Kenneth Rogoff (PS)
Będą do nich należeć recesja w Chinach, wzrost długoterminowych realnych stóp procentowych na świecie oraz rozpowszechnienie populistycznej polityki gospodarczej podważającej niezależność banku centralnego, co skutkować będzie wyższymi rentownościami „bezpiecznych” obligacji skarbowych krajów rozwiniętych.
Możliwe, że w Chinach już się zaczęło istotne spowolnienie gospodarcze. Wojna handlowa prowadzona przez prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa z pewnością wpłynęła ujemnie na nastroje. Był to jednak tylko dodatkowy hamulec dla gospodarki, która już wcześniej zaczęła zwalniać w związku z przechodzeniem od wzrostu opartego na eksporcie i inwestycjach do bardziej zrównoważonego modelu wzrostu napędzanego przez konsumpcję wewnętrzną.
Skala spowolnienia chińskiej gospodarki pozostaje kwestią otwartą. Jednak, biorąc pod uwagę wewnętrzną sprzeczność pomiędzy coraz bardziej scentralizowanym systemem politycznym kierowanym przez partię rządzącą a potrzebą bardziej zdecentralizowanego, zorientowanego na konsumentów systemu gospodarczego, długoterminowe tempo wzrostu może obniżyć się dość drastycznie.
Niestety, opcja, w której Chińczycy unikają przejścia do wzrostu napędzanego konsumpcją i w dalszym ciągu promują eksport i inwestycje na rynku nieruchomości też nie jest zbyt korzystna. Chiny już teraz są dominującym eksporterem globalnym. Na świecie nie ma już ani dość wolnej przestrzeni rynkowej, ani tolerancji politycznej, aby to państwo mogło utrzymać wcześniejsze tempo ekspansji eksportowej.
Wspieranie wzrostu gospodarczego przez inwestycje, zwłaszcza w nieruchomości mieszkalne – które stanowią lwią część chińskiej produkcji budowlanej – również staje się coraz trudniejsze.
Presja na obniżanie cen mieszkań, szczególnie poza największymi miastami, sprawia, że coraz trudniej jest nakłonić rodziny do inwestowania jeszcze większej części swojego majątku w te aktywa. Chociaż Chiny są prawdopodobnie przygotowane do uspołecznienia strat w sektorze bankowym znacznie lepiej niż jakakolwiek gospodarka zachodnia, koszty gwałtownego spadku cen nieruchomości i aktywności w budownictwie mogą okazać się niezwykle bolesne.
Recesja w Chinach mocno uderzyłaby w pozostałą część Azji i wschodzące gospodarki surowcowe.
Jakakolwiek znacząca recesja w Chinach mocno uderzyłaby w pozostałą część Azji, a także w rozwijające się i wschodzące gospodarki surowcowe. Kłopotów nie uniknęłaby także Europa, a zwłaszcza Niemcy. Chociaż Stany Zjednoczone są mniej zależne od Chin, z powodu negatywnego wpływu na rynki finansowe i eksport wrażliwy na czynniki polityczne, chińskie spowolnienie byłoby znacznie bardziej bolesne niż zdają się uważać amerykańscy przywódcy.
Materializacja kolejnego zagrożenia zewnętrznego jest mniej prawdopodobna, choć potencjalnie jeszcze bardziej fatalna w skutkach: mowa tu o sytuacji, w której po wielu latach spadków następuje odwrócenie trendu i dochodzi do znacznego wzrostu długoterminowych realnych stóp procentowych na świecie. Nie mówię tutaj tylko o nadmiernym zacieśnieniu polityki pieniężnej przez Fed w 2019 roku.
Byłoby to szkodliwe, ale wpłynęłoby głównie na krótkoterminowe realne stopy procentowe. Co więcej, takie działanie co do zasady mogłoby ulec odwróceniu. Znacznie poważniejszym zagrożeniem byłby gwałtowny wzrost długoterminowych realnych stóp procentowych, które są obecnie niższe niż kiedykolwiek przedtem w epoce nowożytnej, za wyjątkiem okresu represji finansowej po drugiej wojnie światowej, kiedy rynki były znacznie mniej rozwinięte niż dzisiaj.
O ile trwały wzrost długoterminowych realnych stóp procentowych jest mało prawdopodobny, z pewnością nie jest niemożliwy. Chociaż istnieje wiele wyjaśnień dotyczących długoterminowego trendu spadkowego, niektóre jego aspekty mogą mieć charakter tymczasowy i trudno jest empirycznie ustalić siłę różnych możliwych efektów.
Pozytywnym czynnikiem, który mógłby przyczynić się do wzrostu światowych stóp procentowych, byłby gwałtowny wzrost wydajności, na przykład jeśli tzw. czwarta rewolucja przemysłowa zaczęłaby wpływać na wzrost znacznie szybciej niż się obecnie przewiduje. Byłoby to oczywiście ogólnie korzystne dla światowej gospodarki, ale mogłoby poważnie zaszkodzić słabiej rozwiniętym regionom i grupom.
Presja na wzrost globalnych stóp procentowych mogłaby jednak wynikać także z mniej pozytywnego czynnika: gwałtownego osłabienia trendu wzrostowego w Azji (na przykład z powodu długoterminowego spowolnienia tempa wzrostu w Chinach), w wyniku którego notowane od dawna nadwyżki zewnętrzne tego regionu zamienią się w deficyty.
Jednak najbardziej chyba prawdopodobną przyczyną ewentualnych wyższych globalnych stóp procentowych jest eksplozja populizmu w wielu regionach świata. Jeśli populiści będą w stanie obalić prorynkową politykę gospodarczą ostatnich kilku dziesięcioleci, na globalnych rynkach finansowych mogą pojawić się wątpliwości odnośnie tego jak „bezpieczny” jest w istocie dług państw rozwiniętych. Mogłoby to doprowadzić do wzrostu premii za ryzyko i stóp procentowych.
Jeśli rządy zareagowałyby zbyt wolno, wzrosłyby także deficyty budżetowe. W efekcie rynki jeszcze bardziej zwątpiłyby w wiarygodność rządów i dalsze wydarzenia mogłyby wymknąć się spod kontroli.
Większość ekonomistów zgadza się, że obecne niższe długoterminowe stopy procentowe pozwalają rozwiniętym gospodarkom na utrzymywanie znacznie wyższego poziomu zadłużenia, niż byłby możliwy przy wyższych stopach. Jednak przekonanie, że dodatkowy dług jest „darmowym obiadem” jest głupie. Wysoki poziom zadłużenia sprawia, że rządom trudniej jest agresywnie reagować na wstrząsy.
Brak zdolności do agresywnej reakcji na kryzys finansowy, cyberatak, pandemię lub wojnę handlową znacznie zwiększa ryzyko długoterminowej stagnacji i w znacznej mierze tłumaczy, dlaczego w większości poważnych badań naukowych stwierdzono, że bardzo wysoki poziom zadłużenia związany jest z wolniejszym długoterminowym wzrostem.
Sceptycyzm inwestorów mógłby doprowadzić do wzrostu stóp procentowych.
Jeśli decydenci zbyt mocno polegać będą na długu (zamiast wyższego opodatkowania osób zamożnych) w celu realizacji postępowej polityki redystrybucji dochodów, można sobie łatwo wyobrazić, że rynki mogą zwątpić czy takie kraje będą w stanie wyjść z bardzo wysokiego poziomu zadłużenia poprzez wzrost gospodarczy. Sceptycyzm inwestorów mógłby doprowadzić do wzrostu stóp procentowych do niewygodnych poziomów.
Oczywiście istnieje wiele innych zagrożeń dla globalnego wzrostu, w tym m.in. rosnący chaos polityczny w Stanach Zjednoczonych, problemy związane z brexitem, słaba kondycja banków we Włoszech oraz wzrost napięć geopolitycznych.
Ciemne chmury nad światową gospodarką, w Polsce jeszcze słonecznie
Jednak te zewnętrzne zagrożenia niekoniecznie sprawiają, że perspektywy globalnego wzrostu muszą być pesymistyczne. Podstawowy scenariusz dla Stanów Zjednoczonych wciąż zakłada silny wzrost. Wzrost gospodarczy w Europie również może być wyższy niż zakładano, jeśli na kontynencie kontynuowany będzie długi i powolny proces wychodzenia z kryzysu zadłużeniowego z początku dekady. Także gospodarka chińska od wielu lat wprawia w zakłopotanie ekspertów wieszczących jej nieuchronne załamanie.
Tak więc rok 2019 może okazać się kolejnym rokiem solidnego globalnego wzrostu. Niestety, jest wysoce prawdopodobne, że będzie on również bardzo stresujący.
Kenneth Rogoff, były główny ekonomista Międzynarodowego Funduszu Walutowego, jest profesorem ekonomii i polityki publicznej na Uniwersytecie Harvarda.
© Project Syndicate, 2019