Autor: Witold Kwaśnicki

Pracował w Instytucie Nauk Ekonomicznych na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego.

Robert Mundell – nie tylko „ojciec euro”

Robert Mundell nie poddawał się modom intelektualnym. Działał w opozycji do dominującego nurtu keynesowskiego, neoklasycznego, a także monetarystycznego. Był tego świadomy. Swoje przemówienie na bankiecie po wręczeniu nagród noblowskich zakończył cytatem z piosenki Franka Sinatry My Way, nucąc: „Zrobiłem to na swój sposób”.
Robert Mundell – nie tylko „ojciec euro”

(©Envato)

Zmarły niedawno, w wieku 88 lat, Robert Mundell otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie nauk ekonomicznych w 1999 r. „za analizę polityki pieniężnej i fiskalnej w warunkach różnych reżimów kursów wymiany oraz analizę optymalnych obszarów walutowych”.

W podręcznikach ekonomii dyskutowany jest model Mundella-Fleminga (zwany często modelem IS-LM-BP), będący rozszerzonym keynesowskim modelem IS-LM dla gospodarki otwartej. Najważniejszym wnioskiem z analizy tego modelu jest tzw. trylemat polityki gospodarczej (impossible trinity).

Trylemat ten stwierdza, że w ramach prowadzonej polityki gospodarczej należy wybierać między swobodną mobilnością kapitału, zarządzaniem kursem walutowym i autonomiczną polityką pieniężną. Możliwe jest jednak kontrolowanie dwóch z trzech tych elementów. Jeśli w danym kraju chce się ustalić wartość swojej waluty i mieć politykę stóp procentowych wolną od wpływów zewnętrznych, to nie można mieć swobodnego przepływu kapitału przez swoje granice. Jeśli kurs walutowy jest stały, ale kraj jest otwarty na transgraniczne przepływy kapitału, nie może mieć niezależnej polityki pieniężnej. A jeśli kraj wybiera swobodną mobilność kapitału i chce autonomii monetarnej, to musi pozwolić swojej walucie na swobodny przepływ.

Krytykę tego trylematu, z perspektywy szkoły austriackiej, przedstawił  Robert P. Murphy w niedawno opublikowanym artykule. W konkluzji Murphy stwierdza,  że „zwolennicy szkoły austriackiej odnieśliby korzyść, gdyby przeczytali więcej o modelu Mundella-Fleminga”, jednakże „to, co większość ekonomistów wyciąga z analizy teoretycznej Mundella, jest mimo wszystko błędne. Innymi słowy, nie doświadczamy żadnych korzyści dla wzrostu gospodarczego ani rynku pracy, dając bankierom centralnym wolną rękę w tworzeniu pieniądza i możliwość swobodnego ustalania stóp procentowych”.

Powszechnie jednak Robert Mundell jest uważany za intelektualnego ojca euro i kojarzony jest z rewolucją „ekonomiki podaży” i reaganomiką w latach 80. XX wieku. Mundell dostarczył intelektualnych podstaw do prowadzenia polityki obniżenia najwyższych stawek podatkowych dla bogatych i stał się jednym z autorytetów dla  prawicowych polityków i decydentów w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i w kilku innych krajach.

Aby sprzyjać rozwijającej się gospodarce, powinno się utrzymać maksymalną stawkę podatku poniżej 25 procent (nawet kosztem rosnących deficytów budżetowych).

Aby sprzyjać rozwijającej się gospodarce, powinno się utrzymać maksymalną stawkę podatku poniżej 25 procent (nawet kosztem rosnących deficytów budżetowych) – argumentował Mundell. W 1986 roku stwierdził, że „tworzone i pielęgnowane powinny być wszelkie bodźce i nagrody dla przedsiębiorców”. A w wywiadzie dla American Economic Association z 2006 roku powiedział: „Ekonomika podaży wysunęła argument, że bardzo progresywne stawki podatkowe zmniejszają rozmiar tortu do dystrybucji. … Biednym mogłoby się lepiej powodzić, gdyby mieli mniejszy udział w większym torcie niż większy udział w małym torcie”. Robert Mundell argumentował, że niskie stawki podatkowe i elastyczna polityka fiskalna powinny być wykorzystywane do pobudzenia ekspansji gospodarczej, a wyższe stopy procentowe i restrykcyjna polityka pieniężna są odpowiednimi narzędziami do ograniczenia inflacji.

Makroekonomiczny dom zbudowany przez Roberta Mundella

Ekonomiści szkoły austriackiej z jednej strony podkreślają zasługi Roberta Mundella za zainicjowanie poważnej dyskusji wśród ekonomistów głównego nurtu na temat standardu złota, ale z drugiej krytykują jego apologetykę banków centralnych, prowadzących często całkowicie nieuzasadnioną politykę ekspansji kredytowej. Wydaje się, że ekonomiści austriaccy są gotowi wybaczyć Mundellowi jego zauroczenie matematycznym modelowaniem na początku jego kariery ekonomicznej, gdyż w późniejszym okresie swojej aktywności nie był „zatwardziałym technokratą”, a względnie wolnorynkowym ekonomistą, żywo zainteresowanym funkcjonowaniem instytucji realnej gospodarki.

Przez całe swoje życie zawodowe Robert Mundell nie poddawał się żadnym modom intelektualnym. Będąc w istocie ekonomistą głównego nurtu zawsze wykazywał się oryginalnością i często działał w opozycji do dominującego nurtu keynesowskiego, neoklasycznego, a także monetarystycznego.

Waluta globalna

Mundell często wspierał w różnorakich działaniach Paula Volckera, przewodniczącego Rady Gubernatorów Systemu Rezerwy Federalnej (Fed) od sierpnia 1979 do sierpnia 1987 (w okresie prezydentury Jimmy’ego Cartera i Ronalda Reagana). To Volcker miał powiedzieć: „Globalna gospodarka wymaga globalnej waluty”. W listopadzie 2000 roku Międzynarodowy Fundusz Walutowy zorganizował forum ekonomiczne pt. One World, One Currency: Destination or Delusion?; W trakcie dyskusji Robert Mundell przywołał włoskiego ekonomistę z XVI wieku, Gasparo Scaruffi, który opublikował w 1582 roku książkę pt.  L’Alitinonfo (z greckiego – Prawdziwe światło). Scaruffi chyba jako pierwszy, zaproponował uniwersalną walutę, której wartość byłaby oparta na wewnętrznej wartości zawartych w niej metali szlachetnych. Doszedł on do wniosku, że duża liczba i różnorodność monet w obiegu, jak również arbitralne praktyki prowadzące np. do dewaluacji, służyły jedynie ograniczaniu handlu i narażaniu kupców na nadmierne, niepotrzebne i kosztowne negocjacje. Rozwiązaniem tych problemów byłoby posługiwanie się jedną walutą.

Mundell proponował, by grupa DEY (amerykański dolar, euro i jen) była podstawą do stworzenia światowej waluty, a MFW byłby instytucją odpowiedzialną za jej dobre funkcjonowanie.

Będąc gościem Akademii im. Leona Koźminskiego w 2003 roku, w referacie pt. „Międzynarodowy system monetarny i sprawa waluty światowej” Mundell przypomniał, że już w 1968 roku przedstawił Podkomisji ds. Międzynarodowej Reformy Monetarnej Amerykańskiego Wspólnego Komitetu Ekonomicznego Kongresu USA, plan wprowadzenia waluty światowej. W referacie w Akademii Koźmińskiego zwrócił uwagę na to, że w skali światowej istnieją stabilne trzy obszary walutowe o niskiej inflacji, mianowicie te związane z amerykańskim dolarem, euro i japońskim jenem; nazywa to „grupą DEY”. Zaproponował, by DEY było podstawą do stworzenia światowej waluty, a Międzynarodowy Fundusz Walutowy byłby instytucją odpowiedzialną za jej dobre funkcjonowanie. Dzięki temu możliwe byłoby uniknięcie globalnego kryzysu finansowego.

Noblista od optymalnych obszarów walutowych

Według Mundella, po zmniejszeniu wahań kursowych między głównymi walutami, ważona średnia tych walut, DEY, mogłaby zostać wykorzystana jako platforma, na której można budować globalną walutę, którą nazwał INTORem. Gdy dolar, euro i jen ustabilizowałyby kursy walut w wąskich granicach, Rada Gubernatorów MFW wyznaczyłaby DEY jako kotwicę dla nowej waluty. Waluta INTOR byłaby wspierana rezerwami walutowymi, głównie walutami DEY i złotem. Każdy członek utrzymywałby swoją walutę zamienną na INTOR. Uczestnictwo byłoby dobrowolne. Państwa, które uczestniczyłyby w nowym systemie, musiałyby pozwolić, aby ich polityka pieniężna była regulowana przez bilans płatniczy. INTOR byłaby wspólną walutą globalną, ale nie jedną walutą. Kraje i obszary zachowałyby swoje własne waluty, które krążyłyby razem z INTOR.

Dwa lata po wizycie w Polsce, Robert Mundell opublikował artykuł pt. „Sprawa waluty światowej” (The Case for a World Currency). W części trzeciej, Mundell, przywołując Miltona Friedmana i Jamesa Meade, jako zwolenników swobodnych kursów walutowych, przedstawia proponowanych przez nich, dziewięć zalet systemu elastycznych kursów wymiany. W komentarzach neguje on każdą z tych dziewięciu zalet. Prowadzi go to do wniosku, że „eksperyment z elastycznym kursem wymiany był porażką”. Zdaniem Mundella, zmiany realnych kursów walutowych drastycznie zmniejszają zyski z handlu i dyskwalifikują argumenty zwykle stosowane przy tworzeniu stref wolnego handlu i związków celnych. Destabilizujące przepływy kapitału, zwłaszcza po 1973 roku, wstrząsnęły kursami wymiany między obszarami o wysokim i stałym stopniu stabilności cen.

Zdaniem Mundella, zmiany realnych kursów walutowych drastycznie zmniejszają zyski z handlu i dyskwalifikują argumenty zwykle stosowane przy tworzeniu stref wolnego handlu i związków celnych.

Zdaniem Mundella, „główna wada i główne zagrożenie dla dobrobytu w systemie światowym, leżą w dzikich wirach głównych kursów walutowych i ryzyku niestabilności dolara”. Rozwiązanie tych problemów widzi Mundell w stworzeniu waluty międzynarodowej, która mogłaby być używana przez wszystkie kraje do celów handlu międzynarodowego. Mundell rozwija swoją pierwotną koncepcję i proponuje trzyetapowy proces dojścia do waluty międzynarodowej. W pierwszym etapie nastąpiłoby przejście na stabilne kursy wymiany. Po tym etapie nastąpiłoby utworzenie unii walutowej G-3 i konwergencji trzech lub czterech głównych obszarów walutowych do wspólnej jednostki rozliczeniowej, DEY, dla dolara-euro-jena lub dolara-euro-juana. Na tym etapie nastąpiłoby ustalenie celu inflacyjnego i określenie poziomu cen w odniesieniu do DEY; zafiksowanie kursów wymiany; utworzenie wspólnego komitetu polityki pieniężnej; oraz ustalenia dotyczące podziału renty emisyjnej (seniorage).

W trzecim etapie Rada Gubernatorów MFW (lub instytucja specjalnie ku temu powołana) wyznaczyłaby DEY jako platformę, na której, w połączeniu ewentualnie ze złotem, zbudowana zostałaby nowa waluta światowa, którą (podobnie jak w 2003 roku) Mundell proponuje nazwać INTORem. Zatem na trzecim etapie dokonałby się ostateczny wybór nazwy i wartości waluty, mechanizmu i sposobu, za pomocą których zostanie ona wprowadzona, nastąpiłoby również ustalenie struktury systemu walutowego i kryterium kontroli ilości waluty, sposobów jej wsparcia w postaci rezerw walutowych lub towarowych oraz lokalizacji centralnej instytucji dla tej waluty.

Optymalne obszary walutowe

Optymalny obszar walutowy odnosi się pewnego regionu lub zbioru państw, na obszarze którego możliwe jest wprowadzenie wspólnej waluty (ewentualnie wprowadzenie sztywnego kursu pomiędzy walutami krajowymi i zachowanie kursu płynnego w stosunku do walut krajów trzecich). Utworzenie optymalnego obszaru walutowego związane jest ze spełnieniem kilku ważnych warunków (zwłaszcza odnoszących się wewnętrznej mobilności czynników produkcji). Zdaniem zwolenników tej koncepcji, funkcjonowanie optymalnego obszaru walutowego ma doprowadzić do maksymalizacji efektywności ekonomicznej na tym obszarze.

Mundell uważany jest za ekonomistę, który przedstawił podstawy teoretyczne optymalnych obszarów walutowych i uważany jest powszechnie za twórcę tej koncepcji.

Robert Mundell, który w opublikowanym w 1961 artykule pt. The theory of optimum currency areas przedstawił podstawy teoretyczne optymalnych obszarów walutowych, uważany jest powszechnie za twórcę tej koncepcji. Warto jednak zauważyć, że podobne idee przedstawił Abba Lerner w wydanej w 1944 roku książce The Economics of Control: Principles of Welfare Economics. Praca Mundella rozwinięta została parę lat później przez Ronalda McKinnon’a (1963) i Petera Kenen’a (1969). Dla mnie niepokojące jest to, że w modelach formalnych, Mundell i kontynuatorzy jego idei, analizują sytuację dwóch krajów. Zatem otwartym pytaniem jest, do jakiego stopnia wnioski z tych modeli mogą być uogólniane na sytuacje tworzenia ‘optymalnego obszaru walutowego’ w którym funkcjonuje kilka, a nawet kilkanaście krajów?

Zdaniem Mundella, zaletami wprowadzenia wspólnej waluty na danym obszarze mają być niższe koszty transakcyjne, brak ryzyka walutowego i większa przejrzystość cenowa. Natomiast potencjalną wadą wynikającą z eliminacji kursu wymiany między uczestnikami unii walutowej jest niemożność reagowania na tzw. asymetryczne szoki, wpływające na różne kraje (regiony) unii walutowej. Jak wskazuje Mundell, tam, gdzie nie ma mobilności czynników produkcji, szoki asymetryczne mogą zostać wchłonięte przez zmianę kursu wymiany, ale aby tak się stało, dotknięte kraje muszą mieć swoje własne waluty. W przypadku unii walutowej taka reakcja na asymetryczne szoki jest możliwa tylko w przypadku pełnej mobilności czynników produkcji (zwłaszcza mobilności siły roboczej). Powstaje zatem pytanie, czy ten warunek jest spełniony w przypadku strefy euro?

Punktem różniącym zwolenników unii walutowej jest kwestia integracji gospodarczej. Niektórzy ze zwolenników uznają, że doprowadzenie do wysokiego poziomu integracji gospodarczej jest warunkiem wstępnym (a nawet koniecznym) do wprowadzenia unii walutowej, inni uznają, że to właśnie unia walutowa może sprzyjać integracji gospodarczej i ją wspierać nawet przy jej początkowo niskim poziomie.

Naturalną konsekwencją wprowadzenia jednej waluty w unii jest konieczność powołania regionalnego (unijnego) banku centralnego. Prowadzenie skoordynowanej, „centralnej”, polityki monetarnej jest dla zwolenników istnienia obszarów walutowych czymś oczywistym.

W przypadku unii walutowej reakcja na asymetryczne szoki jest możliwa tylko w przypadku pełnej mobilności czynników produkcji (zwłaszcza mobilności siły roboczej). Powstaje zatem pytanie, czy ten warunek jest spełniony w przypadku strefy euro?

Rzadziej natomiast dyskutowanym problemem wśród zwolenników unii walutowej jest kwestia skoordynowanej, centralnej polityki fiskalnej. Transfery fiskalne między krajami w unii walutowej mogłyby złagodzić skutki wstrząsów asymetrycznych. Transfery dochodów z krajów mniej dotkniętych szczególnym szokiem mogą zrekompensować utratę dochodów i pomóc utrzymać zatrudnienie i zaangażowany kapitał w innych regionach. Przy ocenie zakresu transferów fiskalnych konieczne jest odróżnienie dwóch ról polityki fiskalnej, mianowicie stabilizacji transferów w różnych kierunkach w różnych latach i redystrybucji (transfery w podobnych kierunkach w czasie). Często uznaje się, że redystrybucja jest mniej istotna dla powodzenia unii walutowej niż stabilizacja, a ta ostatnia może w zasadzie być wykonywane przez rządy krajowe. Unia walutowa może wymagać większej krajowej elastyczności fiskalnej, a to może być sprzeczne z unijnymi regułami fiskalnymi.

Dosyć rzadko dyskutowanym problemem w kontekście dobrego funkcjonowania unii walutowej są kwestie kulturowe, zwłaszcza dotyczące wspólnego języka i wspólnych doświadczeń historycznych.

Wspólnoty walutowe a waluty krajowe

Wydaje się, że w  pełni uzasadnione jest stwierdzenie, że nie ma jednoznacznej i wspólnej odpowiedzi ekonomistów na pytanie, jak powinien wyglądać efektywny system monetarny? Pomijając nawet dwie skrajne wizje (jednej, globalnej waluty i wolnej bankowości), trudno znaleźć konsens nawet w grupie ekonomistów głównego nurtu – tutaj dobrym przykładem wydaje się dyskusja pomiędzy dwoma laureatami nagrody im. Alfreda Nobla z ekonomii: Robert Mundell i Milton Friedman debatują nad zaletami – lub nie – stałych kursów wymiany, złota i światowej waluty.

Kontrowersje wokół koncepcji unii walutowej nie milkną od ponad 20 lat, tj. od czasu powstania w 1999 roku europejskiej Unii Gospodarczej i Walutowej (oraz Europejskiego System Banków Centralnych). Dwa lata przed wprowadzeniem euro jako waluty obowiązującej w 11 krajach (obecnie jest tych państw 19), Milton Friedman w artykule z 1997 r. opublikowanym pod znamiennym tytułem: „Dlaczego Europa nie może pozwolić sobie na euro” w londyńskim „The Times” napisał: „Elastyczne kursy wymiany są potężnym mechanizmem dostosowawczym dla [łagodzenia] wstrząsów, które w różny sposób wpływają na jednostki. Warto zrezygnować z tego mechanizmu, aby uzyskać przewagę niższych kosztów transakcji i dyscypliny zewnętrznej tylko wtedy, gdy istnieją ku temu odpowiednie alternatywy”.

Zdaniem Friedmana, Stany Zjednoczone mogą być postrzegane jako pozytywny przykład wspólnej waluty. Sprzyjają temu wspólny język, wspólne życie kulturalne, swoboda przepływu dóbr, kapitału i ludzi, w miarę elastyczne płace i ceny, oraz wspólna, federalna, polityka fiskalna (z bardzo łagodnymi zmianami w poszczególnych stanach).

Goodhart i Pradhan mogą nie mieć racji

Friedman uważał, że w przeciwieństwie do USA, wspólny rynek europejski jest przykładem obszaru niekorzystnego dla wspólnej waluty. Europa składa się z różnych narodów, które nie mają wspólnego języka, ani podobnych zwyczajów; poczucie obywatelskości nie dotyczy wspólnoty Europejskiej, ale ich własnych krajów (a często nawet regionów europejskich); pomimo europejskiej strefy wolnego handlu, ludzie, towary i kapitał przemieszczają się mniej swobodnie niż w Stanach Zjednoczonych.

W podobnym duchu, w kontrze do twierdzeń Roberta Mundella, wypowiadał się Martin Feldstein, wskazując na trzy kluczowe uwarunkowania ekonomiczne – z których żadne nie istnieje w Europie – a które pozwalają zróżnicowanym stanom USA działać w ramach jednej waluty, mianowicie: „mobilność siły roboczej, elastyczność płac i centralna władza budżetowa”. Zdaniem Feldsteina, euro było promowane jako niezbędne dla wolnego handlu pomiędzy krajami członkowskimi pod hasłem „Jeden rynek, jeden pieniądz”(“One Market, One Money”). W opinii Feldsteina, aby handel mógł się rozwijać nie jest potrzebna jedna waluta lub stały kurs wymiany. Jako przykład na to podaje Północnoamerykański Układ Wolnego Handlu (NAFTA), dzięki któremu zwiększył się handel między Kanadą, Meksykiem i Stanami Zjednoczonymi, z których wszystkie mają inne, zmienne kursy walutowe. Podobnie jest w przypadku Japonii, Korei Południowej i wielu innych dużych krajów azjatyckich, których wolumen handlu międzynarodowego rośnie, a które też mają bardzo elastyczne kursy wymiany.

Około dwadzieścia lat temu Zanny Minton Beddoes (1999), Kenneth Rogoff (2002) i Robert Mundell (2003) wyrazili opinię, że obserwowana tendencja do zmniejszania się liczby walut w skali globalnej skutkować będzie dominacją, w pespektywie kilkudziesięciu lat, dwóch-trzech  głównych regionów walutowych. Czy powtórzyliby te prognozy obecnie?

W konkluzji swoich rozważań na temat optymalnych obszarów walutowych Robert Mundell (International Economics, 1968) odpowiadając na pytanie: „czy system elastycznych kursów wymiany może działać skutecznie i wydajnie we współczesnej gospodarce światowej?”, stwierdził, że aby było to możliwe, należy wykazać, że: (1) międzynarodowy system cen oparty na elastycznych kursach wymiany jest dynamicznie stabilny po uwzględnieniu działań spekulacyjnych; (2) zmiany kursu wymiany, niezbędne do wyeliminowania normalnych zakłóceń dynamicznej równowagi, nie są tak duże, aby spowodować gwałtowne i odwracalne przesunięcia między eksporterami i importerami; (3) ryzyko wynikające ze zmiennych kursów walutowych może zostać zneutralizowane względnie niskimi kosztami funkcjonowania rynków terminowych; (4) banki centralne powstrzymają się od spekulacji monopolistycznych; (5) dyscyplina monetarna będzie podtrzymywana przez niekorzystne konsekwencje polityczne utrzymującej się deprecjacji i jest do pewnego stopnia utrzymywane przez zagrożenia dla poziomu rezerw walutowych; (6) można zapewnić rozsądną ochronę dłużników i wierzycieli tak, aby możliwe było utrzymanie rosnącego poziomu długoterminowych przepływów kapitału; oraz (7) płace i zyski nie są powiązane ze wskaźnikiem cen, w którym towary importowane są silnie ważone.

Czego nie przeczytamy w podręcznikach ekonomii?

Wydaje się, że zadowalającą, pozytywną odpowiedź na te pytania można wysnuć z rozważań i argumentów przedstawianych przez ekonomistów będących zwolennikami wolnej bankowości (ale to temat na osobny artykuł). Robert Mundel stwierdza jednak w tym artykule, że „argument stabilizujący dla elastycznych kursów wymiany jest zasadny tylko wtedy, gdy opiera się na regionalnych obszarach walutowych. Jeśli świat można podzielić na regiony, z których każdy ma wewnętrzną mobilność czynników produkcji i między którymi występuje czynnik ograniczający tę mobilność, to każdy z tych regionów powinien mieć oddzielną walutę, która podlega wahaniom w stosunku do wszystkich innych walut”.

Zgodnie z traktatami unijnymi, Europejski Bank Centralny jest niezależny w zakresie prowadzonej przez siebie polityki pieniężnej. Niezależność ta związana jest z czterema elementami: niezależnością polityczną (tj. brakiem wpływu na decyzje EBC instytucji lub organizacji unijnych, rządów państw członkowskich ani żadnych innych organów; niemożliwością udzielanie przez EBC kredytów organom wspólnotowym ani podmiotom sektora publicznego w poszczególnych krajach); niezależnością personalną (np. 5. letnia kadencyjność prezesów EBC i krajowych banków centralnych, oraz 8. letnia kadencyjność członków zarządu EBC, bez możliwości wyboru na kolejną kadencję); niezależnością finansową (m.in., rozdzielność finansów EBC i finansów Unii Europejskiej); oraz niezależnością funkcjonalną (EBC ma przyznane wszelkie instrumenty i kompetencje, które są niezbędne do sprawnego prowadzenia polityki pieniężnej).

Czy doświadczenia dwudziestu trzech lat funkcjonowania EBC w pełni potwierdzają istnienie tych niezależności, a zwłaszcza niezależności politycznej i funkcjonalnej? Tutaj można mieć sporo wątpliwości, ale to też temat na osobne rozważania.

Dwa oblicza intelektualne Roberta Mundella

Jesienią 1974 roku Robert Mundell został profesorem ekonomii na Columbia University w Nowym Jorku. Wiele wskazuje na to, że wtedy nastąpiła u niego swego rodzaju przemiana stylu myślenia o analizie ekonomicznej. Wyraźnie zmalało jego zainteresowanie budowaniem zaawansowanych modeli matematycznych i jednocześnie zaczął zajmować się problemami rozwoju gospodarczego postrzeganego w szerszej, kulturowej, instytucjonalnej perspektywie. To wtedy zaczął brać udział w spotkaniach w jednej z restauracji na Wall Street, gdzie dyskutowano o koniecznych zmianach w polityce gospodarczej i o tym, jak poradzić sobie z rosnącą inflacją i coraz większym bezrobociem. Tam też wypracowano podstawowe założenia, coraz bliższej Mundellowi, ekonomiki podaży. Jak się wydaje przełomem było opublikowanie przez wpływowego dziennikarza Jude Wanniskiego, w 1975 w „Public Interest”, artykułu pt. „Hipoteza Mundella-Laffera – nowe spojrzenie na gospodarkę światową„.

Międzynarodowy standard złota na początku XX wieku działał płynnie, ułatwiając handel, płatności i przepływ kapitału. System ten zapewnił światu wysoki stopień integracji walutowej i stabilności.

Ten styl myślenia pozostał bliski Mundellowi przez resztę jego zawodowego życia. Widać to także w jego wykładzie noblowskim w 1999 roku, gdzie przedstawił szerokie spojrzenie na zmiany gospodarcze w Stanach Zjednoczonych i na świecie w XX wieku. Jednym z problemów poruszonych przez Mundella była kwestia pogarszających się systemów walutowych związanych z odchodzeniem od standardu złota. Znajdujemy tam, jak mi się wydaje, zaskakującą opinię, rzadko wyrażaną przez ekonomistów głównego nurtu, mianowicie, że: „Międzynarodowy standard złota na początku XX wieku działał płynnie, ułatwiając handel, płatności i przepływ kapitału. Bilans płatniczy był utrzymywany w równowadze po stałych kursach wymiany za pomocą mechanizmu dostosowawczego o wysokim stopniu automatyzmu. Światowy poziom cen mógł podlegać długoterminowym trendom, ale roczna inflacja lub stopy deflacji były niskie, miały tendencję do znoszenia się i zachowania wartości pieniądza w dłuższej perspektywie. System zapewnił światu wysoki stopień integracji walutowej i stabilności”.

Zwykle, gdy ekonomiści głównego nurtu postanawiają odwołać się do osiągnieć szkoły austriackiej, powołują się na prace Friedricha von Hayeka. Mundell tego nie czyni, natomiast odwołuje się kilkukrotnie do Ludwiga von Misesa (zwykle traktowanego przez główny nurt jako enfant terrible ekonomii austriackiej). Robert Mundell stwierdza, że po pierwszej wojnie światowej „złoto monetarne było źle dystrybuowane”. W tym kontekście zadaje pytanie: „Czy w takiej sytuacji zwiększony popyt na złoto, spowodowany powrotem do standardu złota, nie spowodowałby deflacji?”. Od razu też odpowiada: „Kilku ekonomistów, takich jak Charles Rist z Francji, Ludwig von Mises z Austrii i Gustav Cassel ze Szwecji, sądziło, że tak”. Kilka akapitów później Mundell stwierdza, że „Rist, Mises i Cassel mieli rację. Deflacja zawisła już w późnych latach dwudziestych XX wieku wraz ze spadkiem cen produktów rolnych i surowców”.

Nie miejsce tutaj na dokładne analizowanie wykładu noblowskiego Roberta Mundella. Na koniec warto jednak przytoczyć ostatni akapit wykładu, jakże charakterystyczny dla jego myślenia o kursach walutowych: „Jednak jeszcze jedna lekcja nie została wyciągnięta. Elastyczne kursy walutowe są niepotrzebnym złem w świecie, w którym każdy kraj osiągnął stabilność cen”.

(©Envato)

Otwarta licencja


Tagi