Autor: Wojciech Mroczek

Ekspert ekonomiczny w Departamencie Statystyki NBP.

Początki handlu zagranicznego w II Rzeczypospolitej: Węgiel zamiast tkanin

Handel zagraniczny II Rzeczpospolitej w dużym stopniu odzwierciedlał powiązania ukształtowane przez zabory. Głównym celem eksportu było uzyskanie walut obcych dla skarbu państwa, a import służył przede wszystkim łagodzeniu niedoborów na rynku krajowym.
Początki handlu zagranicznego w II Rzeczypospolitej: Węgiel zamiast tkanin

W pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości handel zagraniczny Polski borykał się z ogromnymi trudnościami, jakie generalnie charakteryzowały wówczas gospodarkę młodego państwa. Po zakończeniu I wojny światowej Polska należała do najbardziej zniszczonych krajów Europy. W latach 1914-1917 przez większą część ziem polskich przebiegały główne walki frontu wschodniego, powodując olbrzymie straty ekonomiczne. Skalę strat dopełniały grabieże armii zaborczych. Najpierw Rosjanie, wycofując się przed ofensywą niemiecką, wywieźli w głąb cesarstwa urządzenia fabryczne, parowozy i wagony kolejowe. Później, to czego nie udało się zabrać Rosjanom, konfiskowała armia niemiecka, doprowadzając do ruiny przemysł na terenie dawnego Królestwa Kongresowego, najbardziej uprzemysłowionej części ziem polskich. W efekcie zatrudnienie w polskich fabrykach w pierwszych latach powojennych kształtowało się na wyraźnie niższych poziomach w porównaniu z rokiem 1913.

Bardzo duże straty poniosło rolnictwo, do czego dodatkowo przyczyniła się wojna polsko-bolszewicka. Skutkowało to wprowadzeniem i utrzymaniem w pierwszych latach powojennych dużych ograniczeń w handlu produktami rolnymi, w tym m.in. zakazem eksportu zbóż. Jednocześnie żywność stanowiła w tym okresie relatywnie dużą część importu, w istotny sposób przyczyniając się do utrzymania ujemnego salda obrotów handlowych w pierwszym okresie po odzyskaniu niepodległości. Prowadzone w latach 1919-1920 działania wojenne powodowały, że gospodarka Polski pozostawała w dużej mierze podporządkowana potrzebom wojska i związanymi z tym licznymi ograniczeniami w prowadzeniu działalności gospodarczej.

Odbudowa szlaków lądowych i morskich

Priorytetem polityki gospodarczej po odzyskaniu niepodległości była integracja ziem, które wcześniej stanowiły części krajów zaborczych. Odzwierciedleniem głębokiej dezintegracji ziem polskich podzielonych granicami były różne systemy walutowe, podatkowe i celne. Proces intensywnej industrializacji ziem polskich przypadł na okres rozbiorów, dlatego poszczególne dzielnice rozwijały się w zależności od powiązań z głównymi ośrodkami gospodarczymi państw zaborczych: Niemiec, Austrio-Węgier i Rosji. Ośrodki przemysłowe rozwijały się w zależności od uwarunkowań z czasów zaborów – granic oraz polityki celnej zaborców, która pod koniec XIX w. stawała się coraz bardziej protekcyjna. Także infrastruktura komunikacyjna ukształtowana została według potrzeb zaborców. Na początku niepodległości nie istniały bezpośrednie połączenie kolejowe między głównymi miastami w trzech zaborach (np. brak bezpośrednich połączeń kolejowych między Warszawą i Poznaniem czy Warszawą i Krakowem).

Innym ważnym zadaniem z punktu widzenia rozwoju handlu zagranicznego było zagospodarowanie 140 kilometrowego odcinka wybrzeża. Ze względu na strukturę eksportu, w której dominowały towary masowe, transport morski miał odgrywać w nim istotną rolę. W 1925 r. przez port w Gdańsku wyeksportowano 1,9 mln ton towarów, co stanowiło wówczas 14 proc. polskiego eksportu (GUS rozpoczął publikację danych o handlu zagranicznym drogą morską w 1925 r.). Rozwój transportu morskiego miał też przyczynić się do stopniowego uniezależnienia się polskiego eksportu od rynków byłych zaborców. Co prawda Polska na mocy Traktatu Wersalskiego mogła swobodnie korzystać z portu w Gdańsku, jednak ze względu na często manifestowaną niechęć do Polski w Wolnym Mieście, jednym z priorytetów polityki gospodarczej na początku lat dwudziestych XX w. była budowa polskiego portu. Szczególnie wpłynął na to incydent z lipca 1920 r., kiedy portowcy gdańscy odmówili rozładowania holenderskiego statku, który miał dostarczyć broń i amunicję dla polskiego wojska walczącego z Rosją.

Poszkodowany przemysł włókienniczy

W pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości handel zagraniczny II Rzeczpospolitej w dużym stopniu odzwierciedlał powiązania ukształtowane przez zabory.

Struktura polskiego eksportu, u progu niepodległości, była niekorzystna, uwzględniając realia lat dwudziestych XX wieku, jak i porównując polski eksport do eksportu krajów sąsiednich. Struktura geograficzna w dużym stopniu odzwierciedlała powiązania gospodarcze z okresu zaborów. W polskim eksporcie zaznaczyła się wyraźna dominacja Niemiec, na które w 1924 r. przypadało 42 proc. wartości sprzedawanych towarów (rok wcześniej było to 51 proc.). Duży udział Niemiec w handlu zagranicznym niepodległej Polski, a zwłaszcza w eksporcie, postrzegany był przez współczesnych jako zjawisko bardzo negatywne, w kontekście rewizjonistycznej polityki rządu w Berlinie. Nie bez podstaw obawiano się, że Niemcy nie uznające postanowień Traktatu Wersalskiego odnośnie swych wschodnich granic, będą chciały wykorzystać swą mocną pozycję w handlu z Polską (dla Polski handel z Niemcami miał o wiele większe znaczenie niż handel z Polską dla Niemiec).

Kolejną grupę partnerów handlowych stanowiły państwa, które powstały po rozpadzie Austrio-Węgier, gdzie sprzedawano towary obejmujące ponad 20 proc. eksportu ogółem. W wyniku zmian politycznych, jakie nastąpiły po I wojnie, nastąpiło załamanie handlu z Rosją (w 1924 r. do Rosji Radzieckiej trafiło zaledwie 0,9 proc. eksportu). Znalezienie nowych rynków dla części produktów pochodzących z ziem dawnego zaboru rosyjskiego utrudniała dodatkowo ich niska konkurencyjność tak cenowa, jak i jakościowa, względem towarów eksportowanych zwłaszcza przez kraje Europy Zachodniej.

Nowa sytuacja polityczna i ekonomiczna uderzyła zwłaszcza w przemysł włókienniczy – najważniejszą część przemysłu Królestwa Kongresowego. W 1924 r. na wyroby włókiennicze przypadało 13 proc. produkcji przemysłowej, a więc znacznie mniej, niż można było oczekiwać, biorąc pod uwagę wielkość produkcji w 1913 r. W warunkach ukształtowanych po wojnie polski przemysł włókienniczy okazał się niekonkurencyjny w porównaniu z producentami tkanin z Europy Zachodniej. Wcześniej chroniony był przed konkurencją silnie protekcyjną polityką handlową carskiej Rosji. Podstawą jego rozwoju był przez dziesięciolecia eksport na rynki rosyjskie, głównie jednak rynki peryferyjne o niskiej sile nabywczej. Niska jakość produktów ograniczała więc znacząco możliwości ekspansji eksportowej. Na początku lat dwudziestych głównym odbiorcą produkowanych w Polsce tkanin bawełnianych stała się Rumunia, co w żadnej mierze nie rekompensowało utraty rynków rosyjskich.

Cukier do Anglii

Przemysł włókienniczy odcięty został także od tradycyjnych źródeł zaopatrzenia. Przed I wojną światową ponad 50 proc. bawełny zużywanej przez łódzki przemysł pochodziło z plantacji imperium rosyjskiego – Turkiestanu, Chiwy, Buchary, a przede wszystkim z Kaukazu. Już w 1919 r. łódzcy fabrykanci podjęli próby zawarcia kontraktów handlowych z Rosją. Rozmowy o ewentualnej współpracy zakończyły się jednak fiaskiem. Umowę na zakup rosyjskiej bawełny udało się podpisać dopiero w 1939 r., a pierwsza dostawa tego surowca dotarła do Łodzi w lipcu 1939 r. W niepodległej Polsce bawełnę rosyjską zastąpiła bawełna pochodząca ze Stanów Zjednoczonych (w  1924 r. 65 proc. importu bawełny pochodziło ze Stanów Zjednoczonych, 20 proc. z Włoch, 4 proc. z Indii, i jedynie 0,4 proc. z Rosji), co wpłynęło na wzrost kosztów produkcji. Bawełna była najważniejszym produktem w imporcie z USA (obejmowała ponad 50 proc. wartości importu z tego kraju).

W pierwszych latach po I wojnie polski eksport stanowiły głównie towary, których produkcja przekraczała krajowe zapotrzebowanie, a głównym celem ich sprzedaży na rynki zagraniczne było uzyskanie walut obcych dla skarbu państwa. W wyniku wojny polsko-bolszewickiej polscy eksporterzy później niż eksporterzy z innych krajów rozpoczęli zabiegi o sprzedaż swoich produktów na rynkach europejskich, które już stopniowo stabilizowały się po zakończeniu I wojny światowej. Ponadto polscy producenci mieli niewielkie doświadczenie w działalności na rynkach zagranicznych. Największe przedsiębiorstwa przed wojną większość produkcji sprzedawały na dużych rynkach państw zaborczych.

Jednak mimo poważnych trudności polscy eksporterzy od początku rozwijali sprzedaż na nowe rynki zbytu. W pierwszej połowie lat dwudziestych najbardziej zwiększył się udział Wielkiej Brytanii w polskim eksporcie (z 4,1 proc. w 1922 r. do 10,5 proc. w 1924 r.). W 1924 r. Wielka Brytania stała się już drugim, po Niemczech, największym kierunkiem polskiego eksportu, a wartość sprzedanych towarów przekroczyła wartość eksportu do Austrii i Rumunii. Do wzrostu sprzedaży na angielskim rynku przyczyniała się wówczas przede wszystkim sprzedaż cukru (40 proc. polskiego cukru wyeksportowano w 1924 r. właśnie do W. Brytanii) i drewna (25 proc.).

Podobnie, jak struktura geograficzna, tak i struktura towarowa była skoncentrowana na wąskiej grupie produktów o niskim stopniu przetworzenia i surowców, takich jak węgiel, cukier, drewno, produkty naftowe, produkty rolne, tkaniny, przędza oraz wyroby metalurgiczne. Duże znaczenie węgla, a także produktów metalurgicznych było związane z przyłączeniem województwa śląskiego.

Wsparcie ze Śląska

Bardzo duży wpływ na kształtowanie się polskiego handlu zagranicznego w całym okresie międzywojennym miało przyłączenie Górnego Śląska. Oczywistym problemem w kontekście handlu zagranicznego był dla młodej gospodarki na progu niepodległości brak ustalonych granic. Dopiero w połowie 1922 r. zakończył się proces ustalania granic. Jego ostatnim etapem było przyłączenie do Polski wschodniej części Górnego Śląska. Co prawda Polsce przypadło niespełna 30 proc. terenu plebiscytowego, jednak bardzo wzmocniło to potencjał ekonomiczny II Rzeczpospolitej. Po polskiej stronie znalazło się bowiem 75 proc. przemysłu górnośląskiego. W polskiej części Górnego Śląska znalazły się 53 kopalnie węgla kamiennego (z 68 funkcjonujących w tym regionie), 5 hut wielkopiecowych (z 11) i 9 koksowni (z 18). Ponadto śląski przemysł nie tylko ominęły działania wojenne, ale w okresie wojny w kopalniach i hutach przeprowadzono wiele nowych inwestycji, związanych przede wszystkim ze zwiększeniem produkcji na potrzeby wojenne. W wydatny sposób przyczyniło się to do unowocześnienia śląskiego przemysłu.

Konwencja genewska o podziale Górnego Śląska z maja 1922 r. zagwarantowała na okres trzech lat kopalniom, hutom i pozostałym zakładom przemysłowym, które znalazły się w polskiej części bezcłowy dostęp do odbiorców po stronie niemieckiej. Co więcej, eksportowi węgla z polskiej części Górnego Śląska sprzyjała wówczas sytuacja międzynarodowa. Zagłębie Saary pozostawało bowiem pod nadzorem Ligi Narodów, a w 1923 r. rozpoczęła się francusko-belgijska okupacja Zagłębia Ruhry. Spowodowało to silne zmniejszenie się wydobycia węgla w Niemczech.

W górnośląskich kopalniach wydobywano prawie trzykrotnie więcej węgla niż łącznie w kopalniach Zagłębia Dąbrowskiego i Krakowskiego. Tak więc dzięki przyłączeniu wschodniej części Górnego Śląska Polska nie tylko przestała być importerem netto węgla, ale stał się on głównym towarem eksportowym. Eksport stał się kluczowym czynnikiem funkcjonowania kopalń. W 1924 r. polskie kopalnie eksportowały 35 proc. wydobytego węgla. W 1924 r. eksport węgla wyniósł 11,4 mln ton, a jego wartość wyniosła 265 mln ówczesnych złotych, co stanowiło 21 proc. wartości polskiego eksportu ogółem. Węgiel pozostał najważniejszą pozycją w polskim eksporcie do wybuchu II wojny światowej. Szczególnie duże znaczenie dla eksportu węgla miał rynek niemiecki (ponad 60 proc. eksportu węgla trafiało do Niemiec), zwłaszcza przemysł w tej części Górnego Śląska, która pozostała w granicach Niemiec. Jednocześnie węgiel stanowił wówczas 30 proc. wartości eksportu do Niemiec. Struktura eksportu węgla w pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości Polski koncentrowała się w dużym stopniu na powiązaniach z czasów przedwojennych. Najważniejszym odbiorcą węgla obok Niemiec były Austria (26 proc.), Węgry (6 proc.) i Czechosłowacja (4 proc.).

Jedna z największych rafinerii

Wielkość produkcji ropy naftowej w Zagłębiu Borysławsko-Drohobyckim nie tylko pokrywała krajowy popyt na paliwa (w I poł. lat dwudziestych jeszcze stosunkowo niewielki), ale także przyczyniała się do wzrostu eksportu. Przedmiotem eksportu były głównie produkty rafinacji ropy – benzyna i gazolina, przerabiane w Drohobyczu, w jednej z największych wówczas rafinerii w Europie. Głównym odbiorcą ropy i jej produktów była Czechosłowacja.

Podobnie przedstawiała się struktura importu, który miał przyczyniać się przede wszystkim do łagodzenia niedoborów na rynku krajowym. Dużą część importu stanowiły dobra pośrednie, głównie dla przemysłu włókienniczego, które miały umożliwić fabrykom stopniowy wzrost produkcji. Relatywnie wysoki, biorąc pod uwagę realia lat dwudziestych XX w., był import maszyn i urządzeń. W 1924 r. stanowiły one ponad 6 proc. wartości importu ogółem. Do najczęściej sprowadzanych maszyn i urządzeń należały maszyny napędowe i lokomobile (18 proc. importu maszyn i urządzeń), obrabiarki do metali (17 proc.), maszyny dla górnictwa (12 proc.) oraz maszyny dla przemysłu papierniczego (10 proc.). Do wzrostu importu inwestycyjnego przyczyniały się ulgi taryfowe, jakich udzielało przedsiębiorcom Ministerstwo Przemysłu i Handlu. Przed przyłączeniem do Polski województwa śląskiego wydobycie węgla w Polsce (skoncentrowane w Zagłębiu Dąbrowskim i Zagłębiu Krakowskim) było zbyt małe w porównaniu z potrzebami odbudowującej się gospodarki. Do tego czasu Polska była importerem netto węgla. W 1921 r. wielkość jego importu osiągnęła poziom 3,5 mln ton (z tego 2,9 mln ton pochodziło z Niemiec).

 

 

 

 

 

 

 

 

Otwarta licencja


Tagi