Autor: Piotr Rosik

Dziennikarz analizujący rynki finansowe, zwłaszcza rynek kapitałowy.

Pokusa nadużyć spowszechniała

Pokusa nadużycia jest coraz bardziej powszechna. Mimo że zjawisko to leży u źródeł ostatniego kryzysu, nie zniknęło ze świata finansów po okresie recesji. Przeciwnie – w wielu sektorach rośnie w siłę. Ekspansję tzw. moral hazard może ograniczyć zmiana modelu biznesowego przedsiębiorstw.
Pokusa nadużyć spowszechniała

(CC0 Pixabay)

Termin moral hazard powstał na wyspach brytyjskich w XVII wieku. Na język polski jest tłumaczony jako pokusa nadużycia. Jedną z najprostszych definicji tego zjawiska przedstawił ekonomista Paul Krugman: „Pokusa nadużycia pojawia się w sytuacji, gdy jedna osoba podejmuje decyzję ile ryzyka wziąć na siebie, podczas gdy wiadomo, że inna osoba będzie pokrywała straty, jeśli coś pójdzie nie tak”.

Pokusę nadużycia zauważono najpierw w ubezpieczeniach. Angielskie towarzystwa asekuracyjne zdały sobie sprawę, że rośnie liczba pożarów domów, które są objęte ubezpieczeniem od ognia. Przeprowadzona analiza wykazała, że pewność otrzymania odszkodowania za straty wywołane pożarem powoduje, iż właściciele domów przestają należycie o nie dbać.

By powstały warunki, w których pojawić się może pokusa nadużycia, potrzebne jest zawarcie umowy między dwiema stronami, z których jedna nie ponosi pełnej odpowiedzialności za swoje zachowanie, ani nie jest w pełni kontrolowana. Tu dochodzimy do kolejnego warunku: musi istnieć asymetria informacji między stronami, czyli jedna nie wie, jak się zachowuje ta druga, więc nie może natychmiast przeciwstawić się nieuczciwym działaniom, które jej szkodzą. Inaczej mówiąc: strona, która ma przewagę informacyjną, zaczyna dążyć do maksymalizacji własnych korzyści, kosztem drugiej strony, która jest niczego nieświadoma.

Plaga współczesnego świata

Dziś moral hazard jest zjawiskiem powszechnym. Występuje nie tylko w ubezpieczeniach. Na pokusę nadużycia są wystawieni zwłaszcza przedstawiciele elit finansowych i politycznych. Podczas kryzysu finansowego z lat 2007-2009 bankierzy podejmowali często olbrzymie ryzyko z pełną świadomością, że kierują instytucjami, które są „zbyt duże, by upaść” („too big to fail”), więc zostaną uratowane przez rząd. Już wtedy zastanawiano się nad niepokojącym upowszechnianiem się pokusy nadużycia w systemie gospodarczym i finansowym. Jednym z najlepszych podsumowań roli moral hazard w wywołaniu kryzysu był artykuł Kevina Dowda z CATO Institute.

Mamy także nasze własne, polskie oceny. „Istnienie pokusy nadużycia jest wyrazem swego rodzaju paradoksu. Indywidualna i instytucjonalna dbałość o stabilność powoduje bowiem zmianę zachowań podmiotów objętych ochroną tak, że katalizują one wzrost ryzyka destabilizacji finansowej. W tym kontekście pokusa nadużycia jest jednocześnie przyczyną i skutkiem niestabilności finansowej. Dlatego konieczne jest znalezienie złotego środka między inicjatywami zmierzającymi do wzmocnienia stabilności finansowej a eskalacją zjawiska pokusy nadużycia” – pisał Paweł Niedziółka na łamach pisma „Bank i kredyt”.

Od tego zjawiska nie są wolne kraje rozwinięte. Wielu polityków podejmuje duże ryzyko rozdymania wydatków budżetowych, między innymi na cele socjalne, gdyż mają świadomość, że to nie oni będą musieli spłacać zaciągnięte przez państwo długi.

O tym, że funkcjonowanie reguły „too big to fail” jest wątpliwe w kontekście sprawiedliwości pisał m.in. filozof Rutger Claassen z Uniwersytetu w Utrechcie.

Wygląda jednak na to, że złotego środka między inicjatywami zmierzającymi do wzmocnienia stabilności finansowej, a eskalacją zjawiska pokusy nadużycia nie znaleziono.

– Zjawisko moral hazard narasta. Jest już niemal wszędzie. Nie tylko na szczytach bankowości. Popatrzmy jak jest skonstruowany sposób sprzedaży produktów finansowych: pośrednik dostaje olbrzymią premię, a ryzyko idzie do banku – wskazywał prof. Leszek Pawłowicz z Uniwersytetu Gdańskiego w dyskusji pt. „Moral hazard plagą współczesnego świata”, w czasie ostatniego Europejskiego Kongresu Finansowego (EKF 2018).

Jak można się łatwo domyślać, moral hazard powszechnie występuje w branży inwestycyjnej i jest wnikliwie analizowane. Zdaniem prof. Pawłowicza, pokusa nadużycia jest powszechna także w zakresie działania firm audytorskich.

– Skoro audyty są opłacane przez audytowanego, to nie dziwmy się, że potem mamy takie afery, jak ta związana ze spółką GetBack – podkreślał prof. Pawłowicz.

Potrzebna jest nieuchronność kary

Naukowcy wskazują, że moral hazard jest szkodliwy nie tylko w sektorze finansowym. Wywołuje także konkretne negatywne skutki w wymiarze społeczno-gospodarczym, np.:

  • pogłębia dysproporcje dochodowe,
  • osłabia skuteczność działania mechanizmu rynkowego
  • przyczynia się do wzrostu frustracji społeczeństwa, które widzi „bezkarność” elit.

Czy z ekspansją zjawiska moral hazard da się walczyć? Można zaostrzać kary za nadużycia i pracować nad nieuchronnością kar – widać tu przede wszystkim rolę ustawodawcy i władzy wykonawczej. Na razie jednak nie poczyniono wielkich postępów. Wystarczy przypomnieć, że jedynie w małej Islandii bankierzy odpowiedzieli za swoje ryzykowne zachowania podczas ostatniego kryzysu i powędrowali do więzienia.

– Frustracja społeczna rośnie, bo ludzie widzą bezkarność elit politycznych i finansowych. Tak rodzą się populizmy, wzrost popularności partii populistycznych w ostatnich latach nie jest przypadkowy – wskazuje prof. Pawłowicz.

Powoli zaczyna się zmieniać podejście państw do instytucji finansowych. Pojawia się coraz więcej zmian w prawie, oraz sygnałów od rządów, że w razie kryzysu nie powtórzą tak łatwo darmowego dofinansowania. Kurczenie się liczebności instytucji „too big to fail” zaczynają dostrzegać agencje ratingowe, które np. w grudniu 2017 roku obniżyły perspektywy ratingów kilkunastu niemieckich banków.

Społeczeństwo

Jak wskazują ekonomiści, ekspansja moral hazard rodzi frustrację społeczną i zwiększa nieufność ludzi do siebie nawzajem i do biznesu. A to z kolei w biznesie wywołuje nową potrzebę łatwych rozwiązań.  To zaklęty krąg, z którego trudno wyjść. Polska jest jednym z tych europejskich krajów, w którym występuje deficyt zaufania społecznego. Według badania CBOS ze stycznia 2016 r. tylko 23 proc. Polaków uważa, że większości ludzi można ufać. 74 proc. opowiada się za zachowaniem ostrożności. Dane pozostają na podobnym poziomie od lat. Wyniki globalnego badania banku HSBC mówią, że 68 proc. ludzi ufa innym, dopóki nie przekonają się, że nie są oni godni zaufania.

Pewną pozytywną zmianę widać u Polaków, jeśli chodzi o zaufanie do instytucji. W latach 2013-2015 ono wzrosło – wynika z Diagnozy Społecznej 2015, prowadzonej przez Radę Monitoringu Społecznego. Bankom ufało wtedy 44 proc. ankietowanych Polaków – o 6 pkt. proc. więcej niż w 2013 roku.

Zdaniem prof. Wojciecha Paprockiego z SGH, w polskiej gospodarce widać deficyt zaufania, ale sytuacja stopniowo się poprawia. Dostrzega to np. w sektorze transportowym.

– Zdarza się, że ciężarówka wiezie towar za milion euro, realizując zlecenie poza granicami kraju. Nie ma oszustw na masową skalę. To jest przykład, że kultura biznesowa pracowników i pracodawców się poprawia – mówił prof. Paprocki podczas EKF.

Jego zdaniem przed szerzeniem się pokusy nadużyć może chronić technologia blockchain.

– Blockchain może pozwolić na budowanie coraz większego zaufania w obrocie gospodarczym. Jest to przecież technologia, która nie pozwala fałszować zapisów danych – uważa prof. Paprocki.

Pokusy nadużycia a cyfrowy faszyzm

Zdaniem prof. Jerzego Hausnera z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, tzw. czwarta rewolucja przemysłowa, czyli technologiczna, może się jednak stać zarówno szansą, jak i zagrożeniem dla gospodarki i społeczeństw.

– Gospodarka cyfrowa może pokazać swoje ciemne oblicze. Zwróćmy uwagę, że już w tej chwili wielkie koncerny technologiczne próbują za wszelką cenę uzależniać od siebie klientów i producentów. To nie jest dobry kierunek, bo oznacza on, że z biegiem czasu może się pojawić na rynku niedobór danych, a nie ich nadmiar. A to z kolei będzie oznaczało możliwość manipulacji ludźmi. To jest droga do cyfrowego faszyzmu – ostrzegał prof. Hausner.

Jego zdaniem, ekspansję moral hazard może powstrzymać raczej rynek, niż państwo. W publikacji „Polski archipelag rozwoju w warunkach globalnej niepewności” Jerzy Hausner, Wojciech Paprocki i Mirosław Gronicki przedstawiają koncepcję tworzenia archipelagów rozwoju – nowego modelu biznesowego opartego na idei firmy, która będzie nastawiona nie tylko na zysk, ale też na harmonijny rozwój środowiska, w którym działa. Firmy takie zaś będą gotowe do wzajemnego wspierania się.

Prof. Andrzej Rzońca z SGH nazywa moral hazard „dzieckiem asymetrii informacji”.

– A ta zawsze będzie istniała, nie da się jej do końca wyeliminować. W nadchodzących latach zjawisko moral hazard będzie można zaobserwować zwłaszcza w sektorach dynamicznie rosnących, czyli w sektorze finansowymi i zdrowia – mówi. I dodaje: – Jedyną rozsądną drogą do zahamowania eskalacji moral hazard jest coraz mocniejsze stygmatyzowanie za nieuczciwość.

Wypowiedzi ekspertów zostały zanotowane podczas paneli dyskusyjnych na Europejskim Kongresie Finansowym, którego patronem medialnym był także ObserwatorFinansowy.pl

(CC0 Pixabay)

Otwarta licencja


Tagi