Umocnienie się dolara byłoby niekorzystne dla rynku kapitałowego

Debata na temat, w jaki sposób przeciwdziałać „bańce” na rynku, trwa. Ostatnio nawet podczas spotkania w Economic Club nawet Bernanke groźnie skonkludował, że jest to „być może najtrudniejszy problem w polityce monetarnej dziesięciolecia”. A należy pamiętać, że olbrzymia ekspansja monetarna Fed-u doprowadziła do wzrostu aktywów z poziomu 940 mld sprzed roku do 2, 2 bln USD na dzień 28.10.09. Ten dodatkowy jeden bilion będzie musiał ulec redukcji, by nie przełożyć się na nadzwyczajny wzrost potencjału inflacyjnego, obecnie hamowany przez znaczący poziom niewykorzystania zdolności produkcyjnych. Gdy się dyskutuje o strategiach wyjścia, kluczowym momentem będzie marzec przyszłego roku, kiedy to nastąpi pełne wykorzystanie programu dotyczącego zakupu obligacji hipotecznych i długu federalnego w wysokości 1,45 bln USD. Zbyt wczesne wyjście ze sterylizacją tych środków spowoduje dodatkową presję na płace i ceny, a tym samym może prowadzić do procesów deflacyjnych. Obecnie procesy wzrostu są oparte na produktywności rynku pracy. Brak wzrostu płac, jak i też bardzo ograniczony poziom wzrostu zarobków przyczyniaja się do opóźnienia procesu wyjścia z kryzysu. Biorąc pod uwagę dwie ostatnie recesje, obserwuje się, że strategia Fed-u polegała na tym, by nie podnosić stóp procentowych do czasu aż bezrobocie zacznie znacząco spadać.

Olbrzymia podaż dolarów ma znaczący wpływ wzmacniający płynność światową i prowokująca „carry trade” na masowa skalę przy zerowych stopach i słabnącym dolarze, by kupować aktywa na całym świecie. Obecnie w ujęciu rocznym rentowność tych zobowiązań jest ujemna w wysokości 10-20 proc. Problemy pojawią się, gdy nastąpi proces wzmocnienia dolara i kapitał spekulacyjny będzie musiał zamykać pozycje spłacając kredyty, podczas gdy obecnie inwestując w ryzykowne aktywa na całym świecie, osiąga 50-70-procentowe zyski. Te procesy budzą zagrożenie dla trwałości ożywienia na rynku kapitałowym.

Na świecie trwa debata dotycząca charakteru obecnego kryzysu. Powszechnie stawia się pytania odnośnie fazy, w której się on aktualnie znajduje, konsekwencji działań antykryzysowych, wyzwań stojących przed jego głównymi aktorami oraz wpływu, jaki będzie on miał na realokację centrów gospodarczych świata. Zastanawiające jest, czy efekt tego kryzysu nie będzie podobny do wielkiego kryzysu – sytuacji, która doprowadziła do tego, że kraj, który dominował przez wieki – Anglia utracił światową dominację na rzecz USA. W tym momencie należy uzmysłowić sobie, że o ile w 1820 r. USA produkowały zaledwie 1,8 proc. światowego PKB,o tyle Chiny w tym czasie  aż 32,9 proc. Relacja między tymi dwoma krajami uległa znaczącemu odwróceniu w roku 1950, kiedy to w USA wyprodukowano 27,3 proc. światowego PKB, podczas gdy Chiny osiągnęły zaledwie 4,6 proc. Obecnie udział USA wynosi około 24 proc., a Chin około 7 proc. Przewiduje się, że w 2014 r.  Chiny będą wytwarzały około 12 proc., a USA zejdą do około 23 proc. Zgodnie z szacunkami Goldman Sachs w 2050 r. Chiny będą wytwarzały PKB w wysokości 45 bln USD, natomiast USA będą w wysokości 35 bln USD.

Powyższe ekstrapolacje wcale jeszcze nie oznaczają przewidywanej zamiany miejsc, mimo wskazań na trend w kierunku świata bipolarnego. Kluczowe dla przyszłości będą procesy demograficzne. Przewiduje się, że w USA osób w wieku powyżej 60 lat będzie w tym czasie 25 proc., a w Chinach aż 32 proc. W Chinach proces starzenia ze względu na politykę jednego dziecka jest bardzo znaczący, ponieważ jeszcze w 1999 r. osób w wieku powyżej 60 lat było zaledwie 9 proc. i do dzisiaj korzystają oni z dywidendy demograficznej. W efekcie w USA nastąpi przyrost liczby pracowników w wieku produkcyjnym o 30 proc., podczas gdy w tym samym czasie w Chinach nastąpi ich spadek o 3 proc. Zamiana miejsc nie nastąpi w najbliższym czasie również z tego powodu, że Amerykanie w 2008 r. wydawali na zbrojenia 607 mld USD, a więc prawie połowę światowych wydatków militarnych, a Chiny zaledwie 1/7 wydatków USA.

Dalsza realokacja zasobów i środków w kierunku dynamicznie rozwijających się Chin jest jednak bardzo widoczna i przejawia się w olbrzymich inwestycjach zagranicznych, związanych z zakupami i akwizycją aktywów światowych, zwłaszcza surowcowych, które tylko w przypadku zakupów naftowych wzrosły między 2008-2009 trzykrotnie – z 3 mld USD do 9 mld USD. Działania dążące do wykorzystania okresu recesji w świecie są bardzo nasilone, gdyż Chiny uważają, że należy wykorzystać spowolnienie światowe, które z jednej strony redukuje wartość rezerw walutowych, a z drugiej  zmniejsza ceny aktywów, pozwalając na ich tańsze wykupywanie w sytuacji stale zwiększanego zapotrzebowania na surowce. W ostatniej dekadzie w Chinach nastąpił dwukrotny wzrost konsumpcji baryłek ropy naftowej, do 8 mln dziennie. Przewiduje się także, że zapotrzebowanie wzrośnie jeszcze dwukrotnie w przeciągu najbliższych 10 lat.

W najbliższych latach kryzys bardzo silnie będzie oddziaływał na gospodarkę amerykańską, gdyż zgodnie z szacunkami Peterson Institute for International Economics deficyt finansowy po osiągnięciu prawie 1,5 bln USD w tym roku (trzy razy więcej od dotychczasowego rekordu) będzie się utrzymywał na poziomie blisko 1 bln USD do 2020 r., a może i dlużej. Również deficyt płatniczy w USA wrośnie z rekordowego 6 proc. PKB do 5 bln USD, a więc 15 proc. około 2030 r. W efekcie dług zagraniczny w tym czasie z wysokości 3,5 bln USD wzrośnie aż do poziomu 50 bln USD, a więc do około 140 proc. PKB. Od końca 2000 r., zgodnie z szacunkami MFW, do połowy 2009 r. rezerwy zagraniczne wzrosły na świecie z 1,9 bln do 6,8 bln USD. Chiny mają tu znaczący udział – posiadają 2,3 bln USD, przy czym rezerwy te są prawie w 60 proc. ulokowane w dolarach. Gdy spojrzymy na udział azjatyckich rezerw, to wzrósł on od końca 2002 r. z wysokości 1,5 bln USD do prawie 5 bln USD. Olbrzymie środki wydzielone w„funduszach narodowych” mogą być wykorzystane do ekspansji zagranicznej.

Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę sytuację przedsiębiorstw w USA, to nastąpiła tu znacząca restrukturyzacja  zarówno finansowa, jak i operacyjna związana z obniżeniem wydatków płacowych. Brak wzrostu płac, bonusów, prowadzący w efekcie do niezadowolenia wśród pracowników, jest groźny w przypadku wychodzenia z kryzysu. Pracownicy będą bowiem starali się zmienić pracę i przyspieszyć wzrost swoich zarobków. Niemniej w efekcie restrukturyzacji nastąpił 19,3- proc. wzrost zyskowności między I a II kwartałem. Sytuacja kapitałowa amerykańskich przedsiębiorstw jest również zdecydowanie lepsza – są one gotowe do wzrostu, gdyby nastąpiło zwiekszenie popytu na ich produkty. Obecnie płace i wydatki kapitałowe są na poziomie wzrostu najniższego w każdym okresie porecesyjnym. Charakterystyczne jest to, że przedsiębiorstwa pozafinansowe w drugim kwartale zanotowały 156 mld USD nadwyżki w gotówce w porównaniu do ich wydatków kapitałowych. Są więc one w stanie sfinansować znaczną część zakupów maszyn i inwestycji nawet bez zaciągania kredytów. Warto zauważyć, że ta nadwyżka w wysokości 156 mld wystąpiła przy wynoszacym ponad 330 mld USD deficycie w rekordowym IV kwartale 2006 r. Ewentualne odbicie w wydatkach na inwestycje będzie skutkowało wzrostem zatrudnienia, ponieważ te elementy były w przeszłości silnie skorelowane. Korporacje amerykańskie poprawiły swoje bilanse – zwiększyły  krótkoterminowe finansowe aktywa. Pokrycie płynnymi aktywami krótkoterminowych zobowiązań jest na rekordowym poziomie w porównaniu z okresami przedrecesyjnymi. Również przedsiębiorstwa zrestrukturyzowały znaczną część swoich krótkoterminowych zobowiązań, zamieniając je na bardziej stabilne długoterminowe obligacje o niskim kuponie. Emisje obligacji korporacyjnych w I półroczu wynosiły rekordowe 488 mld USD, co jest znacząco więcej niż 141 mld USD w drugim półroczu ubiegłego roku. Okazało się także, że korporacje są na netto z emitentami akcji giełdowych w drugim kwartale tego roku po raz pierwszy od 7 lat, kiedy to przeważał skup własnych akcji.

Jeśli wziąć pod uwagę USA, to restrukturyzacja gospodarki w aspekcie mikro już nastąpiła. Nadzieję ponadto niesie ze sobą fakt, że budownictwo mieszkaniowe po raz pierwszy od 3, 5 roku miało pozytywną kontrybucję we wzroście PKB jak również i to, że eksport zaczął wzrastać, opierając się na niskim poziomie dolara. Wzrost blokuje cały czas niski popyt związany z brakiem wzrostu w sferze płac i wzrostem bezrobocia. Również uwzględniając plany niemieckie w tym zakresie,  widzimy wyraźnie dążenie do obniżenia podatków w celu zwiększenia konkurencyjności przedsiębiorstw niemieckich, nawet kosztem osiągnięcia olbrzymiego  przyrostu deficytu finansów publicznych w tym kraju do rekordowego poziomu prawie 100 mld euro, a więc ok. dwa razy więcej od dotychczasowych rekordowych deficytów. Dążeniem jest polepszenie sytuacji korporacji w celu ułatwienia procesu ich restrukturyzacji nawet kosztem pogorszenia stanu finansów publicznych. Problemy pogorszenia sytuacji finansów publicznych stają się immanentną cechą obecnego etapu we wszystkich krajach wysoko rozwiniętych, zarówno w USA, Niemczech jak i  we Francji. W tej ostatniej, biorąc pod uwagę plany i budżet 2010 r., widać wyraźnie, że istnieje niebezpieczeństwo wzrostu deficytu do prawie 8,5 proc. PKB. Istnieją obawy, że 5-proc. deficyt we Francji będzie kontynuowany do 2013 r., podczas gdy zadłużenie wzrośnie w tym okresie do 100 proc. PKB, tj. znacząco przekroczy założenia dotyczące kryteriów z Maastricht.

Obserwując procesy gospodarcze, można zauważyć, że we wszystkich krajach istnieje silne dążenie, by wzrosła konkurencyjność przedsiębiorstw, nawet kosztem zdrowia finansów publicznych. W przypadku Polski niepokoić może, że ewentualny proces restrukturyzacji przedsiębiorstw globalnych będzie polegał na redukcji zatrudnienia w naszym kraju, oraz doprowadzi on do tego, że nowe zakłady będą powstawały, ale w Chinach i w Indiach, a nie u nas. W efekcie będzie następował stały proces pogarszania się systemu finansów publicznych, a jednocześnie mikro przemieszczanie się polskich pracowników do krajów, które będą miały przedsiębiorstwa na efektywnym poziomie i będą potrzebowały nowej siły roboczej w miejsce wycofującego się i starzejącego  własnego społeczeństwa.


Tagi