Autor: Anna Wielopolska

Korespondentka Obserwatora Finansowego w USA.

Warto przeczytać: Rosną zyski na giełdach

Nikt nie za bardzo nie wie, co utrzymuje hossę na giełdach. Ale optymizm trwa i przynosi nowe instrumenty powielające zyski. Pesymiści widzą w tym powtórkę poprzednich baniek.
Warto przeczytać: Rosną zyski na giełdach

Carmen i Vincent Reinhart, ekonomiści z Harvardu i renomowanego Standish Mellon Asset Management, uważają, że optymistyczna prognoza o rozwoju światowej gospodarki, którą przedstawił niedawno Międzynarodowy Fundusz Walutowy, jest przesadnie optymistyczna. Ich zdaniem wyniki gospodarcze – obecne i prognozowane – wskazują raczej, że świat będzie rozczarowany. Rzeczywisty PKB ma wzrosnąć w przyszłym roku w zaawansowanych ekonomiach o ok. 2 proc., co obniży wskaźnik bezrobocia poniżej 6 proc., a inflację ustabilizuje na poziomie ok. 2 proc. Patrząc głębiej, nie ma niestety dowodów na to, że fundamentalne problemy zostały rozwiązane — przede wszystkim produkcja, która spowolniła i nie przyspiesza. To powoduje, że wzrost PKB w Europie na przykład jest o 20 proc. niższy, niż miał być zgodnie z tym, co wskazywałby rozwój gospodarek przed kryzysem 2008 roku. Prognozy wzrostu w USA autorzy widzą jeszcze bardziej czarno.

I nie są odosobnieni w obserwacjach. Na przykład analitycy ZeroHedge opisują „najbardziej złowrogi wykres świata”, który pokazuje, że amerykańska gospodarka od 1975 roku rośnie coraz wolniej i wolniej, a w I kwartale tego roku rosła jeszcze wolniej niż wcześniej.

Pesymizmu wciąż nie podzielają inwestorzy giełdowi, na co wskazuje utrzymująca się hossa z najniższym poziomem pesymizmu na giełdzie oraz najwyższym poziomem optymizmu. W liczbach wyraża się to prognozą 14-proc. dywidendy na jednym z podstawowych indeksów dla amerykańskiej giełdy S&P500.

Że giełda jest jedynym obecnie sensownym mechanizmem robienia pieniędzy, pokazuje m.in. to, że wprowadzono już tzw. poczwórny ETF indeksu S&P500, czyli taki, który przynosi 400 proc. wyższy zysk, niż ten osiągany przez sam indeks S&P500.

Rzecz jednak w tym, że traderzy bezpośrednio na giełdzie nie bardzo rozumieją, co się dzieje. Albowiem przy zwyżce cen akcji miniony tydzień był czarny dla cen surowców – od miedzi po ropę naftową – i jak napisał w artykule przewodnim w tym tygodniu The Economist, ropa naftowa nie jest już najbardziej wartościowym towarem na świecie. Są nim dziś dane.

Na giełdach najistotniejsze jest tymczasem to, że jak wyraził się jeden z częściej komentujących rynek traderów, akcja cenowa nie bierze pod uwagę tego, co się dzieje w gospodarkach. Istotne jest także to, że instytucjonalni inwestorzy wyprzedają akcje obecnie najbardziej intensywnie od czasu referendum na temat Brexitu. Kto kupuje? Fundusze hedgingowe i prywatni klienci.

W przededniu II tury wyborów we Francji Daniel Gross pisze, że po wygranej Emmanuela Macrona i po wrześniowych wyborach w Niemczech, których przewidywany wynik także zapowiada kontynuację stabilności, oba kraje powinny rozpocząć reformę Unii Europejskiej. Choć pomiędzy tymi państwami istnieją dość fundamentalne różnice — Niemcy preferują zasady niskiego deficytu budżetowego i kategorycznie nie lubią bail-outów bankrutujących firm (czy państw), a Francja natomiast stoi na stanowisku, że państwo może i powinno ingerować w gospodarkę —różnice te mogą być jednak przezyciężone, uważa Gross. Macron jako centrysta może to umożliwić.

Warto jednak pamiętać, że przekonanie o wygranej Macrona może być na wyrost. Sondaże opinii publicznej mylnie przewidywały pozostanie Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej i zwycięstwo Hillary Clinton w amerykańskich wyborach prezydenckich. Podobne też mogą nie doceniać siły zwolenników Marine Le Pen.

Unia Europejska tymczasem przedstawiła Wielkiej Brytanii rachunek za opuszczenie paktu w wysokości 100 miliardów euro, co Brytyjczycy nazwali szantażem i próbą zastraszenia.

Chaos pierwszych 100 dni prezydentury Donalda Trumpa (a przynajmniej niestabilność, jak chcą bardziej umiarkowani krytycy) prowokuje pytanie, jak mogą chcieć wykorzystać tę słabość konkurujące z USA państwa? Analitycy ZeroHedge opisują, jak mogą chcieć to zrobić Chiny. Porównując siłę nabywczą pieniądza, Kraj Środka ma PKB wartości ok. 70 bln dolarów (przy wartości PKB całego świata 125 bln dolarów). Chiny są największą potęgą handlową i największym konsumentem surowców, ale mają problem z walutą. Konkretnie z tym, aby yuan zastąpił amerykańskiego dolara na arenie międzynarodowej. Pomóc w tym może zastąpienie dolara złotem albo kryzys/recesja/tumult w polityce międzynarodowej (np. kryzys północnokoreański) lub gospodarce USA. W jaki sposób? Wystarczy że yuan zostanie wprowadzony jako waluta wymiany w ramach euroazjatyckiej Szanghajskiej Organizacji Współpracy. Inne scenariusze tutaj.

Co pokazuje najbardziej złowrogi wykres świata? Zdaniem analityków ZeroHedge to, że amerykańska gospodarka od 1975 roku rośnie coraz wolniej i wolniej, a w I kwartale bieżącego roku rosła jeszcze wolniej niż wcześniej.

Czyj plan gospodarczy jest lepszy dla Ameryki — Donalda Trumpa czy Republikanów? Zdaniem analityka z American Enterprise Institute – Republikanów. Plan cięć podatkowych prezydenta na razie nie jest jasny, ale już wiadomo, że będzie bardzo kosztowny. Plan Republikanów jest bardziej długoterminowy, nie podniósłby znacznie deficytu w budżecie państwa i pozwoliłby na reformę systemu podatków od przedsiębiorstw. Te ostatnie obecnie zniechęcają amerykańskie firmy do inwestycji w USA i do repatriacji zysków z zagranicy, co prowadzi do zniekształcenia rynku.

Dowodem jest np. to, że firma Apple kupuje więcej obligacji dłużnych niż fundusze inwestycyjne, czyli de facto stała się największym funduszem obligacyjnym na świecie. Z rekordowej sumy 257 mld dolarów gotówki firma zainwestowała 148 mld dolarów w obligacje zadłużenia korporacyjnego, 53,1 mld dolarów w obligacje skarbowe i 21 mld dolarów w obligacje zabezpieczone w hipotekach. Kupowanie obligacji dłużnych jest praktyką stosowaną przez amerykańskie firmy, które unikają w ten sposób sprowadzania do USA zysków wypracowanych za granicą.

Obligacji dłużnych na rynku jest coraz więcej — rośnie bowiem zadłużenie korporacyjne w USA. W ostatnich pięciu latach zwiększyło się o 18 proc. Co zdaniem wielu ekonomistów wieszczy nadchodzącą recesję. Przypomina o tym na przykład autor z American Institute for Economic Research. Zadłużenie amerykańskiego rządu w 2015 roku wynosiło 18,8 bln dolarów, czyli 104 proc. PKB. Zadłużenie prywatne —27 bln dolarów czyli 150 proc. PKB. Współczesna gospodarka nie mogłaby funkcjonować bez kredytów, czyli zadłużenia, ale zadłużenie prywatne spada prawie zawsze w przypadku jednego z czterech scenariuszy — wzrostu zadłużenia rządu, wzrostu inflacji, recesji lub kryzysu gospodarczego.

Na koniec — minianaliza tego, jak rośnie imperium Trumpa. Zdaniem autorów prezydentura USA jest dla klanu Trumpa po prostu nową gałęzią biznesu. Jego dzieci mają dostęp do wszelkich informacji w państwie (z oficjalnie przyznanymi uprawnieniami) oraz do reprezentantów rządów i biznesu innych państw. Konflikt interesów? Nepotyzm? Problem w tym, że – jak wskazują prawnicy —prawo nie zostało naruszone, bo ani Ivanka, ani jej mąż, ani synowie Trumpa nie są zatrudnieni w Białym Domu ani w administracji, a poza tym nie sposób tymczasem udowodnić im żadnego konkretnego zysku.

Otwarta licencja


Tagi