Autor: Aleksander Piński

Dziennikarz ekonomiczny, autor recenzji książek i przeglądów najnowszych badań ekonomicznych

W budżetówce nie nadużywają zwolnień lekarskich tak często jak się uważa

Pracownicy państwowych firm nie nadużywają zwolnień lekarskich tak często jak się uważa; nabywcy nowych aut nie są skłonni dużo płacić za niższe zużycie paliwa; matka i ojciec nowo narodzonego dziecka powinni iść na urlop w tym samym czasie – to tylko niektóre wnioski z najnowszych ekonomicznych badań naukowych.
W budżetówce nie nadużywają zwolnień lekarskich tak często jak się uważa

Stephanie Prümer i Claus Schnabe opracowali analizę „Questioning the Stereotype of the „Malingering Bureaucrat”: Absence from Work in the Public and Private Sector in Germany”(„Kwestionując stereotyp symulującego choroby biurokraty: nieobecności w pracy w publicznym i prywatnym sektorze w Niemczech”). Zajmują się w niej powszechnym przekonaniem, że pracownicy sektora publicznego pozwalają sobie na nieuzasadnienie wysoką liczbę nieobecności w pracy.

Z analizy niemieckich danych faktycznie wynika, że 53 proc. pracowników prywatnych firm przynajmniej raz nie była w pracy w ciągu poprzedniego roku. W publicznym sektorze takie osoby stanowiły 62 proc. Co ciekawe różnica istnieje tylko w przypadku krótszych nieobecności. Jeżeli weźmiemy pod uwagę zwolnienia na dłużej niż pięćdziesiąt dni, to nie ma różnicy między pracownikami sektora publicznego a prywatnego.

Dłuższe nieobecności mają generalnie związek z poważniejszymi chorobami, z czego można wnioskować, iż pracujący na państwowych posadach nie mają gorszego stanu zdrowia, niż zatrudnieni w sektorze prywatnym. Ale, uwzględniając inną strukturę demograficzną pracowników sektora publicznego i prywatnego, okazuje się, że prawdopodobieństwo wzięcia zwolnienia przynajmniej raz w roku jest o 5,6 proc. wyższe „na państwowym”. Autorzy konkludują, że stereotyp „symulującego biurokraty” jest wyolbrzymiany (przynajmniej w przypadku Niemiec), choć, jak widać z danych, jest w nim ziarno prawdy.

Kenneth Gillingham, Sébastien Houde i Arthur van Benthem przygotowali pracę „Consumer Myopia in Vehicle Purchases: Evidence from a Natural Experiment”(„Krótkowzroczność konsumentów w przypadku zakupu samochodów: dowody z naturalnego eksperymentu”). Przeanalizowali w niej dane dotyczące zakupu nowych aut w USA w okresie od sierpnia 2011 r. do czerwca 2014 r. i porównali je z informacjami o zużyciu paliwa i cenie samochodu.

W szczególności dokładnie analizowano sytuację w zakresie aut Hundai i Kia gdy producent w 2012 r. przyznał, że w przypadku modelu Hunday Elantra zaniżono zużycie paliwa tego auta. Możliwe stało się zatem porównanie jak kształtowała się sprzedaż i cena tego samego samochodu, gdy zmieniały się dane o zużyciu benzyny. I okazało się, że za 1000 dol. oszczędności na paliwie w przyszłości klienci są skłonni zapłacić tylko 380 dol. w postaci wyższej ceny za auto. Autorzy konkludują, że nabywcy samochodów nie cenią niższego spalania, co sprawia że producentom słabo się opłaca inwestować w technologie obniżające zużycie paliwa.

Petra Persson i Maya Rossin-Slater opracowali analizę „When Dad Can Stay Home: Fathers’ Workplace Flexibility and Maternal Health”(„Kiedy tata może zostać w domu: elastyczność czasu pracy ojców a zdrowie młodych matek”). Sprawdzili w niej jakie skutki miało wprowadzone w 2012 r. w Szwecji prawo, które pozwalało świeżo upieczonym ojcom brać, w razie potrzeby, aż do trzydziestu dni dodatkowego, płatnego urlopu (wcześniej prawo było tak skonstruowane, by zniechęcać matki i ojców do brania wolnego na dziecko w tym samym czasie).

Naukowcy porównali stan zdrowia nowych matek tuż przed i tuż po wprowadzeniu reformy. Okazało się, że gdy ojciec miał swobodny dostęp do płatnego urlopu to w ciągu pierwszych sześciu miesięcy po narodzinach dziecka o 26 proc. spadła liczba leków uspokajających przepisywanych matkom. O 14 proc. zmniejszyła się także liczba ich hospitalizacji i wizyt u specjalistów, a o 11 proc. mniej przepisano antybiotyków.

Aaron Chalfin, Benjamin Hansen, Jason Lerner i Lucie Parke przeprowadzili wraz z władzami Nowego Jarku eksperyment, który opisali w analizie „Reducing Crime Through Environmental Design: Evidence from a Randomized Experiment of Street Lighting in New York City”(„Zmniejszanie przestępczości za pomocą projektowania otoczenia: dowody z losowych zmian ilości oświetlenia w Nowym Jorku”). Od marca do sierpnia 2016 r. władze Nowego Jorku w porozumieniu z ekonomistami montowali dodatkowe, tymczasowe latarnie w różnych dzielnicach miasta i monitorowali jak zmieniała się przestępczość wobec miejsc, w których zmian w oświetleniu nie było.

Po analizie okazało się, że „świetlna interwencja” zmniejszała przestępczość w nocy o nie mniej niż 36 proc. Autorzy oszacowali koszt społeczny przestępstw, których możliwe stało się uniknięcie na 770 tys. dolarów na okolicę rocznie, podczas gdy dodatkowe oświetlenie (latarnie i prąd) kosztowało w tym czasie od 129 tys. dolarów do 258 tys. dolarów. To daje stosunek korzyści do kosztów 4 do 1. Autorzy konkludują, że miasta na całym świecie powinny rozważyć ten sposób walki z przestępczością miejską.

Paul N. Thompson przygotował pracę „Effects of Four-Day School Weeks on Student Achievement: Evidence from Oregon” („Skutki czterodniowego tygodnia nauki dla wyników uczniów: dowody z Oregonu”). Inspiracją dla niej było to, że po ostatnim kryzysie wiele szkół w USA zmniejszyło liczbę dni nauki z pięciu do czterech, by zaoszczędzić pieniądze (średnie oszczędności wyniosły od 0,5 proc. do 2,5 proc. – co przekłada się na sumę od 75 do 350 dolarów w przeliczeniu na ucznia).

Pojawiała się więc możliwość zbadania jaki to miało wpływ na wyniki uczniów i porównania z wynikami tych studentów, którzy nadal uczyli się przez pięć dni w tygodniu. Autor w analizie ograniczył się do szkół ze stanu Oregon. Wziął pod uwagę dane za lata 2007 – 2015. Okazuje się, że krótszy tydzień nauki spowodował obniżenie wyników w testach z matematyki o 0,044 – 0,053 odchylenia standardowego, i o 0,033 – 0,038 w przypadku testów z języka angielskiego.

Na koniec biurokratyczna ciekawostka. Jan Kabátek przygotował pracę „Divorced in a Flash: The Effect of the Administrative Divorce Option on Marital Stability in the Netherlands”.(„Błyskawiczny rozwód: wpływ możliwości rozwiązania małżeństwa bez pośrednictwa sądu na stabilność małżeństw w Holandii”). W Holandii w 2009 r. wprowadzono możliwość szybkiego rozwodu bez udziału sądu, za to za pośrednictwem urzędu. W efekcie odsetek rozwodów wzrósł o 11,6 proc. To jeden dodatkowy rozwód na każde tysiąc małżeństw. Inaczej mówiąc, bez tej zmiany prawie 3800 więcej par rocznie nie przeprowadziłoby rozwodu.

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Koniec taniego pieniądza: nadchodzą trudniejsze czasy dla polityki fiskalnej?

Kategoria: Trendy gospodarcze
Właśnie dokonuje się duży zwrot w polityce najważniejszych banków centralnych na świecie. Ściśle wiąże się z tym obserwowany wzrost rentowności obligacji rządowych, który rozpoczął się w 2021 r. i nabrał gwałtownego przyspieszenia w tym roku.
Koniec taniego pieniądza: nadchodzą trudniejsze czasy dla polityki fiskalnej?