Autor: Aleksander Piński

Dziennikarz ekonomiczny, autor recenzji książek i przeglądów najnowszych badań ekonomicznych

Zaskakujące skutki podatku od majątku właścicieli firm

Podatek od majątku właścicieli firm w Norwegii spowodował wzrost zatrudnienia w tych firmach; skuteczniejsze  - w ograniczeniu liczby młodych palaczy - od wysokich podatków na papierosy jest podniesienie legalnego wieku zakupu wyrobów tytoniowych do 21 lat; brak opłat za  korzystanie z transportu publicznego może zwiększyć jego obłożenie o 60 proc.
Zaskakujące skutki podatku od majątku właścicieli firm

To tylko niektóre z wniosków z najnowszych ekonomicznych badań naukowych.

Marie Bjørneby, Simen Markussen i Knut Røed opracowali analizę „Does the Wealth Tax Kill Jobs?”(„Czy podatek od majątku niszczy miejsca pracy?”). Przedstawiają w niej serię reform podatku od majątku wprowadzonych w latach 2007-2017, by sprawdzić, jak wpływa on na decyzje w zakresie inwestycji i zatrudnienia w małych i średnich firmach.

Na przykład w latach 2005-2008 podatek wynosił 1,1 proc. od majątku o wartości od 540 tys. koron norweskich, czyli ok. 229 tys. zł. Choć w 2005 r. był też niższy próg 0,9 proc. dla majątku od 151 tys. koron norweskich (ok. 64 tys. zł). Stopniowo próg kwalifikujący do płacenia podatku był podnoszony do 1,5 mln koron norweskich w 2020 r.(ok. 640 tys. zł). W tymże roku stawka wynosiła 0,85 proc.

Od 2006 r. powyższe progi dotyczyły pojedynczej osoby. Tak więc małżeństwa miały dwa razy wyższy próg, po przekroczeniu którego musiały płacić daninę na rzecz państwa. Warto nadmienić, że przy wyliczaniu wartości majątku do celów podatkowych przyjmowano 25 proc. rynkowej wartości głównego domu. W przypadku posiadania drugiej  nieruchomości mieszkalnej początkowo przyjmowano 40 proc. jej wartości, by ponieść ten wskaźnik do 90 proc. w 2017 r.

Nie ma dowodów, że podatek od majątku w Norwegii negatywnie wpłynął na inwestycje i zatrudnienie w firmach.

Jeżeli chodzi o akcje to w 2005 r. liczono do majątku 35 proc. ich rynkowej wartości, w 2008 r. zlikwidowano tę ulgę. Analizowana przez naukowców grupa Norwegów płacących podatek miała majątek o średniej wartości 1,1 mln zł (pełna rynkowa wartość majątku to 2,9 mln zł). Natomiast wysokość podatku to równowartość ok. 12,4 tys. zł.

Jednak najciekawsze w analizie jest to, że naukowcy nie znaleźli żadnych dowodów na tezę, że podatek od majątku w Norwegii negatywnie wpłynął na inwestycje i zatrudnienie w firmach. Przeciwnie, zanotowano odwrotną, pozytywną zależność między wysokością podatku a wzrostem zatrudnienia.

Naukowcy sugerują, że powodem może być to, iż inwestowanie w firmę nienotowaną na giełdzie (i zatem niepodlegającą rynkowej wycenie) jest dobrym sposobem na obniżenie jej wartości wyliczanej do celów opodatkowania (bo wydawanie pieniędzy na zatrudnienie pracowników nie zwiększa księgowej wartości spółki). A im wyższy podatek od majątku, tym większa motywacja, by uciekać przed nim w ten sposób.

Ekonomistki Sarah Miller i Cindy K. Soo przygotowały pracę „Does Increasing Access to Formal Credit Reduce Payday Borrowing?”(„Czy zwiększanie dostępu do bankowego kredytu zmniejsza korzystanie z firm pożyczkowych?”). Sprawdziły w niej, co się dzieje, gdy osoby, które wcześniej ogłosiły bankructwo, uzyskują znowu dostęp do kredytu bankowego (w USA po 10 latach prawo nakazuje usunąć informację o bankructwie z danych o klientach, co skutkuje nagłym poprawieniem ich oceny wiarygodności kredytowej).

Osoby po zatarciu danych o bankructwie konsumenckim zaczęły pożyczać jeszcze więcej pieniędzy w formie wysoko oprocentowanych pożyczek.

W szczególności naukowców interesowało, czy dostęp do tańszego, bankowego kredytu sprawi, że takie osoby przestaną korzystać z wysoko oprocentowanych pożyczek z firm pożyczkowych. I okazuje się, że nie zanotowano tu zmiany, a nawet takie osoby zaczęły pożyczać w ten sposób więcej pieniędzy. Autorki wnioskują z tego, że polityka państwa mająca na celu zwiększenie dostępu do kredytów bankowych dla osób korzystających z wysoko oprocentowanych pożyczek z innych źródeł może nie być skuteczna.

Lucas W. Davis opracował analizę „Estimating the Price Elasticity of Demand for Subways: Evidence from Mexico”(„Szacując elastyczność cenową popytu na metro: dowody z Meksyku”). Pokazuje w niej, że kiedy cena podróży metrem w Mexico City wzrosła o 67 proc. (z 3 do 5 pesos), korzystanie z podziemnej kolejki miejskiej spadło o 12 proc. Gdy w innym mieście  – Guadalajara – cena za podróż lekką koleją miejską zwiększyła się o 36 proc. podróżowanie nią spadło o 9 proc. Z kolei, gdy metro z Monterrey zaoferowało wszystkim transport za darmo przez 60 dni, korzystanie z niego zwiększyło się o 61 proc.

Z poniższych przypadków wynika, że elastyczność cenowa to odpowiednio -0,25 -0,32 i -0,23. W dobie pandemii korzystanie ze środków publicznego transportu bardzo się zmniejszyło. W efekcie niektóre miasta mają problem, jak sfinansować komunikację miejską przy mniejszej liczbie korzystających. Znajomość wskaźników elastyczności cenowej pozwala przewidzieć co się stanie z przychodami po zmianie ceny biletów.

Joan Costa-Font i Mario Gyori przygotowali pracę „Can Unearned Income Make Us Fitter? Evidence from Lottery Wins”(Czy niezarobione pieniądze mogą poprawić naszą sylwetkę? Dowody z wygranych na loterii”). Zauważają w niej, że niższe dochody zwykle korelują z wyższą wagą. Naukowcy postanowili sprawdzić, czy wygrana na loterii będzie miała wpływ na sylwetki szczęśliwców.

Małe wygrane na loterii zwiększają nadwagę osób wygrywających, większe ją redukują.

Pod uwagę wzięli dane z Wielkiej Brytanii, gdzie około połowa społeczeństwa bierze udział w loteriach. I okazuje się, że w ciągu dwunastu miesięcy po wygraniu 10 tys. funtów (ok. 50 tys. zł) nadwaga zwycięzców spada o 2-3 punkty procentowe. Z tym, że zależność ta nie jest liniowa. Małe wygrane nawet zwiększają nadwagę, większe ją redukują.

Calvin Bryan, Benjamin Hansen, Drew McNichols i Joseph J. Sabia opracowali analizę „Do State Tobacco 21 Laws Work?”(„Czy prawa stanowe ograniczające do 21 legalny wiek zakupu wyrobów tytoniowych działają”). Sprawdzili w niej skutki wprowadzenia w niektórych stanach USA (m.in. w Kalifornii i na Hawajach) prawa podnoszącego wiek pozwalający na zakup wyrobów tytoniowych do 21 lat.

I okazuje się, że w wyniku wprowadzenia tego przepisu odsetek palących 18-20 latków jest mniejszy o 2,5 do 4 punktów procentowych. Dodatkową korzyścią jest zmniejszenie odsetka palących osób, które mają mniej niż 18 lat, ponieważ często proszą one trochę starszych kolegów o zakup tytoniu. Autorzy konkludują, że podniesienie minimalnego wieku zezwalającego na zakup wyrobów tytoniowych wydaje się lepszym sposobem ograniczenia liczby palących, niż podnoszenie podatków na papierosy.


Tagi