analizy ekonomicznej?
Pomimo wyzwań gospodarczych i społecznych, coraz dłuższe życie otwiera również nowe możliwości ekonomiczne, które mogą przekształcić starzenie się społeczeństw z obciążenia w źródło wzrostu i rozwoju.
Światowe bezpieczeństwo kosztuje coraz więcej, a kolejne państwa przeznaczają rekordowe kwoty na wojsko i modernizację armii. To zjawisko, które nie omija również Polski, a jego konsekwencje gospodarcze, polityczne i społeczne są ogromne. Najnowsze wydanie kwartalnika „Obserwator Finansowy” — od dziś dostępne w kioskach — rzuca światło na te tematy.
Kraj byłego bloku wschodniego, który – podobnie jak my – zaczął dynamicznie się rozwijać po upadku komunizmu to Rumunia. Dziś ma apetyt na znacznie więcej, ale czy wystarczy jej sił i ambicji, by sięgnąć po więcej?
Sztuczna inteligencja może nie tylko przejąć wiele zadań wykonywanych przez ludzi, ale też radykalnie zmienić fundamenty globalnego ładu. W optymistycznym scenariuszu oznaczać to może „w pełni zautomatyzowany luksusowy komunizm”. Jednak jeszcze bardziej prawdopodobne są mroczne wizje: podział ludzkości na kasty, neokolonializm technologiczny, ekstremalne nierówności czy cyfrowe dyktatury zarządzane przez ogólną sztuczną inteligencję. Utopia może łatwo przerodzić się w dystopię – przestrzega prof. Jakub Growiec, doradca ekonomiczny w Departamencie Analiz i Badań Ekonomicznych NBP i wykładowca SGH.
Unia Europejska jako pierwsza na świecie wdrożyła kompleksowe przepisy regulujące sztuczną inteligencję. Czy AI Act wystarczy, by zapewnić bezpieczeństwo obywatelom, a jednocześnie nie zahamować innowacji? – Na pewno to dobry krok, ale wciąż brakuje nam technologicznego przywództwa – mówi dr Michał Nowakowski, radca prawny i ekspert ds. etyki AI.
O obronie gotówki jako ważnego środka płatniczego w obrocie gospodarczym i roli państwa w tej wojnie mówił w rozmowie z „Obserwatorem Finansowym“ Rafał Górski, prezes Instytutu Spraw Obywatelskich.
Polska chce zablokować umowę o wolnym handlu z krajami Ameryki Południowej. Powodem są głównie obawy rolników o konkurencyjność ich produktów. W jaki sposób realizacja umowy z Mercosur może wpłynąć na unijne rolnictwo i jakie mogą być też jej inne skutki?
Czy Polska rzeczywiście dokonała gospodarczego cudu? Ostatnie trzy i pół dekady pokazują, że odpowiedź może być tylko jedna – tak. Nowy numer kwartalnika „Obserwator Finansowy” to opowieść o sukcesie, który nie wydarzył się w naszej gospodarce sam, ale był efektem odwagi, determinacji i pracy całego społeczeństwa. A także o wyzwaniach, które dopiero przed nami.
Rosnące napięcia geopolityczne, demontaż globalnych łańcuchów dostaw, protekcjonizm, wojny handlowe i ekspansja sztucznej inteligencji coraz mocniej kształtują nowy, wielobiegunowy ład gospodarczy. Najnowszy numer kwartalnika Narodowego Banku Polskiego stawia pytania o przyszłość światowej gospodarki.