Autor: Daniel Gros

Dyrektor brukselskiego think tanku Ośrodek Badań Polityki Europejskiej, publicysta Project Syndicate.

Sankcje wymagają solidarności

Integralną częścią wyłaniającego się stanowiska UE w polityce zagranicznej wobec Rosji powinien być wspólny fundusz, rekompensujący ekonomiczne skutki sankcji. Utworzenie takiego funduszu stanowiłoby przekonujący symbol wewnątrzunijnej solidarności.
Sankcje wymagają solidarności

Daniel Gros

Unia Europejska uzgodniła wreszcie „sankcje trzeciego stopnia” wobec Rosji za jej działania na Ukrainie. Dojście do tego punktu było – jak zwykle w Unii – procesem długim i trudnym.

Kluczowy problem stanowiło to, że choć sankcje służą wspólnemu celowi, to koszty wprowadzenia ich w życie ponoszą poszczególne państwa członkowskie. Są to ponadto koszty bardzo konkretne i widoczne, gdyż zagrożone wydają się miejsca pracy w przedsiębiorstwach, uzależnionych od eksportu do Rosji. Nic więc dziwnego, że wiele państw członkowskich bardziej obchodziły potencjalne koszty sankcji dla ich gospodarki niż generalne cele polityki zagranicznej, czyli danie Rosji sygnału, iż lekceważenie przez nią prawa międzynarodowego i jego norm wiąże się z konsekwencjami.

Właśnie dlatego integralną częścią wyłaniającego się stanowiska UE w polityce zagranicznej wobec Rosji powinien być wspólny fundusz, rekompensujący ekonomiczne skutki sankcji. Utworzenie takiego funduszu stanowiłoby przekonujący symbol wewnątrzunijnej solidarności, a jednocześnie dałoby idealną okazję do refleksji nad charakterem kosztów tych sankcji.

Z punktu widzenia ekonomisty kluczowe znaczenie ma tu fakt, że zmniejszenie eksportu na ten rynek nie jest samo w sobie kosztem. Jeśli na przykład przedsiębiorstwo, które wytwarza powszechne dobra konsumpcyjne, takie jak żywność, czy nawet samochody, sprzeda do Rosji mniej, niż sprzedawało tam poprzednio, to tego spadku sprzedaży nie powinno się od razu uznawać za stratę. W końcu skoro istnieje globalny rynek na takie towary, to ubytek sprzedaży na jednym rynku może być skompensowany jej wzrostem na innym.

Duża część rosyjskiego importu z UE to faktycznie właśnie te powszechne dobra konsumpcyjne, na których sankcje się nie odbijają. Tak więc wysoce mylące są raporty, które sugerują, że koszty te będą wysokie z uwagi na wielkość unijnego eksportu do Rosji – w zeszłym roku było to 120 mld euro, co angażowało dziesiątki tysięcy miejsc pracy.

Straty ekonomiczne pojawiają się tylko wtedy, gdy firma wytwarza pewne szczególne towary, które można sprzedać jedynie w Rosji i gdy korzysta przy tym z pracy i kapitału, które również mają szczególny charakter i których nie da się wykorzystać do produkcji czegoś innego. Dotyczy to zwłaszcza Niemiec: słynne tamtejsze Mittelstand często produkują dobra bardzo wyspecjalizowane – ale też szczycą się one swoją elastycznością i zdolnością adaptacyjną. To zaś oznacza, że w niektórych przypadkach rzeczywiście mogą być powody do przyznania rekompensaty, ale jej okres powinien być ściśle określony.

Ustalenie obiektywnych kryteriów dostępu do unijnego „Funduszu Rekompensat za Sankcje” („Sanction Compensation Fund”) nie byłoby trudne. Firma miałaby podstawy do rekompensaty, jeśli działa w sektorach objętych sankcjami i jeśli produkt, którego ona dotyczy, ma szczególne cechy, uniemożliwiające przeniesienie jego sprzedaży gdzie indziej.

Kwalifikującym do rekompensaty sprawdzianem ilościowym mógłby być przekraczający (przez ostatnie trzy lata) jedną czwartą udział Rosji w sprzedaży ogółem oraz zmniejszenie tej sprzedaży w roku bieżącym o więcej niż pewien procent. Rekompensata miałaby formę programów ponownego szkolenia pracowników, być może także refinansowania pożyczek, zaciągniętych na zakup specjalistycznych maszyn.

Są jednak dwa sektory – energetyka i finanse – w których nie potrzeba żadnych rekompensat. Dlaczego?

Przede wszystkim dlatego, że dla importu energii do Europy zagrożenie ze strony Rosji jest znikome. Gdyby Rosja zażądała wyższej ceny za ropę, Europa może po prostu sięgnąć na rynek globalny. Podobnie jest w przypadku rosyjskiego giganta gazowego, Gazpromu, który ceny za swój surowiec może podwyższyć tylko łamiąc obowiązujące umowy. Poza tym w przypadku dużej części rosyjskiego eksportu gazu Europa stanowi jedynego jego nabywcę, gdyż gaz musi być – przynajmniej na krótką metę – przesyłany istniejącymi rurociągami.

Z tego względu przesłanki na rzecz rekompensat w energetyce są wyjątkowo słabe. Uzasadnienie do korzystania z funduszu rekompensacyjnego mogliby więc mieć jedynie producenci bardzo wyspecjalizowanego sprzętu, np. używanego do poszukiwań ropy i gazu w warunkach syberyjskich.

Jeszcze słabsze są podstawy do udzielania rekompensat w europejskim sektorze finansowym. Zauważmy, że te rodzaje finansowania średnio- i długoterminowego, które są objęte obecnie sankcjami, to naprawdę znikomy ułamek interesów europejskich banków. Poza tym w miarę jak system polityczny Rosji będzie się stawał coraz bardziej uciążliwy, a jej system prawny – coraz bardziej arbitralny, bogaci Rosjanie będą bardziej niż teraz skłonni do tworzenia za granicą bezpiecznych baz dla własnego majątku i własnych rodzin. Swoboda działania i rządy prawa – czyli to, co zapewniają ośrodki finansowe, takie jak Londyn – staną się dla nich jeszcze bardziej atrakcyjne.

W 2006 roku UE ustanowiła „Fundusz Dostosowania do Globalizacji” („Globalization Adjustment Fund”) w celu wspomożenia sektorów, które najbardziej dotknął wzrost importu. Choć na początku przydzielono temu funduszowi jedynie 650 mln euro – co w zestawieniu z sięgającym około 100 mld euro na rok ogólnym budżetem UE stanowi kwotę raczej skromną – to jego utworzenie stanowiło ważny sygnał, iż tym, którzy tracą na wspólnej polityce, UE gotowa jest zapewnić rekompensatę.

Dziś potrzebny jest podobny sygnał – po to, żeby przezwyciężyć opór państw członkowskich UE wobec decyzji, które oznaczają rozszerzenie zakresu wspólnej polityki zagranicznej. I w tym zresztą przypadku potrzebna kwota byłaby w porównaniu z ogólnym budżetem UE zapewne raczej niewielka.

© Project Syndicate, 2014

www.project-syndicate.org

 

 

 

 

Daniel Gros

Tagi


Artykuły powiązane

Obecne sankcje to za mało. Co może powstrzymać Rosję?

Kategoria: Trendy gospodarcze
Cudowne recepty na pokój nie istnieją, ale odnaleźć można lepsze i gorsze rozwiązania. Historia gospodarcza przestrzega nas przed pochopnym rozpętywaniem wojny ekonomicznej – która może nie tylko nie zapobiec eskalacji militarnej, ale nawet ją pogłębić.
Obecne sankcje to za mało. Co może powstrzymać Rosję?

Mrożenie relacji z Rosją a polski eksport

Kategoria: Trendy gospodarcze
Rosja nie jest kluczowym rynkiem zbytu dla polskiego eksportu, jednak inwazja Rosji w Ukrainie może prowadzić do potencjalnych ograniczeń polskiego eksportu wynikających z prawdopodobnych zaburzeń w globalnych sieciach podażowych.
Mrożenie relacji z Rosją a polski eksport