Uczcie się na błędach Hiszpanii

Biorąc pod uwagę wzrost gospodarczy, który notuje Polska, a którego raczej nie osiągną inne państwa, w waszym kraju może pojawić się presja aprecjacyjna. Jeśli polityka monetarna zostanie użyta do tego, aby w pewnym stopniu kontrolować kurs walutowy, wzmocnić produkcję przemysłową i nie stracić konkurencyjności, to wówczas trzeba mocno zacieśnić politykę fiskalną.
Uczcie się na błędach Hiszpanii

Edward Hugh jest niezależnym ekonomistą mieszkającym w Hiszpanii.

W ostatnim raporcie Międzynarodowy Fundusz Walutowy nie popiera szybkiego wstąpienia Polski do strefy euro, choć nadal powinno to być ważnym celem rządu. Zdaniem ekspertów funduszu, szybka deprecjacja kursu walutowego była jedną z głównych przyczyn tego, że Polska nie wpadła w recesję w 2009 r. Uważam, że te wnioski są bardzo, bardzo ciekawe, bo przeczą temu, co radził MFW innym krajom, takim jak Łotwa i Węgry, czy nawet Europie Południowej. Potwierdzają za to moje rozumowanie, że mocny spadek wartości złotego przywrócił Polsce konkurencyjność. To jest jedna z głównych przyczyn, że Polska ma tak dobre wyniki w produkcji przemysłowej.

Jest bardzo ważne, aby wartość złotego do euro znowu nie wzrosła. Żeby to osiągnąć, potrzebna jest łagodna polityka monetarna. Innymi słowy, biorąc pod uwagę wzrost gospodarczy, który notuje Polska, a którego raczej nie osiągną inne państwa, w waszym kraju może pojawić się presja aprecjacyjna. Żeby jej przeciwdziałać, trzeba obniżyć stopy procentowe. W ten sposób obniżona zostanie atrakcyjności inwestycji w aktywa denominowane w złotych. I z tej perspektywy Polska powinna patrzeć na swoją politykę fiskalną. Jeśli polityka monetarna zostanie użyta do tego, aby w pewnym stopniu kontrolować kurs walutowy, wzmocnić produkcję przemysłową i nie stracić konkurencyjności, to wówczas trzeba mocno zacieśnić politykę fiskalną.

Polska powinna zadać sobie pytanie, w jaki sposób Europa Południowa wpadła w kłopoty, żeby nie znaleźć się w podobnej sytuacji. Problem nie polega na tym, że w Europie Południowej jest mnóstwo skorumpowanych polityków. Popatrzmy na Hiszpanię, jej problem nie ma nic wspólnego nieodpowiedzialnością w polityce budżetowej. Przecież w 2007 r. Hiszpania zanotowała małą nadwyżkę budżetową, a w latach przed kryzysem deficyt budżetowy nie był nadmierny. Jej kłopoty wzięły się z tego, że polityka monetarna w strefie euro była zbyt łagodna jak na stan hiszpańskiej gospodarki. To dało początek bańce. Co w takiej sytuacji należało zrobić? Wśród myślących ekonomistów teraz przeważa zdanie, że rządy powinny były prowadzić dużo bardziej restrykcyjną politykę fiskalną, władze nadzorcze powinny były przyhamować przyrost kredytów, żeby ująć trochę popytu i nie dopuścić do przegrzania koniunktury.

Jest oczywiste dla mnie jako makroekonomisty patrzącego na Polskę z zewnątrz, że dzisiaj nie może dopuścić do nadmiernego napływu kapitału z zagranicy. Mógłby on zaowocować podobnymi problemami jak na hiszpańskim rynku nieruchomości i zaburzeniem równowagi między sektorami gospodarki. A jest to prawdopodobne, wziąwszy pod uwagę, że Polska będzie rozwijała się szybciej niż inne kraje w Europie. To na dodatek mogłoby pogorszyć deficyt handlowy Polski.

Wasz kraj powinien szukać drogi do osiągnięcia nadwyżki w handlu. W tej chwili zagraniczne zadłużenie Polski, prywatne i publiczne, nie jest bardzo wysokie w porównaniu z innymi krajami, które mają kłopoty. Ale jeśli rok w rok będziecie notowali deficyt na rachunku obrotów bieżących, ten dług się nagromadzi. Zadłużenie zagraniczne Polski powoli rośnie od lat – z 52 proc. PKB do około 60 proc. PKB. Moim zdaniem, ten trend powinien zostać odwrócony.

Polska jest teraz w pewien sposób w momencie przełomowym. To znaczy, że sprawy nie zaszły jeszcze za daleko. Banki w Polsce znowu zaczynają udzielać kredytów. Także budownictwo zaczyna przyspieszać. To są znaki ostrzegawcze. W tej chwili poziom i kredytów, i rozwoju budownictwa jest jeszcze bezpieczny, ale jeśli ktoś nie naciśnie hamulca w odpowiednim momencie i zbyt dużo zasobów trafi do budownictwa, za trzy albo cztery lata możecie mieć poważne kłopoty. Z tego co się orientuję, kredyty hipoteczne w Polsce są udzielane po zmiennej stopie i można wziąć kredyt na ponad 100 proc. wartości nieruchomości. To są bardzo niebezpieczne rozwiązania. Testowaliśmy to w Hiszpanii, z przykrym skutkiem.

Polski rząd musi być bardzo odpowiedzialny, prowadząc politykę fiskalną. I powodem tego nie są jedynie kryteria z Maastricht, bo jak cytowałem za raportem MFW, wejście do euro w tej chwili nie jest najpilniejszą rzeczą. Strefa euro właśnie weszła w bardzo, bardzo trudny okres, a Polska do tej pory radziła sobie znakomicie. Tak więc celem średniookresowym, jeśli euro przetrwa, powinno być wstąpienie do unii walutowej, ale bez pośpiechu. Wykorzystajcie możliwości, jakie daje własna polityka monetarna, która jednak musi być skompensowaną polityką fiskalną.

Uważam, że cięcia wydatków są bardziej sensowne niż podwyżki podatków. Nie jestem zwolennikiem podnoszenia VAT. Kiedy spojrzeć na inflację w krajach takich jak Grecja czy Węgry, które mocno podniosły VAT, to widzimy, że pojawia się problem konkurencyjności. Podnosi się poziom cen, a wtedy pracownicy żądają podwyżek płac. Inflacja na Węgrzech jest dużo wyższa niż w Polsce mimo, że skala deprecjacji forinta była mniejsza niż złotego. Poza tym po podwyżce VAT w Niemczech w styczniu 2007 r., popyt wewnętrzny do tej pory nie wrócił do pierwotnego poziomu. Sprzedaż detaliczna cały czas idzie w dół. To po prostu powiększa nierównowagę. Bez względu, jakie podatki rząd podnosi, to i tak osłabia konkurencyjność gospodarki.

Jedyne rozwiązanie to w jakiś sposób obniżyć wydatki. Polska gospodarka się rozwija, więc cięcia wydatków nie będą musiały być drakońskie. Potrzeba wiarygodnego planu, jak sprowadzić deficyt finansów publicznych do dopuszczalnego poziomu, tak żeby skompensować szybki wzrost popytu ze strony sektora prywatnego. Ktoś może odrzec w odpowiedzi na ten postulat – to jest łatwiej powiedzieć niż zrobić. Ale alternatywę już znacie – widzicie jak wyglądają problemy krajów, które odpowiednio nie zareagowały, kiedy była na to pora. Dziś jest pora na podejmowanie umiarkowanie trudnych decyzji, tak żeby uniknąć konieczności dokonywania bardzo trudnych wyborów w przyszłości.

Edward Hugh jest niezależnym ekonomistą mieszkającym w Hiszpanii. Prowadzi blogi Eastern Economy WatchEuro Watch

Czytaj więcej:

Biting The Fiscal Bullet In Poland, Edward Hugh

Edward Hugh jest niezależnym ekonomistą mieszkającym w Hiszpanii.

Tagi


Artykuły powiązane

Niech dopłynie wreszcie euro do Bugu

Kategoria: Analizy
Na mapie Europy widać podział na Zachód z euro w obiegu i środkowo-wschodnie peryferia z własnymi walutami. O ile nie zdarzy się w świecie coś nie do wyobrażenia, euro sięgnie jednak w końcu Bugu, choć niewykluczone, że wcześniej dopłynie do Dniepru.
Niech dopłynie wreszcie euro do Bugu