Recepta na zrównoważony rozwój: mniej występków, więcej dostępu

Gdyby George Orwell żył dziś, byłby zirytowany, a nawet wstrząśnięty tym jak wpływowi i bogaci lobbyści cynicznie wykorzystują ponętne hasło „zrównoważonego rozwoju” dla swoich celów. Na konferencji ONZ w sprawie  zrównoważonego rozwoju Rio+20 mówi się wiele o ulubionych projektach lobbystów, daleko odbiegając od zagadnień ochrony środowiska, które były przedmiotem ustaleń pierwszego Szczytu Ziemi w Rio.
Recepta na zrównoważony rozwój: mniej występków, więcej dostępu

Konferencja Rio+20 (CC BY-NC-ND UNISDR Photo Gallery)

Tak więc Międzynarodowej Organizacji Pracy (ILO) oraz lobby związków zawodowych udało się wprowadzić „godną pracę” do siedmiu priorytetowych dziedzin konferencji w Rio. Z całego serca chciałbym, żeby każdy i wszędzie miał godną pracę. Ale co to ma wspólnego ze środowiskiem naturalnym, czy ze „zrównoważeniem” rozwoju?

Nikt nie powinien udawać, że możemy cudownie zapewnić godną pracę ogromnej liczbie ubogich, lecz mających aspiracje pracowników szarej strefy. Takie miejsca pracy można stworzyć jedynie poprzez właściwą politykę gospodarczą. Wiele krajów rozwijających musi zapewnić warunki dla szybkiego wzrostu gospodarczego i dać w ten sposób ludziom możliwość poprawienia swojej sytuacji. To jest najważniejsze wyzwanie, przed którym dziś stoją te kraje.

Szczególny smaczek tego tygodnia obrad w Rio stanowi „ocena  etyczna” (sustainbility indexing) przedsiębiorstw dokonywana na podstawie ich działań w sferze odpowiedzialności społecznej (CSR). Te oceny porównuje się do standardów rachunkowości. Standardy rachunkowości mają jednak „techniczny” charakter i są tym lepsze, im bardziej jednolite. „Ocena etyczna” nie ma charakteru technicznego i musi uwzględniać zróżnicowanie działań i warunków, w jakich funkcjonują firmy.

Od przedsiębiorstw można oczywiście domagać się, żeby stosowały się do „listy zakazów” —  zakaz spuszczania rtęci do rzek,  zakaz zatrudniania dzieci do prac niebezpiecznych itp. Jednak to, jakie działania „pozytywne” będą podejmowały z altruistycznych pobudek z pewnością zależeć będzie od tego, co uznają za cel godny wsparcia.

Nie możemy oczekiwać, że zbiór samozwańczych działaczy społecznych we współpracy z jakimiś agendami rządowymi i międzynarodowymi ustali co korporacje powinny robić w ramach swoich działań CSR. Byłoby to sprzeczne z przyjmowanym dziś przekonaniem, że można oczekiwać od życia zgodnego z cnotami, ale nie można narzucać jak konkretnie będzie to robił. W czasach, gdy cały świat podkreśla znaczenie zróżnicowania i tolerancji, bezczelnością byłoby sugerować, że przedsiębiorstwa powinny przyjąć jeden wzór jak chcą wspierać dobro w świecie.

Nawet jeśli program konferencji Rio+20 obejmował pewne kwestie, które rzeczywiście bardziej dotyczyły środowiska – takie jak zaopatrzenie w wodę – to i tak dominowały w nim frazesy. Tak więc dostęp do wody pitnej ma być obecnie uznany za „prawo”. W konwencjach dotyczących praw człowieka tradycyjnie stosowaliśmy rozróżnienie między (obowiązkowymi) prawami obywatelskimi i politycznymi, takimi jak habeas corpus oraz (aspiracyjnymi) prawami ekonomicznymi, gdyż te drugie wymagają zasobów. Zamazywanie tego rozróżnienia, a więc pominięcie problemu rzadkości dóbr, to żadne rozwiązanie.

„Dostępność” można zresztą interpretować według wielu kryteriów i na niezliczone sposoby: Ile potrzeba wody? W jakiej odległości od gospodarstwa domowego ma być źródło wody? A może ujęcie wody ma być w każdym domu? Jakim kosztem? Wszystkie te rozstrzygnięcia mają różny wpływ na dostępność wody, w każdym zaś razie muszą konkurować z innymi „prawami” i wykorzystywaniem innych zasobów.

Ostatecznie zatem dostępu do wody nie można właściwie nazywać „prawem”. Stanowi to raczej „priorytet”, a poszczególne kraje w sposób nieunikniony będą się od siebie różnić, w tym jak go zrealizują.

Choć są to „grzechy popełnione”, to w Rio+20, jeszcze bardziej uderzające są „grzechy zaniechania”. Z ubolewaniem trzeba zauważyć, że podczas konferencji, która – jak się oczekiwało – powinna dotyczyć „zrównoważenia” rozwoju, nie podjęto koniecznych wysiłków, żeby uzgodnić nowy traktat zastępujący Porozumienie z Kyoto. Zakładając, że skutki lekceważenia zmian klimatu zaowocują taką katastrofą, jak się dziś przewiduje (na dodatek rozważanie takich ekstremalnych sytuacji może jeszcze zwiększyć bierność polityków, którzy nie będą chcieli uwierzyć w realność tych zagrożeń lub, co gorsza, wywołać „syndrom płonącego Rzymu” (skoro jest tak źle, to nie pozostaje już nic innego niż bawić się), brak działań dotyczących środowiska w programie konferencji Rio+20 należy uważać za historyczną porażkę.

Do tych zaniechań dochodzi jeszcze narastająca niestabilność polityczna naszych społeczeństw. Nie wynika one wyłącznie z problemów finansowych, takich jak te, które dotykają dziś Europę i zagrażają całemu światu. Niestabilność ta ma także swoje źródła w tym, że współczesne media pokazują wszystkim różnicę pomiędzy życiem bogatych i biednych. Bogatych powinno się nakłaniać do nieobnoszenia się ze swoim majątkiem. W zestawieniu z ogromem nędzy rozrzutność wywołuje bowiem gniew.

Biednym natomiast potrzeba dać szansę na wzrost dochodów. Zarówno w krajach biednych, jak i zamożnych. Nastąpić to może jedynie poprzez dostęp do edukacji i perspektyw na zatrudnienie lub własny biznes.

„Mniej występków i więcej dostępu” – tylko bazujący na tym credo policy-mix może zapewnić, że nasze społeczeństwa będą mogły się rozwijać w sposób naprawdę zrównoważony.

Jagdish Bhagwati

Autor jest profesorem Prawa i Ekonomii na Uniwersytecie Columbia i członek Rady Stosunków Międzynarodowych, wydał wraz Gordonem Hansonem książkę pt. ”Imigracja wykwalifikowanych dzisiaj”.

Copyright: Project Syndicate, 2012

www.project-syndicate.org

Konferencja Rio+20 (CC BY-NC-ND UNISDR Photo Gallery)

Tagi


Artykuły powiązane

Jak przebiega finansjalizacja środowiska przyrodniczego

Kategoria: Analizy
Spekulacja prawami do emisji CO2, wylesianie, grabież ziemi, prywatyzacja sektora gospodarki wodnej – oto niektóre przejawy postępującej finansjalizacji środowiska przyrodniczego.
Jak przebiega finansjalizacja środowiska przyrodniczego