Tylko inwestycje zapewnią trwały wzrost PKB

W tym roku rozwój polskiej gospodarki może jeszcze znacząco nie przyspieszyć. Na dłuższą metę ważne jest, aby zmieniła się struktura czynników, które prowadzą do wzrostu. Jest na to szansa: dobra koniunktura w niemieckim przemyśle i coraz więcej zamówień w kraju powinny wreszcie zmusić polskie firmy do zwiększania zatrudnienia i inwestycji.
Tylko inwestycje zapewnią trwały wzrost PKB

Remont w parku CC-NC bartekgraczak

Niemiecki przemysł nadal ma się dobrze: indeks PMI dla tego sektora w styczniu spadł co prawda do 60,2 pkt z 60,7 pkt w grudniu – ale nadal jest on grubo powyżej granicy 50 pkt oddzielającej recesję od wzrostu. Jeśli dodać do tego styczniowy odczyt indeksu monachijskiego instytutu Ifo, pokazującego nastroje wśród niemieckich przedsiębiorców, nie jest źle: Ifo wzrósł do 110,3 pkt ze 109,8 pkt w poprzednim miesiącu. To najwyższy poziom tego wskaźnika od zjednoczenia Niemiec. Badania prowadzone co miesiąc na próbie siedmiu tysięcy niemieckich firm wskazują, że gospodarka naszego zachodniego sąsiada będzie się rozwijać, choć może nie w takim tempie jak w 2010 roku. Niemieckie PKB wzrosło w ubiegłym roku o 3,6 proc. – najwięcej od ponad dwudziestu lat.

Niemieccy przedsiębiorcy mają dobre humory, bo tempa nie zwalniają gospodarki azjatyckie. Chińskie PKB wzrosło w ubiegłym roku o 10,3 proc. Prognozy na ten rok mówią o dynamice mniejszej o 1 pkt procentowy. Chiny stają się dla Niemiec ważnym krajem na eksportowej mapie. Im szybszy wzrost w Państwie Środka i generowany w związku z tym popyt, tym lepiej też dla polskich przedsiębiorców. Eksport do Niemiec to około jedna czwarta polskiego eksportu ogółem. Z tego polowa to półprodukty wykorzystywane w dalszej produkcji.

– Informacje z Niemiec są dla nas pozytywne, bo nasze firmy w dużej części są poddostawcami dla niemieckiego eksportu – mówi Aleksandra Świątkowska, ekonomistka PKO BP.

Polskie firmy mają szansę

Dobra koniunktura w Niemczech to jeden z powodów, dla których polscy ekonomiści optymistycznie prognozują dynamikę inwestycji w krajowych firmach. Ich zdaniem coraz trudniej będzie rodzimym przedsiębiorcom sprostać nowym zamówieniom, bo już dziś wykorzystanie mocy produkcyjnych jest na wysokim poziomie, zbliżając się do 80 proc. Firmy przy tym poprawiają swoje wyniki, co pokazały już dane GUS za trzy kwartały ubiegłego roku. Zysk netto wyniósł 79,4 mld zł, wobec 76,2 mld zł rok wcześniej. Zmniejszyła się też strata netto tych firm, które mają kłopoty: z 16,1 mld zł po trzech kwartałach 2009 do 11,9 mld zł w tym samym okresie 2010 roku. Jeśli do tego dodać rekordową wartość depozytów przedsiębiorstw, które w grudniu wyniosły 181,2 mld zł to technicznie nic nie stoi na przeszkodzie, żeby inwestować.

– Cała układanka sugeruje, że inwestycje wzrosną. W pierwszych trzech miesiącach tego roku to tempo może być już dwucyfrowe, rzędu 15 proc. – mówi Maciej Reluga, główny ekonomista BZ WBK.

Aleksandra Świątkowska dodaje, że istotne jest też zmniejszanie ryzyka drugiej fali globalnego spowolnienia. Bo strach przed kryzysem był dotąd jedną z głównych barier dla rozpoczynania nowych inwestycji. O ile wzrosną inwestycje w całym roku? Jej zdaniem można liczyć na wzrost o 5,4 proc. Ekonomiści Raiffeisen Banku liczą na 7,3 proc. Z pewnością nie ma mowy o powrocie do dużych, kilkunastoprocentowych wzrostów sprzed kryzysu – w 2007 roku inwestycje wzrosły aż o 17,6 proc.

Konsumpcja też wzrośnie

Eksperci sądzą, że dynamika samego PKB w tym roku nie powinna się znacząco różnić od ubiegłorocznej. Według ostatnich prognoz EBOR wzrost gospodarczy w Polsce sięgnie w 2011 roku 3,9 proc. Podobnie prognozuje Międzynarodowy Fundusz Walutowy: zdaniem ekspertów MFW PKB zyska 3,8 proc. Podobnie uważają ekonomiści polskich banków.

– Czeka nas stabilizacja na poziomie 3,5-4 proc. – mówi Aleksandra Świątkowska. I dodaje, że ważniejsza od dynamiki jest struktura tego wzrostu. To właśnie inwestycje i konsumpcja prywatna mają być jego głównymi motorami. Według prognoz PKO BP udział inwestycji we wzroście zwiększy się do 1,1 pkt proc. W ubiegłym roku roku spadek nakładów inwestycyjnych ciągnął dynamikę PKB w dół, według analityków banku obniżał tempo wzrostu PKB o 0,3 pkt proc.

Rosnący udział inwestycji w dynamice PKB to dobra informacja. Jeśli wzrost gospodarczy jest generowany w ten sposób to rośnie prawdopodobieństwo, że będzie on trwały. W ubiegłym roku PKB rósł dzięki odbudowie zapasów w firmach. A wiadomo, że napełnianie magazynów kiedyś musi się skończyć.

Oprócz odbudowujących się inwestycji wzrośnie też rola konsumpcji prywatnej. Już w ostatnich kwartałach 2010 roku zyskała ona na znaczeniu. W III kwartale jej roczna dynamika wynosiła 3,5 proc. To najwięcej od 2008 roku. Szacowana przez PKO BP kontrybucja konsumpcji do PKB w tym roku ma wynieść 2 pkt proc. Konsumpcja może rosnąć, o ile sprawdzą się prognozy dotyczące zatrudnienia. Wraz z inwestycjami firmy powinny je równolegle zwiększać. Jeśli tak się stanie wzrośnie tzw. fundusz płac – czyli łączna wartość wynagrodzeń uzyskiwanych ze wszystkich etatów w przedsiębiorstwach. Im fundusz większy, tym lepsze perspektywy dla konsumpcji.

Nie ma jednak pewności, czy konsumpcyjne przyspieszenie pod koniec 2010 roku nie było spowodowane zapowiedzią zmian w VAT. Rząd ogłosił swoje plany podatkowe pod koniec lipca. Przez całą drugą połowę roku sprzedaż detaliczna tzw. dóbr konsumpcyjnych (czyli takich, które nie są artykułami pierwszej potrzeby, np. mebli i samochodów) dynamicznie rosła. W listopadzie na przykład sprzedano o 22 proc. więcej aut, niż rok wcześniej, co mogło być spowodowane tym, że kupujący chcieli zdążyć przed wejściem w życie przepisów ograniczających odliczanie VAT od samochodów z kratką. Taki wynik może być trudny do powtórzenia w 2011 roku.

Remont w parku CC-NC bartekgraczak

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Wzrost cen i płac wróży także wzrost podatków

Kategoria: Oko na gospodarkę
Wysoka inflacja to w dużej mierze cena za wyjście gospodarki światowej z kryzysu wywołanego pandemią i wojną w Ukrainie. Nawet w najbardziej rozwiniętych krajach świata wzrost cen zbliża się już do 10 proc. w skali rocznej. Kosztem jest także wzrost długów, a inną realną konsekwencją – wzrost podatków.
Wzrost cen i płac wróży także wzrost podatków