Autor: Adam Kaliński

Dziennikarz specjalizujący się w tematach dotyczących Chin.

Pekin wzmacnia handel z krajami na Jedwabnym Szlaku

Pekin konsekwentnie promuje na świecie projekt zwany potocznie Nowym Jedwabnym Szlakiem, zwiększając wyraźnie presję i ekonomiczne zachęty w odniesieniu do państw, które leżą na jego trasie.
Pekin wzmacnia handel z krajami na Jedwabnym Szlaku

Chinom bardzo na rękę jest deeskalacja napięcia na Półwyspie Koreańskim, która ma szansę nastąpić po rozmowach między Donaldem Trumpem a Kim Dzong Unem - Pekin zyskuje czas, by jeszcze bardziej skupić się na realizacji swojego strategicznego projektu. (Fot. PAP)

Z analizy Economist Intelligence Unit (EIU) wynika, że od początku obecnego roku wzrosła aktywność inwestycyjna i handlowa między Chinami, a krajami, którymi z racji na ich położenie Chiny są zainteresowane najbardziej. Ma to pośrednio związek z napiętymi stosunkami między Chinami, a krajami wysokorozwiniętymi, w tym głównie ze Stanami Zjednoczonymi.

Patrząc realistycznie kraje te „nie są w stanie zastąpić USA i UE, jako głównych rynków eksportowych Chin”, a do tego nie mogą Chinom zaoferować technologii czy marek, które „napędzałyby chińskie zagraniczne fuzje i przejęcia”, piszą analitycy EIU. Ostatnie zainteresowanie Chin innymi potencjalnymi partnerami ma raczej cel długoterminowy.

W I kwartale tego roku wartość wymiany handlowej Chin z 65 państwami położonymi na trasie Nowego Jedwabnego Szlaku (NJS) wzrosła do 287,3 mld dol. – o 19,4 proc. r/r. Z danych widać także, że Chiny zaczęły od nich więcej kupować. W I kwartale na państwa NJS przypadało 29,1 proc. łącznego chińskiego eksportu oraz 25,8 proc. importu. Wzrosły także – podaje EIU – chińskie inwestycje bezpośrednie w krajach NJS, co jest logicznym ruchem i podwójnie korzystnym także dla Chin, gdy się weźmie pod uwagę, że Szlak to sieć powiązań handlowych opartych na szlakach transportowych.

Zmalała natomiast wartość kredytów preferencyjnych na projekty w państwach NJS (o 7,4 proc. r/r), co zdaniem autorów analizy sugeruje „większą ostrożność głównych chińskich banków” wywołaną obawami dotyczącymi ryzyka związanego z finansowaniem projektów NJS. Widać więc, że Pekin mimo stopniowego uruchamiania na inwestycje w ramach NJS ogromnych środków nie zamierza szastać pieniędzmi, zwłaszcza w przypadku rynków mniej stabilnych politycznie i słabszych. Temu służą także nowe przepisy o ostrzejszej kontroli inwestycji zagranicznych, które weszły w życie w marcu.

Chińskie władze, zauważa Economist Intelligence Unit, ostatnio bardzo naciskają na sektor prywatny, aby ten w większym stopniu zaangażował się w projekty związane ze Szlakiem, o czym traktuje oficjalny dokument ważnego organu kontrolującego chińską gospodarkę, jakim jest Krajowa Komisja Rozwoju i Reform. To ona wyznacza, gdzie mają powstać inwestycje wspierające NJS – infrastruktura transportowo-logistyczna, klastry przemysłowe, nitki rurociągów itp.

Strategiczny plan Pekinu nawiązuje do tradycji historycznego szlaku handlowego, którym przez stulecia odbywał się handel między Europą a Państwem Środka. We współczesnej odsłonie chodzi o budowę kosztem od 1 bln do nawet 4 bln dolarów (zależy od wariantu) sieci infrastruktury i nowoczesnych połączeń drogowych i kolejowych między zachodnią częścią Chin a Europą.

Południowy wariant szlaku miałby przebiegać przez 65 państw, w tym Polskę. Potencjalnych tras przebiegu Szlaku na lądzie i morzu jest kilka. Pekin zapewnia, że na tej ogromnej i rozpisanej na wiele lat inwestycji gospodarczo zyskają wszyscy, którzy zgłoszą do niej akces, zwłaszcza państwa słabiej rozwinięte. W ocenie zachodnich ekspertów projekt przede wszystkim ułatwi jeszcze bardziej chińskim towarom i inwestycjom dostęp do rynków zagranicznych i bardziej uniezależni ChRL od transportu drogą morską. Według szacunków ONZ lądowy przewóz towarów między Azją a Europą w 2017 r. stanowił tylko 1,4 proc. transportu morskiego. Nowe lądowe połączenie Chin z Europą nawet o połowę skróci czas transportu towarów.

Na początku, po oficjalnej prezentacji przez władze Chin projektu NJS w 2013 r., w wypowiedziach zachodnich, jak również polskich przedstawicieli władz przeważały ostrożne, choć przychylne komentarze na ten temat. Ale nie brakowało opinii, że cała idea trąci utopią, jest czysto wizerunkowa i skierowana głównie na potrzeby wewnętrznej polityki chińskiej.

Wraz z działaniami po stronie chińskiej komentatorzy na Zachodzie zaczęli wyrażać obawy o polityczny – a nie ekonomiczny – cel tego przedsięwzięcia, koncentrując się na zagrożeniach dla Zachodu. Im bardziej Pekin zapewnia o gospodarczych zyskach dla każdego uczestnika, tym bardziej Zachód widzi w projekcie wady zamiast zalet, oceniając, że korzyści odniosą głównie Chiny, ponieważ to one będą Szlak w pełni kontrolować, wykorzystując go jako narzędzie polityczne.

Paradoksalnie, w sukurs przychodzi Chinom polityka amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa, w tym obłożenie cłami importu stali i aluminium, która uderza też w europejskich sojuszników Ameryki. Pekinowi stwarza to szansę na utworzenie chińsko-niemieckiego przywództwa w rozwijaniu stosunków Chiny-Europa, co zasugerował niedawno w rozmowie z kanclerz Niemiec Angelą Merkel lider Chin Xi Jinping. Unia Europejska oficjalnie Szlakowi nie jest nieprzychylna, ale też po próbach (udanych i nieudanych) wrogich w ocenie Zachodu przejęć technologicznych firm (np. niemieckiej Kuki) przez Chiny wdrożyła program podwyższonej ostrożności wobec planów Pekinu.

Komentatorzy na świecie zwracają uwagę na jeszcze jeden aspekt tego przedsięwzięcia. NJS stałby się nowym kanałem dystrybucji w świat chińskiej produkcji (ok. 90 proc.) i poza korzyściami eksportowymi częściowo uniezależniłby Chiny także od importu (ropa naftowa, rudy żelaza) drogą morską.

Deeskalacja napięcia na Półwyspie Koreańskim, która ma szansę nastąpić po rozmowach między Donaldem Trumpem a Kim Dzong Unem, jest Chinom bardzo na rękę. Zyskują one czas, by jeszcze bardziej skupić się na realizacji własnego strategicznego projektu. Jakikolwiek konflikt z udziałem Korei Północnej zmusiłby bowiem Pekin, jako patrona reżymu w Pjongjangu, do zaangażowania się po jego stronie. Naraziłoby to Chiny na blokadę morską – w razie konfliktu zbrojnego i zastosowania, np. przez USA i regionalnych sojuszników, blokady morskiej Chiny zostałyby odcięte od możliwości handlu, co byłoby potężnym ciosem w gospodarkę.

NJS stanowiłby natomiast – wprawdzie ograniczoną, ale jednak – alternatywę dla transportu morskiego. Zwołując kolejne szczyty gospodarcze, organizując prezentacje i przekonując mniejszych partnerów azjatyckich do NJS – chińskie władze metodycznie posuwają się naprzód. Widać, że nastawiły się w tym wypadku na długi, a nawet bardzo długi marsz.

Chinom bardzo na rękę jest deeskalacja napięcia na Półwyspie Koreańskim, która ma szansę nastąpić po rozmowach między Donaldem Trumpem a Kim Dzong Unem - Pekin zyskuje czas, by jeszcze bardziej skupić się na realizacji swojego strategicznego projektu. (Fot. PAP)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Długi marsz Chin na pozycję numer 1

Kategoria: Trendy gospodarcze
Profesor Bogdan Góralczyk, jeden z najwnikliwszych znawców Chin w Polsce, podejmuje kolejny raz temat Państwa Środka. W tomie „Nowy Długi Marsz” autor opisuje, jak chińskie władze dążą do odzyskania pozycji największego mocarstwa na świecie.
Długi marsz Chin na pozycję numer 1