Autor: Mateusz Machaj

Dr hab. nauk ekonomicznych, pracownik Uniwersytetu Wrocławskiego

Prawda o krzywej Phillipsa

Współcześnie krzywa Phillipsa jest uznawana za obraz wymienności dwóch celów makroekonomicznych: niskiego bezrobocia i niskiej inflacji (trafniej opisuje to termin angielski tradeoff). Owa wymienność ma rzekomo wynikać z kolizji tych dwóch celów: jeśli rząd chce osiągać wysoki poziom zatrudnienia, to musi się godzić na wyższą inflację; jeśli chce zwalczyć inflację, musi przystać na wyższe bezrobocie.
Prawda o krzywej Phillipsa

Mateusz Machaj (Fot. OF/ M.Wegner)

Jest to jedna z najdziwniejszych koncepcji teoretycznych, która odznacza się dwiema szczególnymi wadami, bardzo powszechnymi we współczesnej teorii ekonomii: anglosaksocentryzmem i tworzeniem fikcyjnego, ilościowego związku między dwiema złożonymi zmiennymi.

Zarówno bowiem chłodna analiza teoretyczna, jak i wiele doświadczeń, wskazywałyby na to, że taka wymienność nie jest bynajmniej stałą koniecznością. Wielokrotnie w historii mogliśmy obserwować wysokie poziomy inflacji i wysokie poziomy bezrobocia jednocześnie. Aby to zobaczyć świat nie musiał czekać aż do inflacyjnej recesji lat siedemdziesiątych dwudziestego wieku, w przeciwieństwie do niektórych anglosaskich ekonomistów.

W czasach hiperinflacji notowano przecież wysokie bezrobocie, a przed pierwszą wojną światową inflacja była niska, nawet momentami występowała deflacja, co nie przeszkadzało, że poziom zatrudnienia był wysoki.

Logika ekonomiczna również podpowiada, że owa twarda wymienność nie może mieć sensownych podstaw teoretycznych. Takie zmienne jak inflacja i zatrudnienie są przecież rezultatem działania bardzo wielu rozmaitych czynników.

Kilka z tych czynników niewątpliwie się przenika.Nie istnieje jednak powód by uważać, że kiedy jeden z nich nie działa, musi to zawsze zwiększać zatrudnienie kosztem wyższej inflacji. W końcu inflacja zależy od ilości pieniądza na rynku i ekspansywnej akcji kredytowej banków. Natomiast zatrudnienie – od efektywnej działalności inwestycyjnej przedsiębiorstw, która wcale nie musi być napędzana inflacyjną polityką pieniężną.

Oryginał i nadinterpretacja

Jak wobec tego mogło dojść do tak spektakularnego i całkowicie niezasłużonego sukcesu krzywej Phillipsa? Wyjaśnienie tego ewenementu wymaga uważnej analizy literatury, która nie jest równie interesująca jak pierwotna publikacja Phillipsa. Rzuca ona pewne światło na to, jaka prawda kryje się w sławetnej krzywej i jednocześnie daje szansę na wyjaśnienie, skąd wzięły się późniejsze nieuprawnione nadinterpretacje.

Zwróćmy uwagę na wykres w artykule Phillipsa:

(infografika: Darek Gąszczyk)

(infografika: Darek Gąszczyk)

Przedstawia on współwystępowanie dwóch zmiennych w danych okresie: poziom bezrobocia oraz wzrost nominalnej stawki płacowej. Szczególnie ważna jest ta druga zmienna zawarta na osi Y. Nie jest to inflacja rozumiana jako wzrost cen dóbr konsumpcyjnych, lecz inflacja nominalnych płac. Chociaż te dwie wielkości mają wiele ze sobą wspólnego, to jednak są od siebie odmienne i podążają różnym tempem.

Co wobec tego obrazuje tak naprawdę oryginalna krzywa Phillipsa? Raczej mało zaskakującą obserwację, którą można wyrazić następująco: zazwyczaj w czasach badanych przez Phillipsa, kiedy spadało bezrobocie, płace nominalne wyraźniej wzrastały; natomiast w latach, kiedy bezrobocie było wyższe, wzrost płac nominalnych był mniejszy lub nawet stawki spadały.

Jeśli pracodawcy mogą wybierać między pracownikami, ponieważ jest duże bezrobocie, to mogą również oferować mniejsze pensje. Gdy bezrobocie jest małe o pracownika trzeba walczyć i podbijać stawki płacowe.

Nie ma wobec tego nic nienaturalnego w takiej generalnej obserwacji empirycznej współwystępowania tych dwóch zjawisk. Jednakże samo współwystępowanie jeszcze nie implikuje ich pełnej wymienności. Abstrahując już od tego, że na krzywej Phillipsa nie ma inflacji, tylko jest inflacja płac nominalnych.

Wymienność czy zależność

Zwróćmy uwagę, że krzywa opisuje współwystępowanie. Tymczasem w procesie rynkowym samo współwystępowanie nie jest aż tak istotne, ważniejsza jest zależność w czasie. Istotę tego dobrze oddają lata 1921-22, kiedy płace nominalne spadły o kilkadziesiąt procent przy bardzo wysokim poziomie bezrobocia.

Jednakże to współwystępowanie nie oznacza jeszcze, że jeden cel osiąga się za cenę drugiego. Równie dobrze można powiedzieć, że jedna zmiana jest lekarstwem na drugą. Znaczne zmniejszenie się stawek płacowych było w tym wypadku odpowiedzią na wysokie bezrobocie i jednocześnie lekiem na nie.

Bezrobocie można by porównać do infekcji, a obniżkę płac do gorączki. Dla gorączki i infekcji również istnieje coś na kształt krzywej Phillipsa. Gdy pojawia się infekcja (bezrobocie) to wraz z nią gorączka (spadek płac). Samo współwystępowanie tych dwóch zjawisk nie podlega dyskusji, ale dużo istotniejsza jest ich wzajemna zależność w czasie, bowiem wyższa temperatura jest tym, co w kolejnym okresie pozwala na wyeliminowanie infekcji.

Niższe płace w czasach bezrobocia niekoniecznie należy więc traktować jako cenę do zapłacenia, lecz jako jeden z kroków (nawet, jeśli nie do końca udany) do tego, aby bezrobocie zwalczyć.

Dlatego postrzegając proces rynkowy jako rozciągnięty w czasie, być może zamiast przedstawiać współwystępowanie dynamiki płac i bezrobocia w danym roku, dużo lepsze byłoby uwzględnienie opóźnienia czasowego. I np. układać w pary bezrobocie z roku n i dynamikę stawek płacowych z roku n-1.

To oczywiście tylko pewna ogólna konstatacja, mająca uświadomić nam, że nie istnieje twarda, ilościowa wymienność między dynamiką wzrostu stawek płacowych a poziomami zatrudnienia. Możemy pójść dalej tym tropem.

Krzywa Phillipsa i bańki

Pozostaje jeszcze jedna uwaga odnośnie do tego, co obrazuje krzywa Phillipsa. Szczególnie ważna, gdy rozważymy kontekst analizowanych okresów badawczych. Dla poziomów nominalnych stawek płacowych istotna jest restrykcyjność i ekspansywność polityki pieniężnej. I właśnie ta zależność może być ukryta w krzywej Phillipsa.

W czasie, gdy prowadzona jest ekspansywna polityka pieniężna, większe zasoby kredytu są przeznaczane na wzrost inwestycji i w efekcie podbijanie stawek płacowych. W czasach, restrykcyjnej polityki pieniężnej, zasoby pieniężne są mniejsze, a zatrzymana akcja kredytowa skutkuje mniejszą dynamiką płacową i mniejszym zatrudnieniem.

Jeśli traktujemy gospodarkę jako czasowo bezwymiarową, działającą trochę jak obracający się w miejscu bączek, to wymienność jest prosta i trwała. Ekspansywna polityka teraz oznacza większe płace i wyższe zatrudnienie teraz. Restrykcyjna polityka teraz oznacza relatywnie niższe płace i niższe zatrudnienie teraz. Jedna dodatkowa siła wywołuje praktycznie od razu te same przewidywalne efekty, niezależnie od tego, co było wcześniej. Jej zatrzymanie wywołuje efekty przeciwne. Nie istnieje problem „zależności ścieżkowej” (path dependency).

Jeśli natomiast potraktujemy gospodarkę przez pryzmat dodatkowego wymiaru, jakim jest czas, to możemy spojrzeć na całe zagadnienie konsekwencjalistycznie (uwzględniając zależność ścieżkową). Wtedy sytuacja „teraz” będzie zależna nie tylko od bieżącej polityki, ale również od przeszłych decyzji. Krótko mówiąc, wyższe bezrobocie teraz nie musi być wynikiem wyhamowanej polityki pieniężnej, lecz nieuniknioną konsekwencją wcześniejszej ekspansywnej polityki pieniężnej.

A to by oznaczało, że chociaż w czasach ekspansywnej polityki bezrobocie było niższe i płace wyższe, to wszystko działo się za cenę tego, że za jakiś czas bezrobocie będzie musiało wzrosnąć (bo ekspansywna polityka okaże się niemożliwa do utrzymania w długim okresie). A spadek płac, który wraz z tym się pojawi, będzie naturalną receptą na zwiększenie zatrudnienia i powrót gospodarczego ożywienia.

Makroekonomia i upływ czasu

Oczywiście w publicystycznym artykule nie da się odpowiedzieć na wiele wyzwań teoretycznych i rozstrzygnąć poważnych wątpliwości związanych z koncepcją krzywej Phillipsa. Warto jednak pamiętać o tym, że analizowane dane są efektem działania wielu czynników na raz.

Przykładowo: wysoka dynamika płac w badanym roku 2025 może mieć wiele wspólnego z niskim bezrobociem w roku 2025, ale może mieć równie wiele wspólnego z wysokim bezrobociem, które wystąpi na przykład w roku 2027. Zaś spadek płac w roku 2027 może mieć więcej wspólnego z malejącym bezrobociem w roku 2028, aniżeli z bezrobociem z roku 2027, które zostało spowodowane ekspansywną polityką pieniężną kilka lat wcześniej.

OF

Mateusz Machaj (Fot. OF/ M.Wegner)
(infografika: Darek Gąszczyk)
krzywa-philipsa

Tagi


Artykuły powiązane

Jak napięte są rynki pracy w Stanach Zjednoczonych?

Kategoria: Trendy gospodarcze
Badanie wskazuje, że rynki pracy w Stanach Zjednoczonych są obecnie bardzo „ciasne” i prawdopodobnie jeszcze przez pewien czas przyczyniać się będą do utrzymania presji inflacyjnej.
Jak napięte są rynki pracy w Stanach Zjednoczonych?