Wpływ polskiego rynku akcji na rynki zewnętrzne
Kategoria: Analizy
Dr nauk ekonomicznych w zakresie ekonomii i finansów; dziennikarz i publicysta.
Getty Images
Analizę prognoz rynków kapitałowych na kolejne lata warto zacząć od przewidywań dotyczących wzrostu gospodarczego. Długofalowo bowiem wyceny spółek idą w parze z wynikami ekonomicznymi. Przewidywania dotyczące koniunktury w 2025 r. są umiarkowanie optymistyczne. Dla przykładu, według raportu Annual Outlook 2025: Deeply Invested in Growth, opracowanego przez Deutsche Bank, dynamika PKB w 2025 r. wyniesie 4,2 proc. w Chinach (poniżej historycznej średniej), 2 proc. w USA i 0,9 proc. w strefie euro.
Prognozy te nie pozwalają jednoznacznie stwierdzić, w którą stronę skierują się światowe rynki kapitałowe. Na pewno jednak kluczową rolę odegrają tu Stany Zjednoczone – kraj odpowiadający za około 60 proc. kapitalizacji światowego rynku akcji.
Czy Stany Zjednoczone utrzymają wzrosty?
W 2024 r. indeks dużych amerykańskich spółek (S&P500) wzrósł o 23,3 proc., a w 2023 r. – o 24 proc. Stało się to pomimo dość wysokich stóp procentowych (w styczniu 2025 r. stopa funduszy federalnych wynosi 4,25–4,5 proc.).
Rynki liczą, że rozpoczęta 20 stycznia 2025 r. ponowna prezydentura Donalda Trumpa przyniesie wewnętrzną deregulację oraz ulgi podatkowe. Wraz z optymistycznymi przewidywaniami dotyczącymi zysków amerykańskich spółek tworzy to pozytywny scenariusz dla tamtejszej giełdy, co zauważa w swym raporcie Deutsche Bank.
Zobacz również:
Prezydentura „Trump 2.0” będzie okresem dużej niepewności
Również bazowy scenariusz Goldman Sachs („Markets Outlook 2025: Trading Tails and Tailwinds”) dla Stanów Zjednoczonych przewiduje sprzyjające warunki ekonomiczne. Prognozy zakładają silny wzrost amerykańskiej gospodarki i umocnienie dolara. Według analityków przyczynią się do tego malejąca inflacja, obniżki stóp procentowych oraz polityka gospodarcza wspierająca zwiększenie zysków spółek giełdowych. To zaś może się przełożyć na dalszy wzrost ich kursów.
Wyceny spółek – wyzwanie dla amerykańskiej giełdy
Poważnym wyzwaniem stojącym przed amerykańską giełdą są jednak wysokie ceny tamtejszych spółek. Wiele wskaźników pokazuje, że rynek amerykańskich akcji jest obecnie drogi.
Dla przykładu (według danych z 15 stycznia 2025 r.), fundusz ETF, odzwierciedlający amerykański indeks dużych spółek S&P500, uzyskał wskaźnik cena/zysk na poziomie 29,19, a wskaźnik cena/wartość księgowa na poziomie 5,09. Ten ostatni jest jednak mniej istotny w przypadku spółek technologicznych, wycenianych na podstawie przewidywanych przyszłych zysków.
Z kolei popularny ,,wskaźnik Buffetta”, czyli stosunek całkowitej wartości rynku akcji w USA do PKB, na koniec września 2024 r. wynosił aż 208 proc. To aż o 66,62 proc. powyżej historycznej linii trendu, co wskazuje na znaczące przewartościowanie rynku akcji względem realnej gospodarki.
Nie wszystkie jednak wskaźniki wyceniające amerykańską giełdę jednoznacznie wskazują na skrajnie zawyżone wyceny. Dla przykładu, różnica między zyskami z akcji a rentownością obligacji skarbowych USA, czyli tzw. earnings yield gap, wynosiła -0,30 proc. (według ostatnich obliczeń – z końca września 2024 r.). Oznacza to, że ani amerykańskie akcje, ani tamtejsze obligacje nie oferują wyraźnej przewagi inwestycyjnej.
Chociaż większość wskaźników sugeruje, iż amerykańskie akcje są drogie, sytuacja nie jest jednoznaczna. Mimo że istnieje ryzyko urealnienia wycen, to koniunktura polityczna i wzrost produktywności, choćby dzięki sztucznej inteligencji (AI), dają nadzieję na kontynuację hossy.
Giełda w Stanach Zjednoczonych – poszczególne sektory
Sytuacja może się jednak różnić w zależności od branży. Raport J.P. Morgan (2025 Year-Ahead Investment Outlook) przewiduje bowiem, że planowana deregulacja amerykańskiego rynku oraz obniżki podatków dla przedsiębiorstw to szansa na złagodzenie obaw inwestorów dotyczących spółek typu value oraz firm o niskiej i średniej kapitalizacji.
Trwający zaś cykl obniżek stóp procentowych może dodatkowo pozytywnie wpłynąć na kapitałochłonne sektory, takie jak przemysł (industrials), surowce, a także segment dóbr trwałych powiązanych z rynkiem mieszkaniowym.
Zobacz również:
Nadzwyczajny przywilej i stabilność amerykańskiego długu publicznego
Również sektor finansowy ma szansę zyskać dzięki rosnącemu popytowi na kredyty i ubezpieczenia oraz ożywieniu w obszarze fuzji, przejęć i IPO (giełdowych debiutów) wspieranych perspektywą deregulacji. A spadające stopy procentowe zwiększają ponadto atrakcyjność sektorów nieruchomości i energetycznego, odgrywających często rolę substytutów obligacji. Jedne i drugie są bowiem uważane za bezpieczne i wypłacają inwestorom dywidendy lub odsetki.
Co z amerykańskimi gigantami AI?
To jednak sektor IT, a zwłaszcza firmy związane ze sztuczną inteligencją grają pierwsze skrzypce na amerykańskiej giełdzie. Dominacja spółek związanych z AI jest tak silna, że doczekała się nawet własnego (i to już nie pierwszego) akronimu. BATMMAAN, Broadcom, Apple, Tesla, Microsoft, Meta Platforms, Alphabet, Amazon oraz Nvidia to na amerykańskich parkietach wiodące spółki o kapitalizacji rynkowej przekraczającej 1 bilion dol.
To one zanotowały właśnie imponujący wzrost o 66 proc. w 2024 r., znacznie przewyższając wynik całego indeksu S&P 500, który podrożał o około 23 proc. W efekcie amerykański rynek giełdowy cechuje się obecnie silną koncentracją. Udział pięciu największych spółek w kapitalizacji indeksu S&P500 jest najwyższy od lat 90. XX w.
Sukces ten to w znacznej mierze owoc nadziei związanych z AI, a w przypadku Tesli, również euforii spowodowanej ponownym wyborem Donalda Trumpa na prezydenta USA. Nowy-stary prezydent nie ukrywał planów związanych z zatrudnieniem Elona Muska na poważne stanowisko doradcze, co przełożyło się na gwałtowny wzrostu kursu Tesli po wygranych wyborach prezydenckich.
Powstaje jednak pytanie, czy w Stanach Zjednoczonych nie mamy do czynienia z bańką spekulacyjną na spółkach związanych ze sztuczną inteligencją? Peter Oppenheimer, główny strateg rynku akcji w Goldman Sachs, twierdzi, że tak nie jest.
Jego zdaniem wyceny spółek AI są wprawdzie wysokie, jednak opierają się na solidnych fundamentach (znaczący przyrost przychodów, zyski spółek oraz realne zastosowania technologii sztucznej inteligencji w różnych branżach). W przeciwieństwie do wielu raczkujących dopiero przedsiębiorstw z czasów dotcom bubble (bańki spekulacyjnej na spółkach internetowych na przełomie wieków) przedsiębiorstwa z branży AI obecnie już generują stabilne dochody i dysponują potencjałem rozwoju. Perspektywy ich dalszego zastosowania w realnej gospodarce również są uzasadnione.
Dla przykładu, wskaźnik PEG, uwzględniający zarówno obecną wycenę, jak i przewidywania dotyczące wzrostu zysków, pokazuje, że nie wszystkie największe spółki związane z AI są skrajnie drogie. Wskaźnik ten w przypadku gwiazdy ostatniej hossy – firmy NVIDIA – wynosił po sesji 17 stycznia 2025 r. około 0,99 (przy uwzględnieniu prognoz zysków na kolejne 5 lat). Tymczasem PEG poniżej 1, zdaniem inwestycyjnego guru Petera Lyncha, świadczy o niedowartościowaniu spółki. Mimo że ogólne wyceny spółek w Stanach Zjednoczonych są wysokie, sytuacja nie jest całkiem jednoznaczna.
Europa na rozdrożu: niedrogie akcje i niepewne perspektywy
W porównaniu z amerykańskimi odpowiednikami, na pierwszy rzut oka spółki europejskie są wycenione dość nisko. Wskaźnik cena/zysk dającego na nie ekspozycję funduszu wynosił 15 stycznia 2025 r. 15,26, a wskaźnik cena/wartość księgowa – 2,09.
Wycena to jednak nie wszystko. Niepokojące są bowiem słabe prognozy makroekonomiczne. Wszak według owego raportu Goldman Sachs wzrost PKB w Europie może się okazać niższy z powodu niepewności związanych z handlem międzynarodowym oraz rosnącej presji konkurencji ze strony Chin. Dodatkowym problemem jest konieczność zwiększenia wydatków publicznych na obronność (w związku z inwazją Rosji na Ukrainę i groźbą rozprzestrzenienia się konfliktu).
Zobacz również:
Europa w obliczu zmian w globalnej polityce handlowej
W niektórych zaś krajach europejskich, takich jak Francja, finanse publiczne są już na tyle nadwyrężone, że brakuje przestrzeni na dalsze działania stymulujące gospodarkę. W tym kontekście ratunkiem mogą być ewentualne obniżki stóp procentowych przez Europejski Bank Centralny.
Niska wycena spółek ze Starego Kontynentu stanowi szansę dla inwestorów szukających wartości w trudnym makroekonomicznym otoczeniu. A gospodarcze problemy skłaniają inwestorów do ostrożności w kwestii zakupu europejskich akcji.
Atrakcyjne wyceny na rynkach wschodzących – początek odbicia?
Tej ostrożności nie brakowało w ostatnim dziesięcioleciu inwestorom na rynkach wschodzących (jak np. Chiny, Tajwan, Indie, Brazylia, RPA). W ciągu ostatnich 10 lat spółki z emerging markets odnotowały skumulowany wzrost o jedynie 33,62 proc. W tym samym okresie rynki europejskie wzrosły o około 61 proc. A amerykański S&P500 podrożał aż o 241 proc.
Te dysproporcje wynikają między innymi z silnego kursu dolara, problemów strukturalnych takich krajów, jak Chiny, a także dominacji rosnącego sektora technologicznego na giełdach zachodnich (zwłaszcza amerykańskiej).
To między innymi za sprawą słabej minionej dekady obecne wyceny emerging markets wydają się korzystne. Wskaźnik cena/zysk wyniósł tam 16,02 według stanu na 15 stycznia 2025 r., a współczynnik cena/wartość księgowa – jedynie 1,95.
Na historycznie niską wartość emerging markets (w porównaniu z rynkami rozwiniętymi) zwróciła uwagę Laurence Bensafi, zastępczyni dyrektora ds. rynków wschodzących w RBC Global Asset Management.
Poza atrakcyjnością cenową, rynki wschodzące przyciągają także perspektywą wyższego wzrostu gospodarczego. Wciąż dominujące na nich pod względem kapitalizacji Chiny dają nadzieję na poprawę wyników. Działania władz ChRL na rzecz stabilizacji sektora nieruchomości po kryzysie Evergrande oraz stymulowanie rozwoju gospodarczego mogą się bowiem okazać korzystne dla giełdy. Bensafi wskazuje, że Państwo Środka nadal korzysta z silnych więzi handlowych z Indiami i Arabią Saudyjską, a mimo napięć istnieje też szansa na porozumienie handlowe z USA. Długoterminowym wyzwaniem dla gospodarki tego kraju pozostaje jednak starzejąca się populacja – spuścizna niesławnej polityki jednego dziecka.
Z kolei w RPA w 2024 r., po raz pierwszy od końca apartheidu, Kongres Narodowy stracił samodzielną większość. Zmusiło go to do zawarcia koalicji z prorynkowym Sojuszem Demokratycznym (a nie skrajnie lewicowymi ugrupowaniami postulującymi wywłaszczenia posiadaczy ziemskich). Zmiana ta przywraca nadzieję na stabilność gospodarczą i wzrosty na giełdzie w Johannesburgu, przez lata zmagającej się ze słabymi wynikami.
Indie tymczasem, mimo popularności wśród inwestorów, stoją przed wyzwaniem utrzymania wzrostów na swoim rynku kapitałowym, szczególnie w kontekście wysokich wycen i rosnących problemów ekonomicznych.
Zobacz również:
Niewykorzystany potencjał polskiej giełdy
Tak zróżnicowany krajobraz rynków wschodzących odzwierciedla zarówno ich potencjał, jak i stojące przed nimi wyzwania. Osłabienie wartości dolara, zwyżki cen surowców i reformy wewnętrzne w najpotężniejszych gospodarkach, takich jak Chiny, mogą przyciągnąć kapitał na te rynki. Choć to wszystko sprzyja ich progresowi, prognozy na najbliższy rok sugerują, że większy optymizm inwestorów wciąż koncentruje się na rynkach rozwiniętych.
Polska GPW – okazja czy ryzyko?
Do tych ostatnich rynków – od 2018 r. – należy też Polska. GPW w Warszawie wciąż jednak nie jest tak popularna, jak jej zachodnie odpowiedniki. Być może dlatego również, szczególnie w porównaniu z europejskimi i amerykańskimi giełdami, wyceny spółek na naszej giełdzie są wyjątkowo atrakcyjne. Dla przykładu, fundusz iShares MSCI Poland Capped ETF, dający ekspozycję na 31 czołowych polskich spółek, 15 stycznia 2025 r. charakteryzował się wskaźnikami cena/zysk 8,56 oraz cena/wartość księgowa 1,13.
Polskie akcje jawiły się więc jako tańsze nie tylko od tych zachodnich, lecz nawet od należących do rynków wschodzących.
Tomasz Hońdo, starszy ekonomista Quercus TFI S.A., zauważył w grudniu 2024 r., że obecne wyceny są też niższe niż historyczna średnia dla GPW wynosząca około 12–14. Tanie akcje to skutek obaw związanych z inflacją, napięć geopolitycznych (wojna w Ukrainie) i słabszych prognoz gospodarczych w Europie.
Niski wskaźnik cena/zysk może być świetną okazją dla inwestorów. Historycznie takie poziomy wskaźników na GPW często zapowiadały odbicie cen akcji, co może zachęcić inwestorów długoterminowych.
Tym bardziej, że prognozy dotyczące sytuacji gospodarczej są również sprzyjające. Zakładają bowiem, że skumulowany wzrost PKB w Polsce wyniesie ponad 10 proc. w latach 2024–2026, zgodnie z konsensusem Bloomberga. Podstawą tego wzrostu będą przede wszystkim konsumpcja, inwestycje oraz środki z Unii Europejskiej.
Według raportu TFI Skarbiec, notowane na GPW przedsiębiorstwa mogą w efekcie znacznie poprawić swoje wyniki, co przełoży się na wzrost wypłat dla akcjonariuszy. Zdaniem autorów raportu stopa dywidendy wypłacanej przez spółki notowane na GPW wyniesie w 2026 r. 5,8 proc., najwięcej w historii polskiej giełdy. Korzystny wpływ na rynek powinien mieć również napływ środków z funduszy emerytalnych, takich jak PPK.
Problemem pozostaje napięta sytuacja geopolityczna i ryzyko rozprzestrzenienia się konfliktu wynikającego z inwazji Rosji na Ukrainę. Problemem jest także dominacja państwowych spółek w WIG20. Z fundamentalnego punktu widzenia GPW ma jednak solidne podstawy, a sektory, takie jak technologie czy zielona energia, rozwijają się bardzo dynamicznie. Jeśli dodamy do tego prognozowaną poprawę wyników spółek w 2025 r., to polski rynek akcji może zyskać na znaczeniu.
Tylko niepewność jest pewna
Legendarny J.P. Morgan, zapytany kiedyś o przyszłość rynku, odpowiedział krótko: „będzie fluktuował”. I właściwie tylko to jest pewne. Wszystkie inne prognozy mogą się nie sprawdzić, ponieważ zazwyczaj opierają się na ekstrapolacji obecnych trendów. Tymczasem wystarczy jeden „czarny łabędź” (jak w 2020 r. pandemia COVID-19), by całkowicie zmienić rynkową rzeczywistość i obalić wcześniejsze prognozy.
Rynki kapitałowe w 2025 r. mogą się okazać areną kontrastów: wysokie wyceny w USA, atrakcyjne okazje na GPW i rynkach wschodzących, a także niepewność w Europie. Warto zatem śledzić prognozy, aby lepiej rozumieć globalne trendy i poszerzać swoje horyzonty. Należy także pamiętać, że rynki potrafią zaskakiwać, czasem w najmniej oczekiwanym momencie.
Zobacz również:
Prosty przepis na sukces finansowy – inwestowanie pasywne i długofalowe
Dlatego kluczowe jest trzymanie się sprawdzonych zasad inwestowania. Dywersyfikacja portfela, regularne inwestowanie w tanie fundusze indeksowe oraz unikanie impulsywnych decyzji, stanowią najlepsze strategie na budowanie stabilnych zysków i ochronę kapitału w długim okresie. Cierpliwość i konsekwencja to najlepsi sprzymierzeńcy inwestora.
Tekst powstał w celu edukacyjnym i powinien być traktowany tylko jako ciekawa lektura. Nie jest poradą inwestycyjną. Należy pamiętać, że wskaźniki i dane cytowane w artykule są aktualne na podaną w tekście datę i mogą ulegać zmianom wraz z fluktuacjami rynków kapitałowych.