Autor: Aleksander Piński

Dziennikarz ekonomiczny, autor recenzji książek i przeglądów najnowszych badań ekonomicznych

Piękni ekonomiści mają więcej cytowań

Prace bardziej atrakcyjnych naukowców zajmujących się gospodarką są częściej cytowane; napływ złota z Brazylii w XVIII w. zmniejszył PKB Portugalii o połowę; 1 euro wydane na kontrolę pracowników sektora publicznego na zwolnieniach lekarskich we Włoszech przyniosło 10 euro oszczędności. To wnioski z najnowszych badań naukowych.
Piękni ekonomiści mają więcej cytowań

Galina Hale, Tali Regevi i Yona Rubinstein przygotowały pracę „Do Looks Matter for an Academic Career in Economics?” („Czy wygląd ma znaczenie dla kariery akademickiej w ekonomii?”). Z badań wynika, że bardziej atrakcyjne pod względem wyglądu osoby dostają lepsze posady i zarabiają więcej, niż ci gorzej wyglądający. Autorki postanowiły sprawdzić, czy podobny mechanizm występuje także na uniwersytetach.

Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że nie powinno go tam być, bowiem głównym kryterium zatrudniania i promowania akademików jest produktywność. Ale czy tak jest w rzeczywistości? Autorki przygotowały bazę danych 752 osób, które ukończyły jeden z dziesięciu najbardziej renomowanych wydziałów ekonomii w USA w latach 2002-2006.

W danych znajdziemy m.in. ich publikacje, ale także dokonaną przez 241 niezależnych osób (wynajętych do tego zadania za pośrednictwem platformy Amazon Mechanical Turk) ocenę atrakcyjności ich wyglądu. I okazuje się, że jedno odchylenie standardowe więcej, jeżeli chodzi o ocenę atrakcyjności (średnia to 0,5 a odchylenie standardowe 0,17) zwiększa prawdopodobieństwo trafienia do jednego z trzech najlepszych programów doktorskich z 36 proc. do 40 proc.

Jednocześnie szansa na otrzymanie pracy w sektorze prywatnym zwiększa się z 9,5 proc do 13,5 proc., a prawdopodobieństwo trafienia do grupy osób o największej liczbie cytowań rośnie z 40 proc. do 49 proc. Jednak wygląd nie koreluje z liczbą opublikowanych prac. To oznacza, że sukces ładniejszych naukowców nie wynika z tego, że są pracowitsi, tylko z tego, że ich starania dają lepsze efekty.

Sukces ładniejszych naukowców nie wynika z tego, że są pracowitsi, tylko z tego, że ich starania dają lepsze efekty.

Powstaje pytanie: dlaczego piękni ekonomiści mieliby być częściej cytowani? Autorki stawiają następującą hipotezę – atrakcyjni fizycznie naukowcy są częściej zapraszani na konferencje, ponieważ prezentują swoje przemyślenia w bardziej przekonujący sposób albo dlatego, że są pożądani jako współautorzy prac przez innych akademików.

Wyższa produktywność ładnych ekonomistów częściowo wyjaśnia, dlaczego dostają lepsze oferty pracy. Ci którzy ich zatrudniają, patrząc na nich, spodziewają się wyższej produktywności. Autorki pracy konkludują, że praca na uniwersytecie wiąże się z interakcją z ludźmi, a ludzie zwracają uwagą na wygląd. Czyli pod tym względem rynek pracy dla naukowców nie różni się od rynków pracy w innych sektorach gospodarki.

Kruszec nie pomógł

Davis Kedrosky i Nuno Palma przygotowali analizę „The Cross of Gold: Brazilian Treasure and the Decline of Portugal” („Krzyż złota: Brazylijski skarb i upadek Portugalii”). Próbują w niej wyjaśnić powody gospodarczego upadku Portugalii w XVIII w. Jeszcze bowiem w 1750 r. PKB na głowę obywatela był w tym kraju wyższy niż we Francji czy Hiszpanii. Jednak sto lat później Portugalia była już najuboższym krajem zachodniej części kontynentu. Co spowodowało ten upadek?

Autorzy upatrują jego przyczyn w napływie złota z Brazylii, która wówczas była portugalską kolonią. W latach 1693-1695 odkryto pokłady żółtego kruszcu w prowincji Minas Gerais. Do 1705 r. napłynęło do tego regionu 50 tys. poszukiwaczy. Szacuje się, że w ciągu pierwszych dwóch dekad XVIII w. średnio wydobywano tam 40 tys. kg złota rocznie. W latach 20. tego stulecia było to już 100 tys. kg, a w 30. ponad 140 tys. kg.

Złoto dla wytrwałych

Z tego ponad 80 proc. wysłano do Portugalii. 72 proc. złota reeksportowano, resztę wydano w kraju. Skutkiem był wzrost kursu wymiany portugalskiej waluty o 30 proc. w ciągu całego XVIII w., co spowodowało utratę konkurencyjności przez portugalski przemysł. Portugalscy klienci przestawali kupować krajowe produkty, których ceny w wyniku inflacji – spowodowanej napływem złota – wzrosły, zastępując je tańszymi towarami z importu.

Przykładowo roczny import z Anglii wzrósł z 355 tys. funtów w latach 1699-1702 do 1,3 mln funtów w latach 1756-60 (głównie były to wełniane tekstylia). W tym czasie eksport do Anglii spadł z 387 tys. funtów w 1720 r. do 257 tys. funtów w latach 1756-1760. Ten spadek eksportu jest o tyle znamienny, że Portugalczycy podpisali z Anglikami umowę (tzw. traktaty Methuena z 1703 r.), która ułatwiała sprzedaż portugalskich win klientom z wysp brytyjskich (miały cła o jedną trzecią niższe, niż te nakładane na wina francuskie).

W miarę jak podupadał przemysł, podupadać zaczęły miasta. Od 1750 r. do 1800 r. wskaźnik ludności żyjącej w miastach spadł z 17,3 proc. do 16,2 proc. Portugalska gospodarka zaczęła odżywać dopiero w XVIII w., po wojnach napoleońskich. Autorzy zwracają uwagę, że ani utrata rynku kolonialnego na rzecz Anglików i Holendrów, ani francuska inwazja z 1807 r. nie miały tak negatywnego wpływu na gospodarkę jak napływ złota. Od 1750 r. do 1800 r. PKB w przeliczeniu na obywatela spadł w Portugalii o połowę.

Opłaca się kontrolować zwolnienia

Tito Boeri, Edoardo di Porto, Paolo Naticchioni i Vincenzo Scrutinio przygotowali pracę „Friday Morning Fever. Evidence from a Randomized Experiment on Sick Leave Monitoring in the Public Sector” („Gorączka piątkowego poranka. Dowody z eksperymentu dotyczącego monitorowania osób pracujących w sektorze publicznym, a będących na zwolnieniach lekarskich”). Opisują w niej eksperyment przeprowadzony we Włoszech, kraju znanym z dużej liczby zwolnień lekarskich branych przez pracowników sektora publicznego.

Osoby towarzyskie częściej pracują w sektorze publicznym

Przykładowo 31 grudnia 2014 r. z 900 policjantów, którzy mieli tego dnia wyznaczony dyżur na terenie Rzymu, 764 przyniosło zwolnienia lekarskie. O tym, że zwolnienia są nadużywane świadczy także fakt, że nieproporcjonalnie dużo z nich jest branych w piątki i poniedziałki, co może raczej sugerować, że są wykorzystywane do przedłużenia weekendu.

Nieproporcjonalnie dużo zwolnień jest branych w piątki i poniedziałki.

Dlatego włoski odpowiednik naszego ZUS-u, czyli Istituto Nazionale Previdenza Sociale – INPS, postanowił skontrolować zasadność wystawionych zwolnień. Losowo wybrano 4200 osób, które odwiedzili w domach bez zapowiedzi lekarze od 22 listopada 2017 r. do 5 stycznia 2018 r. Okazuje się, że wizytacja chorującego pracownika spowodowała zmniejszenie liczby dni na zwolnieniu lekarskim w ciągu kolejnych 16 miesięcy o 5,5 dnia (z 47 dni), czyli o 12 proc. Efekt jest prawie dwa razy większy (10,2 dnia) dla pracowników, którzy nieregularnie korzystają ze zwolnień lekarskich. Autorzy pracy oceniają, że domowa kontrola działa odstraszająco. I jest bardzo opłacalna z punktu widzenia państwa. Każde 1 euro wydane na domowe wizyty osób na zwolnieniach lekarskich przynosi 10 euro zmniejszenia wypłat z tego tytułu.

Otwarta licencja


Tagi