Świat jeszcze mniej przewidywalny

Jakie będą przyczyny następnego światowego kryzysu gospodarczego, dlaczego stopa inwestycji w Polsce jest relatywnie niska i czy ma ona jeszcze znaczenie dla wzrostu długookresowego? Odpowiedzi na m.in. takie pytania szukali uczestnicy VI Kongresu Makroekonomicznego.
Świat jeszcze mniej przewidywalny

Niski wzrost i niskie stopy procentowe zapewne będą nam jeszcze towarzyszyły – sądzi prof. Andrzej Sławiński z SGH (fot. SGH)

– Jeśli porównujemy obecną sytuację z tą w 2008 roku, gdy wybuchł kryzys, to widać więcej zagrożeń – mówił w wykładzie wprowadzającym były premier Jan Krzysztof Bielecki. – Obecnie następuje odrzucenie systemu międzynarodowego, opartego na wolnym handlu, kwestionowany jest multilateralizm, globalizacja, demokratyzacja. Rośnie zagrożenie wojną, pojawiają się zagrożenia w cyberprzestrzeni, które mogą skutkować m.in. bardzo niebezpiecznym wyłączaniem sieci energetycznych czy atakiem na szpitale.

Na konferencji, która odbyła się 27 listopada w warszawskiej Szkole Głównej Handlowej, Bielecki podkreślał, że przed kryzysem sprzed dekady sytuacja międzynarodowa wydawała się stosunkowo bezpieczna i stabilna, nie było tylu napięć, ile jest obecnie. „Wyzwalaczem” kryzysu stała się zbyt luźna polityka monetarna w USA, która wywołała „bańki” na rynku nieruchomości.

Czym może być spowodowany kryzys w nadchodzących latach? Były premier nie pokusił się o jednoznaczne prognozy, mówiąc, że jedno jest pewne – „tak jak przed każdym okresem kryzysowym biznes nie dostrzega zagrożenia”.

Jednak po dziesięciu latach, jakie minęły od globalnego kryzysu finansowego, mamy nadal wysokie ryzyko w systemie finansowym. Zdaniem dr. Michała Konopczaka (SGH) trudno jest jednoznacznie stwierdzić, że zagrożenia, przed którymi obecnie stoi światowy system finansowy, są większe bądź mniejsze w porównaniu z sytuacją sprzed wybuchu globalnego kryzysu finansowego – „W odniesieniu do wielu aspektów rzeczywistości gospodarczej powiedziałbym raczej, że niektóre rodzaje ryzyka zostały zastąpione przez inne. Jeśli zaś miałbym wskazać jeden kluczowy problem do rozwiązania jak najszybciej, to byłoby to nadmierne zadłużenie – zarówno w sektorze publicznym, jak i prywatnym, tak w krajach rozwiniętych, jak i rozwijających się”. Podobnie uważa dr Milena Kabza (Polskie Towarzystwo Ekonomiczne): głównym zagrożeniem jest obecnie wysokie zadłużenie obejmujące strategiczne sektory gospodarki.

Stan ten to m.in. odpowiedź na niskie światowe stopy procentowe. Nie sprawdziły się bowiem przewidywania, że konsekwencją polityki luzowania ilościowego będzie wzrost inflacji, a efekty tej polityki przerodziły się we wzrost płynnych rezerw banków – twierdzi prof. Andrzej Sławiński z SGH. Jego zdaniem niski wzrost i niskie stopy procentowe będą nam prawdopodobnie jeszcze towarzyszyły. Wskazują na to dwa ważne czynniki: niska skłonność do podejmowania inwestycji rzeczowych (może o tym świadczyć m.in. nadmiar oszczędności przedsiębiorstw) oraz rosnąca bariera podażowa na rynku pracy w wyniku starzenia się ludności w skali międzynarodowej. Niskie stopy procentowe to niższe dochody funduszy inwestycyjnych, to zachęta do podejmowania większego ryzyka. Deficyty funduszy emerytalnych będą prawdopodobnie pokrywać w przyszłości podatnicy.

Okres pokryzysowy nie rozwiązał problemu systemowo ważnych instytucji finansowych, które nadal funkcjonują, a wprowadzane w wyniku kryzysu regulacje są tu niedostateczne. Zdaniem prof. Małgorzaty Zaleskiej (SGH) normy płynnościowe i makroostrożnościowe nie były „szyte” pod kątem instytucji typu „too big to fail”. Profesor Zaleska zwróciła także uwagę na zagrożenie, jakim jest obecnie daleko niedoszacowane ryzyko rządowych papierów wartościowych.  Wreszcie wielką niewiadomą dla stabilności systemu finansowego, a także wzrostu globalnego jest zakończenie okresu luźnej polityki pieniężnej w skali międzynarodowej.

– Czy jednak wycofanie się banków z luzowania ilościowego nie spowoduje, że znajdziemy się w punkcie wyjścia i znów zabraknie „dopalaczy” dla gospodarki? – pytała profesor Zaleska.

Dyskusja I panelu „10 lat po kryzysie” pokazała, że świat jest coraz mniej przewidywalny, zanika lobby chroniące wartości wolnej gospodarki i równych szans, a kryzys przywództwa w Europie skutkuje brakiem wizji w zakresie funkcjonowania Unii Europejskiej, a w szczególności strefy euro.

Równie ciekawą dyskusję przyniósł II panel „Luka inwestycyjna”, skoncentrowany na polskiej gospodarce.

Czy i dlaczego stopa inwestycji prywatnych jest w Polsce niska?

Oficjalne dane wskazują na relatywnie niską stopę inwestycji prywatnych w polskiej gospodarce, niższą w porównaniu np. do gospodarek regionu Europy Środkowo-Wschodniej. Czy jednak ten wynik statystyczny pokazuje w pełni rzeczywistość?

Ignacy Morawski (SpotData) sądzi, że ze względu na praktykę rozliczania księgowego w małych i średnich przedsiębiorstwach część nakładów inwestycyjnych może umykać statystyce oficjalnej, co zaniża wynik ogólny. Lepiej zatem oceniać aktywność inwestycyjną pod kątem dynamiki, a nie stopy inwestycji.

Przedsiębiorstwa wskazują na dwie główne bariery inwestowania: problemy ze strony siły roboczej oraz niską przewidywalność polityki gospodarczej rządu. Łukasz Janikowski (CASE) podkreślał, że rzeczywistość regulacyjna i podatkowa stanowi obecnie najważniejszy hamulec w zakresie popytu inwestycyjnego polskich przedsiębiorstw. Zdaniem Ignacego Morawskiego niepewność regulacyjna to nie nowy problem. Zgodnie z jego hipotezą aktywność inwestycyjną małych i średnich przedsiębiorstw może obecnie osłabiać walka z uszczelnianiem systemu podatkowego, a więc częste kontrole firm ze strony fiskusa. Także problemy rynku pracy są bardzo istotne. Ilościowy, ale i jakościowy niedobór siły roboczej zmusza przedsiębiorstwa do podnoszenia płac. Wraz z wyższymi cenami surowców stanowi to dla firm wstrząs kosztowy. Dowodem na to jest rosnąca liczba przedsiębiorstw niewypłacalnych. Obawy przed większymi inwestycjami przejawiają także spółki skarbu państwa, co wynika, jak ocenia Morawski, z wielkiej fluktuacji kadrowej w tych firmach.

Niepewność, nie tylko regulacyjna, stanowi główny czynnik słabego popytu inwestycyjnego także w otoczeniu polskiej gospodarki, głównie w krajach europejskich. Piotr Arak (Polski Instytut Ekonomiczny) wskazał, że horyzont czasowy realizacji projektów inwestycyjnych to nie dwa – trzy lata. W celu obniżenia niepewności i ryzyka inwestycyjnego dla przedsiębiorstw stworzono, opierając się na doświadczeniach Niemiec i Korei Płd., Polski Fundusz Rozwoju. Natomiast rolą programu PPK jest gromadzenie oszczędności w polskiej gospodarce, co powinno wzmocnić możliwości inwestowania.

Dyskusja nad perspektywami wykazała, że nie wyczerpuje się model rozwojowy polskiej gospodarki, a obecna dynamika wzrostu gospodarczego przeczy istnieniu tzw. pułapki średniego rozwoju (Morawski). Nie możemy jednak naszego modelu rozwojowego uzależniać od funduszy UE (Janikowski). Ważny, chociaż trudno policzalny czynnik dla wzrostu polskiej gospodarki, to innowacje (Arak).

Istotnym zagadnieniem, nie poruszanym w dyskusji, jest aspekt międzynarodowy, a więc czy przyczyną niskich inwestycji w Polsce mogą być czynniki globalne, w tym zjawiska w gospodarkach europejskich, z którymi mamy największe powiązania handlowo-inwestycyjne?

Marcin Humanicki (Instytut Studiów Ekonomiczno-Społecznych) sądzi, że „czynniki globalne po części tłumaczą zagadkę niskiego poziomu inwestycji w Polsce”. Badacz uważa, że znaczna część polskich przedsiębiorstw jest włączona w międzynarodowe łańcuchy tworzenia wartości dodanej (ang. global value chains), gdzie odgrywa rolę „producentów i dostawców dóbr pośrednich (np. branża motoryzacyjna, elektroniczna, odzieżowa)”. W konsekwencji „aktywność inwestycyjna rodzimych firm jest powiązana z cyklem inwestycyjnym za granicą, w szczególności w Niemczech, Francji, Włoszech i Wielkiej Brytanii, gdzie wciąż panuje stagnacja”.

Ewa Rzeszutek, Dariusz Rostkowski

Autorzy są redaktorami Obserwatora Finansowego.

VI Kongres Makroekonomiczny zorganizowało Studenckie Koło Naukowe Finansów i Makroekonomii SGH we współpracy z Instytutem Studiów Ekonomiczno-Społecznych. Patronem medialnym konferencji był Obserwator Finansowy.

Niski wzrost i niskie stopy procentowe zapewne będą nam jeszcze towarzyszyły – sądzi prof. Andrzej Sławiński z SGH (fot. SGH)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Polityka monetarna przy bardzo niskich stopach procentowych

Kategoria: VoxEU
Badanie potwierdza, że transmisja polityki pieniężnej do gospodarki jest znacznie słabsza, kiedy nominalne stopy procentowe spadają do bardzo niskiego poziomu oraz że siła transmisji słabnie im dłużej stopy procentowe pozostają na niskim poziomie.
Polityka monetarna przy bardzo niskich stopach procentowych