Oznacza to, że firmy zakumulowały olbrzymie zdolności obsługi krajowego i zagranicznego popytu finalnego, ale ta część wzrostu nie była widoczna w kieszeniach Polaków (akumulacja zapasów podbiła udział nadwyżki operacyjnej firm w PKB do niespotykanych wcześniej poziomów). Jednocześnie wywołała ona nacisk na zdolności wytwórcze oraz presję cenową, która podbiła równolegle ceny konsumpcyjne i oczekiwania płacowe. W konsekwencji ścieżka dezinflacji będzie najprawdopodobniej mniej stroma niż w alternatywnym świecie, w którym udałoby się zmniejszyć amplitudę aktualnego cyklu zapasów.
Jednocześnie obniżanie zapasów w firmach nie jest procesem prostym i bezkosztowym. Wywołuje wiele ryzyk związanych z rentownością sprzedaży i płynnością finansową firm i może odbić się na koniunkturze oraz stabilności gospodarczej. Dlatego patrzę na wskaźniki dynamiki PKB w ostatnich latach z ograniczonym optymizmem. Osobiście „wolałbym”, żeby PKB rosło trochę wolniej, ale w konsekwencji akumulacja zapasów w poprzednich kwartałach też nie była tak wysoka.
Dług publiczny w Polsce utrzymuje się na umiarkowanym poziomie. Oczywistą konsekwencją wysokiej inflacji był w ostatnich dwóch latach bardzo szybki wzrost mianownika w relacji długu do nominalnego PKB, przez co wskaźnik ten dynamicznie spadł. Strukturalnie nie należy moim zdaniem obawiać się wzrostu długu publicznego, który ma w dużej mierze charakter zobowiązania wewnątrzkrajowego.
W szkole myślenia, którą reprezentuję, dla stabilności gospodarczej istotniejszy od długu publicznego jest dług zagraniczny wszystkich krajowych sektorów gospodarczych. I ten w Polsce, w ujęciu netto jest niski – sięga kilku procent PKB. Co więcej polski sektor rządowy i samorządowy należy do najmniej zadłużonych za granicą sektorów publicznych w UE, co potwierdzane jest danymi na temat struktury wierzycieli i walutowej długu publicznego raportowanymi przez Ministerstwo Finansów.
Jednocześnie jednak, ze względu na stosunkowo słabo rozwinięty system finansowy w Polsce dług publiczny stanowi znaczącą część wierzytelności utrzymywanych w bilansach banków, w związku z czym gwałtowniejsze zmiany w wycenie krajowych obligacji stanowią dla stabilności banków pewne zagrożenie. Jest to jednak moim zdaniem zagrożenie, które – ze względu na fundamentalnie stabilną sytuację gospodarczą kraju – może być stosunkowo łatwo minimalizowane przez aktywną interwencję NBP.
Dr Michał Możdżeń – Kolegium Gospodarki i Administracji Publicznej, Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie, Polska Sieć Ekonomii.