Autor: Martyna Kośka

Ekspert rynków Europy Środkowej i Wschodniej; doktoryzuje się z ochrony konsumentów na rynku usług finansowych.

Rosja namawia Kirgistan do swojej unii

Rosja rozpoczęła wcielanie w życie planu odbudowy swojej mocarstwowości i zdążyła już pokazać, że koszty nie grają tu roli. Skoro odzyskanie pozycji na Zachodzie, np. w państwach bałtyckich, nie jest możliwe, intensyfikuje swoje działania w Azji Centralnej. Z Kirgistanem Rosja negocjuje już od 2011 r., ale nigdy wcześniej nie była tak zdeterminowana, jak obecnie.  
Rosja namawia Kirgistan do swojej unii

Market w Kirgistanie (CC By neilijs)

30 maja minister gospodarki Kirgistanu, Temir Sariew ogłosił, że Rosja przeznaczy 1,2 mld dolarów na przystosowanie gospodarki kraju do standardów obowiązujących członków Unii Celnej Rosji, Kazachstanu i Białorusi. Czy to wystarczy, by w widoczny sposób dźwignąć jedno z najbiedniejszych państw regionu? Biorąc pod uwagę zacofanie kirgiskiej gospodarki, suma nie wydaje się specjalnie wysoka, jeśli jednak zestawić to z faktem, że PKB kraju to ledwie 6,5 mld dolarów, zastrzyk rosyjskiej gotówki jest bez wątpienia znaczący.

Z ekonomicznego punktu widzenia pompowanie przez Rosję, która ma teraz wiele problemów na własnym podwórku, dużych środków do małego i „nierokującego” Kirgistanu nie ma uzasadnienia. Jeśli jednak dzięki temu Rosja może uzyskać kontrolę nad Azją Centralną, to 1,2 mld dolarów, do zapłaty których się zobowiązała, zaczynają się jawić jako doskonała inwestycja.

Aby zagospodarować nowe środki, kirgiski ustawodawca będzie musiał wziąć się do wytężonej pracy ustawodawczej: prawdopodobnie konieczne będzie przyjęcie blisko 30 ustaw i kilkudziesięciu aktów wykonawczych. Prezydent Kirgistanu Ałmazbek Atambajew jest stuprocentowo przekonany, że jego kraj może budować przyszłość tylko w ramach Unii Celnej, a następnie Unii Eurazjatyckiej. W trakcie jednego z międzynarodowych wystąpień powiedział, że „ten, kto chce odbudowy Związku Radzieckiego, nie ma rozumu, ale ten, kto go nie opłakuje, nie ma serca„.

Takie podejście to miód na serce Władimira Putina, który kilkakrotnie wyraził przekonanie, że upadek Związku Radzieckiego to największa katastrofa geopolityczna ubiegłego wieku. Politycy są więc zgodni co do tego, że w tej czy innej formie współpraca musi się odbywać. Niestety, tęskniący za czasami Związku Radzieckiego Atambajew nie zdołał przekonać wszystkich Kirgizów o historycznej szansie, jaką daje sojusz z Rosją. W kraju brakuje jednomyślności co do tego kierunku rozwoju. Wiece i marsze, w trakcie których przeciwnicy sojuszu przekonują o jego szkodliwości, wrosły w lokalny koloryt polityczny. 5 maja blisko 100 aktywistów z różnych organizacji pozarządowych wznosiło w Biszkeku hasła o negatywnych konsekwencjach sojuszu z Rosją. „Przystąpienie Kirgistanu do Unii Celnej doprowadzi do ograniczenia jego politycznej i ekonomicznej niezależności” – brzmi ostrzeżenie.

Już dziś Kirgistanu nie można uznać za jakieś szczególnie niezależne politycznie państwo. Kraj znajduje się na rubieżach nie tylko światowej, ale i regionalnej polityki i bez silnych sojuszy jego dalszy rozwój w ogóle stoi pod znakiem zapytania. Prawdziwym niebezpieczeństwem, które może wiązać się z przystąpieniem  do Unii Celnej są nowe ramy prawne, w których kraj będzie musiał działać, jeśli przystąpi do azjatyckiej Unii.

Strach o Dordoi

Przystępując do Unii Celnej, Kirgistan byłby bowiem zmuszony do podniesienia ceł tak, by wyrównać ich poziom z innymi państwami członkowskimi. W sytuacji, gdy blisko jedna czwarta eksportu pochodzi z Chin, niesie to ze sobą ryzyko ogólnego wzrostu cen, którego może nie zrównoważyć zniesienie ceł na produkty z państw członkowskich Unii.

Stawki na niektóre sprowadzane z Chin produkty wynoszą 0 proc. Takie warunki umożliwiły powstanie Bazaru Dordoi, który jest największym takim miejscem handlu w Azji Centralnej. Dordoi to wielohektarowe „miasto w mieście”, w którym zatrudnienie znalazło 100 tys. ludzi (dla porównania – cały Kirgistan zamieszkuje 5 mln obywateli). Gdyby w wyniku podniesienia ceł choćby kilkadziesiąt procent z nich miało stracić pracę, powstanie tak silna fala społecznego niezadowolenia, na jaką nie może sobie pozwolić żadna władza. Inną sprawą jest przemyt. Przemytnicy każdego roku szmuglują ogromne ilości towarów z Chin przez słabo pilnowane granice, a na proceder przymykają oko kirgiscy urzędnicy, którzy za swoją przychylność są odpowiednio nagradzani.

Na poziom wymiany handlowej wpływ mają nie tylko niskie stawki podatku, ale także stosunkowo łagodne normy techniczne, którym muszą odpowiadać obecne na krajowym rynku towary. W państwach Unii Celnej wymogi te są zdecydowanie zaostrzone. Kirgiscy sprzedawcy mają w pamięci strajki białoruskich handlarzy, którzy sprzeciwili się jesienią 2013 r. nowym regułom certyfikacji towarów przemysłu lekkiego. Zgodnie z tymi zasadami, na terytorium Unii Celnej można będzie sprzedawać wyłącznie te wyroby przemysłu lekkiego, które posiadają jednolity certyfikat jakości, a jego otrzymanie wiąże się z certyfikowaniem każdego rodzaju sprzedawanego towaru. Jako że wiąże się to z wymiernymi kosztami po stronie każdego producenta, zupełnie realnie może doprowadzić do wyeliminowania wielu z nich z rynku.

Rosja zdaje się rozumieć te obawy i aby zmniejszyć kirgiskie straty z tytułu reeksportu, zaproponowała, że zmniejszy kirgiskie zadłużenie wobec niej o ok. 500 mln dolarów – niezależnie od zaproponowanego 1,2 mld dolarów. Tyle, że w Kirgistanie oczekują czegoś więcej. Kirgiscy biznesmeni mają nadzieję, że Rosja i Kazachstan utworzą fundusz stabilizacyjny, który przeznaczy pieniądze m. in. na budowę fabryk i innych miejsc pracy, które będą konieczne, gdy z powodu uszczelnienia granic zwiększy się bezrobocie. Póki co, Rosja zaproponowała utworzenie specjalnego systemu dla imigrantów zarobkowych. Zakłada on zniesienie konieczności uzyskania licencji na wykonywanie pracy w Rosji, a dzieci imigrantów mogłyby korzystać ze szkół i przedszkoli. Jeśli plan zostałby zrealizowany zgodnie z założeniami, wielu ukrywających się w w Rosji Kirgizów nareszcie mogłoby prowadzić normalne życie w społeczeństwie.

Amerykanie nie wytrzymali konkurencji

Szybka matematyka podpowiada, że zachęcenie Kirgistanu do integracji to duży wydatek, który finansowo nieprędko się zwróci. Aby gospodarka kirgiska była dochodowa, trzeba w zasadzie wszystko: zakłady produkcyjne, infrastrukturę drogową, system prawny – budować od początku. Tyle, że przystąpienie Kirgistanu do struktur rosyjskich jest przez Moskwę traktowane nie w kategorii inwestycji finansowej, lecz politycznej, jest to też kwestia prestiżu. Nie ma wątpliwości co do tego, że Rosja jest gotowa zapłacić wysoką cenę (także polityczną, czego dowodem jest aneksja Krymu) za odbudowę swej mocarstwowości i 1,2 mld dolarów nie wydaje się być kwotą zawyżoną, jeśli dzięki temu zbuduje sobie ona przyczółek w Azji Centralnej.

Pierwszym sukcesem Rosji w negocjacjach z Kirgistanem było wypowiedzenie przez władze w Biszkeku Amerykanom umowy o użytkowaniu bazy wojskowej Manas. Jej wypowiedzenie (ostatni żołnierze opuszczą bazę w lipcu 2014 r.) spowodowało niemałe problemy dla wojsk NATO; baza była bowiem ważnym punktem tranzytowym dla oddziałów stacjonujących w Afganistanie. Dla Rosji baza nie ma specjalnego, przynajmniej na razie, znaczenia militarnego, to raczej kwestia prestiżu. Moskwa dokłada starań, by ze sfer swego wpływu usunąć zachodnie wojska. Wkrótce będzie jedynym liczącym się państwem, obecnym militarnie w Azji Centralnej.

Kalendarz na najbliższe miesiące będzie zatem wyglądał następująco: Unia Eurazjatycka powstanie z początkiem 2015 r. i jej członkami będą Rosja, Kazachstan, Białoruś i Armenia. Jeszcze nie wiadomo, kiedy powiększy się ona o Kirgistan, który zgodnie z harmonogramem, ma przystąpić do Unii Celnej przed końcem następnego roku. Od pytania „kiedy?” ważniejsze jest pytanie – „czy warto?”.

Odpowiedź na to pytanie zależy od tego, w jakim stopniu przeznaczone na modernizację kraju pieniądze faktycznie zostaną na ten cel spożytkowane i czy nie zostaną wchłonięte przez skorumpowany, nieefektywny system zarządzania. Kirgistanowi wcale w Unii nie musi być łatwiej, niż poza nią. Nie oszukujmy się – nigdy (a w każdym razie nie w przewidywalnej przyszłości) kraj ten nie będzie odgrywał w niej ważnej roli i władze wiele wysiłku będą musiał włożyć w to, by zaznaczyć swoją obecność w organizacji i cokolwiek dla siebie ugrać. To, że coś zostanie Kirgistanowi obiecane, nie oznacza, że obietnica zostanie spełniona.

Przyśpieszenie procesu negocjacyjnego i zwiększenie zachęt ze strony Rosji są pokłosiem powolnej izolacji Moskwy przez Unię Europejską i USA, niewykluczone, że w razie odwrócenia tej sytuacji, Rosja straci zainteresowanie górzystym i biednym Kirgistanem. Nie dziwi zatem upór prezydenta Atambajewa, który okazał się bardzo wymagającym negocjatorem. Biorąc pod uwagę bilans zysków i strat, doszedł do wniosku, że musi przyjąć rosyjskie zaproszenie, ale na swoich warunkach. Nie zgodził się na przyjęcie „mapy drogowej”, która nie będzie w całości, punkt po punkcie, wynegocjowana przez Kirgistan. Gdy Rosja nie chciała odpuścić, Atambajew po prostu zerwał prace nad dokumentem w sierpniu ubiegłego roku. W jego rękach ważą się losy kraju, który albo wyjdzie ze współpracy wzmocniony, albo zostanie przygnieciony.

 

Market w Kirgistanie (CC By neilijs)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Gospodarcze rykoszety wojny w Ukrainie

Kategoria: Trendy gospodarcze
Kirgistan, Tadżykistan i Mołdawia wpadną w tym roku w recesję, a wszystkie inne kraje naszego regionu, nie tylko w bliskiej odległości od wojny, silnie odczują gospodarcze konsekwencje napaści Rosji na Ukrainę. Ekonomiczne zależności nie ograniczają się do paliw i zbóż.
Gospodarcze rykoszety wojny w Ukrainie

Mrożenie relacji z Rosją a polski eksport

Kategoria: Trendy gospodarcze
Rosja nie jest kluczowym rynkiem zbytu dla polskiego eksportu, jednak inwazja Rosji w Ukrainie może prowadzić do potencjalnych ograniczeń polskiego eksportu wynikających z prawdopodobnych zaburzeń w globalnych sieciach podażowych.
Mrożenie relacji z Rosją a polski eksport

Rosji trudno będzie ochronić swoją gospodarkę

Kategoria: Analizy
Władze Rosji w swojej polityce obrony przed sankcjami nie doceniają głębi upadku gospodarki w perspektywie średnio- i długoterminowej. Jest wątpliwe, czy uda się im dostatecznie obronić wszystkie ważne sektory gospodarki rosyjskiej.
Rosji trudno będzie ochronić swoją gospodarkę