Autor: Andrzej Godlewski

Specjalizuje się w problematyce gospodarki niemieckiej.

Ukraina potrzebuje wsparcia, a nie pomocy

Ukraińcy skorzystają na otwarciu europejskiego rynku dla ich produktów. Sytuacja kraju się stabilizuje. Kluczowe jest, by teraz wspierać Ukraińców w rozwijaniu ich zdolności instytucjonalnych – przekonują Richard Steinberg i Anne Bercio z Instytutu ds. Polityki Europejskiej w Berlinie.
Ukraina potrzebuje wsparcia, a nie pomocy

Siedziba Rady Najwyższej Ukrainy (CC BY Wadco2)

ObserwatorFinansowy.pl: Jakie realne korzyści gospodarcze może przynieść Ukrainie stowarzyszenie z UE?

Anne Bercio i Richard Steinberg: Dzięki planowanemu pełnemu dopasowaniu ukraińskiego prawodawstwa do acquis communautaire znikną pozataryfowe bariery w wymianie handlowej. W ten sposób ukraińskie przedsiębiorstwa zyskają dostęp nie tylko do rynku UE, ale również do wielu innych krajów. Jest to wielka szansa m.in. dla przemysłu lotniczego. Myślę, że integracja z Europą wymusi modernizację branż, które mogą konkurować za granicą, i poprawi jakość ukraińskich towarów. Lepiej też będą chronione prawa konsumentów na Ukrainie.

W raporcie, który Państwa Instytut ds. Polityki Europejskiej przygotował wspólnie z Instytutem Spraw Publicznych w Warszawie piszą Państwo, że dla Ukraińców bardzo ważne są wartości europejskie. Co to znaczy?

To, co nadal łączy Ukraińców, to tzw. wartości z Euromajdanu, które bardzo bliskie są temu, co my rozumiemy pod pojęciem wartości europejskie. Są to m.in. wolność, równość, rządy prawa, demokratyzacja społeczeństwa i przejrzystość instytucji publicznych. W tym ostatnim przypadku Ukraińcy oczekują również daleko idącej przejrzystości finansowej – także od partnerów, z którymi współpracują.

Widać również, że kraje UE są postrzegane jako wzorcowe, na co ma wpływ europejski model społecznej gospodarki rynkowej. Jest on oceniany przez Ukraińców jako ideał, którego realizacja umożliwia rozwój gospodarczy narodów oraz jako przeciwieństwo systemu oligarchicznego, w którym przyszło im żyć. Ważną dla Ukraińców wartością jest swoboda podróżowania i w związku z tym oczekują oni od Unii zniesienia obowiązku wizowego. Liczą, że w ten sposób zyskają również dostęp do europejskich rynków.

Które z tych europejskich wartości i idei mogłyby być przeniesione na wschód i przyczynić się podwyższenia standardu życia mieszkańców?

Na pewno należy do nich przejrzystość. Organizacja ukraińskie, które działają na emigracji, przywiązują do niej wielką rolę. Akceptują, że obecnie nie mogą wymagać pełnej transparencji od instytucji państwowych na Ukrainie, ale we współpracy między sobą już jej wymagają i egzekwują.

Ważne są również kwestie związane z państwem prawa. Dzięki wejściu w życie umowy między Ukrainą a Unią Europejską o pogłębionej i całościowej strefie wolnego handlu (DCFTA) europejskie rozwiązania będą mogły być stosowane także w tym kraju. Poprawa poziomu życia z pewnością przyczyniłaby się do wzmocnienia ukraińskiej demokracji.

Czy wobec bezprecedensowej migracji z Afryki i Bliskiego Wschodu Europa jest gotowa, by jeszcze otwierać się na Ukrainę? Na ile silna jest też gotowość Niemiec, by nadal wspierać także tego sąsiada Unii?

Wydaje mi się, że mimo wszystko wola współpracy i pomocy ze strony Unii nadal istnieje. Niedawno przecież Komisja Europejska zaproponowała ruch bezwizowy z Ukrainą. Oczywiście, wśród obywateli mogą być bliżej nieokreślone obawy, że taka decyzja może jeszcze zwiększyć falę migracji do Niemiec. Jednak moim zdaniem nie są one uzasadnione. Ze statystyk wynika przecież, że nawet Euromajdan i dramatyczne wydarzenia, jakie po nim nastąpiły, w zasadzie nie zwiększyły liczby Ukraińców osiedlających się u nas. Tymczasem bardziej wzrosła liczba Rosjan migrujących do Niemiec.

Na ile możliwy jest przepływ w drugą stronę, szczególnie kapitału i inwestycji na wschód? Czy to kierunek interesujący dla Niemców?

Niemcy nadal pamiętają i wysoko sobie cenią proeuropejskie zaangażowanie Ukraińców w czasie Euromajdanu. To zrobiło w Niemczech ogromne wrażenie. Euromajdan w dużym stopniu wyparł wizerunek skorumpowanego kraju, rządzonego przez oligarchów. Jednak od tamtego czasu pojawiły się nowe źródła kryzysów i nowe problemy, które zajmują opinię publiczną.

Z tego powodu społeczne zainteresowanie Ukrainą jest oczywiście znacznie niższe niż dwa lata temu. Jeśli chodzi o poziom polityczny, to w Niemczech niewiele się zmieniło i poparcie rządu w Berlinie dla spraw ukraińskich jest nadal bardzo silne. Widać to bardzo dobrze przy różnych przedsięwzięciach, które prowadzi niemiecki MSZ. Warto tu dodać, że w zeszłym roku zrezygnowano z wielu rządowych projektów dotyczących Rosji.

A czy niemieckie firmy są już gotowe do współpracy z Ukrainą? Jak na razie Wschód postrzegany jest przez wielu przedsiębiorców przez pryzmat Rosji.

To prawda. Są jednak próby, by zmienić tę perspektywę poprzez różnego rodzaju fora i konferencje gospodarcze. Uważam ponadto, że w pewnym momencie sami przedsiębiorcy dostrzegą korzyści z większej aktywności na Ukrainie oraz możliwości, jakie daje im układ stowarzyszeniowy i strefa wolnego handlu.

Na ile pomocne na wschodzie mogłyby być trójstronne przedsięwzięcia z udziałem miejscowych partnerów, a także Polski i Niemiec?

Taki polsko-niemiecki motor mógłby tam wiele zdziałać. Oczywiście, teraz trudno o tego typu inicjatywy na poziomie rządowym. Jednak inicjatywy społeczne są jak najbardziej realne. Ostatnio niemiecki MSZ organizował forum dotyczące Ukrainy, na którym nie było partnerów z Polski. Tymczasem ich obecność byłaby bardzo wskazana.

Czy ekipa premiera Wołodymyra Hrojsmana jest w stanie ustabilizować sytuację na Ukrainie i skierować kraj na ścieżkę wzrostu gospodarczego? Czy raczej powinniśmy spodziewać się dalszego chaosu i większej migracji ze wschodu?

Wydaje mi się, że sytuacja kraju się stabilizuje i szanse są większe od zagrożeń. Już sam układ stowarzyszeniowy z UE stwarza nowe możliwości. Kluczowe jest, by teraz wspierać Ukraińców w rozwijaniu ich zdolności instytucjonalnych – tak, by sami mieli narzędzia, które pozwolą im budować lepszą przyszłość. Chodzi tu o tak konkretne działania jak np. szkolenie pracowników Ministerstwa Rozwoju Gospodarczego i Handlu oraz podległych mu instytucji, by mógł powstać sprawnie działający państwowy system standaryzacji, miernictwa i akredytacji, co zapewni odpowiedni poziom jakości towarów i usług.

Równie ważne jest przygotowanie urzędników rządu i Rady Najwyższej, którzy będą się zajmować dopasowaniem ukraińskiego prawa do europejskich rozwiązań. Trzeba przy tym pamiętać, że to, co dzieje się na Ukrainie, nie jest rewolucją zarządzaną od góry. Ludzie sami chcą reform. Przypomina to przemiany społeczno-gospodarcze w Polsce w latach 90.

A gdzie poza konfliktem zbrojnym w Donbasie widzą państwo główne zagrożenia dla rozwoju gospodarczego Ukrainy?

Opóźniające się reformy szczególnie w wymiarze sprawiedliwości mogą sprawić, że potencjalni inwestorzy wycofają się ze względu na zbyt niski poziom bezpieczeństwa prawnego. Także niestabilność polityczna powoduje dużą rotację w administracji, a nawet utratę wykwalifikowanego personelu. Ukrainie szkodzi również utrzymujący się drenaż mózgów na rzez Polski i Europy Zachodniej, co będzie miało trwale negatywne konsekwencje dla tamtejszego rynku pracy.

Fundamentem sukcesu demokracji w Niemczech po 1945 r. był cud gospodarczy, który przekonał Niemców do nowego ustroju. Co zrobić, by standard życia Ukraińców wreszcie mógł zacząć rosnąć, dzięki czemu demokratyczne państwo prawa zyskałoby tam solidne podstawy?

Tych działań jest wiele, ale potrzeba czasu, by zaczęły przynosić owoce. Poprawy wymaga system kształcenia i szkolenia pracowników, szczególnie poza Kijowem. Koniecznie należy zwiększyć płace oraz zreformować system wynagrodzeń w administracji publicznej. Oczywiście, nadal potrzebne są nieustanna walka z korupcją i stabilizacja kursu hrywny. Poza tym Ukraina powinna stworzyć klimat bardziej sprzyjający inwestorom.

Rozmawiał Andrzej Godlewski

Siedziba Rady Najwyższej Ukrainy (CC BY Wadco2)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Polski rynek pracy w obliczu fali uchodźczej z Ukrainy

Kategoria: Analizy
Fala uchodźcza wywołana atakiem Rosji na Ukrainę 24 lutego 2022 r. przybrała rozmiary niespotykane w Europie od czasu II wojny światowej, a jej główny impet zaabsorbowany został przez Polskę.
Polski rynek pracy w obliczu fali uchodźczej z Ukrainy