Wyborcy rozliczają rządzących z poziomu szczęścia w kraju

Wyborcy nagradzają rządy za dobrą kondycję gospodarki. Wyniki wyborcze partii rządzących zależą jednak także od szerszego poziomu zadowolenia elektoratu. Politycy powinni zadbać o: czyste powietrze, bezpieczeństwo i dobry poziom usług publicznych.
Wyborcy rozliczają rządzących z poziomu szczęścia w kraju

Politycy od dawna skupiają uwagę na PKB jako głównym mierniku kondycji gospodarki. I jest w tym dużo racji – wyborcy zostawiają polityków na kolejną kadencję przy władzy, jeśli w kraj się rozwija się gospodarczo i odbierają im ster rządów w czasie recesji. Jest to jeden z najbardziej znanych i najlepiej zweryfikowanych wniosków w ekonomii i naukach politycznych.

W ostatnich latach narasta jednak zainteresowanie wskaźnikami postępu społecznego, które wychodzą poza PKB. Dużą popularność zyskało podejście, które polega na stawianiu wprost pytania na ile dana osoba jest szczęśliwa lub zadowolona ze swojego życia. Zgodnie z rekomendacjami wystosowanymi przez Komisję Stiglitza, raportami UE, OECD i US National Research Council, wiele krajów i organizacji ponadnarodowych zaczyna gromadzić dane dotyczące dobrostanu (subjective wellbeing) lub „szczęścia”, żeby oceniać i kształtować politykę państwa.

Ale czy sami wyborcy w tak przekrojowy sposób oceniają politykę przy urnach? I czy politycy powinni skupiać swoją uwagę na czymkolwiek poza PKB?

Samopoczucie a głosowanie

W mojej pracy badawczej sprawdzam czy elektorat ocenia polityków przez pryzmat poziomu szczęścia w społeczeństwie. Analizując dane dotyczące dobrostanu wraz z wynikami wyborów w długookresowych badaniach panelowych przeprowadzanych w krajach europejskich, znalazłem potwierdzenie, że dobrostan obywateli wpływa na wyniki wyborów: w dobrych czasach rządzący dostają władzę na kolejną kadencję, w złych czasach władzę tracą.

Wykres pokazuje w jakim stopniu ogólny poziom zadowolenia z życia jest w stanie wytłumaczyć wariancję poparcia dla partii rządzących w wyborach w ciągu ostatnich 40 lat. Wykres przedstawia faktyczne poparcie udzielone w wyborach w stosunku do poparcia przewidywanego na podstawie regresji poparcia dla partii rządzących przez ogólny poziom dobrostanu. Regresja wskazuje na istotną statystycznie dodatnią zależność między poziomem szczęścia i poparcie dla partii rządzących. Jedno odchylenie standardowe w poziomie dobrostanu w danym kraju oznacza zmianę poparcia dla partii rządzących o około 8,5 proc.

Wykres: Dane o dobrostanie dobrze tłumaczą zmiany wyników wyborczych partii rządzących

Motywacja dla polityków

Najważniejszy wniosek jaki płynie z moich badań mówi, że powyższe zachowanie wyborców wpływa na to jakie działania podejmują politycy. Rosnąca literatura w dziedzinie ekonomii politycznej pokazuje, że ryzyko utraty władzy zmusza polityków, aby wzięli interesy wyborców pod uwagę.

Zjawisko „głosowania na podstawie PKB” motywuje polityków, aby dbali o kondycję gospodarki. Gdyby to była cała prawda, to decydenci mieliby dużą wolność w innych sferach, które mają znaczenie dla ludzi. To, że istnieje związek między poziomem szczęścia a wynikami wyborów sugeruje, że rządzącym opłaca się zwracać uwagę na szerszy zakres spraw, które mają znaczenie dla ludzi, a nie tylko na gospodarkę. Wedle szybko rosnącą literatury przedmiotu, dobrostan zależy od wielu zmiennych, na które może wpływać polityka takich jak zdrowie psychiczne i fizyczne, hałas, zanieczyszczenie powietrza, edukacja, spójność społeczna, relacje społeczne, korupcja, efektywność usług publicznych, przestępczość jak również dochód i zatrudnienie.

Poza głosowaniem na podstawie PKB

Kondycja gospodarki sama w sobie jest ważna dla dobrostanu ludzi. Jednakże nawet jeśli uwzględnimy wpływ wzrostu gospodarczego, bezrobocia, inflacji, to dobrostan pozostaje ważną determinantą wyniku wyborów. Kiedy bierzemy oba czynniki pod uwagę, zarówno wzrost gospodarczy i zadowolenia z życia są ważnymi wyznacznikami wyników wyborczych partii rządzącej, ale wpływ dobrostanu jest dwa razy większy niż wzrostu gospodarczego. Co więcej, dobrostan w większym stopniu tłumaczy wariancję wyniku wyborczego partii rządzącej niż każda ze standardowych zmiennych makroekonomicznych osobno.

Te wyniki nie są zaskakujące. Biorąc pod uwagę fakt, że rządy oddziaływają na wiele sfer życia społecznego, nie widać powodu dla którego wyborcy mieliby oceniać polityków wyłącznie na podstawie wyników gospodarczych. Na przykład, ostatnie dane dotyczące eksperymentu Moving to Opportunities przeprowadzonego w Stanach Zjednoczonych – który dawał rodzinom mieszkającym w biednych rejonach szansę (poprzez loterię) na przeprowadzkę w bogatsze okolice – pokazuje, że program miał pozytywny wpływ na dobrostan, choć nie wpłynął w zauważalny sposób za zatrudnienie czy zarobki. Możemy spodziewać się, że zmiany poczucia szczęścia wywołane przez taki program będą miały jakiś wpływ na ocenę rządzących. Jeśli przyjęlibyśmy wąskie spojrzenie wyłącznie przez pryzmat czynników ekonomicznych, nie należałoby się spodziewać żadnego wpływu takiego programu na wyniki wyborów.

To oczywiście nie znaczy, że kondycja gospodarki nie jest ważna. Wyniki wyborów można przewidzieć najlepiej biorąc pod uwagę kombinację zarówno dobrostanu jak i innych zmiennych ekonomicznych, z których każda dodaje pewną dodatkową moc wyjaśniającą. Stwierdziliśmy też że obie te grupy zmiennych tłumaczą wyniki wyborów w izolacji co sugeruje, że dobrobyt jest wielowymiarowy i zależy od wielu różnych czynników w skład których wchodzi zarówno zadowolenia z życia jak i dochody.

Kierunki dalszych badań

Badania w dziedzinie ekonomii politycznej z użyciem danych o dobrostanie dopiero raczkują, ale jako pewna miara dobrobytu społecznego mogą stanowić nowy interesujący obszar badań empirycznych. Jedna z zalet zadowolenia z życia polega na tym, że pozwala uporać się z problemem asymetrii informacji, który trapi wiele modeli ekonomii politycznej. Zazwyczaj w takich modelach przyjmuje się, że wyborcy decydują czy wybrać rządzonych na kolejną kadencję, ale nie są w stanie bezpośrednio obserwować działań polityków i pozostaje im jedynie – jak w klasycznym modelu Ferejohna – „określać jakość działań rządu poprzez wpływ na własną sytuację”. Ta asymetria informacji wiąże się ze zjawiskiem racjonalnej ignorancji, gdzie zwraca się uwagę, że koszt pozyskania i odfiltrowania informacji o politykach jest duży a prawdopodobieństwo tego, że własny głos przesądzi o wyniku wyborów małe. Określenie własnego poczucia zadowolenia nie kosztuje właściwie nic i nie wymaga od wyborców głębokiego zrozumienia skomplikowanych zagadnień ekonomicznych i politycznych. Choć wyborcom często brakuje odpowiedniej wiedzy, dysponują bitem relatywnie pewnej informacji: wiedzą jak im się żyło podczas rządów obecnej ekipy.

Choć dane jakie przedstawiam w mojej pracy są zgodne z racjonalnym ujęciem zachowań elektoratu, w których wyborcy poznają poziom polityków poprzez obserwowalne zmienne takie jak poziom własnego dobrobytu, kolejne badania mogą wyjaśnić w jakim stopniu powyższy model decydowania podlega zakłóceniu przez emocje i dysonans poznawczy. Na przykład, niektóre modele sugerują, że wyborcy bardziej obwiniają rządy za spadek poziomu zadowolenia z życia niż nagradzają za takie same wzrosty poczucia szczęścia. Ta asymetria jest zgodna z teorią egotyzmu atrybucyjnego zgodnie z którą ludzie sukcesy przypisują własnym wysiłkom a porażki czynnikom zewnętrznym i działaniom innych. Innym obiecującym obszarem przyszłych badań polega na sprawdzeniu czy pewne aspekty szczęścia wpływają na wyniki wyborów bardziej niż inne i jak to oddziałuje to na polityków.

Wiele czynników wpływa na wynik wyborów. Analizy poczucia szczęścia i wyniku wyborów nie mają zastąpić prognoz wyborczych. Ten rodzaj badań ma ustalić co stoi za decyzjami wyborczymi ludzi i rzucić światło na to co jest najważniejsze dla wyborców. Dane które zgromadziłem świadczą, że politykom powinno zależeć nie tylko na tym, aby wyborcy zarabiali więcej, ale również skupiali uwagę na poprawianiu ogólnego poziomu życia.

Choć politycy dopiero ostatnio zaczęli myśleć w kategoriach poziomu szczęścia narodowego, dane dotyczące satysfakcji z życia sięgające do wczesnych lat 1970 sugerują, że wyborcy od dawna oceniają polityków przez szerszy pryzmat niż wyniki PKB.

George Ward jest badaczem w Centrum Ocen Gospodarczych London School of Economics.

Artykuł po raz pierwszy ukazał się w VoxEU.org. Tłumaczenie za zgodą wydawcy.


Tagi