(©Envato)
Intelektualne zręby ordoliberalizmu powstały w latach 30. XX w., a w praktycznym wymiarze doktryna ordoliberalna zaistniała w zachodnich Niemczech od drugiej połowy lat 40. XX wieku.
Jak symbolicznie zilustrować różnice między ordoliberalizmem a wolnorynkowym liberalizmem? Obrazuje je poniższa anegdota.
W czasie jednego ze zjazdów Stowarzyszenia Mont Pelerin Wilhelm Röpke i Friedrich August von Hayek, korzystając z przerwy między obradami, udali się na spacer do ogrodów uprawianych przez pracowników lokalnej fabryki. Röpke zachwycił się pięknem miejsca i ucieszył się, że robotnicy mogą znaleźć chwilę oddechu i harmonii w swoim życiu, na co Hayek się żachnął: „Ależ weź pod uwagę stracone godziny, które ci ludzie mogliby spędzić w fabryce!”.
Ta anegdota, przytoczona kiedyś przez Jacka Bartyzela, symbolicznie i trafnie oddaje różnice między obu kierunkami ekonomii.
Wśród teoretyków ruchu prym wiedli ekonomiści i myśliciele ze szkoły fryburskiej, do której należeli Franz Böhm, Walter Eucken, Wilhelm Röpke oraz Alexander Rüstow, jak również Alfred Müller-Armack, a także – bardziej już jako polityk wdrażający w praktyce założenia doktryny – Ludwig Erhard, wieloletni zachodnioniemiecki minister gospodarki oraz kanclerz – określany mianem twórcy powojennego „cudu gospodarczego” – zapisał się, jak się okazało w ostatnich latach, także niechlubną kartą w swoim życiorysie. Erhard współpracował ściśle podczas wojny z nazistami, zarazem wielokrotnie odnosząc się z rasistowską pogardą do narodu polskiego.
Sama nazwa ruchu pochodzi od periodyku ORDO, rocznika ekonomicznego, które to słowo – zaczerpnięte z łaciny – oznacza „ład”. Ów ład nawiązuje do średniowiecznego porządku społeczno-ekonomicznego, który nakreślał ramy ówczesnego społeczeństwa traktowanego jako sprawnie funkcjonujący organizm.
ORDO – oznacza „ład”. Ów ład nawiązuje do średniowiecznego porządku społeczno-ekonomicznego, który nakreślał ramy ówczesnego społeczeństwa traktowanego jako sprawnie funkcjonujący organizm.
Ordoliberalizm stanowi niejako trzecią drogę, meandrującą między leseferyzmem i niekontrolowanym wolnym rynkiem z jednej, a systemami kolektywistycznymi – socjalizmem i komunizmem – z drugiej strony. Stąd też doktryna ta określana jest mianem „społecznej gospodarki rynkowej”, pojęciem ukutym i zaproponowanym przez Alfreda Müller-Armacka w 1946 r., co w zamyśle twórcy oznaczało porządek, w którym ludzkie działania wolnych jednostek są wbudowane w ład, który przyniesie optimum korzyści gospodarczych, przyczyniając się do ukształtowania systemu sprawiedliwości społecznej.
Niezmiernie ważne jest jednak zastrzeżenie, że ordoliberałowie, choć w oczywisty sposób mieli na względzie pragmatyczne cele odbudowy Niemiec zachodnich ze zgliszcz wojennych, to jednak ważną komponentą ich idei stała się także próba przemodelowania społeczeństwa według zasad moralnych opartych w wielkiej mierze na wartościach chrześcijańskich, zarówno płynących z katolicyzmu i katolickiej nauki społecznej, jak również czerpanych z protestantyzmu. Ordoliberałowie byli bowiem świadomi spustoszeń dokonanych przez ideologię nazistowską. Uznali zatem, że przemiana musi mieć charakter całościowy, obejmujący moralność, gospodarkę, politykę i stosunki społeczne. Walter Eucken zdawał sobie bowiem sprawę z nierozerwanej współzależności ustroju politycznego i gospodarczego, dlatego też myśliciele tego kręgu – choć w większości byli dobrze wykształconymi ekonomistami – rozumieli zarazem, że gospodarka nie powinna stanowić autonomicznej i wyizolowanej kategorii społecznej, lecz winna być ujęta w ramy życia wspólnotowego, by dobrze służyć wszystkim jednostkom, i jednocześnie nie wymknąć się spod kontroli, co mogłoby w dłuższej perspektywie doprowadzić do zaburzeń społecznych.
Kolejną przyczyną – równie istotną – była tradycja niemiecka, ta dawniejsza, ale też ówczesne specyficzne doświadczenia wypływające z systemu nazistowskiego. Społeczeństwo niemieckie było wspólnotą przywiązaną do wartości konserwatywnych i tradycjonalistycznych z silną niechęcią do postaw indywidualistycznych, tak typowych przecież dla założeń klasycznego liberalizmu. Ordoliberałowie dostrzegali związek łączący porządek liberalny z postępującą atomizacją społeczną, wzrostem anonimowości życia w wielkich skupiskach, skutkujący zatarciem naturalnych więzi i podkopujący normy moralne kształtujące wspólnotę. W rezultacie wysuwali z pozoru paradoksalny wniosek o liberalizmie jako walcu torującym drogę systemom kolektywistycznym, ponieważ rozpad naturalnych więzi społecznych, egoistyczny indywidualizm i powstanie społeczeństwa masowego będą sprzyjać nastrojom egalitarnym, a te z kolei ziszczą się w dyktaturze komunistycznej lub nazistowskiej. Innymi słowy, ordoliberałowie upatrywali w instytucjach liberalnych, także (a może przede wszystkim) w istnieniu wolnego rynku, zalążka samozniszczenia. Otóż ich zdaniem ład rynkowy pozbawiony wartości moralnych i zasad budujących wspólnotę, w tym przede wszystkim, utrata wiary w porządek nadprzyrodzony, musi się przerodzić w społeczeństwo masowe składające się z jednostek ukierunkowanych jedynie na konsumpcję i chęć użycia za wszelką cenę. A to będzie prowadzić do inflacji żądań i potęgujących się roszczeń, których zaspokojenie obiecują cynicznie systemy totalitarne wprowadzające w rezultacie jeszcze większe zniewolenie.
Röpke zauważył, że umiejscowienie w centrum życia społecznego zagadnień materialnych prowadzi do kultu produktywności i ekspansji materialnej przy jednoczesnym uwiądzie wartości, co degraduje jednostkę i społeczeństwo, choć początkowo przynieść może utylitarne korzyści.
Ordoliberałowie nie odrzucali kryterium skuteczności i efektywności, jednak działania rynkowe – ujęte w sieć reguł – miały zostać pozbawione znamion bezwzględnej rywalizacji, w której korzyść odniosą tylko najsilniejsze podmioty.
Z tego też względu, aby dobrostan społeczny mógł przetrwać, a jednostka zachować swoją głęboką indywidualność i godność, niezbędne jest wplecenie rozwiązań rynkowych w społeczną tkankę wartości. Oznacza to, że ład społeczny musi opierać się na solidarystycznych więziach spajających rodzinę oraz lokalne społeczności. Ordoliberałowie sięgali chętnie do myśli społecznej Kościoła i tomistycznej wizji wspólnoty stawiającej godność osoby ludzkiej na pierwszym miejscu. W idealnej perspektywie oznaczałoby to stworzenie efektywnej i społecznej gospodarki rynkowej, w której każdy członek społeczności znajdzie swoje miejsce, by budować wspólny dobrobyt. Röpke tłumaczył to w następujący sposób: „mam określony obraz człowieka, ukształtowany przez duchową tradycję antyczno-chrześcijańską, ponieważ upatruję w nim obraz i podobieństwo Boga, ponieważ mam we krwi przekonanie, iż jest okropnym grzechem, poniżając człowieka uczynić zeń środek (także w imię górnolotnych celów) oraz, że każda dusza jest czymś nieporównywalnym, niezmienialnym i bezcennym, wobec czego wszystko inne jest niczym, ponieważ wierny jestem tkwiącemu w tych przekonaniach humanizmowi, dla którego człowiek jest dzieckiem i podobieństwem Boga, sam jednak Bogiem nie będąc, jakim czyni go bałwochwalczo pycha fałszywego, ateistycznego humanizmu – dlatego sądzę, przeciwstawiam się z największym sceptycyzmem wszelkiego rodzaju kolektywizmowi”.
Dopiero na takim fundamencie jest możliwe funkcjonowanie rynku, na którym zostanie zachowana zasada konkurencji. Ordoliberałowie nie odrzucali bowiem kryterium skuteczności i efektywności. Działania rynkowe – ujęte w sieć reguł miały jednak zostać pozbawione znamion bezwzględnej rywalizacji, w której wskutek braku hamulców korzyść odniosą tylko najsilniejsze podmioty – monopoliści i wielkie spółki, kierujące się własną krótkoterminową korzyścią, podkopując byt społeczeństwa. Eucken wysnuł wniosek, że liberalna polityka gospodarcza sięgająca swoimi korzeniami XIX wieku stworzyła warunki walki gospodarczej skutkujące powstawaniem monopoli, degradując tym samym pozycję konsumentów i niszcząc zarazem mechanizmy konkurencji świadczeń na rzecz konsumentów. Dlatego też wolny rynek powinien być ograniczony właśnie w imię wolności. Powstanie wolnego i naturalnego ładu jest warunkowane koniecznością stworzenia ram ustrojowych. Przetrwanie wspólnoty zasadza się na zachowaniu w harmonii z nieodzowną rolą nadzorczą państwa, które nie jest ograniczone tylko do roli „stróża nocnego”, jak postulowali apologeci wolnego rynku, ale zabezpiecza ramy prawne i społeczne zapobiegające niesprawiedliwości, zagrożeniom moralnym oraz wynaturzeniom rynku. Warto zauważyć, że ordoliberałowie uznali za konieczne uwzględnianie także materialnego wymiaru wolności, podczas gdy liberałowie klasyczni zadowalali się przede wszystkim jej formalnym wymiarem. Dotykamy tu fundamentalnego podziału na wolność pozytywną i negatywną. Myśliciele reprezentujący szkołę fryburską podkreślali znaczenie możności, właśnie materialnego wymiaru swobody, która jest niezbędna, by zachować rzeczywistą wolność i godność ludzką, których formalne prawa nie są w stanie zapewnić.
Rolą państwa zatem nie jest aktywna ingerencja w mechanizmy rynkowe, bo pozostają one w mocy, ale takie ukształtowanie porządku, aby ta interwencja nie była konieczna.
W takim ujęciu rolą państwa zatem nie jest aktywna ingerencja w mechanizmy rynkowe, bo pozostają one w mocy, ale takie ukształtowanie porządku, aby ta interwencja nie była konieczna. Trochę tak jak według starej maksymy lekarskiej.: „lepiej zapobiegać niż leczyć”. Niemniej w skrajnych sytuacjach potrzebna może być interwencja chirurgiczna: rozbijanie monopoli, podział wielkich koncernów, korekta ustawodawcza, prawo do organizowania ewentualnych robót publicznych czy konieczna rola państwa w sferach, w których ład rynkowy nie jest możliwy lub nie jest wskazany. Innymi słowy, rolą władz państwowych jest nie dopuścić do tego, by silne grupy interesu narzuciły innym podmiotom swój punkt widzenia. Jako mit i propagandę liberalną traktowano przekonanie, że mechanizmy gospodarcze stworzą samoczynnie ład społeczny.
Ład ukształtowany zgodnie z zasadą ordoliberalizmu przetrwał do lat 60. XX w. Do jego załamania przyczynił się kryzys gospodarczy, wzrost poziomu bezrobocia oraz rozbudzenie oczekiwań społecznych. Po powstaniu wielkiej koalicji łączącej chadeków oraz socjalistów nastąpiła korekta polityki gospodarczej, pojawiły się akcenty ściśle interwencjonistyczne, zgodne z koncepcją państwa opiekuńczego (ang. welfare state) i państwa socjalnego. Być może rację miał Oswald von Nell-Breuning, współtwórca słynnej encykliki społecznej Quadragesimo anno, gdy stwierdził, że grupa ORDO z biegiem lat uznała ostatecznie prymat gospodarki nad społeczeństwem, co oznaczało popełnienie tego samego błędu antropologicznego, którego nie uniknęli ani liberałowie klasyczni, ani marksiści.
Autor wyraża własne opinie, a nie oficjalne stanowisko NBP.
Artykuł został jednocześnie opublikowany w numerze 7. wydania papierowego Obserwatora Finansowego w magazynie weekendowym „Dziennika Gazety Prawnej”, wraz z innymi artykułami autorów piszących dla OF.