Autor: Paweł Kowalewski

Ekonomista, pracuje w NBP, specjalizuje się w zagadnieniach polityki pieniężnej i rynków walutowych

W oceanie historii gospodarczej i myśli ekonomicznej

Brytyjski historyk ekonomii Harold James nie przestaje zadziwiać. Można nawet rzec, że kolejny rok, to kolejna jego książka. Ktoś mógłby zapytać się o to, czy przypadkiem ilość książek pisanych przez Jamesa idzie w parze z ich jakością. Takie obawy mogą nie dziwić, ale są całkowicie bezpodstawne.
W oceanie historii gospodarczej i myśli ekonomicznej

Po napisaniu w 2020 r. wspaniałej książki o transformacji Banku Anglii  z  przełomu XX i XXI wieku, H. James w 2021 r. dołożył jeszcze, sporządzoną wraz ze swoją małżonką (Marzeną James z domu Kowalik), bardzo interesującą książkę zatytułowaną Wojna Słów (The War of Words), która została raczej ciepło przyjęta przez wielu recenzentów. Teraz przyszedł czas na kolejne dzieło zatytułowane….. No właśnie jak? A to już zależeć będzie od naszych umiejętności posługiwania się językami obcymi.

Najczęściej spotykany schemat jest następujący: wpierw książka ukazuje się języku angielskim, a następnie jest tłumaczona na język obcy. Czasami zdarzają się wyjątki od reguły, tak jak w przypadku tejże książki. Ze znanych najprawdopodobniej tylko dla siebie powodów wydawnictwo Yale University Press dało się wyprzedzić niemieckiemu wydawcy Verlag Herder. I tak też niemieckojęzyczni czytelnicy już w październiku ubiegłego roku dostali do swoich rąk liczącą sobie 545 stron książkę o tytule: Schock Momente. Eine Weltgeschichte von Inflation und Globalisierung 1850 bis heute. Autor, choć za sprawą swojej babci ma korzenie niemieckie i posługuje się płynnie w tym języku, to pisał tę książkę w swoim języku ojczystym. Tym większe zdziwienie moje, że angielskojęzyczni czytelnicy będą musieli poczekać aż do 16 maja, czyli do chwili, kiedy wydawnictwo Yale dostarczy im anglojęzyczną wersję zatytułowaną Seven Crashes: The Economic Crises That Shaped Globalization. Wszyscy zainteresowani jej nabyciem będą musieli wyłożyć 32,5 dolarów. Tańszą (ale różnica ta nie powala) możliwość oferuje Kindle za jedyne 25,71 dolarów. Czy warto? A to już zależy od oczekiwań czytelników. Na wstępnie, mogę rzec, że nie jest to książka ani do poduszki, ani nawet na wycieczkę. Przebrnięcie przez nią będzie wymagało nie tyle cierpliwości, ale przede wszystkim ogromnej koncentracji.

Na wstępie, mogę rzec, że nie jest to książka ani do poduszki, ani nawet na wycieczkę. Przebrnięcie przez nią będzie wymagało nie tyle cierpliwości, ale przede wszystkim ogromnej koncentracji.

Najnowsza książka to już nie tylko precyzyjny i plastyczny opis historii gospodarczej ostatnich prawie 200 lat.  To także zaproszenie do dyskusji na temat różnych nurtów ekonomicznych. A tego rodzaju przedsięwzięcie stanowi już sporą próbę sił dla czytelnika. Aby można było nadążać za prezentowanymi przez autora wywodami, wiedza z historii myśli ekonomicznej wydaje się być bardzo pomocna. Może dlatego właśnie łączenie i kojarzenie faktów z historii gospodarczej z wiedzą (niestety w moim przypadku dość ograniczoną) z zakresu wspomnianej historii myśli ekonomicznej, wymagało, przynajmniej ode mnie, sporej koncentracji i skupienia. Nie żałuję jednak ani jednej minuty poświęconej czytaniu tej książki. Pozwoliło mi to nie tylko odświeżyć wspomnianą wyżej wiedzę, ale przede wszystkim ją poszerzyć.

Sam James nie tylko nie spuszcza z tonu, jeśli chodzi o tempo pisania swoich książek. Równocześnie zaczyna on coraz więcej wymagać od siebie samego. No cóż, pozycja i dorobek naukowy zobowiązują… Nie każdy może wykładać historię gospodarczą na Princeton University. Nie każdy może pochwalić się wspólnym opracowaniem ze świeżo upieczonym Noblistą ekonomii Benem Bernanke. W końcu były prezes Rezerwy Federalnej to dla Jamesa kolega z pracy i nic dziwnego, że sporo dowiemy się o nim w recenzowanej tutaj książce.

Harold James: Konsekwencją kryzysów podażowych jest nowa odsłona globalizacji

Oczywiście H. James nie koncentruje się jedynie na swoim koledze z pracy. Dlatego przejdźmy do paru ciekawych przykładów tytułem zachęty. Wspomniane na samym początku zagadnienie relacji między jakością a ilością najczęściej kojarzymy z Karolem Marksem. Ze względu na to, co działo się z naszym krajem zaraz po zakończeniu się drugiej wojny światowej, obraz tego filozofa i ekonomisty w Polsce bywał i niestety chyba jeszcze jest mocno wypaczony. Zwłaszcza moje pokolenie może coś powiedzieć na ten temat. Ja byłem pierwszym rocznikiem na studiach, który nie musiał przechodzić przez męczarnie zapoznawania się z dziełem Marksa, które wśród moich starszych kolegów nosiło ksywę „cegły”. Podobno nie było to miłe doświadczenie. Może dlatego już na moim roku (i raczej na następnych też) dorobek Marksa był traktowany, najdelikatniej mówiąc, po macoszemu. A wielka szkoda, bo dorobek Marksa zasługuje na dużo więcej.

Podobnie jak wielu innych ekonomistów mojego pokolenia staramy się  nadrobić zaległości. Ale w moim przypadku braki pozostają. Dlatego, jakie było moje zdziwienie w trakcie czytania recenzowanej książki, że wręcz czasami ośmieszany za czasów mojej młodości Karol Marks miał bardzo dużo do powiedzenia na temat bliskiego mojemu sercu zagadnieniu kursu walutowego. Co ciekawe, Marks zajmował się kursem walutowym nie tylko jako teoretyk, ale także jako praktyk. Zmiany kursu walutowego nie były mu obojętne. A dlaczego? Chętnych do odpowiedzi na to pytanie, odsyłam do pierwszego rozdziału opisywanej przeze mnie książki.

Sporo dowiemy się też i o innych wybitnych przedstawicielach myśli ekonomicznej, zwłaszcza o przedstawicielach nurtu szkoły marginalistycznej. Wszyscy zainteresowani przemyśleniami S. Jevonsa, C. Mengera, czy L. Walrasa nie będą rozczarowani.  James twierdzi, że cała trójka trzymała się za życia na uboczu i raczej nie wychodziła poza świat teorii, to niemniej ich wpływ na dalsze kształtowanie się dziejów gospodarczych jest nie do przecenienia. A jeżeli już wspomniałem o C. Mengerze, przedstawicielu mającej w Polsce wielu sympatyków szkoły austriackiej, to dodam, że jeszcze inny przedstawiciel tej samej szkoły został przez Jamesa wyróżniony w sposób szczególny. Ale o tym za chwilę.

Rzeczywiście najnowsza książka Jamesa to skarbnica wiedzy dla fanów historii myśli ekonomicznej. Motyw przewodni tej książki jest jednak inny. Cała jej treść najwyraźniej obraca się wokół tak naprawdę jednego, ale bardzo istotnego motywu. Zdaniem autora, chociaż każdy z opisywanych przez niego kryzysów gospodarczych wydawał się początkowo mieć potencjał do cofnięcia wstecz zachodzącej globalizacji, to jednak w ostatecznym rozrachunku popychał on proces globalizacji cały czas do przodu. Można więc odnieść wrażenie, że kryzysy gospodarcze są wręcz katalizatorami usiłującymi nadać globalizacji nowy, jeszcze większy wymiar.

Zdaniem autora, chociaż każdy z opisywanych przez niego kryzysów gospodarczych wydawał się początkowo mieć potencjał do cofnięcia wstecz zachodzącej globalizacji, to jednak w ostatecznym rozrachunku popychał on proces globalizacji cały czas do przodu.

Czy jednak globalizację można postrzegać jedynie w kategoriach zero jedynkowych? Na pewno nie.  A co można rzec na temat związków przyczynowo skutkowych między wzrostem produktywności i wzrostem gospodarczym w USA a globalizacją? Najprawdopodobniej niejeden z czytelników zdziwi się bardzo jak się dowie, jaki jest naprawdę związek przyczynowo – skutkowy między tymi wyżej wspomnianymi procesami. Jest to na pewno obowiązkowa lektura dla tych, którzy interesują się tym, jak kształtowała się zarówno kiedyś, jak i teraz inflacja. Tu autor popisuje się ogromnym kunsztem, pokazując jak na przykład koncepcja walki z inflacją rodziła się wpierw na szczeblu teoretycznym, a następnie była wprowadzana stopniowo w życie. Autor jest też bardzo surowym sędzią w ocenie banków centralnych, a zwłaszcza ich posunięć z początku obecnie trwającej dekady.

Jak skończy się ta wojna?

W tej książce znajdziemy echa poprzedniej pozycji autora (The War of Words), w której uświadamia czytelnikom niebezpieczeństwa płynące z niewłaściwego posługiwania się określonymi słowami (jak chociażby populizm, technokracja czy neoliberalizm). Z kolei z najnowszej książki Jamesa dowiadujemy się o tym, że Ronald Reagan był i jest postrzegany jako zwolennik monetaryzmu, ale jego polityka niemal w żaden sposób nie nawiązywała do tego co głosił sam Milton Friedman. Nie pamiętam tego, aby Reagan nawet zająknąłby się na temat idei zamknięcia czy wręcz wyeliminowania Federal Reserve. Margaret Thatcher często chełpiła się tym, że w jej eleganckiej torebce było zawsze miejsce na pewne dzieło Hayeka o znaczącym tytule (Konstytucja wolności). Ale tak na wszelki wypadek już po przeprowadzce na Downing Street 10 raczyła zapomnieć o jednym z głównym przesłań tego austriackiego ekonomisty, czyli o niezależności banku centralnego. A schedę po tych dwóch wielkich ekonomistach – tak jak pisze James w swojej najnowszej pozycji – ograniczyła de facto jedynie do prywatyzacji molochów sektora publicznego.

Po lekturze tej książki musiałem siebie zapytać, czy przypadkiem my wszyscy nie mamy czasami tendencji do zbyt częstego zaszufladkowania? Niech rzuci kamieniem ten, kto ich nie ma. A James bardzo skutecznie nas przestrzega przed tego rodzaju działaniem. Nawet Hayek i Friedman bardzo różnili się w swoim podejściu do określonych procesów ekonomicznych. O wyborze ich preferencji w zakresie analizowanych przez nich zagadnień (jak to często bywa) decydował nie przypadek, ale wcześniejsze przeżycia. A jeżeli już na siłę chcemy znaleźć jakiś wspólny mianownik między naprawdę różniącymi się niemal pod każdym względem ekonomistami, to proponuję dokładnie przeczytać akapity poświęcone F Hayekowi i wspomnianemu już K. Marksowi.

Wątek kryzysów, zwłaszcza tego z okresu międzywojennego, nie może się obyć bez analizy zarówno osoby, jak i dorobku J. M. Keynesa. Nigdy nie ukrywałem swojego oczarowania i zamiłowania do osoby J. M. Keynesa. Dlatego starałem się o nim sporo czytać. Ten szczegół w żaden sposób nie zaszkodził Jamesowi odkryć przede mną wiele ciekawostek na temat tego najprawdopodobniej największego ekonomisty wszechczasów. Nadanie takiego tytułu jest jak najbardziej kwestią subiektywną. Jeden zachwyca się Keynesem, inny Hayekiem, a jeszcze inny osobą  Schumpetera. Dyskusja odnośnie największego ekonomisty wszechczasów toczy się najczęściej przy użyciu czasu przeszłego.  A przecież najmłodszy z tej powyższej trójki nie żyje już od ponad trzydziestu lat. To dość długi okres dla stosunkowo  młodej nauki, za początek której uznaje się powszechnie rok 1776. Czy zatem na przestrzeni ostatnich trzydziestu lat (a i chyba znacznie dłużej, bo przecież Hayek nie pisał swoich dzieł na łożu śmierci), ekonomia nie wydała żadnego ekonomisty, który mógłby stanąć do konkursu o tytuł najwybitniejszego przedstawiciela w swoim fachu. James nie odwołuje się do koncepcji takiego konkursu (dla niego byłby to zbyt tani chwyt). To niemniej zwraca nam uwagę na to, że w naszym otoczeniu żyją przynajmniej dwaj ekonomiści, którzy zasługują na szczególną uwagę. Oczywiście czytelnik może się domyśleć, ze jednym z nich jest kolega Jamesa, czyli Ben Bernanke. Ale były prezes Fed nie zamyka tej listy. James wskazuje na jeszcze innego ekonomistę (dobrze nam wszystkim znanego) i którego przyrównuje do dzisiejszego Keynesa. A o kogo chodzi to zachęcam do lektury ostatniego rozdziału opisywanej książki.

Sukces Polski

Innym ważnym walorem tej książki jest uświadomienie roli bycia świadkiem tworzenia się historii. Opisywanych jest tutaj siedem kryzysów. Najstarsi czytelnicy mają prawo pamiętać te trzy ostatnie. Moje pokolenie odczuło na własnej skórze dwa ostatnie kryzysy (czyli Wielki Kryzys Finansowy z 2008 roku oraz kryzys związany z COVID 19), a najmłodsi czytelnicy nie mogą nie pamiętać ostatniego kryzysu (czyli kryzysu pandemicznego). Tym samym, każdy z czytelników może skonfrontować swoje własne obserwacje z obserwacjami prawdziwego maestro, jakim na pewno jest Harold James. A przy okazji możemy się złapać za głowę i przekonać jak ulotna jest nasza pamięć. Jestem ciekaw, czy ktoś z najmłodszych czytelników jest w stanie wymienić choć jedno nazwisko naukowca, którego prace przyczyniły się do powstania szczepionki chroniącej nas przed Covidem 19? Ja od razu przyznaję się bez bicia, że nie potrafiłem. Ale dzięki tej książce nabyłem swoistego rodzaju polisę ubezpieczeniową chroniącą mnie przed skutkami mojej niestety bardzo durszlakowatej pamięci.

Ze wszystkich zastosowanych w tej książce określeń czy metafor, największe wrażenie wywarło na mnie (czysto subiektywnie) jedno sformułowanie, a raczej porównanie, do jakiego autor odwołał się przy okazji opisu wspomnianej już szkoły marginalistycznej. Faktem jest, że w języku niemieckim brzmi ono lepiej die Parallelen zwischen der Oekonomik und der Ozeanografie (podobieństwa między ekonomią a oceanografią). Można to na pewno rzec o każdej dziedzinie nauki, ale przyrównanie ekonomii do oceanu wydaje się być jak najbardziej na miejscu. Oczywiście każdemu z nas towarzyszy to uczucie lęku odnośnie kiedy przestaniemy czuć przysłowiowy grunt pod nogami. Z racji jednak wykonywanego zawodu lęk nie może mnie ani kogokolwiek po tym fachu paraliżować. Sam główny ekonomista Financial Times, Martin Wolf często powołuje się na znaną maksymę, że ci którzy nie uczą się na błędach poprzedników są skazani na ich ponowne popełnienie. Dlatego autor niemal na ostatniej stronie swojej książki pisze, że jednym z najważniejszych skutków kryzysów globalizacyjnych jest proces wyciągania wniosków. A wszystko de facto zależy od nas, jakie to wnioski my wyciągniemy. Im więcej tych wniosków wyciągniemy, tym pewniej powinniśmy się czuć w naszych staraniach zrozumienia otaczającego nas świata. Śmiem twierdzić, że po lekturze tej książki, wyciągnięte przez nas wnioski będą na pewno nieco bardziej konstruktywne. Dlatego  zachęcam wszystkich do przeczytania tej na pewno trudnej, ale gwarantującej sporo nieocenionej wiedzy, książki autorstwa H. Jamesa.

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Symboliczna mucha dla entuzjastów polityki Bernankego

Kategoria: Polityka pieniężna
Jedną z najgorszych rzeczy, jakie mogą nam się przydarzyć, jest fatalne zauroczenie. Czasami wydaje mi się, że ostatnia recenzowana przeze mnie książka wywołała fascynację osobą Bena Bernankego. Dlatego przyda nam się odtrutka, którą oferuje Edward Chancellor.
Symboliczna mucha dla entuzjastów polityki Bernankego

Pocovidowe przesilenie w cieniu wojny – konsekwencje dla globalizacji

Kategoria: Trendy gospodarcze
Pandemia i wojna w Ukrainie uwidoczniły ograniczenia w zakresie obecnego modelu współpracy międzynarodowej. Autorzy twierdzą, że koncepcja racjonalnej, empatycznej i inkluzywnej globalizacji jest możliwa i wykonalna.
Pocovidowe przesilenie w cieniu wojny – konsekwencje dla globalizacji

Przepustka do przyszłych podręczników historii gospodarczej

Kategoria: Trendy gospodarcze
Gospodarka światowa, co najwyraźniej pokazują ostatnie miesiące, a właściwie 12 miesięcy, ma już za sobą trwający ponad trzy dekady okres niskiej inflacji. Generowana cenami żywności oraz cenami energii inflacja coraz bardziej zagląda nam w oczy. Ilu z nas po tej bezpośredniej konfrontacji z inflacją będzie musiało pogodzić się z trwałym obniżeniem dotychczasowej stopy życiowej, a w skrajnym przypadku zaakceptować znaczącą pauperyzację?
Przepustka do przyszłych podręczników historii gospodarczej