Getty Images
Wymiana handlowa między UE a USA stanowi ważną część globalnych obrotów towarowych i usługowych. W 2021 r. wartość handlu światowego wyniosła ponad 27 bln dol., a wymiana transatlantycka ponad 1,4 bln dol. To ponad 5 proc. światowych obrotów. W 2023 r. było to 1,7 bln dol. wobec 30,5 bln dol. wartości wymiany w skali świata. Oznaczało to wzrost znaczenia obrotów wzajemnych w handlu międzynarodowym. Relacje gospodarcze USA–UE mają też spore znaczenie dla rynku pracy, wpływając bezpośrednio na zatrudnienie 9,4 mln osób, a pośrednio angażując dodatkowo 16 mln zatrudnionych po obu stronach Atlantyku.
Bilans wymiany handlowej
Według danych Komisji Europejskiej w 2023 r. USA były kluczowym odbiorcą unijnego eksportu z niemal 20 proc. udziałem w wywozie ugrupowania. Zajmowały też drugie miejsce po Chinach w unijnym imporcie (13,7 proc.). Spośród państw członkowskich największymi eksporterami były Niemcy (157,7 mld euro), Włochy (67,3), Irlandia (51,6), Francja (43,9), Niderlandy (40,5). Polska z wartością eksportu w wysokości 11 mld euro zajmowała 10. miejsce. Największymi importerami z USA po stronie unijnej okazały się z kolei Niderlandy (75,2 mld euro), Niemcy (71,9), Francja (43,7), Belgia i Włochy. Polska z wartością przywozu 10,4 mld euro uplasowała się na ósmym miejscu.
Biorąc pod uwagę strukturę towarową eksportu UE, 89 proc. udział w nim miały towary przetworzone, w tym maszyny i pojazdy (47 proc.) oraz chemikalia (21 proc.). Jeśli zawęzić grupy towarowe, to kluczowe miejsca w wywozie do USA odgrywały produkty farmaceutyczne (57, 3 mld euro), samochody i pojazdy silnikowe (40,6 mld) oraz leki (35,1 mld). Najważniejszymi grupami towarowymi w unijnym imporcie były natomiast produkty petrochemiczne (42,4 mld euro), medyczne i farmaceutyczne (33 mld), gaz ziemny 27,3 mld), maszyny i pojazdy (23,8 mld) oraz samoloty i sprzęt lotniczy.
W 2023 r. UE miała nadwyżki handlowe w zakresie maszyn i pojazdów (102 mld euro), chemikaliów (58 mld euro), innych towarów przetworzonych (55 mld euro) oraz żywności i napojów (16 mld euro). Odnotowała natomiast deficyt handlowy głównie w zakresie produktów energetycznych (70 mld euro) i surowców (6 mld euro). Wynikał on z faktu, że po inwazji Rosji na Ukrainę i wprowadzeniu embarga na rosyjską ropę i gaz, Stany Zjednoczone częściowo zastąpiły Rosję jako źródło tego importu.
Zobacz również:
Prezydentura „Trump 2.0” będzie okresem dużej niepewności
Unijna nadwyżka w wymianie towarowej z USA w dużej mierze była równoważona amerykańskim eksportem usług przewyższającym unijny wywóz o ponad 100 mld dol. Kluczową pozycję w eksporcie do UE stanowiły usługi profesjonalne, finansowe, zarządcze i w zakresie własności intelektualnej. W dużej części stoją za nimi amerykańskie platformy cyfrowe oferujące streamingowe treści filmowe i muzyczne.
Znaczenie inwestycji zagranicznych
Odnośnie do bezpośrednich inwestycji zagranicznych nieco lepszy bilans mają Stany Zjednoczone. W 2023 r. skumulowana wartość inwestycji USA w Europie wyceniana była na 3,95 bln dol. wobec ponad 6,6 bln dol. całkowitych inwestycji zagranicznych na świecie. W 2023 r. amerykańskie przedsięwzięcia w Europie – głównie w Irlandii, Szwajcarii i Niderlandach – zwiększyły się o 147 mld dol. Widać zatem, że Stary Kontynent odgrywa w nich decydującą rolę. W relacji odwrotnej całkowita wartość inwestycji europejskich w USA osiągnęła w 2023 r. wartość 3,46 mld dol. w porównaniu z całkowitą wartością inwestycji w wysokości 5,5 bln dol. na rynku amerykańskim, co oznaczało wzrost o 364 mld dol. w stosunku do poprzedniego roku, z czego 86 mld dol. to napływ z Europy. Do największych do tej pory inwestorów europejskich w USA należą Niderlandy, Wlk. Brytania i Niemcy. Głównym obszarem lokowania inwestycji był przemysł przetwórczy – dotyczyło go blisko dwóch trzecich europejskich bezpośrednich inwestycji w USA.
Obawy, że przyjęta dwa lata temu z inicjatywy administracji amerykańskiej ustawa o redukcji inflacji (IRA) z uwagi na hojne subsydia wyprowadzi z UE zielone inwestycje, okazały się przesadzone. Według analizy ośrodka CEPR efekty makroekonomiczne IRA są znikome. W perspektywie 5–10 lat może to generować spadek dochodu narodowego o najwyżej 0,02 proc., jak w przypadku Irlandii. Odnośnie do innych krajów będzie jeszcze mniej, tym bardziej, że uwzględniany czynnik, z uwagi na negatywne stanowisko Donalda Trumpa wobec IRA, straci prawdopodobnie rację bytu.
Amerykańskie przewagi i europejskie bariery
Choć blisko ze sobą ekonomicznie powiązane UE i USA przedstawiają sobą różne potencjały, a przewaga coraz bardziej przechyla się na stronę gospodarki amerykańskiej, mimo, że państwa Unii dysponują większą populacją – 449 mln wobec 335 mln po drugiej stronie Atlantyku, to unijne PKB w wysokości 17,1 bln euro jest dużo niższe od amerykańskiego – 27, 4 bln dol. w 2023 r. Gospodarki UE rosną też znacznie wolniej od USA. W październikowym raporcie World Economic Outlook Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) wskazuje na rozbieżne ścieżki rozwoju USA i UE. W 2023 r. ta pierwsza gospodarka zanotowała wzrost o 2,9 proc. wobec 0,4 proc. w strefie euro. W 2024 r. ma to być odpowiednio 2,8 i 0,8 proc., a w 2025 r. 2,2 i 1,2 proc. Wyraźny ślad na tempie wzrostu PKB strefy euro i całej UE odciska wstrząs gospodarczy i wzrost cen energii w wyniku wojny w Ukrainie. Ale nie tłumaczy to wieloletnich negatywnych trendów obniżających europejską konkurencyjność.
Zobacz również:
Wchodzimy w burzliwy okres dla państw UE
Jak wskazuje MFW PKB Unii Europejskiej per capita, mierzone parytetem siły nabywczej, wynosi obecnie około 72 proc. dochodu narodowego USA, a ponad dwie trzecie tej różnicy można wytłumaczyć niższym wzrostem produktywności w Europie. Rośnie ona wolniej, gdyż rynek europejski jest ciągle bardzo rozdrobniony, a więc efekty skali choćby w postaci niższych jednostkowych kosztów produkcji są ograniczone. Ekspert MFW Alfred Kammer twierdzi, że gdyby bariery handlowe między krajami UE zostały obniżone do poziomu, jaki istniał między stanami USA, zwiększyłoby to europejską produktywność o siedem punktów procentowych. Większość firm europejskich w swoim rozwoju celuje jednak w rynek krajowy a nie unijny, na którym napotyka różne bariery. Dotyczą one mobilności siły roboczej, w szczególności specjalistów, także wzajemnego uznawania dyplomów i wykształcenia. Przepływ pracowników utrudnia trudna sytuacja mieszkaniowa zarówno pod względem kupna, jak i możliwości wynajmowania lokali. Istotnym wyzwaniem jest brak jednolitego rynku przepływów kapitałowych, co stawia firmy z UE w niekorzystnej sytuacji w porównaniu z ich amerykańskimi odpowiednikami w zakresie pozyskiwania finansowania. Rynek inwestycji venture capital jest słaby i ograniczony w dużej mierze do granic państwowych. Podaż kapitału wysokiego ryzyka w Europie jest cztery razy niższa niż w USA. To utrudnia rozwój startupów technologicznych, z których część migruje do Wlk. Brytanii i USA, bo szanse ich wzrostu są znacznie mniejsze niż za oceanem, a koszty funkcjonowania firm istotnie wyższe. W tym kontekście warto zauważyć, że produktywność amerykańskich firm technologicznych wzrosła o prawie 40 proc. od 2005 r., gdy w przypadku firm europejskich było to kilkakrotnie mniej. Ta różnica to także pochodna niższego udziału wydatków na badania i rozwój w unijnym PKB (2,3 proc.), gdy w USA to 3,5 proc. Powyższe czynniki przyczyniają się do znacznie niższej dynamiki wycen firm europejskich w porównaniu z amerykańskimi. W ciągu ostatnich 20 lat wartość giełdowa tych ostatnich wzrosła trzykrotnie, tych pierwszych zaledwie o 60 proc.
MFW szacuje, że istniejące bariery na jednolitym rynku europejskim są równoważne stawce celnej ad valorem wynoszącej 44 proc. dla produkcji, gdy między stanami USA jest to 15 proc. Jedną z istotnych rekomendacji wynikających z raportu Maria Draghiego dotyczącego europejskiej konkurencyjności jest zniesienie tych barier. Konieczne jest też zlikwidowanie luki inwestycyjnej równej 4,5 proc. PKB Unii, przede wszystkim przez sektor prywatny, czemu powinna służyć unia kapitałowa i bankowa. Ich wdrożenie nie jest jednak wcale bliskie czy oczywiste. A w najbliższych latach pozycję Europy wobec USA będzie pogarszać sytuacja demograficzna. W Europie populacja osób powyżej 65 lat to ponad 21 proc. (2023 r.), gdy w USA to tylko 17,5 proc. Wpływać to będzie na zasoby siły roboczej i koszty opieki zdrowotnej oraz społecznej.
Bezumowny stan współpracy
Mimo, że USA oraz UE były i nadal są bliskimi partnerami, nie obowiązuje między nimi szersza umowa dotycząca współpracy gospodarczej. Istniejące porozumienia mają głównie charakter odcinkowy i konsultacyjny. Należy do nich Rada ds. Handlu i Technologii (TTC), która służy jako forum koordynacji polityk w tych obszarach. Rada została ustanowiona podczas szczytu UE–USA w 2021 r. w Brukseli. Funkcjonuje także porozumienie dotyczące półprzewodników, które ma na celu wczesne identyfikowanie zakłóceń w łańcuchu dostaw i zapewnienie przejrzystości dotacji.
Negocjowane przez wiele lat Transatlantyckie Partnerstwo ds. Handlu i Inwestycji (TTiP), które dotyczyłoby dwóch największych bloków gospodarczych na świecie, nie doszło do skutku, gdyż Donald Trump zawiesił rozmowy na jego temat. Próba powrotu do nich w 2018 r. się nie powiodła. Komisja Europejska twierdziła, że TTIP pobudzi gospodarkę UE o 120 mld euro, a gospodarkę USA o 90 mld euro, generując dodatkowo w gospodarce światowej strumień przychodów w kwocie 100 mld euro. Zamiast porozumienia pojawiły się natomiast spory handlowe. Administracja Trumpa wprowadziła cła na europejską stal i aluminium, a w odwecie Unia Europejska nałożyła cła na import motocykli Harley-Davidson i amerykańskiej whisky. Do końca października 2023 r. obie strony miały osiągnąć stałe porozumienie w celu uwolnienia dwustronnego handlu stalą i aluminium oraz wyeliminowania ceł odwetowych. Do tego jednak nie doszło. Waszyngton i Bruksela zgodziły się jedynie przedłużyć zarządzony wcześniej przez Joego Bidena rozejm o kolejne piętnaście miesięcy, aby dać sobie czas na wynegocjowanie umowy. Po powrocie Trumpa do władzy trudno się tego spodziewać.
Zobacz również:
Europa w obliczu zmian w globalnej polityce handlowej
W czasie prezydentury Bidena udało się natomiast załagodzić spór o dotacje dotyczący Airbusa i Boeinga. UE i USA zgodziły się zawiesić stosowanie szkodliwych taryf o wartości 11,5 mld dol. na okres pięciu lat. Mogłyby one szkodzić przewoźnikom i pasażerom po obu stronach Atlantyku. Inne pola konfliktu dotyczyły podatku od usług cyfrowych oraz porozumienia w sprawie minerałów. UE była też zaniepokojona wprowadzoną dwa lata temu ustawą IRA, hojnie wspomagającą zielone przedsięwzięcia w USA. Ten problem jednak wkrótce zniknie wskutek negatywnej postawy prezydenta-elekta wobec zielonej transformacji. Warto podkreślić, że skutki ekonomiczne nakładanych na wzajemny handel sankcji były mocno ograniczone i dotyczyły zaledwie 2 proc. wartości wzajemnych obrotów. Handel transatlantycki doświadczał do tej pory najniższych taryf celnych na świecie – przeciętnie w wysokości 3 proc.
Konsekwencje zmiany władzy
Z chwilą objęcia ponownie urzędu prezydenta USA przez Trumpa sytuacja ta może się w zasadniczy sposób zmienić. Zapowiedział on obłożenie praktycznie całego amerykańskiego importu cłami w wysokości 10–20 proc. To bardzo dużo, zważywszy, że obecna średnia wysokość amerykańskich ceł na dobra przemysłowe to zaledwie 2 proc., a połowa importu jest bezcłowa. Amerykańska Federacja Handlu (NRF) przewiduje, że w najgorszym przypadku średnie cła mogą wzrosnąć nawet do 50 proc. w przypadku wielu produktów, szczególnie z Chin. Kluczowe kategorie towarów, których mogą one dotknąć to: odzież, zabawki, meble, sprzęt gospodarstwa domowego, obuwie i artykuły podróżne. Jeśli zostaną wprowadzone, to te cła mogą rocznie kosztować Amerykanów od 46 do 78 mld dol., w postaci utraconej siły nabywczej. Średnio gospodarstwa domowe mogłyby z tego tytułu płacić dodatkowe 7600 dol. rocznie. To co najmniej paradoksalna sytuacja, zważywszy na fakt, że według powyborczych analiz, w USA główną przyczyną wyborczej klęski Demokratów był wzrost cen.
Krajów UE z pewnością nie będzie obowiązywał wysoki poziom ceł, eksporterzy mogą także obniżyć nieco ceny oferowanych dóbr, w zależności od stopnia elastyczności amerykańskiego popytu. Nowa restrykcyjna amerykańska polityka handlowa może się jednak negatywnie odbić na kondycji wybranych branż, obniżając i tak już słabą aktywność gospodarczą w Unii. Środki polityki handlowej USA mogą stosować w sposób wybiórczy, oferując pewne przywileje wybranym państwom, osłabiając ich poparcie dla wprowadzania środków odwetowych. Możliwości w tym zakresie mogą być dość ograniczone z uwagi na duży udział surowców energetycznych (gazu i ropy), a w mniejszym stopniu rolnych, w amerykańskim eksporcie do UE. Taki zabieg podwyższałby i tak już wysokie ceny energii w krajach Unii i zmniejszał konkurencyjność jej przemysłu, nie mówić już o wpływie na poziom inflacji.
Amerykański eksport do UE od początku 2026 r. zostanie natomiast dotknięty obciążeniami wynikającymi z wprowadzenia granicznego wyrównawczego podatku węglowego (CBAM), który będzie dotyczył importerów towarów wysokoemisyjnych. CBAM jest kluczowym instrumentem polityki, która ma wyrównywać szanse krajowych gałęzi przemysłu, ponoszących koszty transformacji energetycznej. Generować on może także dodatkowe koszty dla eksporterów i operatorów ładunków, którzy będą zobowiązani do gromadzenia i raportowania danych dotyczących wielkości emisji. Dotychczasowe kalkulacje z 2022 r. wskazują jednak, że CBAM wpłynie tylko na ułamek eksportu USA do UE w wysokości zaledwie 1–2 proc. jego wartości. To kilka razy mniej niż w przypadku Chin.
Prawdopodobnie amerykańskie cła i unijne reakcje w postaci działań odwetowych staną się z czasem przedmiotem negocjacji. Choć UE w tej sytuacji może się znaleźć na słabszej pozycji. Pomóc w tym mogą wspólne wyzwania stojące przed Unią i USA. To agresywne praktyki rynkowe Chin, procesy deindustrializacji, rosnąca wrażliwość łańcuchów dostaw na czynniki geopolityczne, wyzwania cyfrowe i klimatyczne. Skuteczne radzenie sobie z tymi problemami będzie wymagało bezprecedensowej koordynacji transatlantyckiej, zarówno w celu wykorzystania wspólnej siły, jak i uniknięcia wyrządzania sobie nawzajem szkód gospodarczych oraz politycznych.