Autor: Martin Feldstein

Był profesorem ekonomii na Harvardzie, publicystą Project Syndicate.

Nowy program Chin

Przez tydzień rozmawiałem z chińskimi funkcjonariuszami i uczestniczyłem w Chińskim Forum Rozwoju (CDF), najważniejszym dorocznym zgromadzeniu chińskich i zagranicznych osobistości oficjalnych oraz czołowych szefów biznesu. Rząd ogłosił właśnie 13. Plan Pięcioletni, a jego przedstawiciele chętnie wyjaśniali, co oznacza to dla przyszłości Chin.
Nowy program Chin

 

Najnowszy chiński plan obejmuje nieskończoną z pozoru listę szczegółowych projektów i celów. Najważniejszym nowym tematem jest jednak w tym roku „restrukturyzacja strony podażowej”. To termin, obejmujący szeroki zakres rozwiązań, skierowanych na pobudzenie wzrostu gospodarczego i poprawę warunków życia. Określenie „strona podażowa” stosuje się w celu odróżnienia nowych rozwiązań od tradycyjnych posunięć po stronie popytowej – łatwego pieniądza i nieco większego deficytu fiskalnego, używanych już do wzmocnienia aktywności gospodarczej.

Na tej liście rozwiązań po stronie podażowej wysokie miejsce zajmuje likwidacja części nadmiernych mocy produkcyjnych państwowych firm z branży stalowej i węglowej. Oznacza to pozbycie się jakichś czterech milionów pracowników – to liczba odpowiadająca 0,5 proc. siły roboczej Chin. W planie powołuje się specjalny fundusz, mający zapewniać wsparcie tym, którzy pozostaną bezrobotni. Eksperci uważają, że redukcji mocy powinno być więcej. Władze zaczynają jednak od mniejszych posunięć, żeby zobaczyć, jak to działa i żeby monitorować reakcje społeczeństwa.

Chiny będą również przesuwać miliony ludzi z charakteryzujących się niską produktywnością obszarów rolniczych do licznych nowych miast. Towarzyszy temu ambitny plan budowy 50 nowych lotnisk oraz tysięcy kilometrów nowych dróg i linii kolejowych. Władze zachwalają także projekt Nowego Szlaku Jedwabnego (One Belt, One Road), w którym chińska pomoc finansowa i chińskie zasoby wykorzystane będą do rozbudowy portów, szlaków kolejowych oraz autostrad łączących Chiny z innymi częściami Azji, z Azją Środkową, a potencjalnie – nawet z Europą. Cel polityki zagranicznej stanowi rozszerzanie wpływów Chin w regionie i poza nim. Da to również szansę eksportu części nadwyżkowych mocy przemysłowych.

Władze mają ponadto zamiar stymulować innowacje poprzez wsparcie dla badań i rozwoju, w tym również za pomocą niższych stawek podatkowych dla firm high-tech. Reforma podatkowa ma natomiast spowodować objęcie sektora usług podatkiem VAT. Z kolei reformy finansowe wyeliminują limity oprocentowania, jakie banki płacą za depozyty i jakie pobierają przy kredytach.

Tymczasem utrzymuje się spora dezorientacja co do nowego reżimu kursowego. W ostatnich latach wzrosło tempo spadku kursu renminbi wobec dolara, co wywołuje skargi ze strony firm amerykańskich, konkurujących z wyrobami z Chin. Jednak renminbi także się wzmocnił – jego kurs w stosunku do walut innych krajów rozwiniętych jest o 25 proc. wyższy niż w 2010 roku. Władze obiecują, iż zezwolą na ustalanie kursu przez rynek i mówią, że nie ma powodu do jego trwałego spadku. Nadal jednak oficjalnie podaje się wahania renminbi w odniesieniu do dolara, gdyż władze obawiają się, że ogłoszenie, iż kurs ustalany jest wobec koszyka walut, będzie sugerować jego dalsze osłabienie w stosunku do dolara, a takie oczekiwania zwiększałyby odpływ kapitału.

W rządowym programie na następne pięć lat wysoko plasują się również posunięcia, mające służyć poprawie stanu środowiska naturalnego. Społeczeństwo spragnione jest czystszego powietrza, rzek i gruntów. Żeby to osiągnąć, rząd wprowadzi nowe przepisy i utworzy „zielone obligacje” do finansowania poprawy stanu środowiska oraz uzyskiwania energii ze źródeł o niskiej zawartości węgla. Chińskie firmy motoryzacyjne zachęca się do produkcji samochodów hybrydowych, a zachodnie ostrzega, że jeśli się do tego nie dostosują, to rząd wkroczy w celu ograniczenia ich udziału w rynku.

Poprawa jakości życia wymaga również polepszenia jakości wyrobów, jakie mogą kupować chińscy konsumenci. Jeden z obecnych na CDF ministrów zauważył, że milion chińskich turystów, którzy w zeszłym roku wyjechali zagranicę, wydało za pomocą swoich kart kredytowych około 1 mld dolarów na zakup towarów, których nie mogą dostać w kraju. Dodał przy tym, że niektóre z tych europejskich i amerykańskich towarów markowych są przecież wytwarzane w Chinach.

Chiny to nadal kraj o niskim poziomie dochodu, a PKB per capita wynosi zaledwie 14 tys. dolarów – jedną czwartą tego, co w USA. A choć Pekin i Szanghaj są stosunkowe zamożne, to biedy jest wciąż w kraju dużo. Osiągnięcie zawartego w Planie Pięcioletnim celu likwidacji nędzy do 2020 roku wymaga zmniejszenia liczby żyjących w nędzy o 55 milionów. Przy tej okazji podano, że poziom nędzy definiuje się tu jako 354 dolary na rok, czyli na niespełna dolara dziennie.

Wysoki poziom zadłużenia chińskich przedsiębiorstw mógłby stanowić źródło niestabilności finansowej. Kilku przedstawicieli władz podkreślało jednak, że nie są tym zaniepokojeni. Rządowe dane pokazują, że wskaźnik obrazujący relację pożyczek bankowych do PKB jest mniej więcej dwa razy taki, jak w Stanach Zjednoczonych. Co bardziej niepokojące, odsetek kredytów w sytuacji nieregularnej może być niebezpiecznie wysoki.

Jeśli nawet jest on jednak większy, niż wskazują oficjalne statystyki, to i tak chiński problem złych długów bardzo się różni od zachodniego. W Chinach największymi dłużnikami wśród firm są przedsiębiorstwa państwowe, a ich kredytodawcy to państwowe banki. Rozwiązanie problemu wiązać się więc będzie z przesunięciem strat z państwowych banków do kasy rządu. A ponieważ zadłużenie samego rządu jest stosunkowo niskie – około 17 proc. PKB – wchłonięcie tych strat nie byłoby trudne. Rząd mógłby nawet – gdyby zaszła taka potrzeba – poradzić sobie także z nadmiernym zadłużeniem władz lokalnych, nagromadzonym w latach 2008 i 2009 przy zachętach ze strony władzy centralnej.

>>czytaj także: Największym zagrożeniem dla świata są chińskie długi

Tym, czego na Forum nie poruszano, jest prowadzona przez prezydenta Xi Jinpinga surowa rozprawa z korupcją na wysokich szczeblach. Zdaniem wielu blokuje ona podejmowanie decyzji ekonomicznych i spowalnia wzrost PKB. Nie było też żadnej dyskusji o rozpowszechnionych obawach przed ideologicznym zwrotem w lewo, który mógłby zagrozić prawom własności. Prowadziłoby to do ucieczki kapitału, bo jednostki dążyłyby do ochrony swojej własności.

Chiny nadal stanowią złożoną zagadkę. Ich władze niewątpliwie jednak wprowadzają prorynkowe reformy z zamiarem uzyskiwania przez następne pięć lat realnego wzrostu PKB na poziomie 6,5 proc. rocznie (lub więcej). Ma to do 2020 r. do prowadzić do podwojenia dochodu realnego per capita, czyli do osiągnięcia celu, jaki Komunistyczna Partia Chin postawiła w 2010 roku. Jeśli nawet nie zostanie on osiągnięty, to nie dlatego, że rząd za mało się starał.

© Project Syndicate, 2016

www.project-syndicate.org

 

 


Tagi