Autor: Jacek Suder

Specjalista w Wydziale Analiz Rynków Finansowych NBP

Szoki podażowe wpływają na wzrost cen surowców energetycznych

Ożywienie popytu po pandemii, zakłócenia produkcji oraz czynniki polityczne podnoszą ceny na rynkach surowców strategicznych. Rośnie prawdopodobieństwo, że ta sytuacja utrzyma się dłużej.

Poprawa koniunktury w gospodarce światowej oraz utrzymujące się niedobory podaży pewnych produktów i surowców wpływają w br. na wzrost cen w większości gospodarek. Z uwagi na wysoką niepewność – prognozy międzynarodowych instytucji w zakresie inflacji są dość ostrożne.

Na zjawisko szoków podażowych na rynkach surowców wskazuje m.in. najnowszy raport OECD .

Wysokie ceny surowców oraz globalne koszty dostaw (ang. global shipping costs) podwyższały wskaźnik inflacji w ujęciu rocznym o 1,5 pkt. proc. w krajach G20 i były głównym motorem wzrostu cen konsumentów w ostatnim roku. Mowa tu głównie o europejskim rynku gazu ziemnego, którego ceny rosną od początku br. i w ostatnim tygodniu września osiągnęły historyczne maksimum na poziomie 85 EUR/MWh (cena kontraktu 1M forward na gaz ziemny na holenderskim parkiecie TTF – ang. Title Transfer Facility).

Na ten spektakularny wzrost cen gazu złożyło się szereg czynników, w tym:

  1. niepewność dotycząca uruchomienia gazociągu Nord Stream 2,
  2. problemy z dostawami gazu LNG z USA na skutek zakłóceń wywołanych huraganem Ida (wg danych Vortexa poziom zmagazynowanego gazu w USA jest o 21 proc. niższy od średniej 10-letniej dla tej pory roku),
  3. niski poziom produkcji energii elektrycznej z odnawialnych źródeł energii (wiatru i wody) w Europie,
  4. prace konserwacyjne w przemyśle gazowym w Norwegii oraz
  5. utrzymujące się na bardzo niskich poziomach zapasy gazu ziemnego przed szczytowym okresem zimowego popytu.

W efekcie cena gazu ziemnego wzrosła o około 340 proc. w porównaniu z końcem 2020 r.

Zmiany na rynku gazu ziemnego miały swoje przełożenie na rynek ropy naftowej, gdyż inwestorzy poszukują tańszych surowców, które mogą zastąpić drogi gaz ziemny przy produkcji energii elektrycznej. Vitol, jeden z największych na świecie sprzedawców ropy naftowej szacuje, że w okresie zimowym substytucja paliw zwiększy popyt na ropę naftową o około 0,5 mln b/d, natomiast kraje zrzeszone w OPEC szacują ten wzrost na 0,37 mln b/d.

Bieżące uwarunkowania rynkowe sugerują, że trend wzrostowy cen ropy może być kontynuowany.

Tendencję wzrostową cen ropy obserwujemy od kwietnia 2020 r., z przerwami na krótkotrwałe korekty. W głównej mierze to wynik następujących czynników:

  1. ograniczenia produkcji w krajach grupy OPEC+ oraz w USA,
  2. wzrost popytu po odblokowaniu gospodarek po licznych lockdownach związanych z pandemią oraz
  3. efekty nasilających się restrykcji klimatycznych. W konsekwencji na koniec września br. cena ropy wzrosła do 80,75 dol./b, osiągając tym samym najwyższy poziom od października 2018 r.

Bieżące uwarunkowania rynkowe sugerują, że trend wzrostowy cen ropy może być kontynuowany. Wśród czynników wspierających dalsze wzrosty cen ropy naftowej należy wymienić ograniczoną podaż surowca. Huragan Ida, który pod koniec sierpnia br. przeszedł przez obszar Zatoki Meksykańskiej w USA, doprowadził do silnych zniszczeń infrastruktury u producentów ropy naftowej. Ich skala była porównywalna ze skumulowanym wpływem huraganów Katrina i Rita w 2005 roku oraz Gustav i Ike w 2008 roku (mierzonych w takim samym okresie czasu). Z powodu braku możliwości wznowienia wydobycia utracono w ujęciu miesięcznym ponad 30 milionów baryłek surowca. Co więcej, skutki huraganu Ida są nadal odczuwalne. Spółka Royal Dutch Shell w dalszym ciągu pracuje nad przywróceniem około 300 tys. b/d produkcji ropy naftowej w stacji przeładunkowej West Delat-143. Zdaniem analityków pełne przepływy w tej stacji zostaną wznowione dopiero na początku przyszłego roku.

Pandemia nadal wpływa na rynek ropy naftowej

Jednocześnie rozczarowuje przyrost produkcji wśród państw organizacji OPEC+. Chociaż grupa zamierza podnosić produkcję o 400 tys. baryłek dziennie w każdym kolejnym miesiącu aż do przywrócenia produkcji do poziomów sprzed wybuchu kryzysu pandemicznego, to jednak cel ten może okazać się niemożliwy do osiągnięcia. Istnieje bowiem grupa państw, które już teraz borykają się z silnymi trudnościami w przywracaniu produkcji. Należą do niej zachodnioafrykańscy producenci, tj. Angola i Nigeria, u których odpływ zagranicznego kapitału może skutkować dalszym spadkiem wydobycia (ich struktura wydobywcza cechuje się wysoką kapitałochłonnością i przynosi zyski po dłuższym okresie użytkowania pól naftowych). Dotychczas kraje te korzystały z funduszy przekazywanych od zagranicznych inwestorów. Globalne zmiany w przemyśle naftowym polegające na zwiększeniu presji na ochronę klimatu i przekazywanie większej części wygenerowanych zysków ze sprzedaży surowca do akcjonariuszy doprowadziły do stopniowego wycofywania się inwestorów z tych krajów.

Ograniczenia podażowe utrzymują się także ze strony Iranu. Kraj ten powrócił w pierwszej połowie br. do rozmów z Amerykanami odnośnie ograniczenia prowadzonej przez siebie działalności nuklearnej, ale jak dotąd nie przyniosły one konkretnych rozwiązań. Dlatego też spadły oczekiwania rynkowe na wzrost produkcji irańskiej ropy naftowej przed końcem br. Nowy rząd w Teheranie twierdzi, że rozmowy będą wznowione w ciągu najbliższych kilku tygodni, ale jest mało prawdopodobne, aby doprowadziły one do przełomu.

Spadek inwestycji w sektorze naftowym wynika z coraz silniejszych nacisków środowisk ekologów dążących do zwiększenia ochrony klimatu.

Istotny spadek inwestycji w projekty związane z poszukiwaniem i wydobyciem ropy naftowej można również uznać za ważny element ograniczający podaż ropy naftowej, który może się przekładać na dalszy wzrost ceny tego surowca. Spadek inwestycji w sektorze naftowym wynika z coraz silniejszych nacisków środowisk ekologów dążących do zwiększenia ochrony klimatu. Zdaniem G. Hilla, dyrektora operacyjnego spółki petrochemicznej Hess, globalna suma środków przeznaczona na nowe projekty inwestycyjne związane z wydobyciem ropy naftowej spadła w br. do poziomu 300 mld dol. – jest to o 350 mld dol. mniej niż w okresie przed wystąpieniem pandemii COVID-19.

Z drugiej strony obserwujemy stopniowy wzrost popytu na ropę naftową. W tym kontekście należy wspomnieć o ostatniej decyzji prezydenta Stanów Zjednoczonych, J. Bidena, który zezwolił na przywrócenie połączeń lotniczych pomiędzy USA a państwami Unii Europejskiej i Wielką Brytanią, od listopada br. Jest to ważny impuls dla lotnictwa transatlantyckiego, które może stymulować gałąź rafinerii ropy naftowej, zaniedbaną w ostatnim czasie z powodu utrzymywania się ograniczeń sanitarnych związanych z występującą pandemią COVID-19. We wrześniu br. liczba lotów komercyjnych była o ponad 20 proc. niższa z porównywalnym okresem 2019 roku. W rezultacie analitycy firmy JBC Energy szacują, że zapotrzebowanie na paliwa lotnicze wzrośnie z tego powodu w ostatnich trzech miesiącach bieżącego roku o 400 tys. b/d.

Podsumowując, wzmacniający się popyt i ograniczona podaż na rynku ropy naftowej mogą przekładać się na dalszy wzrost jej cen. Uwzględniając wszystkie wymienione powyżej czynniki, analitycy skorygowali swoje prognozy odnośnie cen ropy na koniec br. Dla przykładu analitycy banku Goldman Sachs podwyższyli cenę ropy Brent na koniec br. o 10 dol./b do poziomu 90 dol./b. Realizacja takiego scenariusza oznaczałaby, że ceny ropy naftowej Brent powróciłyby do poziomów z końca 2014 r.

 

Autor wyraża własne opinie, a nie oficjalne stanowisko NBP


Tagi


Artykuły powiązane

Droga do uniezależnienia energetycznego Europy i Polski od Rosji

Kategoria: Trendy gospodarcze
Po agresji Rosji Na Ukrainę, która spowodowała szokowy wzrost cen surowców energetycznych, ożyły obawy o trwałość postpandemicznego ożywienia gospodarczego. Konflikt zbrojny pokazał jednocześnie skalę uzależnienia krajów członkowskich UE od dostaw węglowodorów i węgla z Rosji.
Droga do uniezależnienia energetycznego Europy i Polski od Rosji