Widmo recesji i kryzysu finansowego w 2020 roku

Nadal toczą się debaty na temat przyczyn i skutków kryzysu finansowego oraz tego, czy przyswoiliśmy sobie naukę potrzebną do przygotowania się do następnego załamania. Ważniejsze jednak wydaje się pytanie o to, co i kiedy wywoła kolejną recesję globalną i kryzys.
Widmo recesji i kryzysu finansowego w 2020 roku

Prawie na pewno dojdzie do eskalacji sporów handlowych USA z Chinami, Europą, Meksykiem, Kanadą i innymi państwami, co zaowocuje spowolnieniem tempa wzrostu i wyższą inflacją (Joan Campderrós i Canas, CC BY)

Obecna ekspansja globalna prawdopodobnie utrzyma się w przyszłym roku, biorąc pod uwagę fakt, że Stany Zjednoczone notują duże deficyty fiskalne, Chiny prowadzą luźną politykę fiskalną i kredytową, a Europa pozostaje na ścieżce ożywienia gospodarczego. Ale do 2020 roku powstaną okoliczności sprzyjające wybuchowi kryzysu finansowego, a następnie recesji światowej.

Istnieje 10 powodów takiego stanu rzeczy.

Po pierwsze, stosowanie bodźców fiskalnych, które obecnie utrzymują roczną stopę wzrostu w Stanach Zjednoczonych powyżej wynoszącego 2 proc. tempa wzrostu potencjalnego, jest niemożliwe do utrzymania na dłuższą metę. Do 2020 roku bodźce zostaną wyczerpane, a niewielki hamulec fiskalny obniży wzrost z poziomu 3 proc. do nieco poniżej 2 proc.

Po drugie, ponieważ bodźce fiskalne zostały zastosowane w niewłaściwym momencie, gospodarka amerykańska obecnie „przegrzewa się”, a inflacja rośnie powyżej celu. Rezerwa Federalna będzie w związku z tym w dalszym ciągu podnosić stopę funduszy federalnych, z obecnego poziomu 2 proc. do co najmniej 3,5 proc. w 2020 roku, a to prawdopodobnie doprowadzi do wzrostu zarówno krótkoterminowych, jak i długoterminowych stóp procentowych, a także kursu dolara amerykańskiego.

Tymczasem inflacja zwiększa się także w innych kluczowych gospodarkach, a rosnące ceny ropy dodatkowo przyczyniają się do wzmocnienia presji inflacyjnej. Oznacza to, że inne główne banki centralne będą podążały za Rezerwą Federalną na drodze normalizacji polityki pieniężnej, co doprowadzi do ograniczenia płynności globalnej i wytworzy presję na wzrost stóp procentowych.

Po trzecie, prawie na pewno dojdzie do eskalacji sporów handlowych administracji Trumpa z Chinami, Europą, Meksykiem, Kanadą i innymi państwami, co będzie skutkować spowolnieniem tempa wzrostu i wyższą inflacją.

Po czwarte, inne aspekty polityki administracji amerykańskiej będą w dalszym ciągu generować presję stagflacyjną, co będzie skłaniać Fed do dalszego podnoszenia stóp procentowych. Administracja ogranicza inwestycje wewnętrzne i zewnętrzne oraz transfery technologii, co będzie prowadzić do zakłócenia łańcuchów dostaw. Na dodatek rząd ogranicza napływ imigrantów, którzy są potrzebni do utrzymania wzrostu w obliczu starzenia się społeczeństwa amerykańskiego. Administracja zniechęca ponadto do inwestowania w tzw. zieloną gospodarkę. Nie prowadzi również żadnej polityki infrastrukturalnej, która pozwoliłaby na eliminację tzw. wąskich gardeł po stronie podaży.

Kolejny kryzys globalny mógłby skłonić Włochy i inne państwa nawet do opuszczenia strefy euro.

Po piąte, tempo wzrostu w pozostałej części świata prawdopodobnie zwolni – tym bardziej, jeśli inne kraje uznają za stosowne podjęcie działań odwetowych wobec protekcjonizmu Stanów Zjednoczonych. Chiny muszą spowolnić tempo wzrostu, aby poradzić sobie z nadwyżkami mocy produkcyjnych i nadmiernym wskaźnikiem dźwigni finansowej – w przeciwnym razie doświadczą twardego lądowania. Tymczasem rynki wschodzące będą w dalszym ciągu odczuwały konsekwencje protekcjonizmu i zacieśnienia warunków monetarnych w Stanach Zjednoczonych.

Po szóste, z powodu zaostrzenia polityki pieniężnej i tarć handlowych Europa również będzie odczuwać spowolnienie tempa wzrostu. Realizacja populistycznych postulatów politycznych w krajach takich, jak Włochy, może prowadzić do powiększenia zjawiska nierównowagi w strefie euro. Wciąż nierozwiązana „diabelska pętla” powiązań między rządami a bankami będącymi w posiadaniu publicznego zadłużenia wzmacniać będzie problemy unii walutowej. W takich okolicznościach kolejny kryzys globalny mógłby skłonić Włochy i inne państwa nawet do opuszczenia strefy euro.

Po siódme, wyceny na amerykańskim i światowym rynku akcji są już mocno zawyżone. Wskaźniki pokazujące relację cen akcji do zysków z inwestycji na rynku kapitałowym w Stanach Zjednoczonych są obecnie o 50 proc. wyższe od historycznej średniej. Wyceny firm z rynku private equity są zawyżone, a obligacje rządowe są zbyt drogie, biorąc pod uwagę ich niskie rentowności i ujemne premie terminowe. Teraz gdy wskaźnik dźwigni finansowej przedsiębiorstw w Stanach Zjednoczonych osiągnął historycznie wysokie poziomy, obligacje wysokodochodowe stają się coraz droższe.

Wskaźnik dźwigni finansowej jest wyraźnie zbyt wysoki także na wielu rynkach wschodzących i w niektórych gospodarkach rozwiniętych. Nieruchomości komercyjne i mieszkaniowe są w wielu częściach świata zdecydowanie zbyt drogie. W miarę gromadzenia się chmur burzowych nad światową gospodarką, kontynuowana będzie korekta cen akcji, towarów i aktywów o stałym dochodzie na rynkach wschodzących. Jako że myślący przyszłościowo inwestorzy zaczną przewidywać spowolnienie tempa wzrostu w 2020 roku, na rynkach do 2019 roku dojdzie do przeszacowania aktywów ryzykownych.

Po ósme, gdy nastąpi korekta, znacznie wzrośnie ryzyko braku płynności i desperackich wyprzedaży przy cenach niższych od zakładanych. Dojdzie także do ograniczenia działalności maklerów i brokerów na polu tworzenia rynku i przygotowywania aktywów do sekurytyzacji. Nieposkromiony handel wysokich częstotliwości zwiększy prawdopodobieństwo błyskawicznych krachów (tzw. flash crashes). Niekorzystnym czynnikiem jest to, że nastąpiła koncentracja instrumentów o stałym dochodzie w otwartych funduszach inwestycyjnych, funduszach ETF (Exchange Traded Funds) i dedykowanych funduszach kredytowych.

W obliczu tendencji do ucieczki od ryzyka (tzw. risk-off) rynki wschodzące i sektory finansowe zaawansowanych gospodarek posiadające znaczne zobowiązania denominowane w dolarach nie będą już miały dostępu do Rezerwy Federalnej jako pożyczkodawcy ostatniej szansy. Przy wzroście inflacji i trwającej normalizacji polityki pieniężnej, nie można już liczyć na mechanizmy zabezpieczające zapewniane przez banki centralne w latach po kryzysie.

Po dziewiąte, prezydent Trump atakował Fed nawet, gdy ostatnio tempo wzrostu wynosiło 4 proc. Możemy wyobrazić sobie, jak będzie się on zachowywał w roku wyborczym 2020, kiedy tempo wzrostu prawdopodobnie spadnie poniżej 1 proc. i ludzie zaczną tracić pracę. Trump będzie odczuwać silną pokusę, aby „odwrócić uwagę” od gospodarki, wywołując kryzys w polityce zagranicznej, zwłaszcza jeśli demokraci odzyskają w tym roku większość w Izbie Reprezentantów.

Ponieważ Trump już rozpoczął wojnę handlową z Chinami i nie odważyłby się zaatakować posiadającej broń nuklearną Korei Północnej, jego ostatnim najlepszym celem byłby Iran. Prowokując konfrontację militarną z tym krajem, wywołałby stagflacyjny wstrząs geopolityczny, przypominający skoki cen ropy naftowej w latach 1973, 1979 i 1990. Nie trzeba chyba dodawać, że zbliżająca się recesja globalna byłaby w rezultacie jeszcze bardziej dotkliwa.

Po dziesiąte, gdy nadejdzie opisywany wyżej armagedon, wynikający z jednoczesnego zaistnienia wielu negatywnych czynników, boleśnie odczujemy brak odpowiednich narzędzi politycznych, aby odpowiednio nań zareagować. Przestrzeń dla stosowania bodźców fiskalnych została już bowiem ograniczona z powodu ogromnego długu publicznego. Możliwość zastosowania niekonwencjonalnej polityki pieniężnej zostanie ograniczona przez rozdęte bilanse i brak miejsca na cięcia stóp procentowych. Ponadto w państwach, w których odradzają się ruchy populistyczne i w których rządy są prawie niewypłacalne, niemożliwe będzie przeprowadzenie akcji awaryjnego ratowania sektora finansowego.

Szczególnie w Stanach Zjednoczonych prawodawcy ograniczyli zdolność Rezerwy Federalnej do zapewnienia płynności instytucjom pozabankowym i zagranicznym instytucjom finansowym posiadającym zobowiązania denominowane w dolarach. Natomiast w Europie wzrost poparcia dla partii populistycznych sprawia, że ​​trudniej jest przeprowadzić reformy na szczeblu unijnym i stworzyć instytucje niezbędne do walki z kolejnym kryzysem finansowym i spowolnieniem gospodarczym.

W odróżnieniu od roku 2008, kiedy rządy dysponowały narzędziami politycznymi niezbędnymi, aby zapobiec katastrofie, decydenci zmuszeni stawić czoła następnemu kryzysowi będą mieli związane ręce, gdy ogólny poziom zadłużenia będzie wyższy niż podczas poprzedniego kryzysu.

Kolejny kryzys i recesja, kiedy nadejdą, mogą być jeszcze dotkliwsze i dłuższe niż poprzednie.

Nouriel Roubini jest profesorem ekonomii w Szkole Biznesu Sterna na Uniwersytecie w Nowym Jorku oraz współzałożycielem firmy doradczej Rosa & Roubini Associates.

Brunello Rosa jest współzałożycielem i dyrektorem generalnym firmy doradczej Rosa & Roubini Associates oraz pracownikiem naukowym Centrum Ryzyka Systemowego przy London School of Economics.

© Project Syndicate, 2018

www.project-syndicate.org

Prawie na pewno dojdzie do eskalacji sporów handlowych USA z Chinami, Europą, Meksykiem, Kanadą i innymi państwami, co zaowocuje spowolnieniem tempa wzrostu i wyższą inflacją (Joan Campderrós i Canas, CC BY)

Tagi


Artykuły powiązane

Polityka monetarna przy bardzo niskich stopach procentowych

Kategoria: VoxEU
Badanie potwierdza, że transmisja polityki pieniężnej do gospodarki jest znacznie słabsza, kiedy nominalne stopy procentowe spadają do bardzo niskiego poziomu oraz że siła transmisji słabnie im dłużej stopy procentowe pozostają na niskim poziomie.
Polityka monetarna przy bardzo niskich stopach procentowych