Obecny kryzys jest wyjątkowy

Polikryzys jest zjawiskiem nowym, ponieważ nakładanie się wielu kryzysów na siebie utrudnia wypracowanie skutecznego rozwiązania – mówi prof. Elżbieta Mączyńska, Prezes honorowy Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego. W wywiadzie także o epidemii samotności, społeczeństwie zmęczenia i innych czynnikach, którym często nie poświęcamy należytej uwagi.

„Obserwator Finansowy”: W ostatnich tygodniach furorę robi pojęcie polikryzysu. Mamy splot kryzysów, które wystąpiły w ostatnich latach i trwają nadal. Są to kryzysy ekonomiczny, finansowy, pandemiczny, a teraz wojna rosyjsko-ukraińska. Czy to wyjątkowa sytuacja?

Elżbieta Mączyńska: Naliczyłam 14 takich kryzysów. I to jest sytuacja, z którą chyba jeszcze nigdy ani świat, ani gospodarki się nie zderzyły, żeby była aż taka multiplikacja kryzysowa. Teraźniejszość jednak jest jednoznacznie gorsza niż wtedy, kiedy wystąpił Wielki Kryzys lat 1929–1933, bo wówczas mieliśmy tylko kryzys gospodarczy. W tej chwili nakładają się na siebie różne kryzysy, bo jeden goni, drugi i właściwie nie widać jednoznacznego panaceum. To jest swego rodzaju węzeł gordyjski i potrzebne są aleksandryjskie rozwiązania, ale tych nie ma, bo to splątanie jest tak wielkie. I teraz powstaje pytanie, dlaczego tak jest? Czy my możemy to wiązać tylko z wojną w Ukrainie i wcześniej z COVID-19? Moim zdaniem podskórne siły były już widoczne znacznie wcześniej.

Jakie są zatem źródła kryzysu: polityczne, ekonomiczne, a może moralne?

Wracając do tego określenia polikryzys czy kryzysowa multiplikacja to mamy jeszcze jedno określenie – permanentność kryzysów, czyli stałość ich występowania. To nie jest nowa kwestia, przewidział to amerykański profesor Nouriel Roubini, zwany „dr Doom”, czyli „Doktor Zagłada”, i jako jeden z nielicznych uważa, że musimy się pogodzić z tym, iż te kryzysy będą się powtarzać i nakładać się na siebie, co opisał w książce „Ekonomia kryzysu”. Kryzysy będą zatem zjawiskiem permanentnym, a nie cyklicznym. I jako takie muszą zająć należyte miejsce i w teorii ekonomicznej, i w praktyce.

Ta permanentność pokazuje i złożoność naszego świata, i kataklizmy, i całe nieszczęście, jakie spadło na nas w ciągu ostatnich trzech lat. Ale te czynniki, które stanowią podglebie tej kryzysowej multiplikacji, postrzegam jako główne czynniki tego, co się obecnie dzieje oraz jako przyczynę tego, że tak trudno znaleźć rozwiązanie. Choć cały świat nad tym pracuje, to głównie skupiamy się tylko na dwóch czynnikach, czyli na wojnie i pandemii COVID-19, a w rzeczywistości to jest bardziej złożona sytuacja. Zasadniczym bowiem czynnikiem – podglebiem – jest ogarniające świat przesilenie cywilizacyjne, czyli sytuacja, kiedy jedna cywilizacja się kurczy, a przychodzi następna. To jest taki kapitalny remont świata, który polega na zmianie ścian nośnych.

Mieliśmy cztery cywilizacje – łowiecko-zbieracką, rolną i przemysłową czy industrialną, a teraz mamy nową, opartą na sztucznej inteligencji. Ale jak popatrzymy historycznie, to te przełomy cywilizacyjne, które się dokonywały, były wywołane przez wojny, chaos lub protesty rewolucyjne. I tak pierwsza rewolucja przemysłowa, technologiczna przyniosła zmianę systemu i industrializację. Feudalizm był stopniowo wypierany przez kapitalizm, bo kapitalizm rozwinął się właśnie w warunkach cywilizacji industrialnej. Obecnie bardzo głębokie przemiany budzą różnego rodzaju kontrowersje i problemy społeczne, tak jak przy pierwszej rewolucji przemysłowej, kiedy wystąpiły ruchy luddystyczne polegające na tym, że próbowano niszczyć maszyny, aby uratować system manufakturowy. W tej chwili mamy bardzo głębokie przemiany związane z tym przesileniem, ponieważ nie znamy do końca potencjału czwartej rewolucji przemysłowej, czyli potencjału sztucznej inteligencji.

Podczas jednej z debat, które odbywały się w trakcie Światowego Kongresu Kopernikańskiego podkreślano, jak bardzo nowe technologie i postęp technologiczny, które traktujemy jako dobrodziejstwo, są wykorzystywane w wojnie na rzecz agresora, poprzez uprawianie określonego systemu propagandy, dezinformacji, fake newsów, nie mówiąc o dronach i innych urządzeniach bazujących na sztucznej inteligencji. Świat więc nie radzi sobie z optymalizacją wykorzystania nowych technologii, które z całym swoim dobrodziejstwem powodują ogromne nierówności. Mamy bowiem świetnie funkcjonującą arystokrację cyfrową, zarabiającą na nowych technologiach i mamy analfabetów cyfrowych.

Na czym zatem polega trudność obecnych kryzysów i ich występowanie? Jeżeli nowe technologie zwiększają nierówności, narastanie syndromu samotności, bo izolują od świata, zastępują różne aspekty życia, które normalnie realizowaliśmy wspólnie z ludźmi, to to się przekłada też na kryzys demograficzny, a ludzie coraz słabiej radzą sobie sami ze sobą. Świat nowych technologii nas rozdziela, powodując coraz głębszą destrukcję. I problemem świata stają się choroby psychiczne, depresje, samobójstwa, także wśród dzieci, które są skażone nowymi technologiami. To tylko niektóre aspekty pokazujące, że mamy efekt zamknięcia – locking effect, czyli stare funkcjonuje i broni się przed nowym, zaostrzając różnego rodzaju konflikty i nieprawidłowości.

Mamy zatem przesilenie cywilizacyjne. Ale równocześnie gdzieś od lat 70. XX w. większość demokratycznych krajów o gospodarce kapitalistycznej zostało opanowanych przez doktrynę neoliberalną. I w tej doktrynie jest akurat coś przeciwnego, czego wymagałaby nowa cywilizacja, kompletna wiara w wolne rynki. A wolne rynki mają wmontowany element samodestrukcji, bo wolny rynek nagradza najsilniejszych, a ci stają się oligopolistami i mamy problem z oligopolistycznymi korporacjami, instytucjami itd., których interesy są sprzeczne z interesami większości ludzi. I na tym tle rodzą się konflikty, łącznie z konfliktami wojennymi. Czyli ta doktryna neoliberalna, funkcjonująca w świecie przez ponad cztery dekady, zdominowała świat – wolność przepływu kapitału oraz produktów itd., to wszystko zostało wykorzystane na rzecz krótkoterminowych interesów biznesowych, a nie na rzecz przeciwdziałania tym negatywnym zjawiskom, które nowe technologie przynoszą. I przesilenie pokazuje, że stare konstrukcje już są zmurszałe, a nowych jeszcze nie mamy i świat się chwieje.

Jesteśmy w trakcie przesilenia cywilizacyjnego

Czy można powiedzieć, że żyjemy w świecie schumpeterowskim, w takiej wersji turbo?

Joseph Schumpeter mówił o twórczej destrukcji. I teraz powstaje pytanie: czy i na ile obecna destrukcja jest twórcza? O ekonomicznych kosztach samotności Noreena Hertz napisała w książce „Stulecie samotności. Jak odzyskać utracone więzi”. Jeżeli mamy syndrom narastającej w świecie samotności, to ludzie nie radzą sobie sami ze sobą. Te problemy są tak głębokie, że przekładają się na zdrowie i życie człowieka, bo z badań wynika, że dziś o 30 proc. skraca się życie ludzi, którzy niewłaściwie posługują się nowymi technologiami, a równocześnie rośnie skala chorób psychicznych i liczba samobójstw. Czy można to uznać za twórczą destrukcję? Chyba że podejdziemy do technologii w sposób dehumanizujący. Przestrzegali przed tym już wielcy intelektualiści, łącznie z Albertem Einsteinem, który mówił o zagrożeniu dehumanizacją. I ta dehumanizacja postępuje i my mamy pogarszającą się jakość życia ludzi.

Czy możemy powiedzieć, że praźródłem był kryzys moralny i całościowa ekonomizacja życia społecznego, a ekonomia stała się najważniejszym czynnikiem kształtującym życie społeczności?

Środek stał się celem. I to jest właśnie odejście od klasycznych idei wolnościowych. Nie ma nic gorszego, jak obciążanie liberalizmu za to, co teraz mamy. Chodzi o to, że klasyczny liberalizm, którego intelektualnym ojcem jest Adam Smith, został absolutnie wypaczony, wyprany z kwestii wartości i etyki. Do znudzenia można powtarzać, że Adam Smith najpierw napisał książkę „Teoria uczuć moralnych”, a potem dopiero „Bogactwo Narodów”, a to było podłoże. Natomiast w neoliberalnej doktrynie uznaje się, że wolny rynek załatwi system wartości, etykę, moralność itd. I okazało się, że tak nie jest.

Błędem neoliberałów było przyjęcie założenia, że wszystko się dobrze ułoży samo z siebie.

Samo z siebie. To jest ta bezwzględna wiara, to jest fundamentalizm.

Swoisty melioryzm – typowy dla wielu neoliberałów – że zawsze będzie lepiej.

Nie wiem, czy to nie jest bezwzględne. Nie lubię teorii spiskowych, ale doktryna neoliberalna jest bardzo wygodna dla biznesu, bo to jest w zasadzie mechanizm samonapędzających się zysków tych najbogatszych kosztem tych szerszych warstw społecznych. I jeżeli zakładamy, że wszystko rozwiąże rynek, to nowa cywilizacja wymaga czegoś przeciwnego, a mianowicie zwiększonej roli państwa, na przykład w kształtowaniu systemów edukacyjnych i rozwoju dóbr wspólnych. A dla neoliberałów pojęcie dobra wspólnego stanowi wypaczenie, które oznacza, że to my musimy indywidualnie zadbać o wszystko, co nam jest potrzebne, a nie dbać o dobra publiczne czy wspólne. Nowa cywilizacja wymaga bardzo dużej refleksji dotyczącej tych ciemnych stron nowych technologii i działań, które mogłyby doprowadzić do optymalizacji wykorzystania potencjału czwartej rewolucji przemysłowej. To jest warunek sine qua non, żebyśmy nie popadli w jakiś mechanizm, który będzie oznaczał samozniszczenie i dla planety, i dla nas, ludzi, i dla naszego dobrostanu, i dla dobrobytu społecznego.

Niedawno ukazała się książka południowokoreańskiego filozofa i politologa Byung-Chul Hana „Społeczeństwo zmęczenia i inne eseje”. W tym zbiorze pokazane są paradoksy tego, co się obecnie dzieje, bo dokonuje się przesilenie cywilizacyjne i nowe technologie powinny nas odciążać od pracy, a tymczasem okazuje się, że jesteśmy coraz bardziej zmęczeni, zaharowani i narastają rozpiętości między poszczególnymi grupami społecznymi, kształtując nierówności. Przesilenie cywilizacyjne w połączeniu z doktryną neoliberalną doprowadziło zatem do tego, że najbardziej na tym korzysta sektor, który właściwie jest obciążeniem dla gospodarki realnej, a jest nim spekulacyjny sektor finansowy.

Z kolei Mariana Mazzucato w książce „Wartość wszystkiego. Wytwarzanie i zawłaszczanie w globalnej gospodarce”, opisuje m.in. kto kreuje wartość, a kto przyjmuje tę wartość. Według niej to spekulacyjny sektor finansowy jest właśnie takim typowym przykładem przejmowania wartości. I dochodzi do absurdów, że uznaje się za wartościowe to, co ma wysoką cenę. W tym sensie szef banku spekulacyjnego jest bardziej wartościowy niż nauczycielka. Społecznie jest akurat odwrotnie, o czym pisze Dawid Graeber w książce „Praca bez sensu”. I teraz ten świat się chwieje, jest pełen chaosu i my ludzie mimo postępu technologicznego oraz obrastania w materialny tłuszcz, nie mamy poczucia dobrej jakości życia, a wprost przeciwnie pojawia się efekt zmęczenia. Można narzekać, ale czy na narzekaniu się skończy? Przede wszystkim trzeba widzieć to podłoże. Jeżeli tym problemem jest fakt, że nie umiemy właściwie wykorzystać nowych technologii, żeby służyły poprawie jakości życia, jeżeli tego nie rozwiążemy, to ten węzeł składający się z wielości kryzysów będzie się powiększał i zaciskał. Podczas Światowego Kongresu Kopernikańskiego bardzo wiele miejsca poświęcono systemowi wartości. Rozważania panelistów dotyczyły tego, jak bardzo zgubny jest każdy system, w którym nie dba się o to, co jest najważniejsze, mianowicie o humanizm. To człowiek powinien być w centrum zainteresowania, a w centrum zainteresowania obecnie jest biznes i to taki, który nie służy pomnażaniu wartości, tylko ich wysysaniu.

I to jest wielki problem. Powtarzam od dawna, że są trzy warunki sine qua non, które muszą być spełnione, żeby poradzić sobie z tym chaosem, który jest w pewnym sensie naturalnym czynnikiem w warunkach przesilenia cywilizacyjnego. Historia pokazuje, że przesilenie cywilizacyjne jest jak remont kapitalny, podczas którego powstaje zamieszanie. Ale mając doświadczenia historyczne, powinniśmy z tego wyciągać wnioski i wprowadzać narzędzia przeciwdziałające temu chaosowi. Wyróżniam trzy takie warunki konieczne. Pierwszy warunek to jest właśnie optymalizacja wykorzystania tego dorobku czwartej rewolucji przemysłowej, tego potencjału. Tym bardziej jest to istotne, że u wrót już czeka piąta rewolucja przemysłowa, w której roboty będą się same ze sobą komunikować bez ingerencji człowieka.

Czytelnicze refleksje o naturze ludzkiej (i ekonomii)

Drugim warunkiem jest kształtowanie „antykruchości”, odporności, o czym napisał w swojej książce Nassim Nicholas Taleb. Nie wyobrażamy sobie, jak bardzo jesteśmy krusi, aż do momentu, kiedy zgubimy smartfon, bo okazuje się nagle, jak bardzo jesteśmy uzależnieni i zachowujemy się jak dziecko we mgle. A w przypadku młodzieży jest to szczególnie niebezpieczne. Amerykańskie uczelnie zmuszone zostały do wprowadzenia wykładów z komunikacji bezpośredniej, bo studenci stali się cyborgami i profesorowie nie są w stanie do nich dotrzeć, co pokazuje, że nowe technologie zmieniają nasze mózgi i możliwości komunikacji bezpośredniej, a to niszczy nas – ludzi.

Trzecim warunkiem są regulacje. Noreena Hertz w wywiadzie, który ukazał się w Der Spiegel mówi m.in. tak: „Skoro są regulacje dotyczące używania narkotyków, skoro są regulacje dotyczące palenia papierosów, czyli różnego rodzaju regulacje, że tam na paczce musi być napisane, że ten papieros szkodzi, to powinny być też regulacje w szkołach i na uczelniach, dotyczące zakresu wykorzystywania nowych technologii”. Jako przykład podaje, że tkwienie w smartfonie przez cały dzień stanowi równowartość wypalenia 15 papierosów, a przecież młodzież nie powinna palić papierosów. I proponuje wprowadzenie zakazu używania smartfonów i sieci społecznościowych. Bo paradoksalnie nadużywanie sieci społecznościowych wpycha nas w choroby psychiczne i samotność.

Co więcej, nie jesteśmy w stanie potem już rozmawiać na żywo, bo nie widzimy drugiego człowieka, nie czujemy go, przestajemy potrzebować realnej obecności drugiej osoby.

Wszystko wskazuje na to, że te procesy będą się niestety nasilać. Jest parę zawodów, które na pewno nie doświadczą ani bezrobocia, ani niskich płac, i jest to arystokracja cyfrowa rządząca cyfrowym światem, czyli m.in. firmy GAFAM: Google, Amazon, Facebook i Microsoft, które mogą zawładnąć światem i mogą rzutować na politykę, na wybory w krajach demokratycznych. To są procesy, które już się zaczęły, narobiły dużo szkód, a my ciągle nie mamy rozwiązań. Unia Europejska zauważa, że nierówności ciągle rosną i trzeba się tym zająć, ale technologie cyfrowe jeszcze bardziej je pogłębiają.

Ta multiplikacja kryzysowa stanowi przesilenie cywilizacyjne. A na to nakładają się wynikające z doktryny neoliberalnej rozwiązania systemowe, które jeszcze bardziej nas wpędzają w ten chaos, jaki przynosi nowa cywilizacja. Ale na pewno jakieś rozwiązania się znajdą, bo historia potwierdza, że ludzie sobie z tymi wyzwaniami radzili. Ale nigdy wcześniej te poprzednie trzy rewolucje przemysłowe – ani pierwsza z maszyną parową, ani druga z żarówką, ani trzecia z komputerem – nie doprowadziły do tak głębokich destrukcji i głębokich przemian oraz silnego burzenia ścian nośnych dotychczasowego systemu. Nigdy wcześniej takich procesów nie było. Jeżeli zburzone zostaną ściany nośne, a nie ma nowych konstrukcji, to system staje się niestabilny. I jesteśmy w takim chwiejnym świecie kryzysów albo permanentnego kryzysu. Wystarczy powiedzieć, że badacze kryzysu z Międzynarodowego Funduszu Walutowego wykazali, że w latach 1997–2007 było kilkaset kryzysów, w okresie międzywojennym średnio raz na 10 lat pojawiały się kryzysy, a teraz mamy kryzysowość, która jest cechą stałą. A tak być nie musi.

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Jesteśmy w trakcie przesilenia cywilizacyjnego

Kategoria: Trendy gospodarcze
Obecnie jeden kryzys pogania drugi, ale równocześnie jeden nakręca drugi. Błędem, jednym z wielu, jaki popełnialiśmy było utożsamianie wzrostu gospodarczego, czyli wzrostu PKB z rozwojem. Może być bowiem dziki wzrost gospodarczy, który nie służy ani ludziom, ani klimatowi, tylko samemu biznesowi. Gospodarka nie jest celem samym w sobie. Gospodarka jest po to, żeby poprawiała się jakość życia ludzi – mówi dla „Obserwatora Finansowego” prof. Elżbieta Mączyńska, prezes honorowy Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego.
Jesteśmy w trakcie przesilenia cywilizacyjnego

Cyfryzacja przedsiębiorstw w czasie pandemii COVID-19

Kategoria: Trendy gospodarcze
Pandemia przyspieszyła transformację cyfrową, która stała się integralną częścią społeczeństwa oraz przetrwania europejskich i amerykańskich firm. Unia Europejska pozostaje jednak w tyle za Stanami Zjednoczonymi pod względem cyfryzacji przedsiębiorstw.
Cyfryzacja przedsiębiorstw w czasie pandemii COVID-19

Globalizacja – błogosławieństwo czy przekleństwo

Kategoria: Trendy gospodarcze
Od dwóch dekad mamy dowód na to, że obserwowane procesy, nie prowadzą do redukcji biedy, tylko do rosnących dysproporcji. Przykładem jest pandemia, która przyniosła bardzo negatywne skutki, jeśli chodzi o zabezpieczenie ludzi na całym świecie w odpowiednie środki potrzebne do funkcjonowania – mówi prof. Zbigniew Krysiak
Globalizacja – błogosławieństwo czy przekleństwo