Ograniczenia i rezygnację z rosyjskiego importu ogłaszają również inne państwa koalicji antyrosyjskiej. Mimo określonych kosztów, czołowe światowe gospodarki wskazują, że są gotowe do funkcjonowania bez rosyjskiej ropy i gazu. Co na to Rosja, dla której eksport surowców energetycznych od dziesięcioleci stanowi fundament modelu gospodarczego, od zawsze dając jej poczucie wielkości i siły ekonomicznej?
Ropa i gaz – siła czy słabość Rosji
Gdy Niemcy i Rosjanie, przy udziale najwyższych władz, 8 listopada 2011 r. inaugurowali działalność pierwszej nitki gazociągu Nord Stream 1 obu stronom mogło się wydawać, że otwierają nowy rozdział współpracy gospodarczej. „Będziemy ze sobą związani przez dziesięciolecia” – deklarowała kanclerz Niemiec Angela Merkel, a prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew w odpowiedzi uzupełniał, że „Europa nie może żyć bez rosyjskiego gazu”. Analitycy wskazywali zaś, że również dla Rosji europejski rynek gazowy jest życiowo ważny.
Już wtedy, dla europejskich kręgów polityczno-biznesowych, w tym w szczególności niemieckich, entuzjazm powinien być znacząco stonowany, zważywszy, że w Rosji od początku prezydentury Putina i z jego inicjatywy, tj. od wczesnych lat 2000. XXI w., surowce energetyczne były postrzegane nie jako zwykłe towary, ale jako istotne narzędzia realizacji polityki zagranicznej. Programowo zostało to zadekretowane w dokumencie rządowym z 2003 r. „Strategia Energetyczna Rosji do 2020 r.”. W preambule tego dokumentu w części omawiającej cele i priorytety strategii energetycznej widnieje, iż zasobom energetycznym przypisano rolę „bazy rozwoju gospodarki oraz instrumentu prowadzenia polityki wewnętrznej i zagranicznej”, zaś w części dotyczącej bezpośrednio ropy i gazu, obu tym surowcom przydzielono strategiczny cel, jakim jest „zabezpieczenie politycznych interesów Rosji”. W tej roli gaz występował wielokrotnie. W sposób szczególnie jaskrawy gaz zaczął być wykorzystywany do nacisków na partnerów biznesowych od połowy 2021 r., kiedy to „racjonowanie” jego dostaw skutkowało destabilizacją europejskiego rynku gazowego i gwałtownym wzrostem cen. Aktualnie mamy do czynienia z kulminacyjną fazą tego procesu.
Surowce, w tym przede wszystkim ropa i gaz, od zawsze były wiodącą siłą napędową rosyjskiej gospodarki. Duże znaczenie ropy i gazu w gospodarce zaczęło się przekształcać w dominujące wraz z zagospodarowaniem w latach 60. XX w. największych na świecie złóż węglowodorów na terenie Syberii Zachodniej. Swoją pierwszoplanową pozycję ugruntowały zaś wraz z rozbudową w latach 80. i 90. XX w. ropociągów i gazociągów, umożliwiających ich transport na rynek europejski. Ropa naftowa wraz z produktami oraz gaz stały się czynnikami decydującymi o kondycji rosyjskiej gospodarki, urastając do rangi podstawowych „żywicieli” kraju.
Sektor naftowo-gazowy to główny element rosyjskiej gospodarki, tworzący 20–25 proc. Produktu Krajowego Brutto (PKB) oraz zapewniający 25–30 proc. produkcji przemysłowej.
Sektor naftowo-gazowy to główny element rosyjskiej gospodarki, tworzący 20–25 proc. Produktu Krajowego Brutto (PKB) oraz zapewniający 25–30 proc. produkcji przemysłowej. Sektor ten to jednak przede wszystkim podstawowe źródło dochodów budżetowych Rosji. Podatek surowcowy, podatek eksportowy od wywozu ropy naftowej, gazu ziemnego, produktów naftowych, to 45–55 proc. wpływów do budżetu (przy założonym udziale 40,9 proc. na 2022 r., zdaniem ekspertów osiągną 48 proc.). To również główne źródło wpływów dewizowych. Ropa, gaz i pochodne to 65–70 proc. wartości rosyjskiego eksportu.
Sektor paliwowo-energetyczny i największe podmioty z tej branży takie jak Rosnieft i Gazprom stały się również podstawą i wiodącym ogniwem kleptokratycznego systemu sprawowania władzy w Rosji za czasów Putina i źródłem powstawania fortun ludzi z jego otoczenia. Poprzez rozbudowany system pośredników w realizacji inwestycji oraz w eksporcie, sektor ropy i gazu, obok przetargów i zleceń rządowych, stał się podstawową drogą redystrybucji dochodów na rzecz sfer administracyjno-rządowych i biznesowych, powiązanych z kręgami władzy oraz strukturami siłowymi. Stał się również ważną drogą transferu kapitału za granicę.
Ropa, gaz i pochodne to 65–70 proc. wartości rosyjskiego eksportu.
Ropa naftowa od początku prezydentury Putina wyznaczała rytm życia polityczno-gospodarczego. Skłonność do reform, ograniczająca się zwykle do etapu deklaratywno-dyskusyjnego, wzrastała wraz z kolejnym załamaniem gospodarczym, związanym z reguły ze spadkiem cen surowców energetycznych, po czym zanikała całkowicie wraz z poprawą koniunktury i wzrostem cen na międzynarodowym rynku surowców energetycznych. W efekcie zależność od eksportu surowców energetycznych stawała się dla Rosji coraz bardziej dokuczliwa, co znalazło swój wyraz w określeniu, że „gospodarka rosyjska siedzi na igle naftowej”.
Ogłoszenie sankcji, obejmujących ropę i gaz, to uderzenie nie tylko w podstawy rosyjskiej gospodarki, ale również w fundamenty funkcjonującego w Rosji systemu sprawowania władzy.
Sankcje są czy ich nie ma
4 czerwca 2022 r. minęło 100 dni od inwazji na Ukrainę. Pomimo nasilających się sankcji i zakazów importu, rosyjski eksport paliw kopalnych osiągnął w tym czasie wartość 97,7 mld dol., średnio 977 mln dol. dziennie.
W ciągu tych 100 dni ropa naftowa, której ponad połowa trafiała na rynek UE, była zdecydowanie najcenniejszym towarem eksportowym Rosji, stanowiąc prawie połowę przychodów w grupie surowców energetycznych. Z wyeksportowanego rurociągami gazu o wartości 25 mld dol., 85 proc. trafiło do UE, a w odniesieniu do produktów naftowych stanowiło to ok. 70 proc. Eksport do krajów UE stanowił 61 proc. rosyjskich przychodów z eksportu paliwowego w analizowanym okresie.
Z wyeksportowanego rurociągami gazu o wartości 25 mld dol., 85 proc. trafiło do UE, a w odniesieniu do produktów naftowych stanowiło to ok. 70 proc. Eksport do krajów UE stanowił 61 proc. rosyjskich przychodów z eksportu paliwowego w analizowanym okresie.
Wszystko wskazuje na to, że kraje UE nie spieszą się aby zrezygnować z rosyjskiej ropy. Po początkowych krokach w celu ograniczenia importu, wkrótce po inwazji Rosji na Ukrainę pod koniec lutego, dalsze próby samosankcjonowania ucichły. W praktyce szereg deklaracji europejskich rafinerii i film handlowych dotyczących zaprzestania czy ograniczenia kupowania rosyjskiej ropy nie przełożyło się na trwałe spadki importu. UE w 2021 r. importowała dziennie 2,2 mln baryłek rosyjskiej ropy, z czego 1,4 mln baryłek dziennie przewożono drogą morską z rosyjskich portów na Morzu Bałtyckim i Morzu Czarnym, a pozostałą część przesyłano rurociągiem Przyjaźń. W 2022 r. wolumen importowanej z Rosji ropy naftowej spadł co prawda do 70 proc. poziomu z 2021 r., ale od maja ponownie nastąpił wzrost. Po znaczącym spadku dostaw rosyjskiej ropy drogą morską do 800 tys. w maju, w czerwcu import powrócił do 1 mln baryłek dziennie. Import ropociągowy zmniejszył się co prawda o 150 tys. baryłek dziennie w porównaniu z 2021 r. do 675 tys. baryłek, ale całkowity import rosyjskiej ropy do UE w czerwcu utrzymał się na wysokim poziomie 1,7 mln baryłek dziennie. Import rosyjskich produktów okazał się jeszcze bardziej kłopotliwy. Dane wskazują, że Europa kupuje obecnie jeszcze więcej rosyjskiego oleju napędowego i innych produktów niż w 2021 r. W odniesieniu do oleju napędowego wynosi to 635 tys. w porównaniu z około 500 tys. baryłek dziennie importowanych w czerwcu 2021 r.
Wojna Rosji z Ukrainą – możliwa trwała zmiana globalnych łańcuchów dostaw
Generalnie rosyjski eksport ropy naftowej drogą morską z portów bałtyckich i Morza Czarnego utrzymywał się w czerwcu na poziomie 2 mln baryłek dziennie, tj. o około 300 tys. baryłek dziennie więcej niż przed inwazją, natomiast produktów naftowych spadł o ok. 400 tys. do poziomu 2 mln baryłek dziennie.
Brak załamania eksportu przy znaczącym wzroście cen ropy naftowej i gazu spowodowało, że Rosja odnotowuje rekordowy stan bilansu obrotów handlowych i w następstwie bilansu płatniczego (rachunek obrotów bieżących) oraz dochodów budżetowych. Rosja wykorzystuje to do formułowania komentarzy o nieskuteczności sankcji i tezy, że szkodzą one bardziej krajom wprowadzającym niż gospodarce rosyjskiej. Sankcje natomiast, w rosyjskich źródłach masowej informacji, na okrągło są komentowane w duchu „nieustającej troski” o Zachód, który nieprzemyślanymi decyzjami podcina gałąź, na której siedzi, wywołując u siebie recesję, inflację, zubożenie społeczeństwa… i niemal rewolucję społeczną, bo „jak długo ludzie to wytrzymają”. A sama Rosja tylko korzysta na sankcjach – nic tylko oczekiwać na kolejne.
Rosyjska narracja, podchwytywana również na zachodzie, wzmacniana dodatkowo dostrzeganym tam umocnieniem kursu rubla do poziomu 52–53 rubli za dolara tj. do poziomu sprzed 7 lat, czyli z maja 2015 r., ma na celu osłabienie determinacji do wprowadzania nowych restrykcji i nakłonienie do osłabienia już istniejących. Tyle tylko, że opiera się ona na znaczącej nadinterpretacji faktów, ich przeinaczaniu, a nawet przedstawianiu niepożądanych zjawisk jako korzystnych dla gospodarki. To ostatnie dotyczy np. kursu walutowego rubla. Jego umacnianie stało się wielce dokuczliwym problemem, z którym nie może sobie poradzić centralny bank Rosji. Silny rubel niweluje w istotny sposób dodatkowe wpływy do budżetu z tytułu wysokich cen paliw, zważywszy, że na 2022 r. był on budowany przy założeniu kursu na poziomie 72,1 rubla za dolara. Według analityków, optymalnym dla gospodarki i budżetu byłby kurs 70–80 rubli za dolara. Jednoznacznie pozytywne zjawisko, jakim jest korzystny stan bilansu płatniczego, wynika natomiast przede wszystkim z negatywnego i coraz bardziej dokuczliwego dla gospodarki zjawiska, jakim jest spadek importu, szacowany na 50–60 proc. (od marca zaprzestano publikacji danych o obrotach handlu zagranicznego). Dobitną ilustracją zależności w tym zakresie jest przykład załamania się rosyjskiego przemysłu motoryzacyjnego, którego produkcja spadła o 85 proc. z powodu braku kooperacyjnych dostaw z importu.
Według analityków, optymalnym dla gospodarki i budżetu byłby kurs 70–80 rubli za dolara.
Największe przekłamania dotyczą eksportowego rynku paliwowego. Rosja dobrze sobie tu radzi, gdyż… nie obowiązują jeszcze sankcje. W trybie natychmiastowym jedynie Stany Zjednoczone zaprzestały od marca 2022 r. importu rosyjskiej ropy i produktów pochodnych. Pozostałe deklaracje, w tym Wielkiej Brytanii dotyczyły stopniowej rezygnacji, najczęściej do końca 2022 r. Najbardziej znacząca w tym zakresie majowa decyzja UE, obejmująca szósty pakiet sankcji, przewiduje uniezależnienie się od rosyjskiej ropy w ciągu sześciu miesięcy, a od produktów w ciągu ośmiu. Dodatkowo z ograniczeń wyłączony został import realizowany za pomocą ropociągów. W odniesieniu do gazu, te najbardziej optymistyczne przewidywania zakładają co najmniej 2–3 lata, jakie będą niezbędne na pełną rezygnację z rosyjskich dostaw.
Inne rynki zbytu
Ogłoszone restrykcje, w tym przede wszystkim ostatni szósty pakiet sankcji UE, to jednoznaczny sygnał, że Rosja nieuchronnie traci tradycyjne rynki zbytu dla swoich surowców energetycznych. Częściowa realokacja geograficzna eksportu jest tu możliwa, ale Rosja nie będzie w stanie znaleźć alternatywnych rynków zbytu dla swojej ropy i produktów w ilościach wypadających chociażby z jej eksportu do UE (ponad 50 proc. całego eksportu ropy i ok. 70 proc. produktów), Stanów Zjednoczonych, Japonii, Korei Płd. i innych, a w perspektywie dla gazu rurociągowego (80 proc. eksportu to rynek UE).
Rosja ogłasza swoje sukcesy w polityce zamiany kurczącego się rynku europejskiego na rynki azjatyckie. Eksport rosyjskiej ropy do Chin zwiększył się w ostatnich trzech miesiącach o 300–400 tys. baryłek dziennie. Miarą pełnego sukcesu jawi się jednak rynek indyjski, na który dostawy wzrosły lawinowo do 700–800 tys. baryłek dziennie (ok. 18–20 proc. całego importu) i według szacunków import do połowy czerwca 2022 r. osiągnął 60 mln baryłek, podczas gdy w całym 2021 r. import z Rosji wynosił 12 mln baryłek (2 proc. całego importu). Realokacja eksportu wiąże się jednak z wysokimi kosztami, jakie musi ponosić Rosja, oferując swoją ropę z ok. 30-proc. dyskontem. Dodatkowym obciążeniem są również ograniczenia i trudności w ubezpieczeniach transportowanych ładunków oraz bojkot rosyjskich frachtowców w portach europejskich. To ostatnie kreuje dodatkowe koszty, zmuszając często do działań zacierających „rosyjski ślad”, takich jak przeładunki STS (ship-to-ship) na pełnym morzu i mieszania różnych gatunków ropy. Dodatkowe koszty związane są również z tym, że ponad połowa rosyjskiego eksportu drogą morską pochodzi z bałtyckich portów Primorsk (30,8 mln ton w 2021 r.) i Ust Ługi (21,85 mln ton), obsługiwanych dotychczas na trasie do portów europejskich przez tankowce klasy Aframax o ładowności 80–120 tys. DWT z maksymalnym zanurzeniem na Bałtyku 16 m. Ze względu na głębokość cieśnin duńskich oraz obu bałtyckich portów, Rosja nie może skorzystać z jednostek klasy VLCC (ładowność 200–320 tys. DWT, zanurzenie przekraczające 19–20 m), zapewniających najbardziej opłacalne warunki transportu surowców na dalekie dystanse.
Miarą pełnego sukcesu jawi się rynek indyjski, na który dostawy wzrosły lawinowo do 700–800 tys. baryłek dziennie (ok.18–20 proc. całego importu) i według szacunków import do połowy czerwca 2022 r. osiągnął 60 mln baryłek , podczas gdy w całym 2021 r. import z Rosji wynosił 12 mln baryłek (2 proc. całego importu).
Wydaje się, że dotychczasowe sukcesy Rosji w realokacji eksportu wynikają ze świadomego „tolerowania” takiej sytuacji przez kraje nakładające sankcje, których intencją nie jest całkowite wstrzymanie eksportu rosyjskiej ropy, skutkujące wzrostem cen i przerzuceniem na nich związanych z tym znaczących kosztów. Intencje krajów zachodnich jasno wyraziła szefowa Departamentu Skarbu USA Janet Yellen, podczas przesłuchania w senackiej Komisji Finansów Kongresu, stwierdzając, że „Stany Zjednoczone są zainteresowane utrzymaniem dostaw ropy z Rosji na rynek międzynarodowy, ale chcą, aby Moskwa otrzymywała ograniczone dochody z jej sprzedaży”.
Sukcesy te mogą być jednak zarzewiem konfliktów i źródłem dodatkowych kłopotów Rosji, gdyż umacnianie się jej pozycji na rynku chińskim i indyjskim odbywa się kosztem dotychczasowych dostawców z Arabii Saudyjskiej (Chiny), Iraku, Iranu (Indie) i innych. A jak pokazuje przeszłość, kończy się to często wojną cenową z dużymi stratami dla Rosji.
Zasadnym okazuje się również pytanie, czy Azja będzie gotowa kupować rosyjską ropę nawet z dużym rabatem w obliczu ryzyka wtórnych sankcji Zachodu? Rachunek jest prosty. Obroty handlowe Chin w 2021 r. z UE wyniosły 828 mld dol. (w tym eksport 518 mld), z USA 756 mld dol. (576 mld), z Wielką Brytanią 113 mld dol. (87 mld), podczas gdy z Rosją 147 mld (68 mld). Atrakcyjność partnerstwa z Rosją nie jest dla Chin szansą na sukces, tworzącą nową jakość, dlatego ani rosyjskie surowce, ani rosyjski rynek nie mogą być postrzegane jako alternatywa dla Europy i USA.
Obroty handlowe Chin w 2021 r. z UE wyniosły 828 mld dol. (w tym eksport 518 mld), z USA 756 mld dol. (576 mld), z Wielką Brytanią 113 mld dol. (87 mld), podczas gdy z Rosją 147 mld (68 mld).
Sytuacja z gazem jest dla Rosji znacznie trudniejsza. W 2021 r. ze 155 mld m3 gazu importowanego przez UE z Rosji, 140 mld przypadało na gaz rurociągowy. W krótkim okresie, w odniesieniu do tego ostatniego, przewaga jest po stronie dostawcy, szczególnie w przypadku dużego uzależnienia odbiorców od dostaw importowych, w dłuższym natomiast znacząco utrudnia mu realokację dostaw. Rosja w 2021 r. eksportowała do Chin przez gazociąg Siła Syberii na Dalekim Wschodzie, ze złóż we wschodniej Syberii ok. 10 mld m3 gazu. Jego docelowa moc 38 mld m3 ma zostać osiągnięta w 2025 r. Gaz do Europy jest dostarczany ze złóż w zachodniej Syberii, w tym głównie z Półwyspu Jamał, które to złoża nie mają połączenia transportowego z innymi rynkami. Jak wskazuje praktyka ich budowa wymaga olbrzymich nakładów finansowych (Siła Syberii według różnych szacunków kosztowała 70–90 mld dol.) i co najmniej 10 lat do uzyskania pełnej mocy. Niezależnie od tego zasadnym jest pytanie, czy Chiny, importujące dotychczas 50–60 mld m3 gazu, gazociągami, które same wybudowały, z krajów Azji Centralnej, w tym przede wszystkim z Turkmenistanu, byłyby zainteresowane nowymi trasami?
Rosja kontynuuje swoją politykę podgrzewania emocji na europejskim rynku gazu, szczególnie po tym co okazało się w kwietniu i maju 2022 r., że mimo spadku dostaw gazu z Rosji, unijni odbiorcy dzięki zwiększonym dostawom LNG z USA, zaczęli w przyspieszonym tempie odbudowywać zapasy w podziemnych magazynach. Gazprom przerwał przesyłanie gazu do 5 krajów (Polska, Bułgaria, Finlandia, Holandia, Dania – w sumie ok. 26,5 mld m3), które nie zaakceptowały narzuconych rublowych warunków płatności. Wydaję się, że był to tylko pretekst. Trzeba bowiem brać pod uwagę fakt, że mimo tego co twierdził – 95 proc. odbiorców, w tym najwięksi, którzy zaakceptowali narzucone rublowe warunki płatności, Gazprom zmniejszył jednocześnie dostawy gazu przez Nord Stream do Niemiec o 60 proc. ze 167 mln m3 dziennie do 100, a następnie do 67 mln (powód opóźnianie zwrotu remontowanej w Kanadzie turbiny), do Włoch o 15 proc., do Francji całkowicie, do Słowacji o 50 proc., a przez Ukrainę dziennie przesyła tylko ok. 43 mln zamiast 109 mln m3. Ogłasza też remont i przerwanie dostaw gazu w lipcu przez Turkish i Nord Stream itd. W efekcie, jeżeli w maju tym ostatnim gazociągiem transportowano 5,4 mld m3, w czerwcu zaś tylko 3,2 mld m3, to do końca lipca można się spodziewać dalszego spadku do ok. 1,3 mld m3. Gazprom powtarza tym samym scenariusz z 2021 r., mnożąc negatywne komunikaty, że „bez naszego gazu nie zdążą napełnić przed zimą magazynów”, inspirując tym samym wzrost cen i utrzymując strategię niskich dostaw po wyższych cenach.
Strategia niepokoju i podnoszenia cen przeszła w kolejną fazę, gdy Rosja zaczęła znacząco ograniczać dostawy gazu do Europy z przyczyn „technicznych”, nie czekając, aż ta przerwie zakupy z przyczyn politycznych.
Wszystko wskazuje na to, że Europa powinna być przygotowana na przerwanie rosyjskich dostaw gazu. Strategia niepokoju i podnoszenia cen przeszła w kolejną fazę, gdy Rosja zaczęła znacząco ograniczać dostawy gazu do Europy z przyczyn „technicznych”, nie czekając, aż ta przerwie zakupy z przyczyn politycznych. Rosja nawet nie stara się już szukać pretekstów. Dobitnie wskazuje na to wypowiedź szefa Gazpromu na czerwcowym forum ekonomicznym w Petersburgu, który odnosząc się do ograniczenia dostaw gazu do Niemiec powiedział „nasz towar, nasze zasady”.
Dyktat i metody siłowe, tak chętnie stosowane przez Rosję, nie są skuteczną formą rozwiązywania problemów. Już w niedługim czasie Rosja może zostać ze swoimi pustymi rurociągami, gazem i połową niewyeksportowanej ropy. Symptomem tego jest aktualny poziom produkcji ropy ok. 9,8 mln baryłek dziennie, przy możliwym, wyznaczonym w ramach porozumienia OPEC+ poziomie 11,2 mln baryłek dla Rosji.