(©Envato)
Transformacja cyfrowa oznacza przemianę świata analogowego w cyfrowy. To przeszczepianie nowoczesnych technologii na naszą codzienność, w tym życie społeczne i gospodarcze. Z roku na rok ten proces przyspiesza, a jego znaczenie rośnie m.in. z uwagi na coraz bardziej powszechny dostęp do internetu, który dla wielu osób – w szczególności dla młodszych pokoleń – stanowi coś, bez czego nie da się komfortowo żyć.
Unia Europejska nie jest samodzielna w zakresie cyfrowych produktów, usług, infrastruktury i własności intelektualnej, ponieważ większość rozwiązań wykorzystywanych w tym obszarze jest projektowana i wytwarzana w państwach trzecich. Komisja Europejska ocenia poziom uzależnienia UE na ponad 80 proc. Oznacza to, że Bruksela przespała wiele lat, choć w sferze deklaracji transformacja cyfrowa stanowi jeden z priorytetów działań, a w unijnych politykach często wskazuje się na jej ważną rolę.
Światłowody i sieć 5G
Wykorzystywanie technologii cyfrowych poza dużymi miastami jest dość mocno ograniczone i wciąż są miejsca, w których dostęp do wysokiej jakości internetu jest utrudniony. Jak wynika z zaprezentowanego przez KE w połowie 2024 r. sprawozdania z postępów w dążeniu do osiągnięcia celów zawartych w programie polityki „Droga ku cyfrowej dekadzie” do 2023 r., która wyznacza kierunki rozwoju transformacji cyfrowej, sieci światłowodowe docierają tylko do 64 proc. gospodarstw domowych w UE. Tymczasem mają one kluczowe znaczenie dla zapewnienia łączności gigabitowej, umożliwiając swobodne korzystanie m.in. ze sztucznej inteligencji, chmury obliczeniowej czy internetu rzeczy. Co więcej, jedynie połowa terytorium UE znajduje się w zasięgu wysokiej jakości sieci 5G, a ich wydajność jest niewystarczająca do świadczenia zaawansowanych usług.
Zobacz również:
Wyścig o dominację – najbardziej innowacyjne kraje świata
W 2023 r. wykorzystanie sztucznej inteligencji, chmury obliczeniowej czy dużych zbiorów danych przez unijne przedsiębiorstwa było znacznie poniżej celu określonego w cyfrowej dekadzie na 75 proc. KE ocenia, że jeśli obecne tendencje nie ulegną zmianie, do 2030 r. z chmury obliczeniowej będzie korzystać 64 proc. przedsiębiorstw, z dużych zbiorów danych – 50 proc., a ze sztucznej inteligencji – 17 proc. Zdaniem najważniejszych urzędników w Brukseli to za mało. „Zasadnicze znaczenie ma zachęcanie małych i średnich firm do korzystania z innowacyjnych narzędzi cyfrowych, w szczególności chmury obliczeniowej i sztucznej inteligencji, a także mobilizowanie dalszych inwestycji prywatnych w podmioty typu startup o dużym wzroście” – napisano na stronie internetowej Przedstawicielstwa KE w Polsce w komunikacie opublikowanym pod pesymistycznym tytułem: „Europa traci rozpęd”.
Nie jesteśmy na dobrej drodze
„Sprawozdanie wyraźnie pokazuje, że nie jesteśmy na dobrej drodze do osiągnięcia naszych celów w zakresie transformacji cyfrowej w Europie” – podsumowała Margrethe Vestager, wiceprzewodnicząca wykonawcza KE do spraw Europy na miarę ery cyfrowej. Zwróciła przy tym uwagę, że w dokumencie wskazano kierunki dalszych działań, które powinny spędzać sen z powiek urzędnikom w Brukseli i politykom w państwach członkowskich. „Potrzebujemy dodatkowych inwestycji w umiejętności cyfrowe, wysokiej jakości łączność i wykorzystanie sztucznej inteligencji. Musimy zachęcać do stosowania narzędzi cyfrowych. Musimy również wspierać współpracę i lepiej zintegrować nasz jednolity rynek, aby rzeczywiście umożliwić transformację cyfrową w całej Europie” – podkreśliła wiceszefowa Komisji.
Wprawdzie postępy państw członkowskich w przekształcaniu świata analogowego w cyfrowy są widoczne, ale pozostaje jeszcze wiele do zrobienia. Nic dziwnego, że z różnych stron docierają apele o szybsze tempo wprowadzania zmian. „Sprawozdanie jasno określa obszary, w których nasze wspólne działania muszą przyspieszyć, aby osiągnąć cele cyfrowej dekady do 2030 r. Inwestycje, współpraca transgraniczna, ukończenie tworzenia jednolitego rynku cyfrowego, większe wykorzystanie kluczowych technologii, takich jak sztuczna inteligencja, to przepis na sukces” – ocenia Thierry Breton, komisarz do spraw rynku wewnętrznego.
Europejczycy za mało potrafią
Według KE tylko 55,6 proc. ludności Unii ma co najmniej podstawowe umiejętności cyfrowe. To oznacza, że miliony osób dorosłych w ogóle nie są obyte z tym, co w połowie trzeciej dekady XXI w. stanowi standard w wielu obszarach życia społeczno-gospodarczego. Wyższy poziom umiejętności cyfrowych ułatwia korzystanie z nowych technologii na co dzień, a jak są one ważne w życiu prywatnym i zawodowym dobitnie pokazała pandemia COVID-19.
„Aby wykorzystać nasze mocne strony dużo więcej osób powinno uzyskać umiejętności cyfrowe zarówno na poziomie podstawowym, jak i eksperckim” – stwierdziła też Margrethe Vestager. KE zaleca państwom członkowskim, by pomagały obywatelom w ich rozwoju oraz zachęcały młodych ludzi do zainteresowania się naukami ścisłymi i nowymi technologiami. Jest to szczególnie ważne odnośnie do dziewcząt, które rzadziej kształcą się w tych dziedzinach niż chłopcy i co za tym idzie – wybierają inne ścieżki kariery zawodowej. Z prognoz Komisji Europejskiej wynika, że jeśli obecne tendencje nie ulegną zmianie, liczba specjalistów w unijnym sektorze ICT (ang. Information and Communications Technology), który odpowiada za produkcję, a także wykorzystanie urządzeń telekomunikacyjnych i informatycznych oraz towarzyszących im usług, wzrośnie do około 12 mln w 2030 r.
Kto wyda najwięcej?
Do interesujących wniosków prowadzi analiza planów w obszarze transformacji cyfrowej przekazanych KE przez poszczególne państwa członkowskie UE. Okazuje się, że pod względem wartości środków zaplanowanych na realizację celów programu „Droga ku cyfrowej dekadzie” do 2030 r. przodują Niemcy. Polska znajduje się na piątym miejscu, a wyprzedza nas także Hiszpania, Włochy i Francja. Odnośnie do PKB na pierwszym miejscu jest natomiast Łotwa, która do 2030 r. na inwestycje w szeroko rozumianą cyfryzację planuje przeznaczyć 3,82 proc. PKB z 2023 r. Kolejne miejsca zajmują Niemcy i Grecja, a Polska znajduje się dopiero na jedenastej pozycji (1,65 proc. PKB).
Zobacz również:
Rewolucja cyfrowa i jej długofalowe konsekwencje dla gospodarki
Z szacunków Polskiego Instytutu Ekonomicznego wynika, że państwa Unii zainwestują najwięcej środków w łączność szerokopasmową. Niemcy chcą przeznaczyć na realizację celów cyfrowej dekady niemal 100 mld euro, w tym prawie 60 mld euro na budowę nowoczesnych sieci szerokopasmowych, 17 mld euro na rozwój technologii półprzewodnikowych, a 10 mld euro na wsparcie dla „jednorożców”. Polska wyda łącznie około 12,4 mld euro, w tym prawie 5,7 mld euro na cyfryzację sektora małych i średnich przedsiębiorstw, 2,1 mld euro – na łączność gigabitową, 1,7 mld euro – na półprzewodniki i 1 mld euro – na system e-zdrowia.
„O ile w przypadku Polski widać nacisk na podniesienie poziomu w wielu obszarach (stąd znaczne środki na MSP, łączność czy półprzewodniki), o tyle w największych państwach UE widać wyraźną priorytetyzację w obszarze półprzewodników” – napisano na łamach „Tygodnika Gospodarczego PIE” (nr 29/2024). Francja i Hiszpania zaplanowały na ten cel kwoty porównywalne z alokacją wskazaną przez Polskę na wszystkie obszary (około 12 mld euro), a Niemcy kwoty wyższe od naszych o połowę. „Nie wynika to jedynie z faktu lepszych wyników w pozostałych obszarach (choć wskaźniki w zakresie łączności czy umiejętności są w tych krajach wyższe niż w Polsce), ale raczej z wyraźnego celu polityki przemysłowej, jakim jest przyciągnięcie i budowanie najnowocześniejszego przemysłu na terenie UE” – wskazano w komentarzu.
Inwestycje na wagę złota
Na konieczność przeznaczenia pokaźnych środków na inwestycje w obszarze technologii cyfrowych wskazuje m.in. raport „The future of European competitiveness” przygotowany pod kierownictwem byłego prezesa Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghiego. Wynika z niego, że cyfryzacja jest kluczowa dla zachowania konkurencyjności i przyspieszenia rozwoju gospodarczego UE, a bez podjęcia natychmiastowych działań nie ma mowy o utrzymaniu przywództwa technologicznego w długim terminie. W opracowaniu podkreślono, że odmienne podejście Unii do technologii cyfrowych w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat doprowadziło do małego wzrostu produktywności na tle Stanów Zjednoczonych.
Zobacz również:
Gry znad Wisły, czyli fenomen polskiego gamedevu
„Tygodnik Gospodarczy PIE” (nr 37/2024), omawiając ten raport podkreślił, że Unia nie wykorzystała w odpowiedni sposób pierwszej fali cyfryzacji i rozwoju internetu w latach 90. XX w., a obecnie przegrywa globalny wyścig w wykorzystywaniu chmury obliczeniowej i sztucznej inteligencji czy produkcji półprzewodników. Draghi uważa, że pierwszeństwo w zakresie polityk publicznych i finansowania powinno należeć m.in. do sieci szerokopasmowych oraz powiązanego z nią sprzętu i oprogramowania, mocy obliczeniowych, a także sztucznej inteligencji oraz półprzewodników. Zdaniem PIE w raporcie zabrakło m.in. „nacisku na rozwój przemysłowych sieci 5G”, co wydaje się istotnym sposobem zwiększenia konkurencyjności, ale Draghi słusznie zaakcentował „wiodącą pozycję UE w superkomputerach (HPC)”, co wspólnota powinna wykorzystać na swoją korzyść.
Jednolity rynek to szansa
Na to, że transformacja cyfrowa wpływa na poprawę produktywności gospodarki, wskazuje także były włoski premier Enrico Letta w raporcie „Much more than a market” poświęconym przyszłości jednolitego rynku UE, który został zaprezentowany kilka miesięcy wcześniej niż „raport Draghiego”. Letta zaapelował o zacieśnienie współpracy w rozwoju nowoczesnych technologii i usług cyfrowych oraz zwiększenie wsparcia finansowego na rzecz komercjalizacji projektów naukowych i badawczych w tym obszarze. „Oba raporty zwracają uwagę, że UE niedostatecznie wykorzystuje swój największy atut, jakim jest jednolity rynek, i wartość dodaną, jaką mogą uzyskać państwa członkowskie, działając wspólnie” – podsumowali w „Biuletynie PISM” (nr 145/2024) dr Melchior Szczepanik i dr Jolanta Szymańska, analitycy Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych..
Raporty zostały przygotowane na zlecenie KE i opublikowane w 2024 r., odbijając się szerokim echem w debacie publicznej i wywołując pewien ferment wśród decydentów. Czas pokaże natomiast, czy przyczynią się do przygotowania i wdrożenia gruntownych reform, które przyniosą realne korzyści państwom członkowskim Unii. Gra toczy się o coś więcej niż tylko o zachowanie przewag konkurencyjnych i obecnej pozycji w globalnym wyścigu technologicznym lub utrzymanie dobrobytu. Transformacja cyfrowa odgrywa coraz większą rolę także z uwagi na wzrost napięcia w stosunkach międzynarodowych. Pekin, nastawiony sceptycznie wobec Zachodu, od dawna przeznacza bowiem na ten cel wiele środków, wierząc, że zepchnie resztę świata do narożnika. I bez wątpienia ma duże sukcesy na tym polu, dlatego Bruksela nie może pozostać bierna.