Autor: Jakub Olipra

Dr ekonomii, starszy ekonomista w Credit Agricole Bank Polska, asystent w Katedrze Ekonomii Stosowanej w SGH w Warszawie

Polski eksport żywności pod presją rosnącego protekcjonizmu

W ostatnich latach na unijnym rynku żywności narasta protekcjonizm. To niepokojące zjawisko dla Polski, która jest znaczącym eksporterem produktów rolno-spożywczych.
Polski eksport żywności pod presją rosnącego protekcjonizmu

Polska jest obecnie ósmym największym eksporterem produktów rolno-spożywczych w UE (w 2004 roku zajmowała 11 miejsce). Zgodnie z danymi GUS w całym 2016 roku polski eksport żywności wyniósł 24,2 mld euro i był o 7,1 mld euro wyższy od importu. Udział produktów rolno-spożywczych w strukturze polskiego eksportu od lat utrzymuje się w trendzie wzrostowym, co świadczy o przewagach komparatywnych Polski w produkcji żywności.

O wysokiej konkurencyjności polskiej branży rolno-spożywczej świadczą także jej liczne międzynarodowe sukcesy. Polska w ostatnich latach stała się jednym z największych światowych eksporterów m.in. drobiu, pieczarek, jabłek i borówek amerykańskich. Dynamicznie rozwija się również polski eksport wołowiny oraz produktów mlecznych, a także reeksport żywności, m.in. herbaty, kawy oraz przypraw.

Jednym z najważniejszych źródeł sukcesu polskiego eksportu produktów rolno-spożywczych było wejście Polski do UE. Napływ środków unijnych i konieczność dostosowania norm jakościowych do standardów obowiązujących w UE doprowadziły do unowocześnienia polskiej branży rolno-spożywczej. Co więcej, polscy producenci uzyskali swobodny dostęp do dużego i zamożnego unijnego rynku. W efekcie kraje UE odpowiadają dziś za ok. 81 proc. polskiego eksportu produktów rolno-spożywczych.

Polska żywność mniej popularna

Wzrost udziału polskiej żywności w unijnym rynku wywołuje coraz większy sprzeciw w państwach, w których lokalni producenci nie są w stanie sprostać jej konkurencji. Traktowanie przez wiele krajów sektora rolno-spożywczego jako strategicznego z punktu widzenia ich niezależności i bezpieczeństwa sprawia, że temat ten nabiera wymiaru politycznego. W efekcie polscy eksporterzy żywności coraz częściej spotykają się na unijnym rynku z przejawami protekcjonizmu. Część z nich wymierzona jest jedynie przeciwko polskiej żywności, inne dotyczą importowanej żywności ogółem.

Pierwszą grupą działań jest dyskredytowanie polskiej żywności przez nieuzasadnione kwestionowanie jej jakości oraz bezpieczeństwa. Podważa to budowane przez lata zaufanie do polskich produktów, które w przypadku artykułów spożywczych jest dla konsumenta kwestią kluczową. Przykładem tego zjawiska są m.in. negatywne kampanie informacyjne w Czechach dotyczące polskiej żywności oraz kwestionowanie przez stronę czeską wiarygodności polskich instytucji nadzorujących bezpieczeństwo żywności.

Druga grupa działań służy osłabianiu konkurencyjności cenowej importowanych produktów. Są to zazwyczaj regulacje, których celem jest sztuczne zawyżanie kosztów transakcyjnych. Polegają one m.in. na wprowadzaniu wymogów posiadania dodatkowych zezwoleń i certyfikatów wykraczających ponad przepisy UE, obowiązku dostosowania opakowań i etykiet do niestandardowych wymogów, konieczności przechowywania dokumentacji na terenie państwa docelowego, obowiązku składania z wyprzedzeniem informacji o transporcie żywności z podaniem jej ceny i masy oraz na częstszych kontrolach sanitarnych.

Na tle Europy w Polsce żywność jest tania

Przykładem takiego zjawiska są m.in. plany bułgarskiego rządu dotyczące wprowadzenia obowiązku sprzedawania importowanej żywności w opakowaniach z oryginalnymi napisami w języku bułgarskim (wcześniej wystarczały jedynie naklejane etykiety z tłumaczeniem).

Trzecia grupa działań służy nieuczciwemu wspieraniu żywności krajowej i dyskryminowaniu żywności importowanej. Polegają one m.in. na konieczności zamieszczania określonego tekstu na opakowaniu, wskazywania, jaki procent produktu powstał w poszczególnych krajach, oraz na szczególnym promowaniu i oznaczaniu krajowych produktów.

Nowe prawo we Włoszech obliguje włoskich producentów produktów mlecznych do zamieszczania informacji o kraju pochodzenia surowca wykorzystywanego w procesie ich produkcji. W Rumunii z kolei wprowadzone zostało prawo, zgodnie z którym duże sklepy muszą w co najmniej 51 proc. zaopatrywać się w produkty spożywcze wyprodukowane przez lokalnych dostawców.

Wszystkie te działania godzą w jedną z podstawowych zasad wspólnego rynku UE, którą jest swoboda przepływu towarów. Zgodnie z nią kraje członkowskie UE nie mogą stosować ograniczeń we wzajemnym handlu i mają na równi traktować produkty krajowe oraz produkty pochodzące z innych krajów UE. Choć działania protekcjonistyczne mogą być zaskarżone do Komisji Europejskiej, proces rozpatrywania skarg jest zbyt długi, by mógł być sposobem obrony dla pokrzywdzonych przedsiębiorców, którzy są w tym czasie narażeni na utratę kontraktów w danym kraju i bankructwo.

O skali protekcjonizmu, z jakim w ostatnich latach mają do czynienia polscy eksporterzy żywności, świadczą wyniki badań PwC z 2015 roku. Zgodnie z nimi ponad 30 proc. produktów rolno-spożywczych eksportowanych przez Polskę do państw UE stawiających bariery importowe spotyka się z dyskryminacją. Co więcej, na ich pokonanie potrzeba średnio ponad cztery dni robocze, a powstałe w wyniku dodatkowych działań koszty stanowią ok. 4 proc. całkowitej wartości ich eksportu.

Ankietowane firmy wśród krajów stosujących najbardziej uciążliwe działania protekcjonistyczne w pierwszej kolejności wymieniają Czechy. Wśród państw najczęściej wskazywanych przez polskich eksporterów żywności jako stosujące praktyki protekcjonistyczne znalazły się również Niemcy, Hiszpania, Wielka Brytania oraz Słowacja.

Podejmiemy próbę zbadania, jak w warunkach narastającego protekcjonizmu w UE radzą sobie polscy eksporterzy żywności. W tym celu na potrzeby analizy zestawiony został eksport do krajów wskazywanych w badaniu PwC jako stosujące najbardziej uciążliwe praktyki protekcjonistyczne dotyczące eksportu do pozostałych krajów UE. Z uwagi na wysoką zmienność danych dotyczących eksportu w ich prezentacji posłużono się trzymiesięczną średnią ruchomą.

Dane wskazują, że polscy eksporterzy żywności radzą sobie na ogół dobrze na rynkach, na których spotykają się z przejawami protekcjonizmu. Dynamika polskiego eksportu produktów rolno-spożywczych do Wielkiej Brytanii w ostatnich latach kształtowała się przeciętnie powyżej dynamiki eksportu do pozostałych krajów UE. Relatywnie wysoka na tle UE dynamika polskiego eksportu do Wielkiej Brytanii utrzymuje się mimo niesprzyjających warunków związanych z Brexitem i umocnieniem złotego względem funta.

Co więcej, różnica pomiędzy dynamiką polskiego eksportu żywności do Niemiec i Hiszpanii a dynamiką eksportu do pozostałych krajów UE wykazuje tendencję wzrostową, co świadczy, że polscy eksporterzy radzą sobie na tych rynkach coraz lepiej na tle pozostałych krajów członkowskich. Wskazuje to, że bardzo wysoka konkurencyjność cenowa polskiej żywności nadal jest w stanie skompensować koszty związane z praktykami protekcjonistycznymi.

Odmienna sytuacja występuje w przypadku Czech i Słowacji, gdzie różnica pomiędzy dynamiką eksportu do tych krajów i do pozostałych krajów UE znajduje się w trendzie spadkowym. Na szczególną uwagę zasługuje tutaj eksport do Czech, którego dynamika na tle polskiego eksportu do pozostałych krajów unijnych kształtuje się na poziomie najniższym przynajmniej od momentu wejścia Polski do UE.

W znacznym stopniu można tłumaczyć to wyraźnym nasileniem praktyk protekcjonistycznych w tym kraju w ostatnim roku. Przekonali się o tym m.in. polscy eksporterzy jaj. W lipcu ubiegłego roku czeski minister rolnictwa podczas konferencji prasowej zakwestionował jakość jaj pochodzących z Polski oraz zarzucił polskim producentom stosowanie cen dumpingowych. Wypowiedź ta nie została jednak podparta żadnymi dowodami.

Pojawiały się także przypadki wycofywania dużych partii polskich jaj, co uzasadniane było przez stronę czeską brakiem koniecznych dokumentów i oznaczeń. Co więcej, po podejrzeniach o przypadki salmonelli w eksporcie polskich jaj do Holandii, czeski nadzór wykorzystał sytuację i zdecydował się na zniszczenie 5 mln jaj pochodzących z Polski. Z przejawami czeskiego protekcjonizmu w ubiegłym roku spotkał się również polski eksport herbat.

W grudniu 2016 r. Państwowa Inspekcja Rolno-Spożywcza w Czechach stwierdziła, że herbaty jednego z polskich znanych producentów są niebezpieczne dla zdrowia, co nie zostało jednak potwierdzone później w badaniach laboratoryjnych.

Przykład Czech i Słowacji wskazuje, jak niebezpieczny dla polskiego eksportu żywności może być protekcjonizm. Wysoka konkurencyjność cenowa polskich produktów rolno-spożywczych staje się bowiem niewystarczająca w walce z coraz silniejszymi barierami instytucjonalnymi na niektórych zagranicznych rynkach.

Ratujmy wspólny rynek

Biorąc pod uwagę duże znaczenie krajów UE w strukturze geograficznej polskiego eksportu produktów rolno-spożywczych, walka z protekcjonizmem na wspólnym rynku jest dla Polski sprawą kluczową. Nasilenie protekcjonizmu w UE w ostatnich latach obnażyło jednocześnie niską skuteczność dochodzenia swoich praw przez pokrzywdzonych eksporterów. Stwarza to potrzebę wypracowania nowych rozwiązań instytucjonalnych, które usprawniłyby rozstrzyganie sporów handlowych na linii eksporter – państwo członkowskie oraz zapobiegałyby powstawaniu barier pozataryfowych w handlu w ramach UE.

Warto zatem zastanowić się nad utworzeniem dedykowanej unijnej instytucji, której celem byłoby zwalczanie przejawów protekcjonizmu w krajach UE oraz sprawne rozstrzyganie sporów w tym obszarze.

Po 60 latach od podpisania traktatów rzymskich kraje członkowskie muszą przypomnieć sobie o korzyściach płynących ze swobodnej wymiany handlowej i specjalizacji. Gdyby nie swoboda przepływu towarów, sukcesy czeskich samochodów w Polsce czy polskiej żywności w Czechach nie byłyby tak spektakularne.

Należy bowiem pamiętać, że moralność Kalego w handlu nie popłaca. Jeśli chcemy sprzedawać swoje produkty w innych krajach, sami musimy otworzyć się na import. W efekcie oczekując braku protekcjonizmu ze strony naszych unijnych partnerów handlowych, sami również nie możemy ulec pokusie jego stosowania.

Dlatego choć zamieszczanie na polskiej żywności znaczka „produkt polski” samo w sobie nie jest złe, to w połączeniu z ewentualnymi kampaniami zachęcającymi do kupowania wyłącznie polskich produktów dyskryminujących przy tym produkty zagraniczne, mogą poważnie zaszkodzić wiarygodności Polski w walce o interesy krajowych eksporterów.

Zastanawiający jest również fakt, że polski eksport żywności z najsilniejszymi przejawami protekcjonizmu ma do czynienia w Czechach i na Słowacji, czyli w krajach, z którymi Polska współtworzy Grupę Wyszehradzką. Pogłębiona wzajemna współpraca w innych obszarach gospodarczych daje jednak nadzieję, że jej członkowie pochylą się nad rozwiązaniem również tego problemu.

Autor jest analitykiem rynku rolnego w Credit Agricole Bank Polska.

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Żywności nie zabraknie, ale będzie jeszcze droższa

Kategoria: Sektor niefinansowy
Jeśli ograniczymy produkcję zbóż w Europie, chroniąc środowisko, to ktoś będzie musiał tę produkcję przejąć. Prawdopodobnie będą to kraje Ameryki Południowej, gdzie presja na ochronę środowiska naturalnego jest o wiele mniejsza – mówi dr Jakub Olipra, starszy ekonomista w Credit Agricole Bank Polska.
Żywności nie zabraknie, ale będzie jeszcze droższa