Autor: Adam Kaliński

Dziennikarz specjalizujący się w tematach dotyczących Chin.

Nowe reformy w Chinach – prawda, czy fałsz

Pojawia się coraz więcej wątpliwości, czy obecne chińskie reformy gospodarcze są rzeczywiście prawdziwe. Nie brakuje głosów, że mamy do czynienia tylko z propagandową zasłoną na potrzeby opinii publicznej - w kraju i za granicą.
Nowe reformy w Chinach - prawda, czy fałsz

Derek Scissors, ekspert Heritage Foundation, ostrzega przed pozornymi reformami w Chinach (

Wersja oficjalna, powtarzana tu przy każdej okazji głosi, iż Chiny zmieniają dotychczasowy model rozwoju, bo wyczerpał on już swoje możliwości. Ma o tym świadczyć m.in. słabnący wzrost PKB, nierównowaga strukturalna gospodarki, pogłębiające się nierówności społeczne, itd.

Zmiany to jeszcze nie reforma

Ale Derek Scissors, naukowiec z waszyngtońskiego Ośrodka Studiów Azjatyckich w Heritage Foundation, ostrzega Zachód przed fałszywymi – jego zdaniem – reformami w Chinach. W artykule „Be wary of fake Chinese economic reform” („Uwaga na fałszywe chińskie reformy gospodarcze”) twierdzi, że zapowiadany kurs prorynkowy, który oznacza „zwiększenie konkurencyjności i prywatnej własności”, może nie być mile widziany, a nawet napotkać na sprzeciw partyjnych kadr, które chcą utrzymania obecnego stanu.

Uważa jednak, że „tylko reformy mogą zwiększyć dobrobyt (Chin – red.) w sposób ciągły”, ale, co zaznacza w podtytułach, w Chinach reformy nie muszą oznaczać zmian, natomiast zmiany nie muszą oznaczać reform. Sądzi, że niektóre działania polityczne mogą być „sprzedawane”, jako fundamentalne przeobrażenia, choć raczej są one próbą utrzymania status quo. Pyta retorycznie, jaki byłby sens wycofania się państwa z subsydiów i ochrony wielkich firm, działających zwłaszcza w przemyśle ciężkim, których rachunek ekonomiczny nie dotyczy.

Scissors twierdzi, iż zapowiedź wprowadzenia konkurencji w tym sektorze jest fałszywa. To samo odnosi się, jego zdaniem, do sektora zaawansowanych technologii wspieranego przez państwo. Tu także prawdziwa reforma wymagałaby zmniejszenia, a nie – jak to ma miejsce – zwiększania zaangażowania ze strony rządu.

Dalej pisze, że wypłacanie rolnikom wyższych odszkodowań za grunty konfiskowane w celu scalenia też nie oznacza żadnej zasadniczej reformy. Taką byłoby natomiast wprowadzenie – pełnej i bezpośredniej własności wiejskich gruntów przez osoby prywatne.

Kolejne zagadnienie analizowane przez autora, to problem „politycznie toksycznej” nierówności dochodów w Chinach. Według niego – redystrybucja bogactwa, opodatkowanie osób najzamożniejszych czy działania antykorupcyjne to „rozwiązania częściowe”. Prawdziwa zmiana – uważa – nastąpi dopiero wówczas, gdy pozwoli się sektorowi prywatnemu „uczciwie konkurować z państwowym”, a rolnikom posiadać ziemię na własność.

Kolejnym elementem, jaki Scissors poddaje krytycznej analizie, jest reforma tutejszego systemu finansowego. W opinii autora, komercjalizacja tego sektora służy utrzymaniu pozorów głębokich zmian.

Słowem – chińska gospodarka nadal ma etatystyczny charakter i wciąż dominują w niej państwowe podmioty pozostające pod ochroną. Reformy są jedynie pozorowane w celu zyskania na czasie, co w konsekwencji jednak osłabia strukturalnie gospodarkę Państwa Środka.

„Co Pekin ogłasza jako reformę może być wykorzystane za pretekst, by nie angażować się w prorynkowe zmiany” – czytamy.

Autor dodaje, że reformatorskie decyzje Chin, które zalicza do głównych światowych wydarzeń gospodarczych 2013 r., muszą być prawidłowo interpretowane. Radzi także, zwłaszcza Stanom Zjednoczonym, jak mają „naciskać na wielu frontach” na przeprowadzenie prawdziwych reform i wspierać chińskie wysiłki w tej dziedzinie.

Państwowe firmy okopały się

Przytoczona opinia jest w wielu punktach zbieżna z tym, co twierdzi laureat Nagrody Nobla z ekonomii Michael Spence. Uważa on, iż dla chińskich władz obecna sytuacja jest wygodna, ponieważ kontrola nad sektorem wielkich firm stanowi gospodarczy bufor przed wewnętrznymi i zewnętrznymi wstrząsami oraz pomaga utrzymać inwestycje na wysokim poziomie.

Nie oznacza to, jak twierdzi, że rząd nie powinien lepiej kierować dużymi przedsiębiorstwami i wprowadzać do nich konkurencji. Spence zwraca uwagę, że na szczytach chińskich władz wielu sądzi, iż sektor państwowy jest podstawą siły kraju i partii, dlatego chcą utrzymać jego udział w gospodarce.

Jeszcze pełniejsza odpowiedź na pytanie: dlaczego zapowiadane chińskie reformy napotykają na taki opór – wyłania się z wypowiedzi Tony Hsu – analityka funduszu hedgingowego Johnny Investments w Szanghaju oraz naukowca tamtejszej China International School European Business i National Taiwan University.

Mówi on o hamulcowej roli przedsiębiorstw państwowych w reformach, ale też o narastającym w Chinach „ciśnieniu na zmiany”. Firmy te charakteryzuje, jako „nieefektywne, zanieczyszczające (środowisko – red.), wolno reagujące na rynku”. To – jak zauważa – „ślady gospodarki planowej, które nadal dominują w chronionych branżach, takich jak energetyka i telekomunikacja”.

Jego zdaniem – ciągłe zasilanie tych przedsiębiorstw tanim kapitałem sprawia, że brakuje go dla firm prywatnych, które mogłyby stworzyć więcej miejsc pracy. Problem polega jednak na tym, że giganty są również „nierozerwalnie związane z siłami politycznymi w Pekinie” i mimo obietnic przywódców jest mało prawdopodobne, by coś się zmieniło.

Menedżerowie tychże firm to albo byli politycy, albo ludzie politycznie związani z władzą. Mają inny zestaw motywacji niż przedsiębiorcy i w wielu przypadkach czekają wyłącznie „na rozkazy od rządu”. Tony Hsu tłumaczy, że wynika to z faktu, iż ludzie ci nie posiadają udziałów w spółkach, którymi kierują i nie zależy im na zwiększaniu ich wartości. Mają np. za zadanie utrzymać poziom zatrudnienia i wzrost wielkości firmy za wszelką cenę. „Interesy przedsiębiorstw państwowych częściej są ściśle powiązane z interesami urzędników państwowych, aniżeli akcjonariuszy” – mówi.

Hsu twierdzi, że od rozpoczęcia w Chinach w 1994 r. procesu prywatyzacji – „ich zachowanie (szefów – red.) jest w dużej mierze takie same”. Prawdziwa zmiana – uważa – wymagałaby dużych zwolnień, których menedżerowie, czyli byli komunistyczni funkcjonariusze partyjni, obawiają się. Wprawdzie liczba państwowych firm została ograniczona, „ale rząd centralny zachował największe i pozwolił im urosnąć”.

Obecnie – jak twierdzi – wiele z tych firm zmuszonych jest do nabywania aktywów za granicą, co w ostatnich 5 latach zwiększyło dwukrotnie ich wielkość i wartość, ale w ograniczony sposób przełożyło się na osiągane przez nie zyski.

Potrzeba czasu

Hsu sądzi – inaczej niż cytowany wcześniej Derek Scissors – że reformatorskie intencje władz są prawdziwe i nie stanowią wyłącznie gry pozorów. Podkreśla: „Byliśmy świadkami kilku znaczących reform w tym roku, takich jak złagodzenie ograniczeń oprocentowania kredytów bankowych, czy też obniżenie podatków dla małych i średnich firm. Zmiany te są zachęcające dla inwestorów i potwierdzają pogląd, że intencja reformy jest prawdziwa a nie tylko retoryczna”. Obawia się jednak, że w Chinach zmiany na dużą skalę w przedsiębiorstwach kontrolowanych przez państwo „mogą trwać dłużej, niż się tego oczekuje”.

To spojrzenie o tyle interesujące, że Tony Hsu jest nie tylko teoretykiem ale i praktykiem, ponieważ fundusz, dla którego pracuje, stosuje m.in. krótką sprzedaż akcji wielkich chińskich firm notowanych na giełdzie w Szanghaju i Hongkongu.

Wniosek nawet z powyższych opinii jest taki, że trzeba jeszcze poczekać, by przekonać się, czy zapowiedziana zmiana strategii gospodarczej w Chinach to wyłącznie gra, czy raczej dobre intencje zderzyły się z oporem części aparatu partyjnego.

Jeśli jednak zapowiedź nowych reform w Chinach interpretować na sposób zachodni, przez pryzmat liberalnych i neoliberalnych teorii, czyli zredukowania roli państwa na rzecz rynku, wtedy rozmija się to całkowicie z tym, jak słowo „reforma” rozumieją decydenci w Pekinie.

Oprac. Adam Kaliński na podstawie China Economic Review

Derek Scissors, ekspert Heritage Foundation, ostrzega przed pozornymi reformami w Chinach (

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Cyfryzacja przedsiębiorstw w czasie pandemii COVID-19

Kategoria: Trendy gospodarcze
Pandemia przyspieszyła transformację cyfrową, która stała się integralną częścią społeczeństwa oraz przetrwania europejskich i amerykańskich firm. Unia Europejska pozostaje jednak w tyle za Stanami Zjednoczonymi pod względem cyfryzacji przedsiębiorstw.
Cyfryzacja przedsiębiorstw w czasie pandemii COVID-19