Pierwszy rok wojny – podsumowanie makroekonomicznej sytuacji Ukrainy
Kategoria: Trendy gospodarcze
Getty Images
Projekt budżetu Ukrainy na 2025 r. zakłada 1,64 bln hrywien deficytu – to aż 19,4 proc. prognozowanego PKB naszego sąsiada. Żeby jakoś zapełnić tę gigantyczną dziurę, ukraiński rząd przygotował pakiet zmian podatkowych. W założeniach mają one do końca 2024 r. przynieść 58 mld hrywien, a w 2025 r. – 137 mld hrywien. Za podniesieniem obciążeń podatkowych, będących sposobem na częściowe zrównoważenie systemu finansów Ukrainy, optuje także Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Podwyżki podatków najbardziej odczują miliony Ukraińców klepiących dziś biedę, bowiem parlamentarzyści zadbali o to, żeby nie uderzyły one w najbogatszych, wśród których pełno jest polityków oraz urzędników wszystkich szczebli.
Najważniejsze zmiany to:
Uderzenie w najbiedniejszych
Według najnowszych danych agendy UNHCR aż 7,3 mln Ukrańców niedojada – w tym 1,2 mln dzieci.
To właśnie najbiedniejsi – ledwo wiążący koniec z końcem ukraińscy pracownicy – mają przyjąć na siebie największy ciężar zmian podatkowych, czyli podniesienie podatku wojskowego z obecnych 1,5 proc. do 5 proc. A to sprawi, że obciążenia ich płac wzrosną z 19,5 do 23 proc. Przy średniej płacy rzędu 20 tys. hrywien daje to miesięcznie o 700 hrywien mniej w domowym budżecie na każdego pracującego – w typowej rodzinie 2+2 to już 1400 hrywien mniej. Dla ukraińskich polityków kwoty te są oczywiście śmiesznie małe, niewystarczające na opłacenie rachunku w elitarnych restauracjach, które przywykli odwiedzać, ale dla klepiących biedę milionów ukraińskich rodzin to naprawdę duże pieniądze.
Zobacz również:
Rosyjskie miliardy mogą wkrótce wesprzeć Ukrainę
Jak wynika z wyliczeń przedstawionych parlamentarzystom przez ministerstwo finansów ze zwiększonego podatku wojskowego rząd planuje uzyskać do końca 2024 r. dodatkowe 27,3 mld hrywien, a w 2025 r. 107,7 mld hrywien.
Europejskie Stowarzyszenie Biznesu (EBA), skupiające największe działające nad Dnieprem przedsiębiorstwa, poinformowało, że w szybkim sondażu, jaki przeprowadziło po uchwaleniu zmian podatkowych, 55 proc. firm odpowiedziało, że nie będzie mogło podnieść płac tak, by zrekompensować swoim pracownikom zwiększony podatek wojskowy.
Tymczasem, jak zauważa Dimitar Bogow, były szef banku centralnego Republiki Macedonii, a obecnie ekonomista EBOiR, dobrym sposobem napełnienia ukraińskiego budżetu byłoby podwyższenie podatków na przedmioty luksusowe.
„Najbardziej usprawiedliwione jest podwyższenie podatków na pewne towary, jakie w warunkach wojny mają charakterystyki przedmiotów luksusowych. Te, jakie nie są szczególnie niezbędne można byłoby obłożyć wyższymi podatkami” – mówił w wywiadzie dla agencji Interfax-Ukraina.
Na dodatkowe obciążenie podatkowe dla grupy uprzywilejowanych jednak nie ma co liczyć. Zgłoszoną w czasie prac nad zmianami podatkowymi propozycję obłożenia nimi wyrobów jubilerskich, samochodów i mieszkań odrzucono.
Jak przekonywał szef parlamentarnego komitetu do spraw finansów, polityki podatkowej i celnej Danyło Hetmancew, który w swojej tegorocznej deklaracji majątkowej wykazał m.in. kupiony we Francji w maju 2022 r., a więc w czasie trwającego rosyjskiego najazdu, przeszło 140-metrowy apartament: „Lista tych operacji to niewyczerpana dyskusja. Dlaczego samochody są luksusem, a futra nie? (…) Dlaczego biżuteria powinna była według ministerstwa finansów 30 proc., samochody 15 proc., mieszkania 5 proc.? (…) Otrzymujemy niewielki efekt fiskalny 3–4 mld hrywien przy dość dużej grupie niezadowolonych”.
Banki zapłacą podwójnie
Ukraińskie ministerstwo finansów oszacowało, że ze zwiększenia podatku od dochodów banków budżet uzyska w 2024 r. 27–28 mld hrywien, ukraiński bank centralny NBU jest znacznie bardziej sceptyczny, wskazując kwotę 10 mld hrywien. Regulator mocno, ale jak się ostatecznie okazało, bezskutecznie, oponował przeciwko zmianom.
„Ryzyka płynące z takiego kroku będą większe niż korzyść. Równowaga jest dosyć krucha i należy ją podtrzymywać” – przestrzegał szef NBU Andrij Pysznyj.
NBU wśród zagrożeń związanych z podniesieniem z 25 do 50 proc. opodatkowania dochodów osiąganych przez banki wskazywał na ryzyko dla zwiększania przez banki kupna obligacji rządowych, dyskryminacyjne traktowanie sektora bankowego w stosunku do reszty gospodarki, prawdopodobną konieczność dokapitalizowania szeregu banków państwowych i „demonstrację niestabilności ukraińskiego ustawodawstwa”.
W tym wypadku był jednak osamotniony – większość komentatorów zwracała uwagę na to, że zyski osiagane są przez banki nie z działalności, która wspierałaby rozwój gospodarczy, ale z obrotu papierami dłużnymi wypuszczanymi regularnie na pokrycie dziury budżetowej.
Zmiany poza prawem i wbrew logice?
Choć ukraińskie prawo przewiduje, że zmiany ustawodawstwa podatkowego powinny się odbywać z co najmniej sześciomiesięcznym wyprzedzeniem, to jednak tym razem podatnicy nie tylko zostali zaskoczeni zmianami, ale w dodatku nowe regulacje mają obowiązywać z mocą wsteczną – od 1 października tego roku, mimo że ustawę parlament przyjął 10 października.
Zobacz również:
MFW daje pieniądze, ale oczekuje od Ukrainy radykalnych zmian
Ukraiński ekspert prawa podatkowego Andrij Timonow zwracał uwagę, że takie rozwiązanie jest sprzeczne z Konstytucją Ukrainy i obowiązującym kodeksem podatkowym. To z kolei może doprowadzić do tego, że państwo zostanie zasypane pozwami sądowymi, a biorąc pod uwagę dotychczasową praktykę orzeczniczą Sądu Najwyższego, konieczność zwracania pobranych od podatników sum.
Andrij Zabłowskyj, szef Rady Przedsiębiorców, działającego przy ukraińskim rządzie organu doradczego, wskazywał z kolei na pominięcie przez rząd takiego sposobu na załatanie dziury budżetowej jaką jest skuteczna walka z szarą strefą. „Wzrastać będzie podatkowa presja na legalny biznes. I to zamiast poszukiwania rezerw dodatkowych wpływów do budżetu za rachunek ograniczania szarej strefy w gospodarce i walki z korupcją. Oprócz tego stwarza się dodatkowe warunki dla pojawienia się nowych sposobów uchylania się od opodatkowania” – oceniał i podkreślał, że „wprowadzanie nowych podatków i podnoszenie stawek podczas trwania roku budżetowego jest niezgodne z postanowieniami kodeksów podatkowego i budżetowego, ale również podważa zaufanie biznesu do władzy i uniemożliwia normalne planowanie i prowadzenie działalności”.
Więcej szkód niż korzyści?
Abstrahując od zastrzeżeń natury czysto prawnej ukraińscy eksperci zwracają uwagę na prawdopodobne niekorzystne efekty przyjętych zmian.
W ocenie Andrija Timonowa, skutkiem takiego gwałtownego zwiększenia obciążeń podatkowych może być istotny wzrost cen, zamykanie przedsiębiorstw i rezygnacja z prowadzenia działności gospodarczej przez osoby fizyczne, rozszerzenie szarej strefy oraz wyprowadzanie kapitałów za granicę.
„Bardzo ważne jest aby uwzględniać to, że kiedy podnosicie podatki, więcej biznesu będzie się zamykać i podatków będą płacić mniej. Efekt będzie przeciwny do zamierzonego” – przestrzegał Ołeksandr Kalenkow z organizacji Ukrmetalurgprom zrzeszającej firmy sektora metalurgicznego.
Podobną opinię wyraziło Europejskie Stowarzyszenie Biznesu (EBA), które zwróciło uwagę, że w wyniku zmian podatkowych „Firmy działające w szarej strefie otrzymują przewagę gospodarczą w porównaniu z firmami, które płacą podatki”, co w konsekwencji „zmusi część >>białego<< biznesu do migracji w szarą strefę, żeby wyżyć w czasie wojny”.
Zobacz również:
Pieniądze ukraińskich migrantów coraz częściej płyną poza bankami
Zdaniem EBA zanim rząd zacznie podnosić podatki powinien raczej zwrócić uwagę na „niewykorzystany fiskalny potencjał szarej strefy gospodarki”, który szacowany jest na 400 mld hrywien rocznie.
Ciąg dalszy nastąpi
W ocenie ukraińskiego ekonomisty Danyło Monina w wyniku najnowszych zmian podatkowych rząd może liczyć na dodatkowe wpływy do budżetu rzędu 1,2-1,3 PKB kraju. To może jednak nie wystarczyć, bo jak informował we wrześniu Bloomberg, Międzynarodowy Fundusz Walutowy oceniał wówczas przyjęty teraz przez parlament pakiet podatkowy jako zbyt łagodny i wezwał do rozszerzenia zakresu obciążeń.Jednym z możliwych rozwiązań, wskazywanych przez MFW, jest podniesienie podaktu od wartości dodanej, który obecnie wynosi 20 proc.O ile na podniesienie VAT na razie przynajmniej się nie zanosi, o tyle poszukiwania celów dla nowych podatków nie ustają.
Danyło Hetmancew poinformował niedawno, że trwają prace nad zmianami ustawowymi, dzięki którym cłem zostałyby objęte, zwolnione z niego obecnie, przesyłki o wartości do 150 euro. Taka regulacja niewatpliwie odbiłaby się także na polskich sprzedawcach internetowych, bo to właśnie oni są dziś jednymi z najczęściej wybieranych przez Ukraińców, dokonujących zakupów na odległość.
Można by się zatem spodziewać całkiem sporych wpływów, bo w I półroczu 2024 r. na Ukrainę wysłano 33,9 mln przesyłek, z czego opodatkowaniu podlegało zaledwie 270 tys. W tym wypadku skórka może okazać się jednak niewarta wyprawki, bo jak skomentował to Wołodymyr Popereszniuk, współwłaściciel jednej z większych działających na ukraińskim rynku firm kurierskich, już teraz przy regulacjach, w myśl których cłem i podatkiem VAT objęte są przesyłki o wartości wyższej niż 150 euro, państwo wydaje więcej na procedury celno-podatkowe niż uzyskuje z zebranych opłat. Objęcie procedurami celnymi „tanich” przesyłek sprawi, że koszty administracyjne, a wraz z nimi i straty budżetu wzrosną jeszcze bardziej.