Autor: Martin Feldstein

Był profesorem ekonomii na Harvardzie, publicystą Project Syndicate.

Ważna podróż dla Obamy i Indii

Od siedmiu miesięcy, czyli od objęcia urzędu premiera Indii przez Narendrę Modiego, obserwatorów zaskakuje jego pełna wigoru polityka zagraniczna. Na inaugurację zaprosił przywódców Pakistanu i innych krajów sąsiedzkich, a potem udał się w podróże do Chin, Australii i Stanów Zjednoczonych.
Ważna podróż dla Obamy i Indii

Putin z wizytą w Indiach. (Fot. PAP)

Niedawno natomiast przyjął w Delhi prezydenta Rosji Władimira Putina i podpisał z nim liczne umowy handlowe, a także zamówienia na import rosyjskich reaktorów atomowych. Indie – mówi współobywatelom Modi – są krajem silnym i cieszącym się na świecie szacunkiem.

Teraz do Delhi uda się prezydent USA, Barack Obama. Będzie on specjalnym gościem Modiego podczas obchodów Dnia Republiki, czyli święta narodowego Indii; ta wizyta następuje zaledwie trzy miesiące po istotnych rozmowach, jakie obaj przywódcy prowadzili w Waszyngtonie. Powinno się ją zatem uważać za wyraźny sygnał, że umocnienia stosunków amerykańsko-indyjskich Obama chce nie mniej niż Modi.

Co zatem może mieć na uwadze Obama podczas ponownego spotkania z indyjskim partnerem – i co można zrobić, żeby umocnić wzajemne więzy? Nasuwają się tu trzy kwestie – poczynając od handlu, który politycznie jest równie ważny jak pod względem ekonomicznym.

Obama na nadzieję, że w 2015 roku zostanie zawarta umowa Partnerstwa Transpacyficznego (TPP) i że senat USA ją ratyfikuje. Ze względu na wyłączenia oraz na bardzo długi okres wcielania w życie TPP nie będzie stanowić tak potężnego porozumienia o wolnym handlu, jak początkowo zakładano. Połączy ono jednak USA i jedenaście innych krajów regionu Pacyfiku (z Japonią, ale bez Chin) w nowy blok gospodarczy. Obama powinien gorliwie podkreślać, że nieuwzględnienie Indii w TPP to wyłącznie sprawa geografii – Indie nie leżą nad Pacyfikiem – i że USA chcą zwiększenia handlu dwustronnego, a także inwestycji bezpośrednich firm amerykańskich.

Drugą ze wspomnianych kwestii jest terroryzm. Władze USA obawiają się, że walczący na Bliskim Wschodzie po stronie Państwa Islamskiego oraz Al Kaidy obywatele amerykańscy wrócą do kraju, żeby dokonywać tam aktów terrorystycznych. Indie ze straszliwym atakami terrorystycznymi stykają się na własnym terytorium. Stała współpraca między instytucjami wywiadowczymi może obydwu krajom pomóc w zapobieganiu przyszłym takim incydentom.

Terroryzm to nie tylko przemoc fizyczna, ale i napaści w cyberprzestrzeni. Chiny, Rosja oraz Iran stanowią źródło częstych cyberataków na banki, firmy i agendy rządowe. Jak podejrzewają USA, za niedawnym włamaniem do komputerów Sony Pictures stoi Korea Północna. Choć chińskiemu prezydentowi, Xi Jinpingowi, Obama przedstawił dowody dotyczące kradzieży technologii przez działających z Chin hakerów, tamtejsze władze wciąż zaprzeczają, że do tego doszło. Całkiem niedawno Rosja i inne kraje wprowadzały złośliwe oprogramowanie do systemów kontroli amerykańskich sieci energetycznych i innych istotnych systemów.

W przyszłości USA obawiają się możliwych cyberataków ze strony organizacji takich, jak Państwo Islamskie i Al Kaida. Wprawdzie członkowie tych organizacji nie dysponują być może potrzebnymi do takich działań umiejętnościami, ale mogą przecież próbować zaangażować jednostki z odpowiednimi kwalifikacjami. W Indiach jest mnóstwo uzdolnionych inżynierów od komputerów; wśród nich są i tacy, którzy popierają dążenia islamistów. Zarówno Stany Zjednoczone i jak Indie mogłyby zatem skorzystać na współpracy przy zapobieganiu i uniemożliwianiu rekrutacji takich osób.

Trzecia z kwestii, jakie Obama powinien mieć na uwadze, wiąże się z udowodnionym celem Chin, które dążą do zdominowania Azji i wyeliminowania USA z tego regionu. Hegemonistyczne ambicje Chin sprzeczne są również ze strategicznymi interesami Indii – jest to powód, który dostatecznie wyjaśnia gotowość Modiego do umocnienia stosunków jego kraju zarówno z sąsiadami, jak i z USA. Obama zresztą stwierdził już wyraźnie, że USA rozumieją, iż okazywana przez Modiego skłonność do współpracy z Rosją – mimo nałożonych na ten kraj zachodnich sankcji – bierze się z tego, że Indie chcą zapobiec powstaniu skierowanemu przeciwko nim chińsko-rosyjskiego sojuszu.

Modi odniósł w wyborach przytłaczające zwycięstwo, które odzwierciedlało rozczarowanie społeczeństwa Indii polityką i osiągnięciami poprzedniego rządu, kierowanego przez Kongres Narodowy. Choć przez kilka lat PKB Indii rósł o 8 i więcej procent rocznie, to na skutek nakazanego przez przywódczynię Kongresu, Sonię Gandhi, populistycznego zwrotu w polityce gospodarczej, tempo wzrostu od 2010 roku zmalało (do niespełna 5 proc. w 2013 r.).

Rząd Modiego planuje natomiast wprowadzenie prowzrostowego programu, który obejmuje ograniczenie biurokratycznych opóźnień, zwiększenie inwestycji w infrastrukturę, stymulację działalności przetwórczej oraz przejście na prostszy, ujednolicony system podatkowy. Najwidoczniej program Modiego obejmuje też – jak powinien – aktywną politykę zagraniczną.

Również dla Stanów Zjednoczonych niezwykle ważne jest podtrzymywanie pozycji Indii jako ich godnego zaufania partnera w gospodarce globalnej i w sprawach międzynarodowych. Wizyta Obamy w Indiach może pomóc w urzeczywistnieniu potencjału, zawartego w stosunkach wzajemnych tych państw.

© Project Syndicate, 2015

www.project-syndicate.org

Putin z wizytą w Indiach. (Fot. PAP)

Tagi


Artykuły powiązane

Wielka integracyjna gra na Pacyfiku

Kategoria: Trendy gospodarcze
Opowieść ta miała swój początek w grudniu 2001 r. To właśnie wtedy Amerykanie ruszyli ze swą misją (ISAF) do Afganistanu. Chińczycy natomiast, za zgodą USA i Zachodu, zostali przyjęci do Światowej Organizacji Handlu (WTO).
Wielka integracyjna gra na Pacyfiku