Autor: Sebastian Stodolak

Dziennikarz, filozof, muzyk, pracuje w Dzienniku Gazecie Prawnej.

Wielka stagnacja Europy

To, co przechodzi Europa, to nie epizodyczne spowolnienie, czy chwilowe zawirowania. Wasz kontynent ma poważne, zaostrzające się problemy od lat 70. W najbliższych dekadach będą się tylko nasilać. Jesteście w znacznie gorszej sytuacji niż USA – przekonuje prof. Tyler Cowen z George Mason University, autor bestsellera „Wielka Stagnacja” o przyczynach zastoju gospodarczego w USA.
Wielka stagnacja Europy

Prof. Tyler Cowen (CC BY-NC-SA singularitysummiet)

Obserwator Finansowy: Prognozy Eurostatu na najbliższe lata dla Europy nie są najlepsze. Jeśli dany kraj zanotuje jakiś wzrost PKB, to raczej w granicach 1 proc. Właściwie na tej podstawie można powiedzieć, że europejska gospodarka przestała rosnąć. Nie ma dla Europy nadziei na przełom?

Prof. Tyler Cowen: Prognozy mają to do siebie, że często się nie sprawdzają. Niestety, to dlatego, że z reguły są nazbyt optymistyczne. W przypadku Europy nie można mówić o jednorodnej gospodarce. Każdy kraj europejski to inne problemy, wyzwania i tym samym inne widoki na przyszłość. Niemcy i Szwecja na przykład choć nie będą zapewne rosnąć szczególnie szybko, to niemal na pewno nie doświadczą recesji.

Z drugiej strony mamy w Europie kraje takie, jak Francja, Włochy, Grecja, czy Hiszpania, które bardzo źle zaprojektowały swoje państwa socjalne. Są to kraje skorumpowane, niepoddające się reformom, które mają przed sobą bardzo trudną przyszłość. Np. jeżeli chodzi o dochód narodowy, to w najbliższych latach spadnie on w krajach śródziemnomorskich realnie nawet o 20 proc.

Jest Pan autorem książki „Wielka Depresja” traktującej o kłopotach gospodarczych USA, które ciągną się właściwie od lat 70. Czy sądzi Pan, że pod względem ogólnej kondycji i przyszłości gospodarczej Europa jest w tak samo złej sytuacji, jak USA?

USA mimo wszystko poradzą sobie, będą się rozwijać w tempie ok. 2 proc. rocznie. Zwłaszcza, że teraz nowoodkryte złoża gazu łupkowego dają nam motor rozwoju. Niestety, Europa ma się znacznie gorzej. W Europie także trwa wielka stagnacja – mniej więcej od 1973 r. Wtedy miał miejsce początek spowolnienia, od 5 lat mamy zaś do czynienia z zaostrzaniem się problemów. Europa nie umiała odnaleźć się w nowym układzie światowych sił, gdzie trzeba kooperować z państwami Azji i gdzie trzeba oferować innowacyjne produkty.

Skoro Niemcy i Szwecja radzą sobie tak dobrze, to może – za radą The Economist – należałoby naśladować w innych krajach tamtejsze modele gospodarczo-polityczne?

Oczywiście, że tym, co dobre w tych krajach należy się inspirować gdzie indziej, ale bądźmy realistami. W Szwecji mamy bardzo niski poziom korupcji. Co trzebaby zrobić, żeby taki sam stan osiągnąć we Włoszech? Nie mamy magicznej różdżki, nie da się tego zadekretować. To kwestia długotrwałych przemian. W artykule z The Economist, w którym Szwecja stawiana jest za wzór pojawia się także twierdzenie, że wypalił się model wolnorynkowy, a Szwedzi skutecznie pokazali trzecią drogę. Cóż, w mojej opinii Szwecja to kraj neoliberalny, z elastycznym rynkiem pracy, dobrze działającym prawem, małą liczbą regulacji, zrównoważonym budżetem… Zresztą, często podróżuję po świecie w celach rozrywkowo-naukowych i wniosek, który mi się nasuwa jest taki, że istnieje wiele wartościowych modeli rozwoju państwa i społeczeństwa wartych rozwijania. Np. model polski.

Polski model?

Tak. Jesteście dość wolnorynkowym krajem, ale z ciekawym podłożem społecznym. Konserwatywni, religijni, proamerykańscy. Może zamiast bezmyślnie kopiować innych, warto taki model doskonalić? Zwłaszcza, że Polska należy do grupy tych europejskich szczęśliwców, którzy potencjalnie mogą pod względem rozwojowym do Szwecji, czy Niemiec, w relatywnie niedługim czasie, dołączyć. Nie wisi nad wami miecz Damoklesa.

Gdzie i kiedy w Europie popełniono błąd? Może to Unia Europejska jest problemem, bo zamiast skupiać się na integracji ekonomicznej, chce zbyt mocnej integracji politycznej?

Unia to twór wielopoziomowy. Jak Pan zauważył, integracja ekonomiczna to dobra rzecz. Polityczna integracja także bywa dobra. Polska na przykład dzięki obecności w Unii zyskuje wsparcie w stosunkach z Rosją. Ale fakt – mamy na przykład euro, które jest totalną katastrofą. Mam nadzieję, że Polska nie popełni tego błędu i nie przyjmie tej waluty.

Nawet w ramach solidarności z innymi? Podobno wejście Polski do eurostrefy to sposób na wzmocnienie unii monetarnej.

Bez żartów. To walący się dom. Korzystajcie z UE tak, żeby to było dla was korzystne. A więc wolny handel, swobodny przepływ ludzi, polityka zagraniczna, ale – u licha – nie euro! Natomiast jeszcze raz podkreślam, że problemem Europy nie jest UE, a raczej to, że wiele państw wystąpiło przeciwko jej pryncipiom, albo je przeinaczyło. Przeregulowano w wielu krajach na przykład rynek pracy, bazując na założeniu, że pracownik nie powinien ponosić nigdy żadnego ryzyka. Do tego dochodzi zły system podatkowy, duża skala korupcji. Słowem, tragicznie źle prowadzona polityka gospodarcza. Doszło do tego, że gospodarki południa Europy ratować będzie sektor turystyczny, napędzany przez turystów z… Azji. W tym przez Chińczyków. To dość smutna konstatacja z punktu widzenia ambicji Europy.

To degradacja znaczenia Europy.

W pewnym sensie. Poza kilkoma wyjątkami niemal wszystkie państwa tracą swój przemysł na rzecz przemysłu Azji. Spójrzmy na przykład na włoskie firmy średniej wielkości. Jest im coraz trudniej, coraz częściej upadają, tracą rynek.

Jak odwrócić te tendencje? Gdyby mianowano Pana jutro dyktatorem Europy, co by pan zrobił, żeby ją uratować?

Nie ma prostych recept z natychmiastowym skutkiem. Problem z euro na przykład jest taki, że wszyscy wiedzą, że wprowadzenie tej waluty było błędem, nawet, jeśli nie przyznają tego otwarcie. Natomiast nikt nie wie, jak to zlikwidować w miarę bezboleśnie, bo całkowicie bezboleśnie się nie da.

Dlatego, odpowiadając na pytanie, gdybym został dyktatorem Europy, pewnie usiadłbym w swoim dyktatorskim fotelu, gorzko zapłakał, a zaraz potem szybko abdykował.

Może więc unia gospodarcza Europy ze Stanami Zjednoczonymi, o której mówi się coraz częściej, jest dobrym pomysłem?

Stworzenie nowego porozumienia handlowego UE i Stanów Zjednoczonych zajmie 20 lat, bo każdy kraj będzie chciał mieć dla siebie wyjątkowe warunki. Popieram taką ideę, ale praktycznie ona nic nie zmieni. Istnieje jednak opcja wyjścia z UE i szybszego porozumienia się z USA na własną rękę.

W tym wariancie może odnaleźć się realnie jedynie Wielka Brytania. I jest nawet pewna szansa, że tak będzie. Reszta krajów UE, tych kontynentalnych, jest zbyt mocno z UE związana, musi pozostać w jej strukturach i jest zależna od jej decyzji. Problem w tym, że politycy unijni są jak dzieci we mgle, nie wiedzą, co robić. Dlaczego? Bo nie rozumieją gospodarki. Wydaje mi się, że kryzys skończy się za rok i zapewniają o tym samych siebie co roku. Z taką postawą nie będą w stanie przeprowadzić pozytywnych i radykalnych zmian.

 

Rozmawiał: Sebastian Stodolak

Prof. Tyler Cowen – amerykański ekonomista, wykładowca i pisarz. Publicysta Wall Street Journal, i New York Times. Współautor marginalrevolution.com, jednego z najpopularniejszych blogów ekonomicznych w USA. W 2011 r. uznany za jednego ze 100 najwybitniejszych myślicieli świata przez prestiżowy Foreign Policy Magazine.

Prof. Tyler Cowen (CC BY-NC-SA singularitysummiet)

Otwarta licencja


Tagi