Za mało Europy w G20

Brak w G20 takich krajów jak Hiszpania, Holandia, Polska czy Nigeria zaprzecza rozpowszechnionemu poglądowi, że uczestnikami tego forum stały się państwa o największym produkcie krajowym brutto i liczbie ludności.
Za mało Europy w G20

(©PAP)

G20 to nieformalna Grupa zrzeszająca 19 państw i Unię Europejską, której początki sięgają końcówki XX w. W 1999 r. – z inicjatywy ministrów finansów G7, grupy najbardziej wpływowych potęg gospodarczych, odbyło się pierwsze spotkanie ministrów finansów i prezesów banków centralnych „dwudziestki”. Obrady w poszerzonym gronie były odpowiedzią na światowy kryzys finansowy z lat 1997-1999. Od tego czasu każdej jesieni odbywa się spotkanie ministrów finansów G20. W komunikacie po inauguracyjnym spotkaniu Grupy w 1999 r. uczestnicy zadeklarowali, że „Grupa G20 została powołana, aby zapewnić nowy mechanizm nieformalnego dialogu w ramach systemu instytucjonalnego Bretton Woods, w celu poszerzenia dialogu o kluczowych kwestiach polityki gospodarczej i finansowej między systemowo znaczącymi gospodarkami oraz promowania współpracy w celu osiągnięcia stabilnego i zrównoważonego światowego wzrostu gospodarczego, który przynosi korzyści wszystkim”.

Pierwsze spotkanie „Grupy Dwudziestu” na najwyższym szczeblu odbyło się w listopadzie 2008 r., kiedy to ówczesny prezydent Stanów Zjednoczonych George W. Bush zaprosił przywódców do Waszyngtonu, aby skoordynować globalną reakcję na następstwa kryzysu finansowego. Postanowiono spotkać się ponownie. W listopadzie 2010 r. gospodarzem była Korea, ale jeszcze przedtem, wiosną, doszło do ustaleń, że szczyty będą miały charakter cykliczny i będą odbywać się jesienią. Po raz pierwszy w takiej formuje odbył się szczyt we Francji w 2011 r.

Obecnie państwa G20 odpowiadają za ok. 90 proc. produktu globalnego brutto i 80 proc. światowego handlu. Reprezentują dwie trzecie ludności świata, w nich znajduje się ok. 60 proc. wszystkich gruntów rolnych i uczestniczą w ok. 80 proc. światowego handlu produktami rolnymi.

Obecnie państwa G20 odpowiadają za ok. 90 proc. produktu globalnego brutto i 80 proc. światowego handlu. Reprezentują dwie trzecie ludności świata, w nich znajduje się ok. 60 proc. wszystkich gruntów rolnych i uczestniczą w ok. 80 proc. światowego handlu produktami rolnymi.

Forum współpracy gospodarczej

G20, podobnie jak G7, ma charakter nieformalny. Jak wskazuje w swojej książce „The G20. Evolution, Interrelationships, Documentation” Peter Hajnal z Munk School of Global Affairs & Public Policy na Uniwersytecie w Toronto, tradycyjne, formalnie zorganizowane międzynarodowe organizacje rządowe są tworzone na podstawie karty założycielskiej lub traktatu międzynarodowego (np. Karta Narodów Zjednoczonych ONZ). Formalne organizacje międzynarodowe mają też stałe sekretariaty, odpowiedzialne za wdrażanie polityki, decyzji i dyrektyw organu zarządzającego organizacją. Działalność G20 nie opiera się na dokumencie założycielskim, Grupa nie ma też stałych sekretariatów, choć kraj sprawujący rotacyjną prezydencję tworzy tymczasowy sekretariat w czasie swojej kadencji, aby koordynować prace i organizować spotkania. Deklaracje G20 nie niosą żadnych zobowiązań prawnych i nie mogą być egzekwowane. „To mówi nam jednak tylko tyle, czym G20 nie jest. Trudniej odpowiedzieć na pytanie czym G20 jest?” – zauważa Peter Hajnal.

Z mroków pandemii ku odrodzeniu – plany G20 na 2021

Rząd francuski, jako gospodarz szczytu przywódców G20 w Cannes w 2011 r., stwierdził, że G20 działa „w stosunkowo nieformalnym systemie”. Meksykański rząd goszczący szczyt Grupy w Los Cabos w 2012 r. określił G20 jako najlepsze forum do współpracy międzynarodowej w najważniejszych kwestiach gospodarczych i finansowych. Podkreślił też, że forum skupia największe światowe gospodarki rozwinięte i wschodzące. Prezydencja niemiecka w 2017 r. określiła zaś G20 jako „centralne forum międzynarodowej współpracy finansowej i gospodarczej”.

W swojej książce Peter Hajnal przytacza też publikację Johna J. Kirtona, profesora nauk politycznych, dyrektora i założyciela G20 Research Group, który, opierając się na kilku analizach, wskazał kilka „szkół myślenia” o G20.

Pierwsza utrzymuje, że „Grupa Dwudziestu” jest niepotrzebna, a za jej zbędnością przemawiają nieformalny charakter oraz duża liczebność i zróżnicowana reprezentacja uczestników. Niektórzy zwolennicy takiego podejścia postrzegają G20 jako niepotrzebnego rywala dla G7 w sferze finansowej i gospodarczej, a nawet jako zagrożenie, ponieważ „dwudziestka” może uzurpować sobie prawo do zarządzania finansami przy wykluczeniu głosu większości państw członkowskich ONZ.

Druga ze szkół odrzuca wiodącą rolę G20, ale akceptuje jej działania i dalsze istnienie Grupy. Niektórzy krytycy wskazują przy tym na problemy instytucjonalne i wykonawcze G20.

Korzyści z ustanowienia dolnego limitu opodatkowania osób prawnych

Kolejne podejście zakłada, że G20 stanowi wzmocnienie dla G7, przy czym rola Grupy powinna być ograniczona do jej podstawowej misji, czyli wspierania stabilności finansowej, zrównoważonego wzrostu oraz globalizacji z korzyścią dla wszystkich. Część przedstawicieli tej szkoły zwraca uwagę na korzyści płynące z szerszej reprezentacji G20 w porównaniu z G7. Jeszcze inni twierdzą, że „G7 stanie się komitetem wykonawczym, podczas gdy G20 przejmie rolę zgromadzenia”.

Czwarta ze szkół przewiduje, że G20 zastąpi G7, a samo G7 – zniknie.

Niezależnie od syntezy podejść przygotowanej przez Johna J. Kirtona, można wskazać również na podejście G-Zero, którego przedstawiciele podważają sens istnienia obu „G”, o czym pisze w swoim najnowszym artykule naukowym „Whither the G7 and G20?” z marca 2022 r. Peter Hajnal. Jak dokumentuje badacz, przedstawiciele nurtu G-Zero – Ian Bremmer i Nouriel Roubini stwierdzili w 2011 r., że G20 zamiast być w centrum globalnego zarządzania gospodarczego i politycznego, staje się źródłem nieładu i niezgody wśród swoich członków i żadne tego rodzaju kluby nie mają sensu.

Jak dokumentuje badacz, przedstawiciele nurtu G-Zero – Ian Bremmer i Nouriel Roubini stwierdzili w 2011 r., że G20 zamiast być w centrum globalnego zarządzania gospodarczego i politycznego, staje się źródłem nieładu i niezgody wśród swoich członków i żadne tego rodzaju kluby nie mają sensu.

Sam Peter Hajnal uważa, że G20 jest bardziej reprezentatywna i ma większą rolę w globalnym zarządzaniu niż G7, choć „siódemka” pozostaje znaczącym aktorem na arenie międzynarodowej.

„Globalny komitet sterujący”

Choć „Grupa Dwudziestu” nie jest organizacją międzynarodową i ma charakter nieformalny, jak wskazuje prof. dr hab. Marek Rewizorski z Instytutu Politologii Uniwersytetu Gdańskiego, w pewnym uproszczeniu można uznać, że przyjmuje formę „globalnego komitetu sterującego”.

– To struktura składająca się z najważniejszych państw mających aspiracje oraz możliwości wytwarzania dóbr publicznych dla społeczności międzynarodowej. Stanowi ona rodzaj urządzenia dyplomatycznego mającego umożliwiać osiąganie konsensusu między systemowo istotnymi państwami w zakresie najważniejszych kwestii transgranicznych. W zamyśle komitety sterujące mają nie tyle zastępować organizacje międzynarodowe jako centra poszczególnych reżimów globalnych (np. WTO kierujące globalnym reżimem handlowym), co uzupełniać je i zapewniać jak największą spójność instytucjonalną w poszczególnych obszarach (gospodarczym, finansowym, politycznym, społecznym, kulturowym) – tłumaczy naukowiec. Jak dodaje, G20 wyparła przy tym z zajmowanej pozycji „Grupę Siedmiu” (G7) i zajęła pozycję globalnego komitetu sterującego w zakresie globalnego zarządzania gospodarczego.

Istotną rolę w funkcjonowaniu G20 jako ciała nieformalnego odgrywa prezydencja grupy, która odpowiada za organizację szczytu, ustalenie agendy oraz zapraszanie gości. Ma ona charakter rotacyjny – państwo przewodzi G20 przez rok, każdorazowo od 1 grudnia; sprawuje prezydencję w formule tzw. „trojki”, czyli przy wsparciu poprzedniego oraz kolejnego uczestnika G20 wyznaczonego do przewodzenia Grupie. Cała „trojka” pochodzi z określonych przez G20 pięciu grup regionalnych. Wszystko po to, aby zachować ciągłość zarządzania i doświadczeń przy szerokim spojrzeniu na interesy Grupy.

Jednocześnie – jak wskazuje prof. Marek Rewizorski  – w G20 obowiązuje reguła, zgodnie z którą gospodarz szczytu ma prawo do zaproszenia pięciu gości, z tym że każdorazowo uwzględnia się w tym zakresie decyzje podejmowane wcześniej przez „szerpów” kierujących się zasadą równowagi geograficznej. Na szczyty zapraszane są także organizacje międzynarodowe, zwłaszcza WTO, MFW, Bank Światowy, MOP, OECD, ONZ.

Choć potocznie mówimy o członkach G20, to prof. Rewizorski przypomina, że skoro G20 nie jest organizacją międzynarodową, to trudno mówić o członkostwie w Grupie. Poszczególne państwa i UE są więc uczestnikami G20. W samej grupie wskazuje się na podział na państwa zaawansowane gospodarczo (Australia, Kanada, Francja, Włochy, Wielka Brytania, USA, Niemcy, Japonia, Korea Południowa oraz UE), państwa wschodzące (Argentyna, Chiny, Indonezja, Brazylia, Indie, Meksyk, Republika Południowej Afryki, Turcja), a także państwa eksporterów ropy naftowej – Rosję i Arabię Saudyjską.

– Obecnie wśród badaczy globalnego zarządzania, a także decydentów politycznych przeważa pogląd, że G20, obok ONZ, stanowi filar globalnego zarządzania, w szczególności zapewnia działanie mechanizmu wzmacniającego G7 i inne instytucje międzynarodowe oraz stanowi przestrzeń współpracy państw mających odmienne potencjały i interesy – mówi prof. Marek Rewizorski. – Jako przykłady wskazuje się m.in. na pragmatyczną współpracę G20 i OECD w zakresie regulacji podatkowych oraz doświadczenie Grupy w zbliżaniu do siebie państw zasadniczo różniących się odnośnie do percepcji globalnych zagrożeń, takich jak np.: pandemia COVID-19 – dodaje.

W kierunku nowego Bretton Woods? NBP wobec wyzwań dla globalnej architektury finansowej i rozwojowej.

Według badacza, G20 można też uznać za forum innowacyjne, dokonujące stopniowej aktualizacji własnej agendy. Początkowo Grupa była skupiona na pełnieniu funkcji antykryzysowej, zapory ogniowej i mechanizmu wczesnego reagowania na kryzys finansowy 2008+. Po upływie ponad 20 lat od zainicjowania działalności – jak wyjaśnia profesor – tematyka prac G20 została rozszerzona na szereg obszarów kluczowych z punktu widzenia realizacji Agendy 2030 (np. problematykę globalnego zarządzania ekologicznego i zmian klimatycznych), zatrudnienie, turystykę, rolnictwo, politykę rozwojową, handel, politykę energetyczną, zdrowie.

– Globalny komitet sterujący, którym jest G20, można wyobrazić sobie jako hub globalnej sieci powiązań, centralne forum wymiany informacji, poglądów, a także rozstrzygania najważniejszych spraw o charakterze gospodarczym i finansowym – wskazuje prof. Marek Rewizorski.

Polska w G20?

Wraz z wybuchem wojny w Ukrainie rozgorzała dyskusja na temat możliwości usunięcia Rosji z G20, a nawet zastąpienia jej przez Polskę.

Uczestnicy G20, którzy są również uczestnikami G7 (plus Australia i Korea Południowa), mają takie samo stanowisko, ale około połowy państw G20 albo popiera Rosję, albo zachowuje neutralność. Tak więc w G20 bardzo niewiele powiedziano o konflikcie, przynajmniej oficjalnie – zauważa Hajnal.

Jak wskazuje poproszony przez nas o komentarz Peter Hajnal, od chwili rozpoczęcia wojny przez Rosję, uwaga świata skupiła się na konflikcie zbrojnym i na jego konsekwencjach. Znalazło to silne odzwierciedlenie w G7, która potępiła rosyjską agresję, nałożyła sankcje i na wiele sposobów pomagała Ukrainie. Tak jednak nie jest w przypadku G20. – Uczestnicy G20, którzy są również uczestnikami G7 (plus Australia i Korea Południowa), mają takie samo stanowisko, ale około połowy państw G20 albo popiera Rosję, albo zachowuje neutralność. Tak więc w G20 bardzo niewiele powiedziano o konflikcie, przynajmniej oficjalnie – zauważa Hajnal.

Odnosząc się do kwestii możliwych zmian w składzie „Dwudziestki”, naukowiec przypomina, że uczestnictwo w G20 zostało ustalone przed rozpoczęciem spotkań ministrów finansów i prezesów banków centralnych w 1999 r. i było kontynuowane, gdy w 2008 r. po raz pierwszy zebrali się przywódcy państw należących do Grupy. Głównym kryterium uczestnictwa pozostaje zaś fakt, że państwo uczestniczące w G20 posiada systemowo istotną gospodarkę i reprezentację geograficzną. Dodatkowo, od początku istnienia G20 skład „Dwudziestki” nie uległ zmianie.

– Prezydent USA i inni sugerowali, że Rosja nie powinna pozostać w G20, a niektóre kraje G7 popierają to stanowisko. Ale usunięcie Rosji zależy od kraju prezydencji G20 (w tym roku jest to Indonezja), a decyzja musi być podjęta w drodze konsensusu. Jest to mało prawdopodobne. Poza tym, pozostaje wiele innych wyzwań: zmiany klimatyczne, zdrowie na świecie, handel międzynarodowy itp., którymi nadal należy się zająć – ocenia Hajnal. Kanadyjski naukowiec – nie wprost – wskazuje więc, że nie ma szans na dołączenie Polski do G20.

W ocenie naukowca z Uniwersytetu Gdańskiego nieuwzględnienie w G20 takich państw jak Hiszpania, Holandia, Polska czy Nigeria zaprzecza rozpowszechnionemu poglądowi, że uczestnikami tego forum stały się państwa o największym produkcie krajowym brutto (PKB) i liczbie ludności.

Kwestię potencjalnego uczestnictwa Polski w „Dwudziestce” komentuje również prof. Marek Rewizorski. W ocenie naukowca z Uniwersytetu Gdańskiego nieuwzględnienie w G20 takich państw jak Hiszpania, Holandia, Polska czy Nigeria zaprzecza rozpowszechnionemu poglądowi, że uczestnikami tego forum stały się państwa o największym produkcie krajowym brutto (PKB) i liczbie ludności. W momencie utworzenia „Grupy Dwudziestu” o członkostwie decydowały przed wszystkim interesy polityczne USA, które jak metaforycznie zauważył Włodzimierz Malendowski – prawnik i politolog, wieloletni kierownik Zakładu Stosunków Międzynarodowych w Instytucie, a następnie na Wydziale Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, „pełnią funkcję kontrolera ruchu lotniczego, który ma posłuch u swoich partnerów z uwagi na ich własny interes”.

– Zastosowanie wskaźników ekonomicznych (PKB nominalny, PKB PPP, PKB 60/40) pozwala postawić tezę, że Europa jest niedoreprezentowana. Uzasadnia to podjęcie bardziej energicznych niż dotąd starań o włączenie do grupy nowego europejskiego trio: Polski, Hiszpanii i Holandii. Jeśli chodzi o Hiszpanię i Holandię – państwa te zostały zaproszone przez uczestników G20 do ograniczonego udziału w Grupie już w 2009 r. na prawach gościa, podobnie jak zapraszano na szczyty przedstawicieli innych państw nienależących do G20 (np. w 2011 r. rząd francuski zaprosił przedstawicieli Gwinei Równikowej, Etiopii, Singapuru, Hiszpanii i Zjednoczonych Emiratów Arabskich). Obecnie jedynie Hiszpania jest zapraszana na szczyty G20 jako tzw. „stały gość” (ang. permanent guest invitee) pomimo, że pod względem PKB przewyższa Meksyk, Indonezję, Turcję, Arabię Saudyjską, Argentynę i RPA. Ten szczególny status, przypominający do pewnego stopnia rolę obserwatora w organizacji międzynarodowej, Hiszpania uzyskała w 2010 r. na szczycie G20 w Seulu. Polska także uczestniczyła w pracach Grupy. W marcu 2017 r. na spotkaniu ministrów finansów i prezesów banków centralnych G20 w Baden-Baden stronę polską reprezentował ówczesny wicepremier Mateusz Morawiecki – wyjaśnia naukowiec z Uniwersytetu Gdańskiego. Podkreśla, że dążenie Polski do uczestnictwa w G20 ma uzasadnienie historyczne, polityczne i ekonomiczne.

Możliwe scenariusze

– Historycznie rzecz biorąc, Polska była przymierzana do G20 w latach 90. – mówi prof. Rewizorski. Wybuch kryzysu finansowego, który nastąpił w kwietniu 1997 r. w Tajlandii zwiększył znaczenie nieformalnych grup antykryzysowych. Jedną z nich była  Grupa Dwudziestu Dwóch (Group of Twenty Two – G22), którą nieformalnie nazywano „grupą Willarda”. Powołano ją do życia w 1997 r. po spotkaniu ministrów finansów zorganizowanym przez amerykańskiego sekretarza skarbu Roberta Rubina. Wśród państw, które weszły w skład G22, znalazły się państwa G7 oraz Argentyna, Australia, Brazylia, Chiny, Hongkong, Indie, Indonezja, Malezja, Meksyk, Polska, Rosja, Singapur, Republika Południowej Afryki, Korea Płd. i Tajlandia. Składała się ona z ministrów finansów i szefów banków centralnych państw rozwiniętych i rozwijających się. Jej celem było przeciwdziałanie skutkom kryzysu finansowego, określone mianem „gaszenia ognia” i rewizja zasad systemu finansowego.

Ministrowie finansów G7 zgodzili się na zorganizowanie w 1999 r. dwóch seminariów poświęconych reformie międzynarodowej architektury finansowej. Odbyły się one w marcu (Bonn) i w kwietniu (Waszyngton). Uczestniczyli w nich przedstawiciele 33 państw debatujący na temat wzmocnienia systemów finansowych, zwłaszcza w gospodarkach wschodzących. Na spotkaniach tych po raz kolejny krytykowano formułę G22, którą uznawano za niereprezentatywną.

Polska w G20 szybciej niż myślimy

– Brak znaczących ustaleń na szczytach G22 i G33 spowodował, że w gronie G7 (Rosja uczestniczyła tylko w dialogu politycznym) rozpoczęły się dyskusje na temat powołania grupy dwudziestu (G20).  Pomimo, że Polska uczestniczyła w obu formatach (G22 i G33) ostatecznie nie znalazła się w gronie G20. Zdaniem ekspertów utworzone w 1999 r., forum stało się odbiciem wizji świata G7, a o tym, które z państw jest „systemowo istotne” i ma być zaproszone na inauguracyjny szczyt G20 w Berlinie (1999) decydował amerykański sekretarz skarbu Timothy Geithner w rozmowie telefonicznej z sekretarzem stanu w niemieckim Ministerstwie Finansów – Caio Kochem-Weserem – wyjaśnia prof. Rewizorski.

Zająć miejsce Rosji?

W ocenie Marka Rewizorskiego, obecne szanse uczestniczenia Polski w G20 kosztem Rosji, która miałaby być wykluczona w związku z agresją na Ukrainę są niewielkie i to pomimo zrozumienia dla polskich starań wyrażanych przez Waszyngton. – Przyczyną jest sprzeciw Chin, które w ciągu ostatnich 20 lat bardzo wzmocniły swoją pozycję w Grupie, w tym zwłaszcza w okresie prezydentury Donalda Trumpa i konsekwentnie odmawiają wykluczania kogokolwiek z Grupy. Nie tylko Chiny, ale również Brazylia, Indie i RPA jako członkowie grupy BRICS, zajęły bardzo zachowawcze stanowiska. Tradycyjnie też państwa średniego rzędu, pełniące role politycznego brokera, takie jak Indonezja sprawująca przewodnictwo w G20, zachowują wstrzemięźliwość – zauważa naukowiec.

Jego zdaniem strona polska powinna budować argumentację pozytywną opartą na przeświadczeniu o konieczności konsolidacji Zachodu w obliczu nieobliczalnego zachowania władz Federacji Rosyjskiej. Po drugie warto podkreślać gotowość wzięcia na siebie odpowiedzialności przez Polskę jako lidera politycznego w Europie Środowej.

Jego zdaniem strona polska powinna budować argumentację pozytywną opartą na przeświadczeniu o konieczności konsolidacji Zachodu w obliczu nieobliczalnego zachowania władz Federacji Rosyjskiej. Po drugie warto podkreślać gotowość wzięcia na siebie odpowiedzialności przez Polskę jako lidera politycznego w Europie Środowej. – Argumentacja negatywna oparta na konieczności wyrzucenia agresora z Grupy może być nieskuteczna ze względu na odrzucanie jej przez państwa wschodzące uczestniczące w Grupie – mówi Rewizorski.

W ocenie naukowca Polska powinna rozważyć dwa scenariusze działań.

Scenariusz I  (uczestnictwo w Grupie): W tym celu konieczne jest uzyskanie wyraźnego poparcia dla polskich starań nie tylko USA, ale także tradycyjnie sprzymierzonych z nimi w Grupie państw średniego rzędu (Korea Płd., Australia, Kanada), pogłębienie dialogu z Chinami, uzyskania poparcia ze strony UE (w tym zwłaszcza Komisji i Rady Europejskiej), a także ścisła współpraca z Holandią, która także dąży do uczestnictwa w Grupie.

Scenariusz II  (status stałego gościa na szczytach G20) jest bardziej realistyczny. Polska mogłaby ubiegać się o status podobny do tego, który przyznano Hiszpanii. Warto zaznaczyć, że Hiszpania, w odróżnieniu od Holandii, nie naciska na uzyskanie członkostwa w G20. Wydaje się, że ziszczenie się tego scenariusza wymaga nie tylko poparcia USA i państw Zachodu, w tym UE, ale w szczególności bliskiej współpracy z Madrytem, posiadającym cenne dla Warszawy doświadczenia. Jednocześnie przyznanie Polsce statusu stałego gościa byłoby związane z koniecznością rezygnacji z domagania się wykluczenia Rosji z formatu G20.

Dominika Pietrzyk – Dziennikarka w INFOR PL. Absolwentka Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego,  doświadczenie zawodowe zdobywała m.in. w redakcjach „Rzeczpospolitej”, TVN 24 BiS oraz Interii Biznes. Pracowała przy organizacji Forum Ekonomicznego w Krynicy.

(©PAP)

Tagi


Artykuły powiązane

Davos 2022 – dzień pierwszy

Kategoria: Trendy gospodarcze
Wpływ wojny w Ukrainie, niepewna przyszłość globalizacji oraz gorsze perspektywy gospodarcze to główne tematy omawiane podczas pierwszego dnia Światowego Forum Ekonomicznego w Davos.
Davos 2022 – dzień pierwszy

System z Bretton Woods i jego dziedzictwo – wnioski z konferencji naukowej

Kategoria: Analizy
Po upadku systemu z Bretton Woods zwiększyła się skala dyskrecjonalności polityki pieniężnej. Rosnąca popularność kryptowalut wymusiła na bankach centralnych zainteresowanie pieniądzem cyfrowym, który ponownie może zmienić zasady rządzące polityką pieniężną.
System z Bretton Woods i jego dziedzictwo – wnioski z konferencji naukowej

Obecne sankcje to za mało. Co może powstrzymać Rosję?

Kategoria: Trendy gospodarcze
Cudowne recepty na pokój nie istnieją, ale odnaleźć można lepsze i gorsze rozwiązania. Historia gospodarcza przestrzega nas przed pochopnym rozpętywaniem wojny ekonomicznej – która może nie tylko nie zapobiec eskalacji militarnej, ale nawet ją pogłębić.
Obecne sankcje to za mało. Co może powstrzymać Rosję?