Autor: Aleksander Piński

Dziennikarz ekonomiczny, autor recenzji książek i przeglądów najnowszych badań ekonomicznych

Obecne prawo autorskie szkodzi kreatywności

Okres obowiązywania prawa autorskiego w Polsce – 70 lat po śmierci autora – jest zbyt długi; dopłaty do czynszów mało zarabiających osób opłacają się państwu, a rozwój sieci kawiarni przekłada się na liczbę zgłaszanych patentów. To wnioski z najnowszych badań naukowych.
Obecne prawo autorskie szkodzi kreatywności

Michela Giorcelli i Petra Moser przygotowały pracę „Copyright and Creativity. Evidence from Italian Opera During the Napoleonic Age” („Prawa autorskie i kreatywność. Dowody z włoskiej opery podczas ery napoleońskiej”). Do wysnucia określonych wniosków posłużyła im sytuacja prawna, jaka miała miejsce we Włoszech na przełomie XVIII i XIX w. w związku z różnym momentem przejęcia władzy przez Napoleona w poszczególnych częściach kraju i wprowadzenia tam nowego porządku prawnego.

Napoleon rozpoczął włoską kampanię w 1796 r. od inwazji na królestwo Sardynii. Co prawda, wówczas nie udało mu się utrzymać tam władzy, ale zaanektował Lombardię i Wenecję, które stworzyły tzw. Republikę Cisalpińską (co ciekawe, w skład armii Republiki Cisalpińskiej weszły Legiony Polskie dowodzone przez generała Jana Henryka Dąbrowskiego). W 1801 r. w tejże republice wprowadzono francuską ustawę o prawie autorskim z 1793 r., która dawała kompozytorom dożywotnie wyłączne prawo do skomponowanych przez nich utworów oraz dodatkowo 10 lat dla spadkobierców tych dzieł.

W 1804 r. Francja zastąpiła dotychczasowe przepisy kodeksem cywilnym, który pozostawił prawa autorskie w regionach, w których już obowiązywały, ale nie wprowadzał ich tam, gdzie ich wcześniej nie było. W rezultacie do lat 20. XIX w. prawa autorskie we Włoszech obowiązywały w Lombardii i Wenecji, podczas gdy w reszcie kraju nie. Autorki pracy stworzyły bazę danych oper skomponowanych w ośmiu włoskich regionach od roku 1770 o 1900. Było ich 2598. Ich autorami było 705 kompozytorów.

Dyskusyjna agonia ekonomiczna twórców

Co istotne, opera była wówczas bardzo popularną rozrywką. Tłum godzinami czekał przed drzwiami teatrów na otwarcie drzwi, podobnie jak dzisiaj kłębi się przed stadionami, na których mają wystąpić gwiazdy rocka. Analiza danych wykazała, że po 1801 r. w Lombardii i Wenecji tworzono rocznie o przeszło dwie opery więcej (2,2), niż w innych regionach Włoch. W porównaniu do średniej prawie półtorej (1,4 ) opery rocznie sprzed 1801 r. – oznacza to wzrost o 157 proc. Nawet gdy wykluczymy z analizy Mediolan i Wenecję, czyli kulturalne centra Lombardii i Wenecji, to i tak wzrost wyniósł 66 proc.

Regiony z prawem autorskim i bez niego są do siebie podobne pod względem popytu na dzieła operowe (mierzone liczbą teatrów i liczbą miejsc w tych teatrach), jak również liczbą ludności, PKB na obywatela i poziomem urbanizacji. Ale prawo autorskie nie tylko doprowadziło do zwiększenia liczby utworów, ale także poprawy ich jakości. Bez niego bowiem kompozytor ma płacone tylko raz, gdy dostarcza operę zamawiającemu. Nie ma żadnych korzyści z tego, że opera podoba się widzom i jest wystawiana wielokrotnie. Z drugiej strony, jeżeli artysta dostaje pieniądze za kolejne przedstawienia, to jego majątek rośnie i może sobie pozwolić, by spędzić więcej czasu nad tworzeniem kolejnych. Przykładowo Gioacchino Rossini (1792–1868) oświadczył, że opery z Neapolu płacą za mało za jego dzieła i dlatego nie będzie już tworzył od początku nowych dzieł, tylko produkował wariacje tych, które skomponował wcześniej.

Prawo autorskie nie tylko doprowadziło do zwiększenia liczby utworów operowych, ale także do poprawy ich jakości.

Autorki przywołanej pracy stworzyły trzy mierniki jakości oper. Jednym z nich było ustalenie, które z oper są obecnie sprzedawane na platformie Amazon. Jest to osiągnięcie – z 2598 oper skomponowanych w badanym okresie, w 2014 r. na Amazonie można było kupić nagrania tylko 156 z nich, a więc 6 proc.

Ale autorki zaznaczają, że wydłużanie okresu, w jakim obowiązuje prawo autorskie już takiego pozytywnego wpływu nie ma. Powołują się na tzw. ustawę Myszki Miki z 1998 r. Chodzi o wylobbowane przez koncern Disneya przedłużenie okresu obowiązywania praw autorskich na postacie z kreskówek założyciela firmy do 2023 r. (okres obowiązywania praw autorskich wydłużono w tym przypadku o 50 lat po śmierci autora, a następnie jeszcze o lat 7).

Autorki konkludują, że warto wprowadzać prawo autorskie, ale takie, które przyznaje prawa autorom do pożytków z dzieł co najwyżej do ich śmierci (w Polsce jest to 70 lat po zgonie artysty). Bardzo niewielki odsetek oper jest popularny przez okres dłuższy niż 20 lat po skomponowaniu. A ochrona autorska utrudnia dostęp do utworu, który mógłby być inspiracją dla nowych twórców.

Mogę się tylko podpisać pod wnioskami badaczek. Często szukam niszowych książek naukowych wydanych kilkadziesiąt lat temu, które nie były wznawiane od wielu lat, bo to się nie opłaca. Biblioteki zdigitalizowały te treści, ale by je przeczytać, trzeba się osobiście udać na miejsce. Instytucje nie mogą legalnie udostępnić ich w sieci, bo od śmierci autora nie minęło jeszcze 70 lat.


Wynalazcy z kawiarni

Przechodząc do obiecująco „pachnącego” tematu, Michael Andrews opublikował ostatnio wraz z Chelsea Lensing pracę „Cup of Joe and Knowledge Flow: Coffee Shops and Invention” („Filiżanka kawy i przepływ wiedzy: kawiarnie i wynalazki”). Naukowcy zbadali w niej zależność między tempem rozprzestrzeniania się punktów sieci kawiarni Starbucks a liczbą patentów.

Innowacyjne pogawędki nie pomagają innowacyjności

Okazuje się, że o 10 proc. szybszy wzrost liczby kawiarni znanej sieci przekłada się na wzrost liczby podań o przyznanie patentu w hrabstwie o 4–6 proc. Wzrasta także jakość zgłaszanych wynalazków oraz odsetek patentów, których autorami jest więcej niż jedna osoba. Szybciej rośnie również liczba patentów przyznawanych firmom oraz będących owocem współpracy firm. Może to świadczyć o tym, że kawiarnie są miejscem bardzo owocnych spotkań biznesowych.


Pomoc się opłaca

Z kolei Boaz Abramson opublikował pracę „The Welfare Effects of Eviction and Homelessness Policies” („Skutki eksmisji i polityki dotyczącej bezdomności”). Bada w niej skutki różnego rodzaju działań władz, które w założeniu mają przeciwdziałać utracie przez ludzi dachu nad głową. Robi to na przykładzie danych z hrabstwa San Diego w USA.

Okazuje się, że zapewnienie osobom, którym grozi eksmisja, opłacanego z podatków prawnika sprawia, że koszt wynajmu rośnie, powodując wzrost bezdomności o 15 proc. Z kolei dopłaty – z podatków – do czynszów dla osób, które mają problemy finansowe, zmniejszają liczbę bezdomnych o 45 proc. a eksmisji o 75 proc. Co istotne, oszczędności na wydatkach związanych ze wzrostem liczby bezdomnych są większe, niż koszt dopłat do czynszu.


Tagi


Artykuły powiązane

Tydzień w gospodarce

Kategoria: Trendy gospodarcze
Przegląd wydarzeń gospodarczych ubiegłego tygodnia (30.05–03.06.2022) – źródło: dignitynews.eu
Tydzień w gospodarce

Obecne sankcje to za mało. Co może powstrzymać Rosję?

Kategoria: Trendy gospodarcze
Cudowne recepty na pokój nie istnieją, ale odnaleźć można lepsze i gorsze rozwiązania. Historia gospodarcza przestrzega nas przed pochopnym rozpętywaniem wojny ekonomicznej – która może nie tylko nie zapobiec eskalacji militarnej, ale nawet ją pogłębić.
Obecne sankcje to za mało. Co może powstrzymać Rosję?

Tydzień w gospodarce

Kategoria: Raporty
Przegląd wydarzeń gospodarczych ubiegłego tygodnia (16–20.05.2022) – źródło: dignitynews.eu
Tydzień w gospodarce