Autor: Katarzyna Stańko

Dziennikarka ekonomiczna, mieszka i pracuje we Francji.

Starcie wywiadów gospodarczych w Afryce

Afryka od kilku dekad jest w sferze wpływów Chin. Teraz znalazła się też na celowniku Niemiec. Oba kraje rywalizują ze sobą na polu dyplomacji ekonomicznej. Zdaniem Badra Bakhata, absolwenta paryskiej Szkoły Wojny Ekonomicznej, Niemcy stworzyły tam bardzo sprawny mechanizm dyplomatyczny.
Starcie wywiadów gospodarczych w Afryce

Badr Bakhat (Fot. arch. BB)

ObserwatorFinansowy.pl: Co to znaczy być skutecznym dyplomatą ekonomicznym?

Badr Bakhat: Dyplomacja ekonomiczna, zwana w języku francuskim „intelligence économique”, często tłumaczona jest na język angielski jako „competitive intelligence” czy też „economic intelligence”. To dyscyplina, której podstawą jest zdefiniowanie wiarygodnych źródeł, zbieranie danych, syntetyzowanie i analizowanie ich, by dostarczyć produkt finalny: informację strategiczną. Ten proces może być przydatny zarówno w sektorze małych czy średnich firm, jak i wielkich korporacji, i firm narodowych. Skuteczny dyplomata ekonomiczny to osoba, która kontroluje środowisko firmy. Może je pozostawić niezmienione lub przekształcić w taki sposób, aby odnieść z tego korzyść. We współczesnej zglobalizowanej gospodarce kluczem do sukcesu jest znajomość struktury gospodarczej, kulturowej i politycznej rynku, na którym chcemy inwestować i odnosić sukcesy.

Niemieccy dyplomaci stali się w ostatnim czasie bardzo aktywni w Afryce. Państwo niemieckie proponuje afrykańskim krajom, instytucjom i firmom wiele programów pomocowo-rozwojowych – taką tezę stawia Pan w swoich publikacjach. Skąd ta tendencja?

W Niemczech istnieje silna kulturowa świadomość interesu narodowego. Poczucie to jest wzmacniane łatwością tworzenia synergii między różnymi centrami decyzyjnymi. To bardzo istotny czynnik ułatwiający funkcjonowanie niemieckich firm m.in. w Afryce, które korzystają z dobrze naoliwionego mechanizmu wsparcia ze strony niemieckiej dyplomacji ekonomicznej.

Kluczowym elementem tego mechanizmu są niemieccy ambasadorowie posiadający zwykle tytuł doktora z dziedziny, która w kraju sprawowanej przez nich misji jest kluczowa. Dzięki temu są w stanie koordynować programy i działanie podległych im instytucji – stowarzyszeń, banków i organizacji, które ułatwiają kształtowanie i strukturyzowanie rynku. W Afryce funkcjonują również niemieckie instytuty kulturalne i centra nauki języka niemieckiego.

Jakie są priorytety niemieckich firm?

Motoryzacja, sektor farmaceutyczny, energia odnawialna. W Afryce od dawna obecne są flagowe niemieckie koncerny: Volkswagen, BASF i Siemens, m.in. w RPA, Nigerii, Ghanie czy Mozambiku. W strefie zainteresowania firm niemieckich są obecnie również Maroko i Kenia. W Kamerunie Niemcy inwestują w rolnictwo, a w wielu krajach próbują inwestować w nowe technologie, e-commerce i tym samym uczestniczyć w procesie cyfryzacji kontynentu, który w przyszłości będzie bardzo obiecującym rynkiem.

Silną cechą niemieckich inwestycji jest tzw. offset, który daje know-how i możliwość rozwoju także afrykańskim firmom. Offset jest elementem polityki wspierania przyszłych i obecnych podwykonawców niemieckich firm, zawiązywania sojuszy i wspierania środowiska biznesowego, z którym Niemcy będą w przyszłości robić interesy i wygrywać przetargi.

Jaka jest strategia Francji, która tradycyjnie miała i nadal ma silną pozycję w Afryce?

Francja wykorzystuje swoją historyczną obecność w Afryce. W końcu w kilku afrykańskich krajach wciąż obowiązuje waluta drukowana we Francji – frank CFA, co zobowiązuje Paryż do pewnych gwarancji finansowych. Podobnie, jak Niemcy, Francja stara się być bardzo aktywna.

Główna różnica polega na tym, że francuska kolonialna przeszłość jest wciąż obecna w umysłach Afrykańczyków, zwłaszcza w Afryce Zachodniej. Niemcy też miały swoje kolonie, ale zostały „zastąpione” przez Belgię, Francję, Wielką Brytanię i Portugalię. Niemieckie represje w koloniach (np. Namibii) zostały w pewnym sensie zapomniane. Niemcy mają obecnie np. bardzo dobre relacje z Ruandą, podczas gdy Francja postrzegana jest jako uczestnik ludobójstwa i ma trudności z normalizacją stosunków dyplomatycznych z tym krajem. Choć mam nadzieję, że kolonialna francuska karta historii nie przeszkodzi w konstruktywnej obecności inwestycyjnej Francji w Afryce.

Niemcy w czasie, gdy przewodniczyły G20 współtworzyły zakrojony na szeroką skalę program pomocowy dla Afryki: „Compact with Africa”, który ma umożliwić prywatnym firmom inwestowanie na kontynencie i współpracę z administracją państw Afryki w reformowaniu ich gospodarek. Kto na tym zyska najbardziej?

Nowe Chiny rosną w Afryce

Niemcy skutecznie wykorzystały swoje przewodnictwo w G20, aby wzmocnić pozycję europejskiego biznesu w Afryce. Jednak widzę tu obopólne korzyści. Program ten jest dużą szansą dla Afryki, aby się modernizować. Możemy tu mówić o sytuacji, w której wygrywają obie strony. Program ten może również osłabić nieco amerykańskie przywództwo w Afryce i zrównoważyć silną pozycję Chin.

Czy dzięki programowi będzie można w jakiś sposób kontrolować migrację z Afryki do Europy?

W pierwszej kolejności „Compact with Africa” jest narzędziem do zwiększenia gospodarczej obecności prywatnych firm w Afryce. Ale oczywiście kontekst jest o wiele szerszy, biorąc pod uwagę aktywność wywiadów gospodarczych. Wpływ ekonomiczny to nie wszystko, mówimy również o kształtowaniu struktury społecznej państw, tworzeniu polityki oraz wspieraniu istotnych aktorów na danych rynkach.

Imigracja jest obecnie bardzo poważnym problemem Europy, o ile nie najważniejszym. Mówimy o napływie migrantów z Bliskiego Wschodu, ale również z regionu subsaharyjskiego.

Afrykańska premia demograficzna wyzwaniem dla świata

Migracja jest nie tylko zagadnieniem politycznym, ale również gospodarczym, społecznym i kulturowym. Program ten może okazać się jednym z narzędzi prewencyjnych służących do kontrolowania ryzyka migracyjnego. Afryka ze swoimi 200 mln osób w wieku 15-24 lata (co stanowi 20 proc. populacji), jest najmłodszym kontynentem.

Niestety, szacunki mówią wciąż o 48 mln analfabetów w Afryce. Ci ludzie w epoce gospodarek cyfrowych staną się jeszcze bardziej wykluczeni niż są obecnie. To jest tykająca bomba, także dla Europy. Bezrobocie, wykluczenie, beznadzieja są czynnikami tworzącymi niebezpieczny koktajl generujący przemoc i radykalizację. Zjawisko to widoczne jest choćby w regionie Sahelu, gdzie takie organizacje, jak Jamaat Nosrat Al Islam Wal’Mouslimine w Algierii i Mali, ISIS w Libii czy Boko Haram w Nigerii rozszerzają swoje wpływy. Ten region Afryki jest jednym z najbardziej niespokojnych na świecie. Migracja z Libii na grecką Lampeduzę czy z regionu Sahel przez Zatokę Gwinejską do Europy będzie trwać, o ile problemy Afryki nie zostaną rozwiązane. Jest szansa, że program „Compact with Africa” pomoże stworzyć lepsze otoczenie dla biznesu i tym samym w sposób pośredni uchroni wielu młodych ludzi przed radykalizacją. Transfer technologii i wiedzy oraz zastrzyk finansowy mogą być korzystne zarówno dla Europy, jak i dla Afryki.

Polskie firmy również inwestują w Afryce, czy to widoczny trend?

Polska nie jest widoczna w Afryce. Owszem, macie program „GoAfrica”, który ma wspierać inwestycje polskich firm w Afryce, ale mam wrażenie, że jest to podążanie za firmami niemieckimi, które już tam są. Tymczasem są branże, gdzie Polska mogłaby mieć ważny wkład, np. przemysł stoczniowy, energetyka, finanse, aplikacje mobilne czy telekomunikacja. Edukacja jest również mocną stroną Polski. Macie dobre uczelnie, które mogłyby tworzyć filie w wielu państwach Afryki. Jednak polska dyplomacja ekonomiczna nie jest widoczna na kontynencie.

Jakie perspektywy ma Afryka? Czy bogactwa naturalne pozostaną podstawą gospodarek państwa afrykańskich? Stąd rywalizacja wywiadów gospodarczych?

Afryka jest bardzo złożonym i skomplikowanym organizmem. Każdy kraj ma swoją specyfikę. Problemem pozostaje postawa partnerów biznesowych, którzy chcą traktować kontynent jako rynek zbytu, albo źródło bogactw naturalnych. Afrykanie chcą zaś być traktowani jak partnerzy, którzy mogą wytworzyć wartość dodaną do sprowadzanych tu produktów. Wielki potencjał z pewnością tkwi w sektorze rolniczym oraz medycznym. Dane Francuskiego Instytutu Demografii INED wskazują, że w 2050 r. kontynent zamieszkiwać będzie 2,5 mld osób. Oznacza to, że ci ludzie potrzebować będą żywności oraz leków i opieki medycznej w dużo większym zakresie niż obecnie.

Doświadczenia niektórych programów pomocowych pokazują, że bezpośrednia pomoc finansowa oraz zalewanie Afryki żywnością z Europy nie są skuteczne, a wręcz niszczą lokalnych producentów żywności. Jak efektywnie pomagać Afryce?

Bezpośrednia pomoc finansowa jest kontrproduktywna. Rozwiązuje problemy w sposób powierzchowny, a i tak tylko częściowo. Sprzyja korupcji oraz etatyzmowi. Pomoc finansowa powinna być katalizatorem zmian i wzrostu. Afryka potrzebuje know-how, programów wsparcia dla administracji, zmiany wzorców prowadzenie biznesu oraz wzmocnienia pozycji kobiet na rynku pracy.

Rozmawiała Katarzyna Stańko

Badr Bakhat jest  specjalistą ds. dyplomacji ekonomicznej. Pracował w kilku znanych koncernach. Obecnie przygotowuje analizy dla administracji rządowej i izb gospodarczych aktywnych w Afryce. Jest absolwentem paryskiej Szkoły Wojny Ekonomicznej (L’ École de guerre économique).

 

Badr Bakhat (Fot. arch. BB)

Tagi