Autor: Stephen S. Roach

Jest członkiem zwyczajnym wydziału w Yale University; publicysta Project Syndicate.

Sami konsumenci nie uniosą gospodarki USA

Amerykański konsument jest zaledwie cieniem swojej wcześniejszej potęgi. Konsumpcja indywidualna w Stanach Zjednoczonych w drugim kwartale 2012 r. wzrosła jedynie o 1,5 proc. w ujęciu rocznym (z uwzględnieniem inflacji) – i nie należy tego traktować jako aberracji. Niestety, jest to kontynuacja słabości, zauważalnej już od początku 2008 roku.
Sami konsumenci nie uniosą gospodarki USA

Konkurencyjność - poważne wyzwanie dla gospodarki USA. (CC By Daquella manera)

W ciągu ostatnich 18 kwartałów rzeczywisty wzrost popytu konsumenckiego wynosił średnio 0,7 proc. w porównaniu z 3,6-procentowym wzrostem jaki odnotowywano w ciągu dziesięciu lat poprzedzających wybuch kryzysu. Nigdy też wcześniej amerykańska konsumpcja nie była tak słaba przez tak długi czas.

Przyczyna takiego stanu rzeczy jest dobrze znana. Konsumenci silnie zawierzyli dwóm bańkom spekulacyjnym – na rynku nieruchomości oraz na rynku kredytów. Nierozważna polityka pieniężna i działanie organów nadzorczych spowodowały, że nawet ludzie gorzej sytuowani wyciągali pieniądze z bankomatów i korzystając z bańki spekulacyjnej, żyli ponad stan.

Obie bańki, zanim pękły, rosły przez długi czas i obecnie amerykańskie gospodarstwa domowe muszą zmagać się ze spustoszeniem na rynku finansowym, spowodowanym przez tę sytuację – mam tutaj na myśli aktywa o wartości niższej niż wzięty na nie kredyt, rekordowo wysokie zadłużenie i poważny brak oszczędności. Równocześnie nastąpił ostry wzrost bezrobocia oraz niestandardowo niskie zwiększenie się dochodów, które to czynniki spowodowały, że pętla na szyi rozpasanych amerykańskich konsumentów jeszcze bardziej się zacisnęła.

W rezultacie, gospodarstwa domowe w USA przystopowały z wydatkami jak nigdy dotąd. Konsumenci, bez względu na to jak niskie są ich dochody, byli zmuszeni przestawić się z wydawania, na spłacanie długów i odbudowywanie swoich oszczędności. Jest to zarówno logiczne jak i racjonalne – dlatego też nie jest to tendencja, którą Rezerwa Federalna jest w stanie zrównoważyć uciekając się do niekonwencjonalnych sposobów poluzowywania polityki monetarnej.

Bezprecedensowe oszczędności amerykańskich konsumentów spowodowały poważną zmianę w rachunku wzrostu gospodarczego w USA. Konsumpcja standardowo stanowi około 70 proc. PKB (w drugim kwartale było to dokładnie 71 proc.). Jednak te 70 proc. prawie nie rośnie i nie wydaje się prawdopodobne, aby w dającej się przewidzieć przyszłości, miał w tym obszarze nastąpić zdecydowany skok w górę. To powoduje, że na pozostałych 30 proc. amerykańskiej gospodarki spoczywa niesamowity ciężar, przez co trudno jest doprowadzić do jakiegokolwiek ożywienia.

Na pozostałe 30 proc. gospodarki składają się głównie cztery komponenty – wydatki firm na inwestycje, eksport netto (eksport minus import), budownictwo mieszkaniowe oraz zamówienia rządowe. Teoretycznie należałoby tu również uwzględnić inwestycje w zapasy, jednak jest to raczej cykliczny bufor pomiędzy produkcją i sprzedażą, a nie źródło finalnego popytu.

Pamiętając, że realne tempo wzrostu konsumpcji w ciągu ostatnich czterech i pół roku wynosiło jedynie 0,7 proc., to anemiczny – po ostatniej Wielkiej Recesji – wzrost PKB na poziomie 2,2 proc. w skali roku, i tak należy uznać niemal za cud. Udało się go osiągnąć głównie właśnie dzięki owym 30 proc., a zwłaszcza silnemu eksportowi i zwiększeniu wydatków na inwestycje w sektorze prywatnym.

Sektor rządowy podążał bowiem w odwrotnym kierunku, ponieważ zarówno władze stanowe jak i lokalne wprowadzały oszczędności, a eksplozja deficytu, jaka nastąpiła po kryzysie, wstrzymała zamówienia publiczne rządu. Od pięciu kwartałów postępuje uzdrowienie w sektorze nieruchomości, jednak wzrost ten rozpoczął się po takiej zapaści, że na razie ma on znikomy wpływ na całą gospodarkę.

Przyjmując z dużym prawdopodobieństwem, że w nadchodzących latach, siła nabywcza konsumentów pozostanie na podobnym poziomie, plany przywrócenia amerykańskiej gospodarki na ścieżkę bardziej zdecydowanego wzrostu, powinny koncentrować się na wyciśnięciu jeszcze więcej z pozostałych 30 proc. Z czterech komponentów składających się na wzrost, o dwóch można powiedzieć, że mają potencjał do uczynienia jakiejś istotnej zmiany na plus – są to nakłady inwestycyjne oraz eksport.

Perspektywy w tych dwóch obszarach generujących wzrost, nie tylko będą miały wpływ na dynamikę (lub jej brak) ożywienia gospodarki, ale mogą także odegrać decydującą rolę w dokonaniu istotnej zmiany w amerykańskim modelu wzrostu. Proporcja 70/30 potęguje to wyzwanie: Stany Zjednoczone muszą doprowadzić do kompleksowego zrównoważenia  swojej gospodarki – odejść od nadmiernego bazowania na popycie wewnętrznym, aby w większym stopniu oprzeć się na popycie zewnętrznym.

Nakłady inwestycyjne oraz eksport, które łącznie dają około 24 proc. PKB, stanowią klucz do dokonania tej zmiany. Wydatki na inwestycje wynoszą obecnie niewiele ponad 10 proc. i są znacznie niższe od rekordowego poziomu prawie 13 proc. z roku 2000. Jednak i ten rekord musi zostać pobity, jeśli amerykański sektor prywatny ma być supernowoczesny, zaawansowany technologicznie i infrastrukturalnie, co umożliwiłoby mu odzyskanie wcześniejszego udziału w rynku zarówno w kraju jak i zagranicą. Tylko pod takim warunkiem, dałoby się w dalszym ciągu utrzymać, a nawet zwiększyć, imponujące tempo wzrostu eksportu, jakie odnotowuje się od połowy 2009 roku. I tylko wówczas Stany Zjednoczone mogłyby oprzeć się rosnącemu naporowi importu towarów zza granicy.

Pozostałe 30 proc. PKB sygnalizuje także istnienie głębszego, strategicznego problemu, z którym Ameryka musi się zmierzyć – chodzi tu o poważne wyzwanie, jakim aktualnie dla gospodarki USA jest konkurencyjność. Przeniesienie punktu ciężkości na popyt zewnętrzny nie nastąpi na życzenie, ale będzie wymagało ciężkiej pracy, ogromnej determinacji i mozolnego długotrwałego odbudowywania konkurencyjności.

Na tym polu Ameryka także ma zaległości. Jak wynika z Globalnego Indeksu Konkurencyjności 2011-2012, opracowywanego przez Światowe Forum Ekonomiczne , Stany Zjednoczone spadły na piąte miejsce z czwartego, które zajmowały rok wcześniej, co stanowi kontynuację zauważalnej już od 2005 roku tendencji spadkowej USA w tym indeksie.

Erozja wynika z kilku czynników, wśród których można wymienić mankamenty systemu edukacji na poziomie szkoły podstawowej i średniej, jak również słabe zarządzanie makroekonomiczne. Stany Zjednoczone zajmują też niepokojąco niską pozycję pod względem jakości infrastruktury (miejsce 24), dostępu i korzystania z technologii (18), oraz rozwoju i zasięgu łańcuchów dostaw w procesach produkcji (14).

Poprawa w tych wszystkich dziedzinach ma kluczowe znaczenia dla odbudowy konkurencyjności Ameryki. Jednak, aby sprostać temu wyzwaniu, USA musiałyby, bazując na tych 30 „poza konsumpcyjnych” procentach gospodarki, powrócić na ścieżkę ożywionego wzrostu – w szczególności zwiększając prywatne nakłady na inwestycje. Jeśli jednak, jak wszystko na to wskazuje, amerykańscy konsumenci nadal będą wstrzemięźliwi w wydawaniu pieniędzy, to tylko te 30 proc. będzie musiało nadal dźwigać ciężar opieszale postępującego ożywienia.

Żaden z tych procesów nie odbywa się w próżni. Inwestycji potrzebnych do odnowy konkurencyjności i utrwalenia procesu uzdrawiania gospodarki nie można będzie sfinansować, jeśli nie nastąpi i tak już bardzo odwleczone w czasie zwiększenie stopy oszczędności. A pamiętając o ogromnym deficycie rządowym oraz niestandardowo niskich oszczędnościach gospodarstw domowych, to właśnie może okazać się dla Ameryki największym wyzwaniem.

Autor jest wykładowcą na Uniwersytecie Yale, był dyrektorem Morgan Stanley Asia. Jest  autorem książki The Next Asia.

©Project Syndicate, 2012

www.project-syndicate.org

Konkurencyjność - poważne wyzwanie dla gospodarki USA. (CC By Daquella manera)

Tagi


Artykuły powiązane

Dolar pozostanie dominującą walutą rezerwową

Kategoria: VoxEU
Analiza wskazuje, że amerykańskie sankcje nałożone w ostatnim okresie na Rosję – wbrew wielu opiniom – nie osłabią dominacji dolara jako waluty rezerwowej, a  w rzeczywistości jedynie ją wzmocnią.
Dolar pozostanie dominującą walutą rezerwową

Czego można się dowiedzieć o oczekiwaniach inflacyjnych

Kategoria: VoxEU
Oczekiwania inflacyjne gospodarstw domowych są zwykle zawyżone, systematycznie niesymetryczne i skorelowane z cechami społecznymi i demograficznymi. Badanie tych niejednorodności i ich wpływu na zagregowane wyniki gospodarcze jest obecnie kluczowym wyzwaniem dla decydentów politycznych.
Czego można się dowiedzieć o oczekiwaniach inflacyjnych