Autor: Piotr Rosik

Dziennikarz analizujący rynki finansowe, zwłaszcza rynek kapitałowy.

Wampir gospodarczy działa pod czerwoną flagą

Tak, wampiry istnieją. Mają żółtą skórę i działają pod czerwoną flagą z pięcioma gwiazdami. I wysysają z innych gospodarek to, co się da. Dowody na to znajdują się w książce „Vampire State: The Rise and Fall of the Chinese Economy”.
Wampir gospodarczy działa pod czerwoną flagą

Okładka książki

„Chiny stały się światową fabryką. Towary konsumpcyjne, które w 1981 r. prawie nigdy się nie pojawiały w tym kraju, są teraz powszechne. Lista Made-in-China staje się coraz dłuższa, a produkty coraz bardziej wyrafinowane, a światowa fabryka jest teraz światowym laboratorium i wielkim rynkiem” – tak powiedział w październiku 2017 r. prezydent Chin Xi Jinping. I to fakt.

Problem w tym, że stało się tak dlatego, że Państwo Środka to wampir gospodarczy. To kraj, który wysysa wszystko, co możliwe, od każdego, kogo upatrzy na swą ofiarę. Nie ma zahamowań, by na cudzej krzywdzie budować swoją potęgę ekonomiczną. Tak przekonuje Ian Williams w swej książce „Vampire State: The Rise and Fall of the Chinese Economy” (Birlinn, 2024).

Williams był korespondentem zagranicznym Channel 4 News w Rosji (1992–1995), a następnie w Azji (1995–2006). Potem pracował w NBC News jako korespondent ds. Azji (2006–2015), rezydując w Bangkoku i Pekinie. W ciągu ostatnich 25 lat relacjonował wydarzenia z Chin, a także konflikty na Bałkanach, Bliskim Wschodzie i Ukrainie. Zdobył nagrody Emmy i BAFTA za odkrycie serbskich obozów koncentracyjnych podczas wojny w Bośni. Obecnie jest doktorantem na King’s College w Londynie, koncentruje się na cybernetyce. Miał „papiery” by napisać taką książkę, jak „Vampire State”.

Przyznaje, że inspirację dla tytułu zawdzięcza niemieckiemu ekonomiście i pisarzowi Günterowi Reimannowi. W 1939 r., w przededniu II wojny światowej, Reinmann opublikował książkę zatytułowaną „The Vampire Economy: Doing Business Under Fascism”, w której przeanalizował mrożący krew w żyłach sposób, w jaki naziści bezwzględnie podporządkowali swojej woli niemiecką gospodarkę. Wiązało się to z administracyjnym przymusem, ale wiele firm przymykało oczy na tyranię i chętnie z nimi współpracowało, licząc na zyski. „Czytając dziś jego książkę, niezwykłe jest to, jak łatwo można zastąpić termin partia nazistowska słowami chińska partia komunistyczna” – przekonuje Williams.

Partia rządzi wszystkim

Jaki ustrój panuje w Chinach? Różnie się go określa – kapitalizm państwowy, socjalizm z chińską twarzą, socjalistyczna gospodarka rynkowa. Na pewno panuje tam ustrój, w ramach którego można się bogacić, jeśli nie wtrącasz się do polityki i nie krytykujesz władz. To powoduje, że generalnie jest tam dynamicznie i bogato, ale często surrealistycznie. Najludniejszy kraj świata jest jedyny w swoim rodzaju. Łączy ogień z wodą i jakoś mu się to udaje, ale to trochę jak wkładanie silnika V8 do malucha (lub na odwrót).

Zobacz również: 
Chińskie wyzwania strukturalne

Williams zabiera czytelników swojej nowej książki do Chin, a konkretnie do hotelowych lobby, na bazary, do biur i na hale fabryczne, do gabinetów prezesów i polityków, a także na korytarze szkół wyższych. Miesza przeszłość z teraźniejszością w całkiem zgrabny sposób. W trakcie tej podróży pokazuje, że nad rzeką Jangcy zasady i umowy niewiele znaczą. Statystyki są fałszowane, a zagraniczne tajemnice przemysłowe i technologie są zaś kradzione bez wyrzutów sumienia. Przedsiębiorcy są zastraszani. Rządzi partia – Komunistyczna Partia Chin. Co prawda komunistyczna tylko z nazwy, ale to nic. Wszystko jest podporządkowane jej wizji i celowi, który zakłada, że Państwo Środka stanie się światową potęgą gospodarczą, technologiczną i militarną.

Autor argumentuje w swojej książce, że decyzje polityczne i reformy KPCh zawsze miały na celu przetrwanie partii jako główny motyw, ale gdzieś na horyzoncie zawsze też majaczyła wizja Wielkich Chin. Zdaniem Williamsa, chińska gospodarka od zawsze była w dużej mierze tylko narzędziem rządu, środkiem do celu, a nie celem samym w sobie. Partia w zdecydowany sposób wpływa na biznes poprzez regulacje i zastraszenia. Czasami zdarza się również, że właściciele firm znikają na pewien czas w tajemniczych okolicznościach, a najbardziej znanym przykładem jest historia założyciela Alibaby Jacka Ma.

Oczywiście, jak udowadnia Williams, reformy prokapitalistyczne w Chinach nie były reformami prodemokratycznymi. W grudniu 2018 r. partia komunistyczna uczciła czterdziestą rocznicę „otwarcia” na świat konferencją w Wielkiej Hali Ludowej, podczas której prezydent Xi Jinping powiedział: „Czterdzieści lat reform nauczyło nas, że przywództwo partyjne jest cechą charakterystyczną socjalizmu chińskiego.” I to prawda, bo jak zauważył Williams „KPCh sprawuje przywództwo we wszystkich obszarach, w każdej części kraju”. Autor „Vampire State” zaznaczył też, że „Xi przewodniczył partii w okresie znacznego zaostrzenia polityki. Partia zaostrzyła kontrolę we wszystkich aspektach życia społecznego, w tym w gospodarce. Partia ma być wszędzie, z Xi jako jej rdzeniem. Xi uzurpuje sobie Chiny dla siebie i swojej rodziny”. Ta swoista „prywatyzacja” chińskiej polityki powoduje bowiem, że pozbawiona jest ona „bezpieczników” oraz skrupułów.

Szpieg ma skośne oczy

Jak można się domyślać, dość dużo miejsca poświęcone zostaje chińskiemu szpiegostwu przemysłowemu, a temat ten został zgłębiony na tyle, na ile to było możliwe. Williams pokazał w książce, że to już Deng Xiaoping wprowadził Chiny na kurs szpiegostwa przemysłowego i gospodarczego. „Pod jego przywództwem KPCh lekceważyła prawa własności intelektualnej, zachęcając do systematycznej kradzieży. Własność intelektualna z zagranicy była gromadzona na najwyższym szczeblu i dystrybuowana w dół struktury gospodarki planowej. To, co zaczęło się jako rutynowe kopiowanie i piractwo we wczesnych latach reform, nieuchronnie doprowadziło do dzisiejszego cyberszpiegostwa na skalę przemysłową. Pozyskiwanie zachodniej technologii i know-how, wszelkimi możliwymi sposobami w celu napędzania chińskiego wzrostu gospodarczego i modernizacji wojskowej, jest być może najtrwalszym dziedzictwem Denga. […] Niezwykłe jest jednak to, że przychylni Chinom eksperci nadal przedstawiają kradzież własności intelektualnej jako niefortunny produkt uboczny rozwoju tego kraju” – podkreślił Williams.

Zobacz również: 
Chiny na zakręcie

„Już w czasie, gdy byłem korespondentem w Chinach, istniał duchowy dom chińskiego biznesu podróbek, był nim Silk Market w Pekinie” – wspomniał w książce Williams. Opisał, że to lokalne imperium podróbek rozłożone jest na dziesięciu poziomach – na siedmiu piętrach i w trzech piwnicach – w dzielnicy Chaoyang. Stacjonowało tam zazwyczaj około 1700 sprzedawców sprzedających wszystko: od butów i odzieży, aż po perfumy, torebki, zegarki, elektronikę i zabawki. „Sprzedawcy byli agresywni i często niekonwencjonalni. Pewnego razu odwiedziłem to miejsce w celu zakupu walizki. Byłem sceptyczny co do jakości walizki Samsonite, którą mi pokazano, więc sprzedawczyni zademonstrowała jej wytrzymałość, rzucając ją po sklepie, polewając wodą, a następnie uderzając mnie nią w ramię. Kupiłem ją, ale i tak pękła trzy tygodnie później” – wspomina.

Nieopodal znajdował się też bazar Silk Alley, który również był znany z falsyfikatów. Naciski dyplomatyczne doprowadziły do sporadycznych nalotów policji, które miały miejsce zwykle przed międzynarodowymi wydarzeniami. Tam znajdowała się aleja słynąca z podróbek płyt DVD, gier komputerowych i oprogramowania. „Fałszerze działali szybko i często uzyskiwali pirackie kopie filmów, zanim jeszcze trafiły one do kin” – wspomina Williams.

Historia chińskich „osiągnięć” w zakresie produkcji fałszywek jest imponująca i Williams ją przybliża. Chińska firma motoryzacyjna wprowadziła na rynek podróbkę Range Rovera Evoque. Pojawił się swego czasu Hiphone 6 – kopia iPhone’a firmy Apple, a fałszywy sklep Apple w Kunming był tak doskonale zrobiony, że obsługa myślała, że pracuje w firmowej placówce. Wioska w południowych Chinach stała się centrum sztuki reprodukcyjnej – powstawały tam tysiące falsyfikatów dzieł Picassa, Rembrandta, Van Gogha. A roczna sprzedaż wina „Château Lafite Rothschild”, którego butelka w najlepszych chińskich hotelach kosztuje 50 000 juanów (około 5 tys. dol.), znacznie przewyższała roczną produkcję winnicy.

Główną ofiarą Chińczyków są Amerykanie. Williams ostrzega jednak, że to, co kiedyś było dziecinną wręcz zabawą w kopiowanie butów, w ostatnich latach przybrało drastyczne rozmiary i poszło w niezwykle groźnym kierunku. „Utrata amerykańskich informacji przemysłowych i własności intelektualnej w wyniku chińskiego cyberszpiegostwa została opisana przez generała Keitha Alexandra, dyrektora Agencji Bezpieczeństwa Narodowego, jako największy transfer bogactwa w historii. Biały Dom, w dokumencie strategicznym dotyczącym cyberbezpieczeństwa z marca 2023 r., ostrzegł, że Chińska Republika Ludowa stanowi obecnie najtrwalsze zagrożenie zarówno dla rządu, jak i sektora prywatnego” – podkreśla w książce Williams. Podaje też, że kradzież amerykańskich tajemnic handlowych kosztuje USA do 500 mld dol. rocznie, przy czym Chiny są odpowiedzialne za lwią część tej kwoty. FBI szacuje zaś, że Państwo Środka ma około 30 000 wojskowych cyberszpiegów i około 150 000 tego typu ekspertów w prywatnym sektorze.

Zobacz również: 
Transformacja czy stagnacja? Różne wizje chińskiego rozwoju

Książka Williamsa pełna jest ciekawostek i danych wydobytych z najciemniejszych zakamarków. Ten, kto lubi takie „klimaty”, będzie wniebowzięty. Dla przykładu, zapewne nie wszyscy wiedzą, że do wielu chińskich miast przylgnęły ksywy, mające swoje źródło w dominującym profilu produkcji. O większości z tych potocznych nazw już zapomniano, ale jeszcze kilka lat temu istniało „miasto zamków błyskawicznych i guzików” (Qiaotou), „miasto biustonoszy” (Gurao w prowincji Guangdong), „miasto dżinsów” (Xintang) czy „miasto śmieci” (Guiyu), mogące się „pochwalić” największym na świecie wysypiskiem odpadów elektronicznych.

Niby wszyscy o tym wiemy, że tak pod podszewką wygląda Państwo Środka, ale gdy przeczyta się „Vampire State”, to niewyraźne przekonanie zaczyna być właściwie pewnikiem. Po lekturze tej tak ważnej książki nie ma już żadnych wątpliwości. Parta rządzi, a cała gospodarka jest tylko pacynką w jej rękach. Analitycy mogą stracić nadzieję na prawdziwe dane (jeden z rozdziałów jest zatytułowany: „Kłamstwa, wierutne kłamstwa i statystyka Komunistycznej Partii Chin”), a zagraniczni inwestorzy na długofalowe prowadzenie stabilnego biznesu.

Okładka książki

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Problem przymusu ekonomicznego w polityce handlowej Chin

Kategoria: Trendy gospodarcze
Analiza przypadków stosowania przymusu ekonomicznego w polityce handlowej Chin wskazuje, że podłożem takiego postępowania  jest obrona chińskich interesów narodowych, w tym integralności terytorialnej i suwerenności państwa, stabilności wewnętrznej, rozwoju gospodarczego i społecznego.
Problem przymusu ekonomicznego w polityce handlowej Chin

Chiny – jedyne supermocarstwo przemysłowe: zarys drogi na szczyt

Kategoria: Trendy gospodarcze
Stany Zjednoczone są jedynym militarnym supermocarstwem świata: wydają na siły zbrojne więcej niż dziesięć kolejnych krajów łącznie. Chiny natomiast stały się jedynym na świecie supermocarstwem w przetwórstwie przemysłowym (manufacturing). Produkcja Chin przewyższa produkcję dziewięciu następnych krajów na liście razem wziętych.
Chiny – jedyne supermocarstwo przemysłowe: zarys drogi na szczyt

Kierunki chińskiej polityki w zakresie rozwoju gospodarczego i społecznego

Kategoria: Trendy gospodarcze
Docelowy wzrost PKB Chin w 2024 r. na poziomie 5 proc., zwiększenie krajowej konsumpcji, kontynuacja realizacji celów rozwojowych, w tym nacisk na rozwój nowoczesnego systemu przemysłowego, zmniejszenie barier w dostępie do rynku w celu przyciągnięcia kapitału zagranicznego, poprawa otoczenia biznesowego dla przedsiębiorstw zagranicznych, kontynuacja działań na rzecz obniżania emisji dwutlenku węgla i osiągniecie neutralności węglowej to główne kierunki chińskiej polityki w 2024 r.
Kierunki chińskiej polityki w zakresie rozwoju gospodarczego i społecznego