Prezes NBP, prof. Adam Glapiński (©NBP)
„Jak kania dżdżu wyglądamy momentu, kiedy będzie można pierwsze obniżki już zacząć. (…) Mam nadzieję, że to będzie po marcu czy w marcu” – poinformował prezes NBP.
„Jeśli inflacja się ustabilizuje na tym poziomie 5; 5,5 czy 4,5 proc. i projekcje NBP (…) będą pokazywały, że w następnych kwartałach inflacja się obniża, to oczywiście jacyś członkowie RPP postawią wtedy takie wnioski” – przypuszczał prof. Adam Glapiński.
Prezes NBP kilkukrotnie podkreślał, że warunki rozpoczęcia ewentualnej dyskusji o obniżkach stóp procentowych są dwa: stabilizacja inflacji na poziomie ok. 5 proc. i projekcje NBP zapowiadające jej spadek w kolejnych kwartałach.
„Kiedy może nastąpić ten moment? Stosownie do danych będziemy informować. Według tego, co mamy teraz na stole, to ten moment może nastąpić po II kw. 2025 r., ale jak Pan Bóg dopuści, po I, a może po III, tak ogólnie się teraz mówi około połowy 2025 r.” – wyjaśniał przewodniczący RPP.
Dodał, że ewentualna obniżka stóp procentowych będzie w standardowej skali o 0,25 pkt proc. i nie będzie oznaczała zapowiedzi cyklu.
Prezes NBP podkreślał jednocześnie, że inflacja CPI może przekroczyć 5 proc. na koniec 2024 r. i powrócić do celu inflacyjnego (2,5 proc. +/- 1 pkt proc.) dopiero w 2026 r., jak pokazuje lipcowy „Raport o inflacji” NBP.
„Jakby ktoś chciał tak patrzeć to by powiedział, że nie można obniżać dopóki nie jesteśmy w celu, ale żaden bank tak nie robi. Amerykański bank też nie jest w celu. (…) Możemy obniżyć żeby ta realna stopa była cały czas taka sama” – oceniał profesor.
„Jeśli się obniża inflacja, a stopy procentowe pozostają nominalnie na tym samym poziomie, to te stopy realnie faktycznie ulegają podwyższeniu – jeśli mamy 5,75 (stopę referencyjną – przyp. red), inflację np. 5 proc., a później inflacja schodzi do 3 proc. to to samo 5,75 proc. realnie to jest więcej, to bardziej dusi gospodarkę, dusi popyt, (…) to jest mocniejszy hamulec” – wyjaśniał obrazowo, tłumacząc wagę poziomu realnych stóp procentowych.
Ocenił też, że obecny wzrost inflacji bazowej wynika głównie ze wzrostu płac, ale można się spodziewać spowolnienia tego wzrostu.
Prezes NBP został także zapytany o zestawienie, z którego wynika, że Polska ma jedne z najdroższych kredytów hipotecznych w Europie. Odpowiedział, że rozwiązaniem nie są programy dopłat do kredytów, takie jak Bezpieczny Kredyt 2 proc., czy Mieszkanie na Start, które NBP negatywnie opiniował.
„My byliśmy przeciwko tym kredytom za 2 proc. Wiedzieliśmy, że to jest korzyść tylko dla deweloperów. Jesteśmy przeciwko kredytowi 0 proc. To nie jest rozwiązanie. Tu rosną tylko ceny nieruchomości. Od tej strony tej sprawy nie załatwimy” – odpowiedział profesor.
„To jest takie socjalistyczne, czy jakieś tam, ale przed wojną w Polsce na wielką skalę stosowane: budownictwo komunalne wspierane przez państwo. Miasta budują ileś tam tysięcy, taka Warszawa mogłaby co roku budować i 20 tys. (mieszkań – przyp. red.) i regulowany czynsz” – podsumował prezes NBP.
Całość konferencji do zobaczenia tutaj.