Trump wygrywa – świat czeka na przebudowę

Stosunek do umów NAFTA i TPP pokaże, czy Donald Trump mówił poważnie, czy tylko straszył i nie zamierza zrywać więzi gospodarczych z innymi krajami. Po wyborze miejsca na pierwszą zagraniczną wizytę zobaczymy, czy Europa wciąż będzie traktowana jako najważniejszy gospodarczy partner USA.
Trump wygrywa - świat czeka na przebudowę

Donald Trump (Fot. PAP)

Nie wiemy jak Trump będzie traktował własne obietnice z kampanii wyborczej – czy była to klasyczna retoryka wyborcza, czy rzeczywiście pojawi się tak mocny, jak zapowiadał nacisk na rozwój gospodarki amerykańskiej kosztem gospodarki europejskiej, gospodarek różnych krajów Europy. Mówimy o kwestionowaniu przez Trumpa wagi, znaczenia i pozytywnego wydźwięku porozumienia NAFTA.

Po drugie, czy kontrolowany w tej chwili całkowicie amerykański Kongres będzie ratyfikował porozumienie TPP (Trans-Pacific Partnership, Patrnerstwo Transpacyficzne), które wprawdzie zostało podpisane, ale było w czasie kampanii mocno krytykowane (przez H. Clinton z reszta również). Jego wprowadzenie w życie jest istotne, bo, w zamyśle, TPP ma stworzyć przeciwwagę dla Chin i ich rosnącej wagi gospodarczej w regionie.

Stosunek do tych dwóch gospodarczych traktatów pokaże, czy Trump mówił poważnie, czy tylko straszył i nie zamierza zrywać więzi z innymi krajami. Był jednak naprawdę bardzo krytyczny wobec TPP więc spodziewam się, że odrzucenia tego traktatu.

Teraz będzie jednak okres niepodejmowania decyzji, a na pewno nie decyzji o takiej wadze, jak ratyfikacja porozumienia handlowego z 11 krajami. Teraz może powrócić debata, gorąca dyskusja, ale decyzji nie należy się spodziewać przed 20 stycznia 2017 r., czyli przed ogłoszeniem składu gabinetu nowego prezydenta.

Europa

Czego Europa może się spodziewać po nowym prezydencie Stanów Zjednoczonych? Wiele będzie zależało od pierwszych symbolicznych gestów: kiedy odbędzie się pierwsza wizyta w Europie, dobór pierwszych stolic, które Trump odwiedzi – czy najpierw nie poleci czasem na przykład do Pekinu, albo Moskwy. To pokaże na ile poważnie chce traktować Europę jako swojego sojusznika. A powinien ją traktować nadal jako partnera nr 1., mimo nieistnienia umowy o wspólnym handlu – jako jeden obszar gospodarczy, najsilniejszy na świecie, który może stanowić przeciwwagę dla rosnących potęg gospodarczych, zwłaszcza Chin oczywiście.

Nie liczę na szybkie działania, ale mam nadzieję, że prezydent Trump będzie chciał w sposób symboliczny pokazać, że Europa się liczyć. Że kampania się skończyła i amerykańskie firmy nadal będą dobrze postrzegane, gdy będą inwestować w Europie. Trump będzie chciał pokazać wyborcom, że dba o klasę średnią, o miejsca pracy w Ameryce, ale nie sądzę żeby chciał zniechęcać biznes do kontynuowania działalności na świecie. Jakiekolwiek zmniejszenie strumienia inwestycji ze Stanów Zjednoczonych byłoby groźne dla Europy, szczególnie dla Europy Środkowej, dla Polski.

>>warto przeczytać: USA nie urosłyby bez europejskiego kapitału 

Chiny

Trump jest typem biznesmena deal makera – lubi szybkie transakcje, szybkie umowy robiące duże wrażenie. Prawdopodobnie chciałby zaproponować Chinom szybkie ułożenie wzajemnych relacji gospodarczych; wielokrotnie w kampanii mówił, że Chiny celowo nie dowartościowują swojej waluty, że to dumping walutowy, który utrudnia funkcjonowanie amerykańskim firmom. Na pewno chciałby to wszystko szybko załatwić. Tylko że po drugiej stronie ma państwo, które nigdy nie postępuje szybko, które zawsze ma czas, wieloletni, wręcz rozpisany na dekady plan, który konsekwentnie realizują krok po kroku i na pewno nie interesuje ich szybki deal z Trumpem, który to jemu miałby dać sukces.

>>Roach: Gospodarka światowa bez Chin

Rosja

Ten wybór może być dla nas niebezpieczny, gdyby miało dojść do porozumienia się Waszyngtonu z Moskwą ponad głową Polski, krajów bałtyckich, Ukrainy. Mam jednak nadzieję, że prezydent Trump nie wykaże się naiwnością i będzie asertywny w kontaktach z Putinem. Putin, o którym mówi się, że jest wielkim wygranym amerykańskich wyborów, ma bowiem swoją strategię. I jej elementem może być poklepywanie po plecach Trumpa, ale Rosja gra w swoją grę i z pewnością z interesów geostrategicznych nie ustąpi. Dogadywanie się, co do sfer wpływów i kontroli w Europie, na Bliskim Wschodzie czy w Afryce byłoby niebezpieczne.

>>czytaj również: Chiny i Rosja walczą o kontrolę nad Eurazją, UE stoi z boku

Zwycięskie wystąpienie Donalda Trumpa było bardzo koncyliacyjne – wzywał obywateli do jedności, do wspólnego budowania wielkiej Ameryki. Wiemy, że doświadczenia politycznego nie ma, że w kampanii był bardzo konfrontacyjny, ale kampania się skończyła.

Michał Kobosko jest szefem polskiego oddziału Atlantic Council i dyrektorem Wrocław Global Forum.

(oprac. KM)

Donald Trump (Fot. PAP)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Wielka integracyjna gra na Pacyfiku

Kategoria: Trendy gospodarcze
Opowieść ta miała swój początek w grudniu 2001 r. To właśnie wtedy Amerykanie ruszyli ze swą misją (ISAF) do Afganistanu. Chińczycy natomiast, za zgodą USA i Zachodu, zostali przyjęci do Światowej Organizacji Handlu (WTO).
Wielka integracyjna gra na Pacyfiku