(CC BY-NC JD Lasica)
W tym roku w rankingu innowacyjności szczególnie mocno zarysował się paradoks – jak kraj tak wykształconych ludzi może być tak mało innowacyjny. Owszem z innowacyjnością jest coraz lepiej i stąd awans, ale jeszcze przez lata pozostanie ona naszym największym wyzwaniem. Wyjaśnieniem jest to, że wykształcenie jest kapitałem indywidualnym, a innowacyjność społecznym, z którym u nas krucho.
– Polska nie będzie w tym rankingu dużo wyżej z takim poziomem kapitału społecznego jak teraz. W tej kategorii najgorsze kraje na świecie mają zero punktów, najlepsze 100, a my z około 20 punktami jesteśmy blisko dna. Bez zmiany tego stanu rzeczy nie wyjdą nam żadne innowacje. Możemy mieć góry kapitału, ale nie będziemy mieli innowatorów – wyjaśnia dr Piotr Boguszewski z Instytutu Ekonomicznego NBP, odpowiadający za polską cześć raportu.
– Ta zmiana powinna zacząć się dziś, ale może trwać kilkanaście lat. Współpracy i dzielenia się wiedzą należy bowiem uczyć na każdym etapie edukacji od szkoły podstawowej aż po pisanie pracy habilitacyjnej, gdzie drugie nazwisko w polu Autor wciąż bardziej przeszkadza niż pomaga. Równolegle powinien jednak trwać proces przechodzenia do bardziej innowacyjnej gospodarki, tak aby ci uczniowie już jako dorośli nie musieli uczestniczyć w wyścigu po najprostsze stanowiska, ale przybyło lepszych miejsc pracy, które współpracy i dzielenia się wiedzą wymagają – dodaje.
Mówiąc inaczej nie można czekać z planem Morawieckiego kilkanaście lat na poprawę edukacji, ale trzeba go wdrażać teraz, choć efekty z początku mogą nie być imponujące nie tylko przez wspomnianą niechęć do współpracy, ale i niską skłonność do ryzyka oraz za niski w stosunku do aspiracji poziom instytucji.
Sama diagnoza Światowego Forum Ekonomicznego zgadza się jednak z diagnozą wicepremiera. W Polsce rzeczywiście dominuje konkurencyjność kosztowa przy słabej pozycji w łańcuchu wartości i słabej kontroli nad dystrybucją na globalnym rynku. Każda próba zmiany tego stanu rzeczy na pewno zwraca uwagę inwestorów, a omawiany ranking oparty jest na ankietach wypełnianych przez 14 tys. członków rad nadzorczych i zarządów przedsiębiorstw w 138 krajach.
– W Polsce ankiety do raportu były zbierane w marcu i kwietniu 2016 roku, więc już po ogłoszeniu planu Morawieckiego, choć jeszcze bez szczegółów. Myślę jednak, że samo przychylniejsze nastawienie państwa do innowacji mogło odegrać rolę w tegorocznym awansie – ocenia dr Piotr Boguszewski.
Awans aż o pięć miejsc poza powoli rosnącymi wskaźnikami innowacyjności można też tłumaczyć poprawą oceny infrastruktury. Z drugiej strony zanotowaliśmy historycznie najniższe oceny efektywności rynku pracy. To właśnie bariery prawa pracy wraz z przepisami podatkowymi wypomina się nam w każdej edycji rankingu jako pierwsze. Kolejne miejsca zajmują: niestabilność polityki gospodarczej, nadmierny fiskalizm, nieefektywna administracja publiczna, kwalifikacje pracowników i dostęp do finansowania. Zła infrastruktura pojawiła się w tym roku dopiero na ósmym miejscu, a w ostatnich latach była wyżej – na szóstym.
Ostatecznie jednak gdy popatrzeć na to w kategoriach sportowych sukces jest. Poprawa drugi rok z rzędu i tym razem aż o pięć pozycji zbliża nas do liderów krajów postkomunistycznych – Polska jest w tym roku na 36 miejscu, Czechy na 31, a Estonia na 30. To nasz najlepszy wynik w historii, najgorsze miejsce – 53 mieliśmy w 2008 roku.
Wciąż jednak około 40 krajów jest od nas stale lepszych, przy czym pierwsza 10 jest grupą w miarę stałą i lepszą od wszystkich. Szwajcaria jest pierwsza od 2009 roku, a Singapur drugi od 2011 roku. W tym roku trzecie są Stany Zjednoczone, czwarta Holandia, piąte Niemcy, szósta Szwecja, siódma Wielka Brytania (ankiety odbyły się przed Brexitem), ósma Japonia, dziewiąty Hongkong, a dziesiąta Finlandia, która jeszcze w 2013 roku była trzecia. Wygląda więc na to, że innowacyjność jest czymś o co należy dbać nieustannie.